czwartek, 13 września 2012

Rozdział 9

Po krótkim zdającym reportaż telefonie do małej Elizabeth Sherlock i nastolatkowie jechali już w czarnej limuzynie. Po jakiś 15 minutach zatrzymała się przed ich apartamentowcem. Chłopcy wyciągnęli bagaże i pożegnali się wszyscy z Simon'em. Po chwili z domu wyszli Liam, Zayn i Niall przywitać się z nową lokatorką. Niall na jej widok odwrócił się. Sherry miała wrażenie, że zwymiotuje w krzaki. Pierwszy podszedł Liam i wziął jeden z jej bagaży.
- Jestem Liam, wiem, że wiesz, ale lepiej się przedstawiać - zaśmiał się i pocałował ją w policzek.
- Sherlock Walker, mam nadzieję, że zapamiętasz - uśmiechnęła się i weszli razem do budynku.
W środku było jasno, bo ściany były wykonane z czegoś białego i śliskiego co odbijało promienie słońca. Hol był zwykłym kwadratem, jedyne co się tu znajdowało to złota recepcja i dwie złote windy za nią. Podeszli do złotych drzwi, które się wolno otworzyły, wjechali windą na ostatnie piętro. Drzwi się rozsunęły i stanęli w jej nowym domu. Całe piętro należało do niej, chociaż technicznie były to dwa piętra. Gdy weszli na białą posadzkę przed ich oczami znajdowało się okno na całą ścianę z kremowymi zasłonami. Przed oknem była czarna, skórzana kanapa. Obok niej były schody z szklanymi barierkami na górne piętro. Pod schodami były wszystkie jej książki i ewentualnie zdjęcia. Po prawej stronie od schodów była kuchnia, a jadalnia znajdowała się pod drugą ścianą. Biały kwadratowy stół z białymi krzesłami z kremowymi poduszkami. Sherry zostawiła walizkę i wbiegła po schodach. Na górze była jej sypialnia. Znacznie była odmienna niż dolne piętro. Miała zielone ściany. Łóżko pod lewą ścianą było wykonane z czarnego metalu i miało niebieską pościel w małe białe gwiazdki. Na nim leżały jej poduszki. Po drugiej stronie była pozdzierana biała, drewniana szafa, a na jej drzwiczkach były duże lustra. Obok szafy stała komoda i długi fotel z miejscem na nogi, przypominał trochę lekarską kozetkę, ale w modnym wydaniu. Na ścianie gdzie znajdowało się wyjście ze schodów były drzwi do łazienki i jakieś półki z jej rzeczami. Na wprost niej było małe okno z dokładnie takim samym parapetem jakie miała w swoim starym pokoju, które imitowało siedzisko. Dużo jej poduszek i jakiś materac. Obok okna było biurko. Usiadła na łóżku. Na jej nowej, czerwonej szafce nocnej były przyklejone pomarańczowe odbicia kocich łapek. Po chwili zaczęła zżerać ją ciekawość odnośnie łazienki, szybko do niej weszła. Wyglądała dokładnie tak samo co w Holmes Chapel. Z wyjątkiem kolorów. Każda rzecz i mebel miała zupełnie inny kolor. Weszła z powrotem do sypialni z wielkim uśmiechem. Zbiegła po schodach do Liam'a, który siedział na krześle i czekał na nią, aż napatrzy się na swój nowy dom.
- Wiem, co przeżywasz sam miałem radochę jak zobaczyłem nasz apartament - uśmiechnął się.
Winda się otworzyła i Harry przywiózł jej ostatnią walizkę.
- Widziałaś sypialnie ? - a ona szczęśliwa pokiwała głową - Druga nie jest taka fajna, nie ?
- Przecież tu jest tylko jedna - zdziwiła się.
Harry poszedł z stronę kuchni i otworzył drzwi. Była tam zwykła biała sypialnia z czarną pościelą. Obok drzwi do sypialni były ciasne drzwi do spiżarni.
- Genialnie tu - powiedziała.
- To się rozpakuj, jak skończysz zjedź piętro w dół do mnie i mieliśmy jechać na zakupy - zaśmiał się.
- Niech będzie - odpowiedziała i pobiegła do sypialni.
- Pytanie mam, co Niall ma do mojej siostry ? - zapytał cicho Harry nie wiedząc, że Sherry wszystko słyszała, bo dom niósł się echem.
- Nie wiem, ale minę miał jakby było mu niedobrze... Zapytam się go jak będziemy sami, najwyżej Ci potem powiem - uśmiechnął się i wsiedli razem do windy.
Sherlock odebrała podobne wrażenia co Liam. Usiadła przed szafą i wkładała ciuchy do pustych szuflad. Zajęło jej to ponad godzinę. Potem powiesiła niektóre sukienki i koszule. Buty znalazła w dolnej szufladzie, schludnie ułożone. Poszła się przebrać. Włożyła na siebie letnią kremową sukienkę. Miała wyższy stan i kokardkę pod wcięciem. Cała górna część była z czegoś na kształt koronki, a dolna miała zwykły materiał. Była na ramiączkach i z głębokim dekoltem. Ubrała także złoty medalion i przejrzała się w lustrze. Jej prezent od brata ładnie dźwięczał, gdy ruszała ręką. Zeszła po schodach. Wsiadła do windy i zjechała piętro niżej. Jej oczom okazał się ogromny salon. Okalał on całe piętro. Na środku była jedynie kolumna z windą. Na wprost od windy także było wielkie okno. Przed nim były dwie fioletowo-zielone kanapy. Siedział na jednej Niall i grał na gitarze. Chłopcy musieli być na górnym piętrze tam, gdzie znajdowały się sypialnie, bo dookoła nikogo nie było. Sherry usiadła obok niego.
- Harry kazał mi tu zaczekać na siebie, nie przeszkadzaj sobie - uśmiechnęła się niepewnie.
- Będę udawał, że Cię tu nie ma - powiedział ironicznie i grał dalej.
Jego zachowanie poirytowało ją, gdy jeszcze raz zagrał - usłyszała fałsz. Nie mogła się opanować od wygłoszenia komentarza.
- Struna E górna jest źle nastrojona. Powinieneś podciągnąć ją do góry, tak sądzę - powiedziała wbijając wzrok w instrument.
- Nie słyszę, chyba się komuś słuch psuje - powiedział i trącił strunę.
Jednak usłyszał fałsz i nastroił ponownie gitarę.
- I komu teraz słuch szwankuje - odpowiedziała triumfując.
- O co Ci chodzi ? - zapytał i odłożył gitarę.
- O nic, to Ty masz ze mną jakiś problem. Zaczynasz, a ja kończę. Proste, zresztą to Ty masz torsje na mój widok z byle powodu...  - powiedziała oschle.
- Jak dla mnie to to nie jest byle powód, spójrz na tą sukieneczkę, za małe cycki i wycięty dekolt. Z tyłu i z przodu masz plecy, normalne to to nie jest - powiedział i włączył telewizor.
- Jak to jest, powiedz mi, kiedy płaczę się z powodu braku lodów w lodówce ? - zapytała wkurzona.
- Nie wiem, ale twoje biodra na pewno Ci odpowiedzą - wyciszył telewizor i wstał, a ona podniosła się w tym samym momencie.
- Myślałam, że jesteś normalny, a tu istne chamstwo ! Chuj jeden. Powiedz mojemu bratu, że idę sama, niech się nie fatyguję, a Ty poszedł byś do fryzjera, bo odrosty Ci wychodzą - wykrzyczała i wróciła do windy.
Gdy drzwi się zamykały pokazała mu środkowy palec. "Dorosły się znalazł. Nic mu nie zrobiłam, a ten mi z takimi tekstami wylatuje. Myślałam, że się dogadamy. Świetnie, pierwszy dzień i już mnie nie lubią. Istny ogólniak..." - myślała Sherlock.
Zjechała do holu. Z torebki wyjęła telefon i zadzwoniła do Simon'a. Nie odebrał. Podeszła do recepcjonisty i zapytała się o najbliższą kawiarnię. Kazał jej wyjść z budynku i pójść w lewo. Wyszła z budynku. Było już ciemno. Spojrzała na swój zegarek. Wpół do jedenastej. Zobaczyła zapalone światło w jakiejś kawiarni. Spojrzała na szyld "Equal Love". Spodobał jej się. Weszła do środka. Zamówiła sernik i karmelową kawę. Usiadła w kącie z jedzeniem. Wzięła serwetkę i zaczęła pisać tekst piosenki. Po paru minutach, gdy natchnienie odeszło, zaczęła rysować Niall'a z krowimi wymionami, czy świńskim ryjem. Zaśmiała się do siebie, a do stolika przysiadł się jakiś chłopak.
- Ładne, chociaż współczuję chłopakowi, który jest na tych obrazkach - uśmiechnął się.
Sherlock na niego spojrzała. Był to brunet, lekko wyższy od niej. Miał czapkę, fullcap'a, szarą z czarnym napisem "LA", podżelowaną grzywkę do góry. Koszulkę z napisem "I'm On Fire" i zielone spodnie. Miał zniewalający uśmiech i jakby kanciastą twarz. Przypominał jej Josh'a Hutcherson'a troszkę. Miał zielone oczy z kawałkami niebieskich linii.
- Zasłużył sobie - odpowiedziała i uśmiechnęła się do niego.
- Jestem Jake - pocałował ją przez stolik w policzek.
- Czy wszyscy londyńczycy całują dziewczyny, które dopiero co poznali ? - zapytała się i uśmiechnęła się słodko.
- Nie wiem, ale takie ładne dziewczyny to, aż żal nie ucałować - odpowiedział.
- Sherlock, tak, tak jak detektyw - powiedziała.
- Ciekawie... W zasadzie to ja podszedłem, bo... Widzisz tamtych facetów ? - powiedział, a ona ukradkiem spojrzała na trójkę przystojniaków przy stoliku na środku kawiarni - Założyli się ze mną, że podejdę do Ciebie i wyjdziesz ze mną pochodzić - zaśmiał się - Mam nadzieję, że ze mną wyjdziesz, jeżeli masz ochotę. Nie to, żeby coś, ale tak, żeby im pokazać.
- Niech będzie, chodź - wsadziła serwetki do torebki i wzięła papierowy kubek z kawą.
Wyszli razem pod rękę z budynku. Poszli do Hyde Park i usiedli na najbliższej ławeczce.
- Dzięki wielkie - powiedział i przytulił ją, gdy ją puszczał to zostawił rękę na jej ramieniu.
- Proszę. Wiesz, jest już trochę późno, więc raczej będę już spadać - powiedziała Cher i wstała zrzucając jego rękę.
- Weź, zostań. Nic się nie stanie, pójdziemy do mnie, czy coś.
- Nie, nie dzisiaj - ruszyła w kierunku wyjścia.
- Sherlock, no daj się namówić. Pogadamy, napijemy się czegoś, zobaczymy jakiś film - powiedział i chwycił ją za ramię.
Czuła się dziwnie. Coś nie było w porządku. Dopiero teraz poczuła lekki zapach alkoholu spowijający jego oddech.
- Nie, może kiedy indziej - Jake pociągnął ją w drugim kierunku, w głąb parku - Zostaw mnie ! - krzyknęła dziewczyna.
- Nie daj się prosić, zabawimy się, będzie fajnie - powiedział i szarpnął ją mocniej.
- Spadaj ! Zostaw mnie, zboczeńcu ! Pomocy ! - zaczęła się z nim przepychać i szarpać. On ją przyciągał do siebie i całował po dekolcie.
Nie mogła wyrwać się z jego obleśnych objęć. Teraz się przeraziła. Jakiś typ, chciał ją zgwałcić. Panicznie krzyczała, ale nikogo o tej porze nie było już w parku. Ciągnął ją w kierunku krzaków. Zaczęła krzyczeć donośniej. Jake popchnął ją w zarośla. Ktoś odciągnął chłopaka, potem dał mu w twarz i coś krzyknął. Londyńczyk uciekł z popłochem. W świetle latarni ujrzała blond włosy. Jej wybawiciel schylił się i pomógł jej wstać.
- Co tu robisz ? - zapytała dziewczyna i otrzepywała się z kurzu.
Niall podniósł jej torebkę i założył jej przez ramię.
- Pomogłem Ci, powinnaś być wdzięczna - odpowiedział - Chodź stąd, bo przyciągasz samych psycholi.
- Czyli Ciebie również ?
- Mnie też - uśmiechnął się do niej, szybkim krokiem wyszli na ulice.
Teraz jakby cała ich kłótnia uleciała na bok. Zobaczyła ten jego uśmiech, który powala wszystkie panienki na ziemię. Coś w tym jest.
- Jak w ogóle się tu znalazłeś ? - zapytała kątem oka spoglądając na Irlandczyka.
- Harry kazał mi teraz Ciebie szukać, sam do Ciebie dzwonił, ale nic, potem do Simon'a, ale też niczego się nie dowiedział. Kazał mi iść tutaj, a sam poszedł w głąb miasta. Wiesz, wyrzuty sumienia - odpowiedział, zwolnili kroku.
Przechodzili obok Tamizy, więc Sherry podbiegła do barierki i patrzyła się w odbicie księżyca w wodzie. Wychyliła się mocno. Niall trzymał ją w pasie, tak by nic jej się nie stało.
- Ładnie tu, tak ślicznie pochłania jego światło - rozmarzyła się - Mogłabym na to patrzeć godzinami...
- Nie ma na co, brudna rzeka, śmierdzi, a księżyc traci szybko swój urok - stwierdził chłopak.
- Straciłeś duszę i zadowolenie z tego co robisz - odpowiedziała dziewczyna usiadła twarzą do niego na barierce, a on nie puścił jej nawet na chwilę.
- Nie straciłem, po prostu niektóre rzeczy przemijają - odpowiedział.
- Ale nie takie momenty. Nigdy nie będzie drugiej takiej nocy, czy drugiego takiego wesela, czy drugiej takiej samej piosenki - powiedziała i położyła rękę na jego policzku, a on wziął głęboki oddech.
- Może to i lepiej ? Chociaż po co zatracać się w takich rzeczach ?
- Zamknij oczy - powiedziała i przymknęła mu oczy - Zastanów się nad najlepszym momentem swojego życia, przypomnij sobie jaki szczęśliwy byłeś, co to sprawiło, czy dalej się ciągnie, czy wywołuje uśmiech na twoich ustach ? - szeptała wolno, a on zatapiał się w swoich marzeniach, życiu i wspomnieniach, a uśmiech na jego twarzy szybko się pojawił - A teraz zastanów się co wspaniałego tu robisz i co jest takiego co kochasz w tym mieście ? - dała mu czas na ponowne zastanowienie się - I otwórz oczy. Dalej śmierdzi ? - zaśmiała się.
- Nie - odpowiedział i uśmiechnął się, pomógł jej zeskoczyć z barierki - Może i zapomniałem na chwilę co jest ważne. Przepraszam... Nie chciałem Cię tak potraktować, wtedy. Samo tak jakoś, obiecuję, że to się nie powtórzy. Będę się trzymał na wszelki wypadek z daleka, bo twój brat już mnie nakrzyczał...
- Wybaczam, w końcu uratowałeś mnie z rąk jakiegoś gwałciciela. Boli Cię ręka, bo mocno go uderzyłeś ? - zaśmiała się.
Spojrzała na niego ukradkiem i nie zauważyła wyrwy w chodniku. Potknęła się, ale gdy już upadała chłopak ją złapał. Chciała już przeklnąć, ale spojrzała na niego i się powstrzymała.
- Wiesz, wtedy co mi odpowiedziałaś... Uważam, że dziewczyny nie powinny klnąć. Nie przeklinaj, proszę. Powinnaś się tego oduczyć, ja sam się staram przestać - powiedział jej - Przepraszam, że tak Cię trochę zwyzywałem. Trochę jakby zbiło mnie z tropu i byłem zły.
- Ja za często przeklinam, nawet gorzej niż czterolatek co dopiero usłyszał jakieś brzydkie słowa. Czemu ? - zapytała ciekawa, chwila ciszy, zastanowił się co jej dokładnie powiedzieć.
- Spotkałem taką dziewczynę, którą kiedyś bardzo lubiłem i myślałem, że już się nie spotkamy. Jednak przyjechała tu niedawno. Zabawna historia... W każdym razie teraz ona jest jakby powiedzieć nieosiągalna. Wkurzyłem się, bo naprawdę mi na niej zależało. Chociaż i tylko spróbować, ale pewnie ona nawet mnie nie pamięta, już by się skapnęła, że ja to ja, a nie jakiś tam chłopak. Pewnie dla niej to nic nie znaczyło - westchnął chłopak.
- Ma chłopaka ? Jeżeli tak i też Cię lubiła to spróbuj pogadać, jeżeli nie, to cokolwiek to jest co robi ją nieosiągalą spróbuj to zburzyć - wzruszyła ramionami.
- Niemożliwe. W każdym razie nie mów nikomu o tym wszystkim i o tym co stało się w parku, bo będzie jeszcze gorzej z moją twarzą i figurą. Zrób jeszcze coś dla mnie i nie próbuj mnie polubić, bo tylko narobisz sobie i mnie kłopotów - powiedział i weszli do ich budynku.
W holu czekał Harry z telefonem w ręku. Na ich widok przytulił siostrę. Wyszeptał jej, że się martwił i pojechali do jej apartamentu zostawiając Niall'a razem z recepcjonistą. Nie wiedziała co myśleć. Zastanawiało ją w jaki sposób ją potraktował. "Zrób jeszcze coś dla mnie i nie próbuj mnie polubić, bo tylko narobisz sobie i mnie kłopotów" - łomotało się po jej głowie. Wjechali na sam szczyt i weszli do jej apartamentu. Poszli do kuchni.
- Gdzie byłaś ? - zapytał brat patrząc się jak Sherlock robiła im tosty.
- Byłam w parku, siedziałam i pisałam piosenkę. Niall mnie znalazł, co za głupek - powiedziała i wsadziła tosty do tostera.
- Słyszałem waszą kłótnie, już na niego nakrzyczałem, trochę. Powiedział, że postara Cię unikać, by kłopotów nie robić.

11 komentarzy:

  1. Świeeetny ! Po prostu kocham twoje opowiadanie <3 . Czekam na następny ! Już nie mogę się doczekać . :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świeeetny ! Kocham twoje opowiadanie ! <3 . Czekam na next . :*

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG *___*no napisalas w końcu<3
    Niall to ten facet z wesela, prawda? ;**
    ~Alex H.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszystko o kolesiu z wesela wyjaśni się w następnym, który dodam pewnie jeszcze dzisiaj <3 . Ech, Alex, dziwię się, że jeszcze to czytasz ;PP

      Usuń
  4. oh nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam z niecierpliwością na następny. kolejny świetny rozdział do twojej rozległej biblioteki xDD powodzenia w pisaniu i pozdrawiam
    Twoja fanka ! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. to jest zajebiste *.* niemoge sie doczekac nastepnego :DD

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do mnie http://gabi334.blogspot.nl/

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny.. kiedy kolejny ??

    OdpowiedzUsuń