I tak upłynął im cały wieczór. Tańczyli, śmiali się, flirtowali. Naprawdę go polubiła, miał maniery, był wrażliwy, chociaż często panikował, wręcz bał się, że coś pójdzie nie po myśli innych, był zabawny, szarmancki, ona miała wrażenie, że może mu powiedzieć wszystko. "Idealny" - jedyne słowo jakie przychodziło jej na myśl. Spędzili ze sobą tak mało, a mieli tyle wspólnego. Polubili się z wzajemnością. Każde jednak spotkanie musi mieć zakończenie. Sherlock i chłopak o inicjałach M.G. wyszli na zewnątrz filharmonii. Patrzyli jak słońce wschodzi trzymając się za ręce.
- Czyli teraz dobiega koniec naszego wspólnego spotkania - powiedział smutno chłopak.
- Najwyraźniej, musisz już jechać na samolot. Będę tęsknić... - odpowiedziała.
- Wiem, ja także. Każde romantyczne spotkanie kończy się tak samo, więc... - powiedział chłopak i rozwiązał Sherlock maskę, ta spadła na ziemię, ale nikt jej nie podniósł. On zamknął jej oczy. Ściągnął swoją maskę. Zlustrował ją, chciał ją zapamiętać do końca życia. To była jego Księżniczka, którą oblał ponczem. Nachylił się i ich usta się złączyły. Sherlock po raz pierwszy została przez kogoś pocałowana w taki sposób. Jego usta były gorące i delikatne. Objęła jego szyję i przyciągnęła go do siebie. On po dłuższym momencie ściągnął jej ręce. Trzymał je w swoich dłoniach, w końcu pocałunek musiał mieć swój koniec, jak i ich spotkanie.
- Nie otwieraj oczu, póki stąd nie odejdę, Księżniczko - wyszeptał i zetknął na chwilę ich głowy.
Sherlock, choć bardzo chciała, aby ich spotkanie trwało wiecznie to wiedziała, że nigdy ją się nie spotkają. Gdy tylko on odejdzie to ona będzie miała jedynie chusteczkę, zapach jego perfum na sobie i cudowne wspomnienia. Nie chciała wiedzieć kto był jej Księciem. Nie chciała, aby ta tajemnica wyszła na jaw. Chciała zachować to wspomnienie spowite mgiełką niepewności i szczęścia. Więc nie otworzyła oczu, nawet na moment, czekała, aż jego kroki ucichną, a auto odjedzie.
W końcu jedyne co słyszała to mewy i szum oceanu. Otworzyła swoje oczy. Zobaczyła pomarańczowe słońce wyłaniające się zza budynków i fioletowo-czerwone niebo. Spojrzała na ziemię, ale jej maski nie było. Wziął ją. Może ją zapamięta. Westchnęła smutno.
Wróciła do sali bankietowej po rodzinę. Była szczęśliwa, choć brakowało jej jego ciepłej dłoni przy swojej. Spotkała Harry'ego, Louis'a i Anne przy stoliku. Podeszła do nich i zajęła miejsc obok brata.
- Jedziemy ? - zapytała ze smutnym uśmiechem.
- Tak, tylko wezmę moją torebkę i idźcie już do auta. Lou, jedziesz z nami, czy odwieźć Cię na lotnisko ? - zapytała pogodnie Anne.
- Jadę naszym Van'em, razem z Zayn'em. Widzieliście może Irlandczyka ? - zapytał zdekoncentrowany Louis.
- Pewnie leży gdzieś zalany pod stołem, wróci jakoś do Londynu, ma telefon, nie zginie - uśmiechnął się Harry.
- Wiedziałem, że to się tak skończy jak się go nie przypilnuje - zaśmiał się przyjaciel.
- Dobra, to idziemy, Sherry - powiedział brat i wstał z miejsca.
- Już idę, muszę coś zabrać z łazienki, momencik - odpowiedziała dziewczyna i wróciła się do toalety.
Na umywalce leżała sucha biała chusteczka z błękitnymi inicjałami Księcia. Powąchała ją, miała dalej jego zapach. Uśmiechnęła się i włożyła ją do torebki. Wybiegła z budynku, zaraz przy schodach czekało auto Anne. Otworzyła drzwi i zajęła miejsce.
- No to do domku, muszę się wyspać. Zmęczony jestem już - powiedział Harry i oparł głowę o ramię siostry.
- Dobranoc - powiedziała i pocałowała go w głowę.
Chłopak zasnął bardzo szybko. Ona patrzyła się jak oddycha i rozmyślała o całej nocy. Niesamowitej nocy. O jej Księciu, o rozlanym ponczu i o pocałunku. Za tym jak nerwowo przeczesywał swoje włosy, jak wplątywał palce w jej. Za jego śmiechem, miała wrażenie, że go nie zapomni przez dłuższy czas. Za jego brytyjskim humorkiem. Za tym jak mimowolnie się do niej przysuwał, bo chciał poczuć jej perfumy. Za jego poglądami o muzyce, aż zdziwiło ją jego fascynacja wschodzących młodych talentów. Jakby znał ją całe życie. Obiecali sobie się nie spotkać, chociaż wiedziała, że nawet, gdyby on ją spotkał, to bałby się zagadać. Był typem nieśmiałego faceta. Ona chociaż była jego odwrotnością to dopełniali się.
Wrócili do domu. Była dopiero ósma rano. Harry przeciągnął się i wyszedł z auta. Anne otworzyła drzwi i wpuściła ich do środka. Sherry pobiegła do swojego pokoju. Pospiesznie uusiadła na krześle przy biurku. Wzięła czystą kartkę z szafki w biurku i ołówek. Zaczęła rysować jej Księcia. Maska na całej twarzy, wpół biała, wpół czarna (sprzedawali je przed przyjęciem, na wszelki wypadek, gdyby ktoś zapomniał o takowej), czarny smoking z wąskim krawatem, oczy były jasne, chociaż ich nie widziała dobrze, jasna zieleń, czy nawet błękit. Jasnobrązowe włosy, może blond, szkicowała ołówkiem, więc nie przejmowała się kolorem jego włosów. Opierał się o ścianę z ręką w kieszeni. Dokładnie taki sam jakiego zapamiętała z wesela. Dorysowała światło cień, fakturę ścian, zgięła papier w pół i schowała go do torebki, razem z chusteczką.
Ktoś zapukał do pokoju, zerwała się jakby złapana została na gorącym uczynku. Rzuciła torebkę na łóżko i rozsiadła się na obrotowym fotelu. Do pokoju wszedł Harold z rozpiętą koszulą do połowy i rozwiązaną muszką.
- Cześć siostra, co porabiasz ? - zapytał i usiadł na prowizorycznej kanapie zrobionej z dużej ilości poduszek i materaca na szerokim parapecie okna.
- A nic, tak się nudzę, chyba pójdę zaraz się umyć i spać - powiedziała i ziewnęła.
- Spoko... Jak się bawiłaś wczoraj ? - zapytał i wyszczerzył zęby.
- Ujdzie - wzruszyła ramionami obojętnie.
- Ujdzie ? Widziałem Cię z tym kolesiem ! Daj spokój, jak we śnie chodziłaś, masakra. Kto to ? - zapytał roześmiany.
- Nie wiem - powiedziała i uśmiechnęła się smutno, brakowało jej go.
- Jak to nie znasz, byłaś z nim cały wieczór i poranek. No co Ty ? Jak się rozstaliście, widziałaś go ? - zapytał podekscytowany chłopak.
- Obiecaliśmy sobie, że nie zdradzimy swoich imion. Nie, ale on mi ściągnął maskę i kazał zamknąć oczy i... - przerwała dziewczyna mając nadzieję, że brat domyśli się co się stało dalej.
- No co ? Mów - nalegał Harry rozochocony.
- No on... - zawahała się dziewczyna, zamknęła oczy i szybko wydusiła z siebie - Mnie pocałował, wziął moją maskę i odjechał, tyle.
- Pocałował Cię ? ! - wykrzyczał brat - Jaa... - rozmarzył się i podparł ręką brodę.
- Co ? - zaśmiała się Sherlock.
- To takie romantyczne, chłopak ma klasę... - powiedział dalej marząc - Porządny koleś, sam chciałbym tak czarować panienki.
- Wiem, ale było minęło. Jeden wieczór to jeden wieczór. Jedyne co mam to jego chusteczkę i mój szkic - wskazała na torebkę, a Harry delikatnie ją rozchylił.
Rozłożył biały materiał, spojrzał na inicjały, potem powąchał. Wziął szkic i dokładnie go obejrzał.
- No, no, ładnie rysujesz. Tak samo go zapamiętałem - uśmiechnął się - A co do chusteczki to nie kojarzę w ogóle. Chociaż przypuszczam, że zapach kojarzę, może sam go kiedyś miałem. Dużo facetów ma taki zapach, jak dla mnie.
- Bardzo pomocny jesteś, a teraz zniknę pod prysznicem. Bajo, braciszku - powiedziała dziewczyna i zniknęła za drzwiami łazienki.
Chłopak dalej wpatrywał się w chusteczkę i rysunek. "Moja mała siostra przeżyła swoje pierwsze 'Love Story'... Mała siostra, już nie taka mała najwyraźniej. Tak szybko dorosła. Mam nadzieję, że nigdy nie spotka tego kolesia. Złamałby jej serce i by się skończyło lovestorowanie" - na to słowo zaśmiał się sam do siebie - "Mam dryg do wymyślania słówek. W sumie może to i lepiej, że się nie znają ?" - rozmyślał chłopak.
Sherry ściągnęła sukienkę i powiesiła ją na wieszaku w łazience. Związała włosy i wskoczyła pod prysznic. Szybko się umyła. Potem dokładnie wytarła i ubrała swoją piżamę z Coca-Coli. Dokładnie taką samą jaką miał Louis. Dostała ją właśnie od niego na urodziny. Cały ich zespół wysłał jej prezent. Od Liam'a dostała Bloggie, od Zayn'a lusterko i kolczyki z małymi jaskółkami, od Niall'a zieloną czapkę z Celtics'ami z prostym daszkiem, a od brata masę poduszek, jedna w kształcie Big Ben'a, inna z Union Jack'iem, jeszcze inna z kocimi odbiciami łapek, a od Louis'a właśnie tę piżamkę. Wróciła umyta do pokoju. Brata już nie było. Wzięła torebkę z pamiątkami po Księciu i położyła delikatnie na biurku.
Weszła pod kołdrę i klasnęła trzy razy, rolety w jej pokoju zsunęły się na okna. Jakby ktoś zabrał całe światło z jej sypialni. Wtuliła się w poduszkę i rozpuściła włosy, czuła jeszcze jego zapach na końcówkach. Zasnęła, otulona marzeniami.
Tego samego dnia wieczorem obudził ją
blask księżyca, ktoś podciągnął rolety. Przetarła oczy, kto śmiał ją budzić z
jej snu. Tak błogiego, tańczyła ze swoim ukochanym na weselu. Zamrugała oczami
i klasnęła dwa razy, światło się zapaliło. Zobaczyła wysokiego mężczyznę
siedzącego na jej krześle.
- O już wstałaś, jak miło - powiedział Simon i obrócił się na krześle twarzą do niej.
- Że jak ? - zapytała poirytowana.
- Przyszedłem do Ciebie podpisać formalności, omówić wyjazdy i odpowiedzieć na wszelkie twoje pytania - uśmiechnął się, a światło z lampy dodawało mu tajemniczości.
- Ale ja spałam... - powiedziała ledwo przytomna dziewczyna i usiadła na łóżku.
- A ja Cię obudziłem ? - odpowiedział i zaśmiał się krótko - No to tak, zaczynając od naszego planu wydarzeń. Wyjeżdżasz za dwa dni, we wtorek do Londynu. Właśnie, znalazłem parę domów, apartamentów, które mogą Ci się spodobać - wziął z biurka parę kartek A4, gdzie znajdowały się informacje o różnych miejscach zamieszkania.
Na pierwszej był wąski, biały w klasycznym stylu domek o czterech piętrach. Znajdował się on w South Kensington. Mieszkała by koło Hugh Grant'a, czy Jessie J. Kolejne miejsce, to mały dom jednorodzinny z dużym ogrodem na Sheldon Avenue, na przedmieściach, dwadzieścia minut od centrum co mogło stanowić lekkie utrudnienie, gdyby potrzebowała czegoś z centrum. Chociaż był taki malutki i miał w sobie to coś, jakby jakiś uszczerbek rodzinny, którego ona zawsze pragnęła. Trzecia kartka, mały apartament na poddaszu w wielkim apartamentowcu z widokiem na Hyde Park. Zaprojektowany przez Philip'a Vile. Od razu przypadł jej do gust, mały skromny i nowoczesny. Chociaż ten dom jednorodzinny byłby przytulny. Natomiast Hyde Park jest praktycznie w centrum.
- Ładne, ale mnie na to nie stać - powiedziała oglądając oferty.
- Ciebie nie, ale nas tak. Zapłacimy za wszystko, gdy wydasz album i takie tam spłacisz wszystko i dostaniesz nawet więcej niż zapłaciliśmy na wstępie - powiedział szybko Simon i uśmiechał się, bo widział jej niedospanie.
- No dobrze, a nie mogłabym pojechać tam dopiero na wakacje ? - zapytała - Wiesz skończyłabym szkołę i takie tam.
- Twoje świadectwo już jest wydane i wysłane na uniwerek. Zostałaś i tak przyjęta, a teraz potwierdziliśmy twoje przyjście. Zadomowisz się parę dni, a jeżeli chodzi o ten apartamencik, to chłopcy mają pod tobą swoje mieszkania. Skumulowalibyśmy rodzinę - zaśmiał się - Taki socjal dla młodych talentów.
- Niech będzie, ale co z płytą i muzyką ? - zapytała i przetarła oczy.
- Najpierw demo, czyli dwie piosenki i jedna gratisowa. Szybko zejdzie, biorąc pod uwagę twoje pokrewieństwo. Mam nadzieję, że umiesz pisać, bo nikt Ci w pierwszych utworach pomagać nie będzie. Chociaż mógłbym poprosić Ed'a, żeby machnął Ci jedną. Co Ty na to ? - zapytał i przysunął się do niej.
- Genialnie, o Ed... - westchnęła, dalej była ledwo przytomna.
- Cudny i rudy. Idealne połączenie - stwierdził Simon, a ona na słowo "idealny" przypomniała sobie o M.G. - W każdym razie, wszystkie twoje rzeczy zostaną przewiezione jeszcze dzisiaj, jak szafki, poduszki, niektóre meble tam już są, ale te cięższe oprócz ubrań pojadą ciężarówką do przeprowadzek. Dzisiaj wszystko pakujesz, więc radzę już wstać. Lot masz po jutrze, we wtorek o 18.45 z Chester do Londynu Heathrow. Jasne ? - zapytał się i wstał z krzesła.
- Tak, czyli mam zacząć się pakować, tak już ? - mężczyzna pokiwał głową i wyszedł z pokoju.
Ona wstała leniwie i zawlokła swoje ciało do łazienki. Umyła twarz i zęby. W miarę pobudziło ją to do życia. Wyciągnęła dwie duże walizki z szafy. Rozpięła je i zaczęła wkładać czyste i poskładane ubrania do nich. Opróżniła już większość szafy i komodę. Zapełniła przy tym jedną dużą walizkę i połowę drugiej o tych samych rozmiarach. Przy czym weźcie pod uwagę, że każda walizka ma na szerokość powyżej 80 centymetrów i długości półtora. Oczywiście wysokość walizki to jakieś 30-40 centymetrów. Więc do małych one nie należały, podobnie jak jej szafa. Wciągnęła z niej także swoją ulubioną piżamę, długie spodnie w niebiesko-ciemną kratkę i jasnymi wstążeczkami z przodu. Miała trzy kieszenie, dwie z przodu i jedną malutką z tyłu. Do tego trochę na nią za dużą koszulkę białą w niebieskie kropki. Wzięła jeszcze luźny także niebieski sweter, bez zapięcia. Był wykonany z grubszej wełny, a jego szycie było grube, więc miał dużo małych dziureczek. Położyła to na łóżku. To były jej ubrania na podróż. Wpakowała resztę szafy do walizki. Niestety nie zmieściła się cała. Zostały wszystkie buty, parę sukienek i grubszych bluz. Stwierdziła, że buty da do ciężarówki wraz w wyposażeniem biurka i całego pokoju. Spojrzała na telefon, była czwarta w nocy. Wróciła już do stanu gdzie normalnie funkcjonowała. Zbiegła po schodach i weszła do salonu. Na kanapach rozsiedli się Simon, Harry, Louis i Anne. Pomachała do nich ręką na przywitanie i usiadła przy swojej mamie.
- Nie mieszczę się w walizki, potrzebuję jeszcze jednej - powiedziała zaspanym głosem, chociaż umysł miała przejrzysty.
- Weź moją walizkę, jest u mnie na szafie. Simon przytargał już ciężarówkę i kartony na twoje rzeczy. Louis i Harry Ci je wniosą do pokoju - powiedziała kobieta i klepnęła córkę w udo, aby się ruszyła.
Ta niechętnie wstała i weszła mozolnie po schodach. Poszła do pokoju matki i wzięła walizkę. Przytargała ją do swojej sypialni. Otworzyła i spakowała resztę ubrań, potem wzięła przybory łazienkowe. Zapięła trzecią walizkę. Louis i jej brat wnieśli po dziesięć pudeł nałożonych na siebie.
- Ładnie tu masz, sama malowałaś ? - zapytał Lou i usiadł na łóżku, a kartony postawił obok dziewczyny.
- Tak, zdolna jestem wiem - odpowiedziała i wyjęła pierwszy karton.
Zaczęła pakować do niego ręczniki i poduszki. Zajęło to jej jeszcze dwa kartony. Potem kolejne paczki zeszyły na książki, przybory plastyczne, nuty, jej kolekcja kostek do gitary, kapodastry, buty, jakieś torebki, zdjęcia, lampki, lusterka, pamiątki, biżuteria, czy jakieś tam gadżety nastolatek. Wzięła swoją największą torbę, tą zieloną i wpakowała do niej laptop, lustrzankę, dokumenty, klucze, okulary, słuchawki, jej wszystkie rodzaje słuchawek, a trochę ich było i ulubioną poduszkę w kształcie Big Ben'a. Usiadła na podłodze w swoim pokoju, było tu teraz tak pusto. Same pudła, walizki i puste meble.
Wzięła telefon do ręki i zbiegła na dół. Było już południe. Szybko się uwinęła. Poprosiła chłopców, żeby poznosili pudła do ciężarówki. Zaniosła także w dwóch twardych czarnych opakowaniach na gitary swoją instrumenty, zwykłego akustyka i Fender'a o miętowym odcieniu. Jej elektryczna została w szkole, miała po nią pojechać zaraz jak zapakują całą przeprowadzkową maszynę. Jej ulubiony Gibson pojedzie z nią samolotem. Wróciła do swojego pokoju. Na środku leżały trzy walizki i torba, a w pustej dziurze w ścianie, gdzie było kiedyś jej łóżko były jej ubrania na drogę. Został także ostatni karton. Żadnych wspomnień, prócz namalowanych na ścianie The Beatles i łapek. Uśmiechnęła się do siebie i wzięła karton, telefon odłożyła na biurko. Zeszła powoli po schodach uważając pod nogi. Podała ją przed domem Hazzie, a on zamknął klapę wozu. Wszystko co do niej należało znajdowało się w przewozowej ciężarówce. Wszystkie jej wspomnienia...
uwielbiam twojego bloga,ciekawi mnie jaka będzie przyszłość tego opowiadania,czekam na więcej a tak ogólnie to cudowny blog. :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na prolog : http://neversaynever-1d.blogspot.com/ :)
dziękuję, zaraz odwiedzę ;)
UsuńŚwietny <3 Genialnie piszesz , to w jaki sposób opisujesz uczucia i całą resztę jest wprost genialne ;) Czekam na następne rozdziały i to jak rozwinie się akcja :D xx
OdpowiedzUsuńdzięki, mam nadzieję, że nie zawiodę xx
Usuńale super pisz dalej masz wielki talent!!!!
OdpowiedzUsuńkocham twój blog !!! jest zajebisty proszee pisz dalej . :D
OdpowiedzUsuńCiekawy blog . Czekam na następne rozdzily ;)
OdpowiedzUsuńbooosko <3 ^^
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie ;)
wiedz ze czekam, bo wiem ze masz juz ich 14, a moze wiecej. ;DD
OdpowiedzUsuńale jestem bardzo cierpliwa, hyhyhy. ♥/ k.b
To mój ulubiony rozdział <33333
OdpowiedzUsuń