środa, 14 listopada 2012

Rozdział 20

Niall szybko chował rzeczy na dno szafy z ubraniami. Gdy dziewczyny weszły zamknął ją i obrócił się, jakby nic nie robił.
- Cześć, Lou dała nam do wyboru dla Ciebie parę bluz, to wzięłam Ci tą błękitną, z łatami na łokciach - podała mu papierową torbą z ubraniem.
- Dzięki, chłopcy zawsze biorą mi jakieś głupie kolory, myśląc, że to śmieszne. Raz Zayn wziął mi różowo-pomarańczową, masakra, oddałem ją na cele charytatywne. Porażka... - westchnął i wyciągnął bluzę, spodobała mu się. - To może ja się przebiorę i wyjdziemy gdzieś, czy pójdziemy do Ciebie ? - powiedział Niall.
- Spoko, to czekamy na górze - powiedziała Dan i spokojnie pojechały na górę.

Siedziały na łóżku Sherlock. Niall jeszcze nie przyszedł.
- Co chcesz, więc zrobić dzisiaj ? - zapytała Danielle mając na myśli obietnicę daną Niallerowi.
- Nie wiem, chyba tylko unikać, a co jak napisze mi sms-a ? - rozważała każde "gdyby...".
- Zostaw telefon w domu, a może zachowa się porządnie i będzie chciał pocałunku gdzieś w kącie ? - łudziła się Peazer.
- Wątpię, to facet - podsumowała i położyła się na plecach, patrząc w sufit.
Szczęk windy, stukot butów o schodki, lekkie ugięcie się łóżka - Niall już jest.
- To co tam panienki, jak wam się kupowało dzisiaj ? - zapytał, Sherry nawet na niego nie spojrzała, wolała patrzeć się melancholijnie w ten bialutki sufit.
- Ja dostałam sukienkę, taka zwykłą kobaltową, pokażę Ci zaraz - mówiła podekscytowana Dan, kliknięcie zamka, dziewczyna poszła się przebrać. - Mam nadzieję, że Liamowi się spodoba - mówiła z łazienki. - W ogóle, to Sherry ma genialną sukienkę, wygląda bosko i do tego te buty, zakochałam się. Zazdroszczę jej normalnie ciała i tych nóg, i przyszłego faceta... Boże, ona jest cudna, znaczy Sherry - zachichotała i wyszła w sukience.
Obróciła się o 360 stopni. Niall zagwizdał, Sherlock dalej nie patrzyła.
- Czy się spodobasz ?! Błagam, wyglądasz nieziemsko - mówił przejęty. - Sherlock, coś taka sztywna ? - zapytał się i położył obok niej, patrzył na nią z boku, patrzył jak ona wpatruje się w sufit.
- Moje życie ssie - stwierdziła.
- Głupek - krzyknęła Dan z łazienki.
- A nie ? Mój Książę, prawdopodobnie nie istnieje, Ed mnie nie chcę, tak wiem, że mnie nie chcę - powiedziała wymijająco. - El się do mnie nie odzywa, Simon jest na mnie pewnie zły, a ja pisze ckliwe piosenki dla tego idioty z wesela, którego nigdy więcej nie zobaczę, no i jeszcze Effs jest za oceanem. Beznadzieja i ta impreza dzisiaj ? Nie mam na to ochoty, uśmiechać się i wdzięczyć, kiedy czujesz się jak... - zastanowiła się. - Jak mątwa, jak ta durna, jebana mątwa.
- Wyrażaj się - powiedział Niall, a Dan usiadła w swoich ciuchach na łóżku. - Z resztą przesadzasz, Ed to ciota, Simon chce tylko twojego dobra, Effie przyjedzie w następny weekend, to prawie dziesięć dni, a Książę ? Po co Ci on, skoro możesz mieć każdego - wzruszył ramionami.
- Nie, wcale nie. Chcę kogoś, kto mnie pokocha i nie będzie sławny, bo to wszystko niszczy, od uczucia po życie.
- Wcale, że nie - stwierdziła obruszona Danielle. - A Paul McCartney ? On był bardzo sławny, teraz też jest, ale był na miarę One Direction.
- Ale on był nie z tej epoki, nie było internetu, czy Twittera, to nie to samo - burknęła.
- Zawsze się wszystkiego przyczepisz - odpowiedział Niall, wziął telefon do ręki i napisał coś.
- O, Liam pisze, że jest na dole - powiedziała Danielle i wybiegła z apartamentu.
- Co jej napisałeś ? - zapytała obojętnie Sherlock.
- Żeby grzecznie wyszła, nie dając nic po sobie poznać, po prostu żeby dała nam chwilę - wzruszył ramionami.
- Po co ? - pytała.
- Bo chcę, żebyś mnie pocałowała i miała przynajmniej to z głowy - byli tak samo obojętni, wszystko mówili, jak na tym im nie zależało.
- Czemu ?
- Bo całowanie spala kalorie, a spalanie kalorii daje endorfiny szczęścia, więc chociaż Cię pocieszę, no i nie będziesz musiała się martwić, że poproszę o pocałunek w jakimś publicznym miejscu - leżeli ramię w ramię na łóżku, patrząc się w sufit.
- Nie chcę, jeżeli Ty tego nie chcesz.
- Ale ja chcę.
- Robisz to, bo widzisz, że mnie przybiło, więc nie chcesz.
- Chcę, przyznaj, że sama nie chcesz - warknął w końcu, ale nie spojrzał na nią.
- Chcę, ale to nieodpowiedni czas. Nie rób tego, co w przyszłości odbiję się na Tobie - powiedziała ciszej.
- Sherlock, daj spokój, po prostu mnie pocałuj, nie mogę patrzeć jak tak majaczysz... - westchnął.
- Pocałuję Cię, wtedy gdy naprawdę będziesz tego chciał, ja chcę tylko kogoś kto mnie przytuli i powie, że wszystko będzie dobrze, nie potrzebuję zmarnowanej minuty na bezsensowny pocałunek - powiedziała i obróciła się do niego plecami.
Czuła jak wszystko wylewa się z niej. Łzy zbierają się w oczach, więc je zamknęła. Po chwili poczuła ciepłe ciało od strony pleców, które je mocno przytula.
- Bo będzie dobrze - wyszeptał, po czym pocałował ją w ucho. - Pocałunek uważam za wykonany - dalej szeptał do niej, a ta zaśmiała się przez łzy.
- Ale ja nie chciałam, żeby go nie było - powiedziała, trochę się jąkając, przez łzy. - Nie chciałam Cię całować, bo wiem, że Cię lubię i nie chcę tego pogorszyć - uśmiechnęła się słabo i obróciła się do niego, wtulając w pierś.
- Pogorszyć ? Mogłoby być tylko lepiej - westchnął i jeszcze mocniej ją do siebie. - Ech, Shers...
Dziewczyna płakała mu w bluzę. Czemu ? Zwykłe natężenie emocji. Lubisz kogoś, z kim nie możesz być, ranisz kogoś, kogo kochasz za mocno, wymagasz od siebie, więcej niż powinieneś.

- I wtedy one napisały, że póki Louis nie powie do Hazzy "Okej, Babe" to nie oddadzą mu bluzy. Wtedy Lou powiedział to tak cicho, z takim zażenowaniem, że one aż sikały z radości - opowiadał Harry, a wszyscy zanosili się śmiechem, jedynie Louis patrzył na niego trochę zdenerwowany. - Daj spokój, Lou, to było słodkie, przynajmniej widać jak mnie kochasz.
Całe One Direction, Danielle i Sherlock siedzieli na kanapie w apartamencie chłopców. Faceci dopiero, co wrócili z BBC Radio 1. Zaraz mieli wszyscy zacząć się szykować na imprezę charytatywną u sióstr Montgomery. Była to para słynnych nie wiadomo z czego panienek. "Panienek" ? Były po czterdziestce, a wciąż gazety nie przestawały pisać o młodszej, ledwo po czterdziestce. "Imprezowiczka" ; "Bunt po 40-stce" i takie tego typu wiadomości.
- Zmieniając temat - powiedział Tomlinson i zmierzył Stylesa. - W co w ogóle kazano nam się ubrać ? - zapytał, bo to nie on odbierał stroje.
- Ja mam smoking z błękitną muszką - pochwalił się Harry.
- Ja mam błękitną marynarkę - pochwalił się Niall. - I normalnie, białą koszulę i chyba czarne spodnie.
- Mi dano, taką ciemnoniebieską koszulę i czarne rurki - uśmiechnął się Liam i zetknął czołem z Dan.
- Beznadziejnie, ja mam lepsze ubrania - zaśmiał się Zayn. - Ja mam porządny czarny smoking, a nie jakieś niebieskie bździu.
- Louisowi przyniosłyśmy białą koszulę i takie kobaltowe spodnie - powiedziała Dan, spojrzała na zegarek. - Dobra, my się zwijamy z Sherry, bo czas nas goni, a musimy wyglądać olśniewająco - uśmiechnęła się serdecznie i pociągnęła za rękę Sherlock.
Wpakowały się do windy i wróciły do najwyżej położonego apartamentu. Pobiegły do sypialni i wyciągnęły swoje rzeczy. Szybko się przebrały. Za każdym razem, gdy mijały się w przejściu z łazienki do sypialni chichotały jak dzieciaki. Potem Cher zrobiła sobie lekkie loki na włosach, podkreśliła oczy kredką. Wyszła z łazienki i spojrzała na Dan. W samej sukience nie było nic specjalnego, ale kiedy ta ubrała ją, umalowała się, uczesała, no wyprostowała włosy to wyglądała jak prawdziwa gwiazda filmowa.Zaczęły ponownie chichotać. Niby starały się szybko ogarnąć, ale dostały po chwili sms-a od Liam'a, że czekają już w holu. Dziewczyny zgarnęły kopertówki i zjechały na dół. Cała piątka stała przy wejściu. Patrzyli się w kierunki windy, co chwilę nerwowo spoglądając na zegarek. Winda się otworzyła.
Niallowi, aż serce szybciej zabiło, gdy zobaczył Sherlock w takim stroju. Wyglądała tak poprawnie, ale zarazem cudownie. Dziewczyna, która skrada serca. Dziewczyny podeszły, Harry przytulił Sherry, Niall się nie odważył, a Liam Danielle.
- Pięknie wyglądasz, lepiej Ci w delikatnych kolorach - szepnął na ucho Harry do siostry.
- Dziękuję, ale żeby powiedział to ktoś, kto nie jest braciszkiem, bo w końcu musisz to mówić - wyszeptała uśmiechnięta.
- Nie jestem twoim tatą, ani mamą, nie muszę. Jesteś piękna, kocham Cię - odpowiedział i objął ją w talii.

Sherlock siedziała z kieliszkiem szampana w ręku przy barze. Odpoczywała w wolnej chwili, gdy nikt jej nie zagadywał, jacyś ważni ludzie, czy ciekawscy dziennikarze, czy panowie którzy chcieli tańczyć. Po chwili na miejsce obok przysiadł się Niall.
- Zatańczy pani ? - zapytał szarmancko.
Dziewczyna jedynie podała mu rękę, a on porwał ją na parkiet w rytm wolnego jazzu. Jedną rękę położył jej poniżej łopatki, a druga obejmowała jej dłoń. Ich policzki były zetknięte, a oczy zamknięte. Wczuli się w rytm piosenki.
- Pięknie wyglądasz, wiesz, że nawet w zwykłej, mojej bluzie wyglądasz cudownie. Wiesz, uwielbiam, gdy uśmiechasz się delikatnie, gdy rozmarzysz się bez pamięci, gdy nerwowo stukasz palcami o nogi, w rytm piosenki, której nikt nie zna, gdy rysujesz coś i przygryzasz wargę - szeptał do niej. - Nie zamieniłbym wszystkiego, by móc po prostu patrzeć jak zatapiasz się w muzyce zapominając, o tym że ktoś może Cię obserwować.
- Niall, przestań - westchnęła. - Nie, proszę, nie pozwól mi się w Tobie zakochać, mówiłam Ci już, ja nie mogłabym...
- Ja wiem, dlatego chcę Ci uświadomić, jaka cudowna w moich oczach jesteś...
- Ale to wszystko się stało tak szybko, to nie czas, a my to tylko dwójka dzieciaków, która nie wie co robi - szepnęła i poczuła, jak jego dłoń zmienia temperaturę, była coraz chłodniejsza, zaraz się wścieknie, myślała.
- Jeżeli nie dasz nam szansy, to nic z tego nie będzie. Jedna randka, taka z prawdziwego zdarzenia, jedna, chcę żebyś uwierzyła, że to jest coś więcej - poprosił.
- Ile jeszcze mam Ci obiecywać ? - błagalnie wyszeptała.
- Tyle, byś uwierzyła.
- Ale pod warunkiem, że Harry się zgodzi i Josh, bo z tego co Harry mówił, to on podejmuje większość twoich decyzji - zachichotała.
- Niech będzie, na paluszek ? - zapytał, po czym ich malutkie palce się splotły.
- Piątek wieczór ?
- Może być, ja wszystko zorganizuje - uśmiechnął się.
Wszystko było w tym momencie idealne. "Było", dobre słowo. Po chwili coś ich rozdarło, ktoś odrzucił ją na bok. Poczuła zapach alkoholu i aż zachciało jej się zwrócić ostatni posiłek. Ktoś nieźle opróżnił zawartość baru.
- Precz z łapami od mojej kobiety ! - krzyczał Ed Sheeran do Nialla. - Nikt Ci nie pozwolił jej dotykać. Wypierdalaj stąd, pedale ! - darł się, ciągle popychając Irlandczyka na ścianę.
- Spokojnie, Ed, za dużo wypiłeś. A ona nie jest twoją własnością. Masz problem, rozwiąż go inaczej, niż alkoholem... - tłumaczył się przestraszony Horan.
- Widziałem jak sobie szepczecie, ona jest moją suką i nic Ci do tego ! Chodź tu ! - zamachnął się po raz pierwszy.
Nialler schylił się, Ed uderzył w powietrze. Nim ponownie natarł, dwóch postawnych ochroniarzy miało go już w objęciach. Sherry nie wiedziała, co o tym myśleć. Podbiegła do Nialla, który padł bez życia na krzesło.
- Piątek wieczór ? - zapytał, zdyszany, a ona kiwnęła głową i pocałowała go w policzek.
Impreza dobiegła spokojnie końca, bez żadnych ekscesów. Jedynie paręnaście nieodebranych połączeń od pijanego rudzielca i wiadomości na skrzynce głosowej. Niall z Sherry zostali prawie sami w sali. Tańczyli sobie razem na parkiecie. On obrócił nią i odchylił do tyłu, czuła się cudownie, dokładnie tak jak w weselny wieczór. Tańczyli, śmiali się i nic nie stało im na przeszkodzie, ani czas, ani nadchodzący świt, czy ludzie. Byli teraz tylko ona i on.
- Chyba powinniśmy już iść, bo sprzątający nas wyrzucą - szepnął do niej.
- Pod warunkiem, że przejdziemy się do domu - odpowiedziała, a on wziął ją za rękę i wybiegli z budynku.
Od Hyde Parku dzieliły ich jakieś 2 kilometry, przez główne ulice miasta. Nie było późno, bo ledwo po północy. Nastolatkowie spokojnie spacerowali po ulicach, w końcu była już prawie połowa wakacji. Trzymali się za ręce i patrzyli w gwiazdy. Usiedli w Jubilee Gardens na ławeczce patrząc na Tamizę.
- Przepraszam ? - usłyszeli cichy głos zza pleców.
Oboje się obrócili. Stała tam dziewczyna, miała może czternaście, czy piętnaście lat.
- Mogę twój autograf ? - zapytała.
- Nie mam długopisu - powiedział Niall i wstał do niej twarzą.
- Nie twój, ale Sherlock - powiedziała speszona i podała notatnik z długopisem włożonym w kołowrót.
Sherry cała się zaczerwieniła. Wstała i obeszła ławkę, by podejść do dziewczyny.
- Jak masz na imię ? - zapytała serdecznie, jej pierwszy autograf musiał być wyjątkowy.
- Cheray - uśmiechnęła się i odchrząknęła.
Walker machnęła jej w notesie "Dla mojej pierwszej fanki - Cheray. To wyjątkowy autograf, bo mój pierwszy. Z miłością, Sherlock Walker"
- Kiedy wypuścisz demo, bo Simon już pisał na Twitterze, że niedługo ? - zapytała dziewczynka.
- Jutro nagrywam, więc jakiś tydzień, dwa będzie w sklepach - uśmiechnęła się i oddała jej notatnik.
- Mogę jeszcze zdjęcie ?
- Pewnie.
Dziewczyna podała Niallowi aparat i obie się ustawiły wystawiając języki do aparatu. Chłopak zrobił zdjęcie i oddał jej aparat.
- Wy się spotykacie ? - zapytała zdezorientowana. - W sensie, widziałam jak trzymaliście się za ręce i w ogóle, ale myślałam, że to z Zaynem jest coś więcej - powiedziała zażenowana.
- Tak.
- Nie. - powiedzieli w tym samym momencie. - Nie, nie jesteśmy parą - sprostowała i spojrzała na fankę. - To tylko wieczorny spacer, a Malik ma już dziewczynę. My z Niallem... - zaczęła, ale dziewczyna widząc jej konsternacje dodała jedynie.
- Ładnie razem wyglądacie - i mrugnęła do niej. - Do zobaczenia - po czym odeszła.
- Widzisz, nawet fani już lubią Nerlock - zaśmiał się i oboje usiedli na ławce z powrotem.
- Taa... Moja pierwsza fanka, ładne imię, Cheray. Moje dziecko będzie się tak nazywało, obiecuję Ci to - zaśmiała się.
- Trzymam za słowo. W sumie to tworzylibyśmy ładną parę - uśmiechnął się, bojąc, że go zaraz skarci.
- Raczej tak, nie brakuje nam niczego, więc wszyscy by nas ubóstwiali - dodała smutno.
- Wiesz, myślałem, żebyśmy poszli... - urwał. - A nie, niech to będzie niespodzianka - wyszczerzył się. - Twój brat mówił, że lubisz wodę, mam nadzieję, że to prawda.
- Prawda, prawda. Chociaż nie tyle, co wodę, a ocean... Rafy koralowe, stworzenia morskie, całą historię tego pięknego zjawiska jakim on jest - rozmarzyła się.
- Widać, że jesteście rodzeństwem - roześmiał się.
- Ha ha ha - powiedziała sarkastycznie.
- To był komplement, wiecie to fajne w jaki sposób robicie tak samo pewne rzeczy - uśmiechnął się i objął ją ramieniem.
- Na przykład ?
- Jak układacie sobie włosy, myślałem, że tylko on tak potrafi, a tu i siostra jest - zetknął nos z jej policzkiem. - Pocałuj mnie - wyszeptał.
Nie potrafiła odmówić, przekręciła głowę i zatknęła ich wargi.



________________________________

Nie edytowałam, więc proszę nie bijcie mnie, ale dodaję rozdział na szybko w szkole. U mnie w domu nie ma neta i dupa... Jutro może dodam rozdział, jak będę w bibliotece na kompie. Mam nadzieję, że wszystko się uda... Jutro także po odpowiadam na komentarze, czytałam wszystkie i jesteście cuuuuudowni ! Aż mi oczy wychodzą, a twarz się cieszy. A co do mojej oceny z polskiego, to mam same 3 i 4. Jeszcze wizyta już trzecia u pani Dyrektor i luz ? Ha, mam nadzieję. Jeszcze co do opowiadania, to się tworzy i będzie trochę krzyżówka z Brzydulą Betty i ATT

Wasza,
Aria Jones.

10 komentarzy:

  1. Wspaniały ! Ten pocałunek .. Aww *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny nareszcie pomiędzy nimi zaczyna sie dużo dziać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny, nic dodać, nic ująć!
    Masz talent dziewczyno! Chce się to czytać i czytać :) Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz następny. Jezu, nie wierzę! Jak możesz mieć 3. Wspaniale piszesz! :D zakochałam się w tym Niall'u!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to doobrze :D
      nom, zdarza się, aż sama się czasem dziwię, bo robię masakrycznie dużo błędów, a wam się podoba ;)

      Usuń
  5. KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE! Zaczęłam czytać dopiero przedwczoraj, przeczytałam wszystko i jestem pod ogromnym wrażeniem! Świetnie piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  6. Yeah, jak słodko!:D Świetny, fajnie, że Sher przyznała, że by do siebie pasowali:) A teraz lecę czytać kolejny rozdział;-)

    OdpowiedzUsuń