tag:blogger.com,1999:blog-44151951091411180252024-03-09T01:06:58.726+01:00I know your hearts been broken, but don't you give up. I'll be there to fix you with love.Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.comBlogger34125tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-89681565816655580362013-09-22T09:42:00.000+02:002013-09-22T09:42:15.878+02:00The Epilogue<div style="text-align: justify;">
Powtarzała sobie słowa w głowie, parokrotnie zawracała do auta, gdzie czekał na nią Niall, ale ponownie się cofała widząc jego minę. Raz jeszcze wyobraziła sobie całą rozmowę. Weszła dwa stopnie w górę, stanęła przed ogromnymi dębowymi drzwiami. Odetchnęła głęboko, aż w końcu poczuła rękę na talii. Irlandczyk wyszedł z auta i stanął z nią.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Poradzisz sobie, ale jeśli chcesz stąd iść to wsiadaj do auta, nie będę się złościć - pocałował ją w głowę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, chcę to zrobić, jestem mu to winna - złapała go za rękę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze raz wzięła oddech, zanim zapukała do drzwi, a chłopak się roześmiał. Dom był na tyle ogromny, że nikt nie usłyszałby tego zapukania. Wskazał na dzwonek, a ona uderzyła się w czoło i zachichotała nerwowo. Sięgnęła ręką do niego i nacisnęła dłużej. Za drzwiami rozległo się krzątanie i kobiecy głos, który krzyknął, że otworzy. Kolejna chwila oczekiwania, a ją już nosiło. Patrzyła na swoje buty, dopóki nie usłyszała, że ktoś przed nimi już stoi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Witaj Sherry? - powiedziała kobieta w szoku. - Co Cię do nas sprowadza? - roześmiała się radośnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie tylko kobieta, która otworzyła drzwi było w zaskoczona. Dziewczyną mocno potrząsnęło, gdy ją zobaczyła. Sądziła, że raczej nie ruszy się z miłej posadki w Londynie, do tego od kiedy nazywała jego i ją 'nas'. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mniejsza niespodzianka, co Ciebie widzieć w tym domu - uśmiechnęła się Sherlock.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dłuższa historia, pewnie i tak zabawisz u nas trochę - zaprosiła ich do środka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Trzymając się za ręce weszli do przestronnego domu. Miał niesamowicie wielki hol, a cały wykonany z białego marmuru, gdzie schody prowadziły na drugie piętro, a zmieściłaby się tam cała orkiestra wiedeńska. Kryształowy żyrandol zwisał z sufitu, jakby najlżejszy wiatr miał go zrzucić na ziemię miażdżąc podłogę i rozpryskując się na miliardy kawałków. Kobieta zaprowadziła ich do ogrodu, który mógł mieć najmniej parę hektarów. Usiedli pod zielonym parasolem przy drewnianym wypoczynku. Po chwili gospodynia przyniosła im herbatę i powiedziała, że zaraz do nich dojdzie jej szef. Siedzieli w niezręcznym milczeniu, dopóki nie przyszedł Simon Cowell.<br />
- Oglądałem Cię w telewizji, ale nigdy nie spodziewałem się, że zawitasz do mojego domu, po tym wszystkim - powiedział i przywitał się z nimi pocałunkami w policzki.<br />
- Też nie sądziłam, że tu przyjadę - powiedziała, a jej ręce się trzęsły, więc Niall złapał je w swoje.<br />
- Więc, co Cię tu sprowadza, kochanie? - zapytał przyjemnie, był w dobrym humorze, a to jedynie mógł zawdzięczać Allison.<br />
- Chcę Ci podziękować, za wszystko. Pomimo tego, że się na Ciebie wydarłam i nie chciałam już więcej z Tobą rozmawiać, tak teraz wszystko to, co teraz mam zawdzięczam tylko Tobie. A mam tego naprawdę dużo, mam miłość swojego życia - spojrzała na Irlandczyka. - Mam mojego braciszka, małą rodzinkę, mały wymarzony domek nad morzem z kimś kogo kocham i dorobiłam się tego, bo robię to, co kocham. To wszystko dzięki Tobie, dziękuję Ci. Nie chciałam tego robić listownie, dorosłam na konfrontację - uśmiechnęła się spokojnie.<br />
- Nie mamy czego konfrontować - uśmiechnął się i złapał za rękę Alison.<br />
- No to twoja kolej, jak do tego doszło? - zapytała z ciekawością.<br />
- No... - zaczęła Alison, uśmiechając się do siebie, spuściła wzrok. - Po naszej rozmowie, wtedy w kawiarni... Nabrałam nadziei, po prostu mogłoby się udać, bo miłość nie znika, co? Siedziałam przez parę dni w domu, rozmyślając. Nie byłam gotowa, by usłyszeć jego głos, więc zrobiłam to co on kiedyś, napisałam do niego list. Nie byłam pewna, na jaki adres wysłać, więc śledziłam na tabloidach informacje o nim. Gdy się już dowiedziałam, co i jak, zbierałam się kolejne parę tygodni, by wysłać list. Napisałam tam wszystko, no chyba wszystko, co się działo, jak się czułam i po prostu wszystko... - zaśmiała się i spojrzała na niego czule.<br />
- Gdy tylko to przeczytałem, wsiadłem w najbliższy samolot, poleciałem do Londynu, nie miałem żadnego planu czy innego pomysłu, po prostu chciałem ją zobaczyć. Biegłem przez lotnisko, złapałem taryfę, pojechałem do jej cukierni. Wszystko to stało się w jakieś parę godzin, dokładnie o 18:23 zobaczyłem ją ponownie. Stała przy kasie, sprzedawała babeczki jakby nigdy nic. Nie zmieniła się, ani trochę, a wręcz wypiękniała każdego dnia, kiedy ze mną nie była - zarumienił się lekko, po czym z siebie zaśmiał.<br />
- A ja wszystko rzuciłam, pomimo kolejki wybiegłam zza lady i podbiegłam do niego. Nie potrzebowaliśmy słów, wystarczył jeden pocałunek, żeby wiedzieć, co dalej - byli jak dzieciaki, które odnalazły tę pierwszą miłość i została ona po dziś dzień, po prostu taka szczeniacka miłostka.<br />
- Nawet nie wiecie jak się cieszymy z wami - powiedziała Sherry z uśmiechem.<br />
- I tak, bym wysłał , ale macie je teraz - wyciągnął z kieszeni wewnętrznej marynarki małą kremową ekierkę. - Ślub jest za miesiąc. Mam nadzieję, że będziecie, bo trochę to dzięki wam - podał jej zaproszenie.<br />
Ona je otworzyła i przeczytała wszystko, a na końcu zobaczyła cytat "Bo miłość nie znika...". Schowała je do torby i uśmiechnęła się do nich szeroko.<br />
- Będziemy, na pewno - zapewnił Niall.<br />
<br />
Stali oboje, ona i on, nad klifem w Dover. Wiatr z bryzą owiewał ich ciała, na ustach czuć było sól, która mimowolnie się na nich osadzała. Sherlock rozłożyła ręce i pozwoliła, by jej ubrania lekko się unosiły. Czuła tę wolność i niezależność. Marzyła o czymś takim przez wiele lat. Po chwili Niall przytulił ją od tyłu. Szepnął jak bardzo ją kocha, jak bardzo się cieszy, że ją ma, a ona się uśmiechnęła i mocniej do siebie przyciągnęła. Obróciła się, a tam stał ich nowy domek. Malutki parterowiec, wykonany był z drewna, a pomalowany na biało. Miał ciemnobrązowe okiennice i werandę okalającą cały dom. Chłopak wziął ją na ręce i zaniósł na hamak na werandzie, gdzie ją położył. Starał się nie zważać na jej krzyki, by ją postawił na ziemi, bo wiedział, że ona bardzo lubiła, jak ją ktoś nosił. Położył się obok niej i objął ramieniem.<br />
- Bardzo lubię, gdy nie musimy się niczym przejmować i jest jak jest - pocałował ją w dłoń.<br />
- A ja bardzo lubię, gdy leżymy sobie obok siebie, a Ty mnie obejmujesz, wiedząc, że spędzimy razem resztę życia - uśmiechnęła się.<br />
- No nie powiem, oświadczyny mi wyszły - zaśmiał się i pocałował ją w czoło. - Bardzo Cię kocham.<br />
- Ja Ciebie też.<br />
<br />
I tak możemy zakończyć całą tą opowieść. Co stało się później? Nie mogę wam tego zdradzić, czemu? Bo wtedy cały czar zniknąłby jak za dotknięciem bańki mydlanej. Nie mogę wam zdradzić jak potoczą się ich losy, ale zapewniam, cokolwiek się stało Sherlock zawsze miała na kogo liczyć. Oczywiście, jej życie nie było już takie szalone, mniej koncertów, spotkań, dlatego, bo cieszyła się życiem w rodzinie, pielęgnowała je, wychowywała swoje dzieci. Sława to nie wszystko, a miłość nigdy nie znika, moi drodzy.</div>
Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-62476715664966800182013-04-25T16:54:00.002+02:002013-04-25T16:54:41.363+02:00Rozdział 31<div style="text-align: justify;">
- Została mi jedynie ostatnia rzecz do spełnienia... - powiedziała siedząc z Niallem w jej sypialni.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam nadzieję, że jest ze mną związana - roześmiał się Irlandczyk i patrzył jak jego dziewczyna przegląda coś na komputerze, gdy on leżał rozwalony na łóżku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zależy... Masz ochotę pojechać do L.A. ? - spytała i obróciła się na krześle.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przedłużymy sobie wakacje, podoba mi się to - uśmiechnął się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mnie także. Wiesz, jestem szczęśliwa - powiedziała do niego i przysunęła krzesło, a ile ręce się splotły.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak Ty jesteś to ja tym bardziej - pocałował ją.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
Sherlock bardzo podrosła. Po pewnym czasie
rozmawiałyśmy ze sobą jak przyjaciółki z dawnych lat. Widziałam jak stawała się
silniejsza. Jej uśmiech rósł na moich oczach. Jestem z niej dumna. Minął
miesiąc odkąd pierwszy raz przyszła do mojego gabinetu z uśmiechem, potem
kolejny zanim nie mogła się doczekać wizyt i rozmowy ze mną. Chciałam, by
wyszła z mojego gabinetu i nie potrzebowała tu wracać. Nie chciałam jej
widzieć, bo wiedziałam, że póki będzie tu wracać to znaczy, że coś ją będzie
trapić. Doczekałam się tego dnia.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: center;">
<i>Początek grudnia.</i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
Nie miałyśmy umówionej wizyty. Siedziałam na fotelu
i wypełniałam papiery. Usłyszałam pukanie. Charakterystyczny rytm, który
wybijała o moje drzwi właśnie ona.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
- Wejdź – powiedziałam, po czym wstałam i patrzyłyśmy na siebie chwilę w milczeniu. – Coś się stało ?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
- Wyjeżdżam – powiedziała, a w jej oczach zalśniły
łzy. – Jadę do Los Angeles, a gdy wrócę osiedlimy się z Niallem nad morzem. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
- To cudownie ! – ucieszyłam się, a ona rzuciła mi
się na szyję.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
- Boję się wyjazdu. Nie przychodzę tu, bo muszę,
tylko lubię z Tobą gadać. Jesteś moją przyjaciółką i znasz mnie jak nikt –
mówiła wtulona we mnie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
- Jestem nią, masz rację. Tylko znasz siebie lepiej
niż ja Ciebie. Wydoroślałaś. Nie jesteś już tą Sherlock Walker, która patrzyła
się w okno na pierwszej wizycie – odpowiedziałam jej i zelżał jej uścisk.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
- Będę za Tobą tęsknić.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
- Ja też, ale czeka Cię dorosłe życie. Nie mogę
stawać na przeszkodzie twoim planom – uśmiechnęłam się i wytarłam jej łzy z
policzków.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
- Zadzwonię do Ciebie, gdy będę z powrotem w domu,
wrócę na święta. Obiecuję zadzwonić – przytuliła mnie po raz ostatni.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
I wyszła. Wyszła. Jak obiecała, tak i zadzwoniła w Wigilię.
Rozmawiałyśmy całą noc. Wysłuchałam każdego dnia z jej życia na kontynencie
Ameryki Północnej. Nigdy więcej się z nią nie spotkałam, bo wiedziałam, że już
mnie nie potrzebowała. Stała na własnych nogach, silna i dumna z tego kim jest.
Dostaję od niej zaproszenia na różne spotkania i koncerty, ale z nich nie
korzystam, bo może nastąpić (ujmę to fachowo) memoralizacja wsteczna. Przypomni
sobie o wszystkim, co było kiedyś. Nie chcę, by tak było. Zostawiłam wszystkie
zaproszenia, kartki i spotkania dla moich córek. Niech one czerpią z życia tak
jak zrobiła to Sherry. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie mogłabym przepuścić okazji nie opowiedzenia wam, co
ją spotkało w Ameryce...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
Po wylądowaniu w LAX z resztą zespołu i ich
dziewczynami dostali zaproszenie na kolację w słynnej restauracji <i>Maiden
Garden</i>. Gdy Sherlock napisała Effie o liczbie osób, które przybędą
stwierdzili, że potem pójdą razem do domu przyjaciółki jak za dawnych czasów
pooglądać filmy.<br />
Po zostawieniu swoich rzeczy w hotelu, poszli do swoich
pokojów. Harry był jako jedyny sam w pokoju, bo Liam był z Danielle
(rozchodzili się i schodzili parę razy od wakacji, co wszystkich drażniło),
Louis z Eleanor, Zayn z Perrie (u nich wszystko wróciło od normy, byli na
sesjach terapeutycznych u Nerlock parę razy) i oczywiście Niall z Sherry.
Ostatnia para siedziała w swoim pokoju debatując w co się ubrać.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
- Po prostu lubię Cię w sukience, to złe ? –
tłumaczył się Niall.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
- Nie, ale przynajmniej mogłeś darować sobie przybijanie piątki z Liamem, który wspomniał coś o moim tyłku w sukience – powiedziała
poirytowana.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
- Kiedy tu chodziło o to jaki on jest c-u-d-o-w-n-y w
sukienkach ! – bronił się, po czym przyciągnął ją do siebie i usadowił na
swoich kolanach.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
- Tak, tak, oczywiście, panie
na-wszystko-mam-wymówkę – powiedziała i chciała wstać, ale on zaczął ją
całować, więc jej złość od razu przeminęła.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
- Lepiej, pani
obrażam-się-na-wszystko-nawet-o-komplementy-mojej-pupy ? – roześmiali się.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
- Niech Ci będzie, wygląda cudownie w sukienkach –
pocałowała go w nos.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
- Mówiłem. Idź się ubierz, bo nie możemy się spóźnić
– pogonił ją Horan.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna pobiegła do łazienki, wzięła szybki
prysznic i wróciła w samym ręczniku do sypialni. Niall podał jej ubranie.
Najpierw ubrała pokracznie bieliznę, by on nie widział co ma pod ręcznikiem,
chociaż on i tak stał do niej plecami. Gdy skończyła podał jej czarną
rozkloszowaną spódniczkę, ciemne rajstopy w serduszka i kremowy sweterek z dekoltem
w łódeczkę. Ubrała się i wyciągnęła swoje czarne jazzówki na wysokim obcasie.
Przejrzała się w lustrze w szafie. Potem patrzyła uważnie jak Niall zmienia
koszulkę na białą koszulę i kremowy sweter na guziki. Zostawił sobie czarne
rurki z niższym krokiem. Gdy spostrzegł jej nieobecny wzrok po założeniu
koszulki się roześmiał.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
- Chyba nie przytyłem, co ? – pocałował ją
delikatnie w usta.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
- Nie, ale cieszę się, że to – zaznaczyła ręką całą
jego sylwetkę – Jest moje i tylko moje – przytuliła się do niego.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
- O tak... – pocałował ją w obojczyk, który był odsłonięty przez wycięty materiał.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
- Musimy już iść – wstała i wyciągnęła do niego
rękę. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
On ubrał swoje Supry i wyszli zamykając pokój
hotelowy. Idąc korytarzem do windy usłyszeli śmiechy przy pokoju obok, który
wynajmował Harry. Ze środka wyszła rozczochrana Taylor Swift i Styles
zapinający spodnie. Gdy ich zobaczyli zamarli. Niall rzucił coś na temat
fryzury Amerykanki i całą czwórką w milczeniu zjechali windą na dół. Cher
pomogła dziewczynie się szybko ogarnąć zjeżdżając, by wyglądała jak poważna
piosenkarka, a nie wypad na jedną noc. Nie mieli najmniejszego zamiaru pytać do czego doszło, po prostu woleli nie wiedzieć jak ona znalazła się z nim... Weszli do holu, gdzie czekała na nich reszta. Przywitali się z Taylor, po czym
ona zniknęła w jadalni, a oni wsiedli do limuzyny. Na dworze było wietrzenie,
ale nie można było tego porównać ze śnieżnym i zimnym Londynem o tej porze roku. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
Pojechali prosto do umówionej restauracji. Wysiedli
z samochodu. Przy wejściu do wystawnej restauracji stała Effie, od tyłu
przytulał ją jakiś chłopak. Sherry podbiegła wraz z przyjaciółką ku sobie, a ów
chłopak niechętnie ją puścił. Skoczyły na siebie, by się przytulić. Śmiały się
i już piszczały do uszu. Pierwszy Niall podszedł do nieznajomego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: -18pt;">-</span><span style="font-size: 8.88888931274414px; text-indent: -18pt;"> </span><span style="text-indent: -18pt;">Jestem Niall – podał mu rękę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: -18pt;">-</span><span style="font-size: 8.88888931274414px; text-indent: -18pt;"> </span><span style="text-indent: -18pt;">Josh Hutcherson – odwzajemnił uśmiech. – Tyle na wasz temat
słyszałem, że czuję jak i ja bym was znał.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: -18pt;">- </span><span style="text-indent: -18pt;">My także nie mało – skłamał Harry witając się z nim.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: -18pt;">Przed powrotem Effie Watson do U.S.A. Harry przeprowadził z nią poważną rozmowę. Wiedział, że w końcu i ona zakocha się w kimś. Za długo byli od siebie oddaleni, po prostu to musiało nadejść. Cieszył się jej szczęściem i wiedział, że aktor będzie dla niej dobrą partią po paru historiach, które usłyszał od byłej dziewczyny. Chciał wiedzieć jak się poznali, a ona nie kryła swojego zauroczenia nim. </span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<div style="text-align: justify;">
Po krótkim zapoznaniu wszyscy weszli do środka. Josh
z Sherlock szeptali cicho do siebie, a Horan patrzył na nich
ukradkiem, był zazdrosny o aktora krótko mówiąc. Gadatliwa dwójka nie poszła za resztą do stołu, ale do kuchni. Nikt prócz Irlandczyka specjalnie nie zwrócił uwagi na ich nieobecność. Ten także sobie po chwili odpuścił i wciągnął się w rozmowę z przyjaciółmi. </div>
<div style="text-align: justify;">
Sherlock i Josh szykowali niespodziankę dla Effie. Była to rocznica znajomości obu przyjaciółek. Zrobiła jej "jedynie" prezent oraz wielki tort. Ten tort dokończyli cukiernicy i Josh, ale jej był projekt i była z niego jak najbardziej dumna. Był to trzy piętrowy tort z jej czarnymi rysunkami, które przedstawiały ich przygody i zostały wydrukowane i przylepione na kremową czekoladę plastyczną. W środku ciasto było waniliowo-malinowe, ulubiony smak Effie. Na najwyższym piętrze był napis "Effie & Sherry". W końcu wszystko było gotowe i wjechali ogromnym tortem na główną salę. Cała obsługa zaczęła śpiewać Sto Lat, a Sherlock i Josh podeszli do ich stolika z tortem. Cały ich stół wstał, a Effie zaczęła płakać i przytuliła do siebie przyjaciółkę. Gdy wszyscy już zajęli miejsca Cher zaczęła opowiadać, co dokładnie jest na torcie.<br />
- Na najniższym piętrze jest Effie ze mną jak gramy na fortepianie, obok jest jak Effie rzuca do góry nuty, o tutaj - wskazała na postać dookoła, której wirowały małe papierki. - A jeszcze obok jest jak Effs tańczy Gangnam Style, ale jeszcze obok za to uciekamy przed bandą emerytów. Na kolejnym piętrze jesteśmy jak wskakujemy do basenu na t-a-m-t-e-j imprezie - obie zaczęły chichotać, a Harry spojrzał na nie karcąco. - Obok tamtego incydentu - roześmiała się krótko Sherlock. - Jest jak siedzimy na kanapie przed telewizorem i jemy słodycze. A na najwyższym piętrze jesteśmy my na ławeczce, a nad nami są gwiazdy.<br />
Potem pokroili tort i rozmawiali jeszcze przez parę godzin w pełnym podekscytowaniu. Potem podziękowali kucharzom i cukiernikom, po czym pojechali do Effie do domu. Mieszkała w dużym domku z poddaszem. Miała ogromny ogród za nim oraz piękne białe w nim róże, o których zawsze marzyła. Najpierw pokazała im okazałe zielone miejsce i weszli do domu od tyłu, tarasem. Wyjście do ogrodu było przez salonu, a ten był wyjątkowo przytulny. Miał kominek w rogu, a podłoga była wykonana z drewna. Całe pomieszczenie łączyło się z kuchnią oraz prowizoryczną jadalnią. Obok kominka był ogromny dębowy stół z miejscami dla dziesięciu osób. Przy nim niska ściana z wysepką, która przechodziła w kuchnię. Ściany w salonie były bladoróżowe, a w kuchni przechodziły w ostro pomarańczowe kafelki. Na środku salonu była kanapa i telewizor zawieszony na ścianie, a wokół niego masę zdjęć z Londynu i jeszcze Holmes Chapel. W drugim rogu były spiralne schody, także drewniane, na poddasze, gdzie były dwie sypialnie, jej gabinet i łazienka. Liam, Louis i Zayn poszli zrobić herbatkę, a reszta myślała nad filmem.<br />
- Effie, przepraszam, ale zapomniałam pogonić kurierów z moim prezentem i dojedzie jutro. Głupio wyszło, wiem, ale może jakoś naprawi on moje spóźnienie, gdy go zobaczysz - wytłumaczyła się Sherry, gdy leżała na kanapie głową na dołu, a nogami do góry.<br />
- Prezent masz jeszcze dla mnie?! - pisnęła. - Po co? Nie sądzisz, że mi już wystarczy? Tyle się napracowałaś, jak mogłam nie zauważyć, że spiskowaliście ze sobą za moimi plecami - zaśmiała się przyjaciółka.<br />
- Może<i> Mamma Mia</i>? - spytała Danielle.<br />
- Oglądałam - zgasiła jej pomysł Perrie.<br />
- Nudne - dopowiedziała Eleanor.<br />
- No to same coś znajdźcie - zdenerwowała się i położyła się obok w podobnej pozycji, co Sherlock na kanapie.<br />
- <i>Stardust</i>? - wpadła na pomysł Effie.<br />
- Popieram - zgodziły się dziewczyny leżące głową do dołu.<br />
- Nie oglądałam - wzruszyła ramionami blondynka z Little Mix.<br />
- Czyli zaprotokołowano - oglądamy <i>Stardust.</i><br />
Chłopcy wrócili z gorącym napojem, po czym wszyscy znaleźli sobie wygodne pozycji w objęciach swoich połówek.<br />
<br />
Wieczór szybko im minął. Bawili się tak jak zawsze, śmiali się tak jak nigdy i nie żałować będą niczego. Następnego ranka w pokoju hotelowym numer 305 zadzwonił dzwonek, który obudził Cher i Nialla. Dziewczyna wstała z łóżka i otworzyła. Obsługa hotelowa przyniosła im śniadanie. Rozłożyli je na stole i pospiesznie wyszli. Para zasiadła do niego. Dziewczyna się pospieszyła, zjadła wszystko, potem się ubrała i wybiegła po krótkim pożegnaniu z nim. Taksówka zawiozła ją na lotniskową pocztę, gdzie miała odebrać prezent dla Effie. Pracowała nad nim parę miesięcy, za swoje pierwsze zarobione pieniądze rozpoczęła swój projekt. Chciała, by była to ścisła tajemnica, więc w garażu na tyłach swojego domu zrobiła sobie pracownie, z której nie wychodziła przez parę godzin, zamykając się tam. Przesyłka nie była mała, była dość spora, ciężka i nigdy sobie nie wyobrażała, że coś tak dużego przewozi się w samolotach. Podpisała parę kwitków, zapłaciła i z pomocą kurierów wpakowali go do ciężarówki. Jadąc do domu przyjaciółki wykręciła numer jej chłopaka.<br />
- No cześć Josh! - po dłużących sygnałach odebrał zaspany. - Mówi Sherlock. Żyjesz?<br />
- Za dużo wczoraj z chłopakami wypiliśmy... - powiedział zmęczony i słychać było, jak powoli podnosił się z łóżka.<br />
- Dobra - przewróciła oczami sama do siebie. - Pamiętasz, że dzisiaj masz iść z Effs gdziekolwiek, byleby wyszła z domu? - spytała upewniając się.<br />
- Tak, ona jeszcze się ubiera, ale mamy iść na śniadanie do <i>Beachy Break</i>, więc spoko. Za jakieś dwadzieścia minut nas nie będzie - w tyle Sherry usłyszała głos jego dziewczyny, która pytała się z kim rozmawia. - A nie, kochanie, to tylko Mark, mój agent, rób się na bóstwo dalej, to nic ważnego - zbył ją.<br />
- Kłamiesz doskonale - zaśmiała się Cher do telefonu.<br />
- To się nazywa gra aktorska, to wrócimy jakoś o 11, do zobaczenia - powiedział szeptem i się rozłączył.<br />
Gdy ciężarówka dojechała na miejsce, samochodu aktora już nie było, co zasygnalizował otwarty na oścież garaż, by mogła wjechać ze swoim dziełem do środka domu. Przewoźnicy jej pomogli z wjechaniem nim do domu i poskręcaniem nóg. Odwieźli ją do hotelu zaraz po tym, jak przewiązała grubą na pół metra czerwoną wstęgą dla niej prezent. Był to stary mahoniowy fortepian, a na nim wyryte na klapie one dwie, leżące na trawie i wpatrujące się w gwiazdy. To było jej ulubione wspomnienie związane z nią. Czuła się wtedy, jakby osiągnęła już swój szczyt marzeń. Miała rodzinę, przyjaciółkę i nic więcej jej nie było trzeba.<br />
<br />
Siedziała z Niallerem w pokoju hotelowym, nie robili nic ciekawego, po prostu siedzieli, wpatrując się w siebie.<br />
- I uważasz, że to naprawdę się uda? - spytała go po raz kolejny, gdy ten czułe pocałował ją w wierzch dłoni.<br />
- Ile razy jeszcze mam Ci powtarzać, że tak? Jesteś moim szczęściem, gdy budzę się rano i widzę Cię przy moim boku czuję się spełniony. Może to wyda się głupotą, ale jesteś jak twardy narkotyk dla narkomana, nasz miłość jest jak narkotyk, z każdym dniem potrzebuję Cię więcej i to się nie skończy już nigdy. To jest odmiana bardzo dziwnego narkotyku, ale od niego już nigdy się nie odwrócę, nie pójdę na odwyk - mówił to z przekonaniem, głęboko w jej oczy. - Bez Ciebie nic już nie będzie takie samo, wylanie na Ciebie ponczu na weselu było najcudowniejszym, co mnie w życiu spotkało. Gdyby nie Harry, moje życie i Twoje nigdy, by się nie spotkało. Nawet nie wiesz, jaką sprawiasz mi przyjemność, jak dużo daje mi szczęścia fakt, że mogę Cię nazywać "moją". Wydawać się to może dziwne, ale zakochałem się w Tobie w chwili, gdy nasze spojrzenia się zetknęły. Niektórym potrzeba tygodni, by się zakochać, a mi jedynie tych sekund. Utknęły mi one w umyśle, jak jakaś durna naukowa ciekawostka. Jesteś dla mnie wszystkim, jesteś ideałem, choć masz swoje wady, gdyby nie one, pewnie nie pokochałbym Cię tak mocno. Nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczy każdy Twój pocałunek, spojrzenie czy dotyk. Oddałbym za to każdą chwilę bez Ciebie. Na to, na nas, na Ciebie, czekałem całe życie. Nie wiedziałem, co to miłość, póki jej nie poczułem, a poczułem ją właśnie do Ciebie - zamknął oczy, odetchnął głęboko, zauważyła jak się zaszkliły.<br />
Pocałowała go. To były najpiękniejsze chwile i wyznania, jakie w życiu usłyszała. Czuła dokładnie to samo, ale nie przechodziło jej to nigdy przez gardło, nie była uczuciowa, a on wzbudzał w niej ich tyle, że się aż bała ich ogromu. Był jej światem, ale miała jeszcze parę spraw do załatwienia, by oddać się mu w całości i zająć jej światem - Nim, a z nim też i nią.<br />
Ich chwilę przerwał telefon jej menadżerki. Odkleiła się od niego cała rozchichotana, zostawiając go na łóżku. Sięgnęła po komórkę.<br />
- Co się stało? Bo... Dobrze... Będę, w końcu mnie zobowiązuje kontrakt... Wiem, wezmę go, spokojnie... Dobrze, o której?... Przecież wtedy Effie... Przecież to niemożliwe?!... Nie możesz tego przesunąć?... Ja wiem, no rozumiem... Będę... Dzięki za info, lepiej wcześniej niż później... Pa pa, za godzinę będziemy - rozłączyła się.<br />
Spojrzała na niego, rozwalonego na łóżku. Skrzywiła się.<br />
- Co się, kochanie, stało? - zapytał i ją do siebie przyciągnął.<br />
- Musimy się pakować, bo za godzinę mamy odlot do Nowego Jorku. Mamy wywiad z Romanian Records, uwierzysz? Nie możemy tego przesunąć, więc nie będzie nas u Effs. Wyjeżdżamy teraz i potem od razu do Londynu, bo mamy wizytę u premiera. Co za beznadzieja, dzwoń do chłopaków i mów, że wyjeżdżamy, bo Ty jedziesz ze mną, a oni nie muszą, ale na pewno mam zabukowane dwa loty, Ty i ja.<br />
- Nic się nie da zrobić? - posmutniał.<br />
- Nie, chyba, że chcesz zostać, ale do NYC musimy jechać razem, bo to wywiad o nas. A grubą forsę w to włożyli. Mają jeszcze jakąś niespodziankę czy coś... Wiem, bezsensu, ale nic nie poradzę - pocałowała go w policzek i wstała, by rozpocząć pakowanie.<br />
- I tak, bym pojechał za Tobą wszędzie, nawet na kraniec świata, Sherry - zaczął pomagać jej wyciągać wszystkie ubrania z szafy.<br />
- Idź zadzwonić do facetów, a ja załatwię z Effie wszystko, dobra? - uśmiechnęła się.<br />
Wyminęli się i zaczęli wykonywać krótkie, a zarazem treściwe rozmowy z przyjaciółmi. Po niecałych dwudziestu minutach stali już przy wyjściu z torbami. Taksówkarz pomógł im się załadować do auta. Beznamiętnie i w milczeniu pojechali na lotnisko. Jak gdyby nigdy nic, po prostu odjechali. Zostawiając przyjaciół i całą zabawę. Nie zdawali sobie z tego sprawy, ale musieli być dorosłymi, a przynajmniej się tak zachowywać. Bo bycie dzieciakami w świecie dorosłych po prostu, by ich zniszczyło.<br />
<br />
__________________________________________________________________________<br />
<br />
Jest! W końcu, po tylu miesiącach i dniach! Jest! Mam nadzieję, że się cieszycie tak niesamowicie jak ja! Epilog już mam prawie skończony, więc za tydzień będzie, jakoś na weekend, bo nie ma mnie już od wtorku, bo wyjeżdżam z moim kochasiem na majówkę. Życzcie mi szczęścia i takie tam. I jak, warto było czekać?<br />
<br />
Love,<br />
Aria Jones.</div>
</div>
Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-71636255242685068622013-02-11T18:05:00.003+01:002013-02-11T18:07:21.386+01:00Żyję + kawałek rozdziału 31<div style="text-align: justify;">
Wiecie, chcę napisać, że jednak żyję, bo za którymś (2) komentarzem w typie "Wróć na bloga[...]" chcę wam po prostu to napisać. Piszę rozdział, dobrze o tym wiecie. Epilog także pisze, ale kiepsko mi idzie z samym rozdziałem. Tak, tak, tak, wiem, że moje pisanie idzie wolno. Właśnie o to mi chodzi, idzie wolno, bo brak mi pomysłów. Totalnie, nic. Może wy mi pomożecie? <b>Piszcie w komentarzach, co może się stać, co chcielibyście przeczytać w ostatnim rozdziale</b>. Będę bardzo wdzięczna. Nie chcę, by ten blog był pisany tylko i przeze mnie, bo to dzięki wam on jest dalej pisany. Jesteście wielcy, bo w życiu nie widziałam tak wielkiej liczby wejść w moim życiu na którymkolwiek moim dotychczasowym blogu. Nigdy nie sądziłam, że coś takiego zaniesie mnie tak daleko. Jestem z siebie dumna i nie trudno mi to przyznać, że jesteście najlepszymi czytającymi ludźmi (ever!). Połowę mam i wstawię wam mój ulubiony moment. Sam początek wam pokażę, bo nie można mieć nic za darmo ;)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: #c27ba0;">Rozdział 31</span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div>
<span style="color: #c27ba0;">- Została mi jedynie ostatnia rzecz do spełnienia... - powiedziała siedząc z Niallem w jej sypialni.</span></div>
<div>
<span style="color: #c27ba0;">- Mam nadzieję, że jest ze mną związana - roześmiał się Irlandczyk i patrzył jak jego dziewczyna przegląda coś na komputerze, gdy on leżał rozwalony na łóżku.</span></div>
<div>
<span style="color: #c27ba0;">- Zależy... Masz ochotę pojechać do L.A. ? - spytała i obróciła się na krześle.</span></div>
<div>
<span style="color: #c27ba0;">- Przedłużymy sobie wakacje, podoba mi się to - uśmiechnął się.</span></div>
<div>
<span style="color: #c27ba0;">- Mnie także. Wiesz, jestem szczęśliwa - powiedziała do niego i przysunęła krzesło, a ile ręce się splotły.</span></div>
<div>
<span style="color: #c27ba0;">- Jak Ty jesteś to ja tym bardziej - pocałował ją.</span></div>
<div>
<span style="color: #c27ba0;"><br /></span></div>
<div>
<span style="color: #c27ba0;"><br /></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: start;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #c27ba0;">Sherlock bardzo podrosła. Po pewnym czasie rozmawiałyśmy ze sobą jak przyjaciółki z dawnych lat. Widziałam jak stawała się silniejsza. Jej uśmiech rósł na moich oczach. Jestem z niej dumna. Minął miesiąc odkąd pierwszy raz przyszła do mojego gabinetu z uśmiechem, potem kolejny zanim nie mogła się doczekać wizyt i rozmowy ze mną. Chciałam, by wyszła z mojego gabinetu i nie potrzebowała tu wracać. Nie chciałam jej widzieć, bo wiedziałam, że póki będzie tu wracać to znaczy, że coś ją będzie trapić. Doczekałam się tego dnia.</span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: start;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #c27ba0;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: start;">
<div style="text-align: center;">
<i><span style="color: #c27ba0;">Początek grudnia.</span></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: start;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #c27ba0;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: start;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #c27ba0;">Nie miałyśmy umówionej wizyty. Siedziałam na fotelu i wypełniałam papiery. Usłyszałam pukanie. Charakterystyczny rytm, który wybijała o moje drzwi właśnie ona.</span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: start;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #c27ba0;">- Wejdź – powiedziałam, po czym wstałam i patrzyłyśmy na siebie chwilę w milczeniu. – Coś się stało ?</span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: start;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #c27ba0;">- Wyjeżdżam – powiedziała, a w jej oczach zalśniły łzy. – Jadę do Los Angeles, a gdy wrócę osiedlimy się z Niallem nad morzem.</span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: start;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #c27ba0;">- To cudownie ! – ucieszyłam się, a ona rzuciła mi się na szyję.</span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: start;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #c27ba0;">- Boję się wyjazdu. Nie przychodzę tu, bo muszę, tylko lubię z Tobą gadać. Jesteś moją przyjaciółką i znasz mnie jak nikt – mówiła wtulona we mnie.</span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: start;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #c27ba0;">- Jestem nią, masz rację. Tylko znasz siebie lepiej niż ja Ciebie. Wydoroślałaś. Nie jesteś już tą Sherlock Walker, która patrzyła się w okno na pierwszej wizycie – odpowiedziałam jej i zelżał jej uścisk.</span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: start;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #c27ba0;">- Będę za Tobą tęsknić.</span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: start;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #c27ba0;">- Ja też, ale czeka Cię dorosłe życie. Nie mogę stawać na przeszkodzie twoim planom – uśmiechnęłam się i wytarłam jej łzy z policzków.</span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: start;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #c27ba0;">- Zadzwonię do Ciebie, gdy będę z powrotem w domu, wrócę na święta. Obiecuję zadzwonić – przytuliła mnie po raz ostatni.</span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: start;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #c27ba0;">I wyszła. Wyszła. Jak obiecała, tak i zadzwoniła w Wigilię. Rozmawiałyśmy całą noc. Wysłuchałam każdego dnia z jej życia na kontynencie Ameryki Północnej. Nigdy więcej się z nią nie spotkałam, bo wiedziałam, że już mnie nie potrzebowała. Stała na własnych nogach, silna i dumna z tego kim jest. Dostaję od niej zaproszenia na różne spotkania i koncerty, ale z nich nie korzystam, bo może nastąpić (ujmę to fachowo) memoralizacja wsteczna. Przypomni sobie o wszystkim, co było kiedyś. Nie chcę, by tak było. Zostawiłam wszystkie zaproszenia, kartki i spotkania dla moich córek. Niech one czerpią z życia tak jak zrobiła to Sherry. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #c27ba0;">Nie mogłabym przepuścić okazji nie opowiedzenia wam, co ją spotkało w Ameryce...</span><br />
<br />
No to macie początek i mam już parę wydarzeń, które ją spotkały w USA, także spoko. Chcę tylko ładnie to zakończyć, a nie wiem zupełnie jak. W epilogu będzie jak odwiedza kogoś, ale nie zdradzę jeszcze kogo. Także jak wam się podoba i piszcie komentarze, co chcecie w końcówce :)<br />
Love,<br />
Aria Jones.</div>
</div>
</div>
Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-35092354320113663102012-12-24T13:17:00.000+01:002012-12-24T13:17:17.854+01:00Rozdział 30<div style="text-align: justify;">
Po łzawym pożegnaniu Doyle odwiozła ją śpiąca do domu. W kolejnym dziwnym przebraniu wsadziła ją do auta i zawiozła na Sheldon Avenue. Wniosła ją do sypialni i ułożyła w łóżku. Nie chciała, by ktoś ją zobaczył, więc wymknęła się tyłem i wróciła do siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejne zadanie na jej liście<i> Czego Pragnę</i> zostało odfajkowane. Ostatnie zadanie jakie była w stanie będąc z Londynie zrobić to odwiedzić Alison. Chciała wiedzieć, co się stało z nią i Greeny'im, czyli po prostu Simonem. Chciała wiedzieć jaki był kiedyś. Co go zmieniło ?</div>
<div style="text-align: justify;">
Ranem w piątek wstała wcześniej niż zawsze, było ledwo po siódmej. Miała zamiar najpierw pojechać na wskazany przez Cowella adres, gdzie znajdzie Ali, a potem czekał ją jakiś nudny wywiad. Szybko narzuciła na siebie jakieś ubrania z wczoraj. Było pochmurno, więc wzięła jeszcze jakąś kurtkę i wyszła z domu. Miała już wzywać taksówkę, zauważyła jednak malutkie auto na podjeździe. Za wycieraczkę dostrzegła karteczkę "<i>Przesyłka z Holmes Chapel. Eric</i>".<br />
- Pomyślałem, że nie masz jak się poruszać po Londynie - stał na chodniku z jego szarmanckim uśmiechem i rękami z kieszeniach skórzanej kurtki.<br />
Sherry uśmiechnęła się. On zbliżył się do niej i mocno uścisnął podnosząc do góry. Gdy ją puścił ona miała taką minę jakby nie powinien tu przyjeżdżać.<br />
- Nie chcesz mnie tu, co ? - spytał i oparł się o małego Mini Cooper'a, którego wygrała jeszcze będąc w Holmes Chapel w KTM - Konkursie Talentów Muzycznych.<br />
- Po prostu zapomniałam o tym i jakoś w ogóle tyle spraw ostatnio mam na głowie - zaśmiała się cicho. - Jadę do znajomej, może pojedziesz ze mną przy okazji na lunch ?<br />
- Brzmi miło - otworzył jej drzwi do auta.<br />
Najpierw pojechali pod adres Alison. Nie był to dom, czy mieszkanie jak się spodziewała. Była to zwykła uliczka z sklepikami i kawiarniami. Podjechali pod wskazany numer. Zrozumiała o co mu chodziło. Szyld nad cukiernią głosił <i>Blue Flower, made by A & G</i>. Był złoty, a cała cukiernia od zewnątrz pomalowana na błękitno. Na wystawie były malutkie babeczki. Sherlock kazała mu zaczekać w kawiarni obok, a sama weszła do środka. Sklep był ogromny. Były tam stoliki przy szybie, a po drugiej stronie podłużne lodówki z ciastkami, ciasteczkami, babeczkami, cukierkami i przeróżnymi słodkościami. Przy staromodnej kasie stała przepiękna blondynka. Przypominała starszą wersję Alison z rysunków. Dziewczyna podeszła niepewnie do niej.<br />
- Jestem Sherlock - zaczęła.<br />
- Ja Alison - zdziwiła się powitaniem. - Co podać ? - uśmiechnęła się serdecznie.<br />
- Nie ja, nie. Chociaż mogłaby mi pani dać jakąś dobrą babeczkę - odpowiedziała szybko i zza koszulki wyciągnęła złotą babeczkę na szyi.<br />
Gdy Ali wróciła i zobaczyła naszyjnik wiedziała do czego zmierza ta wizyta. Bez słowa zaniosła ciastko do jej stolika i usiadła z nią.<br />
- Chcę tylko porozmawiać - oświadczyła Cher.<br />
- O czym ? - spytała oschle, bała się tej rozmowy.<br />
- Czemu Simon panią zostawił ? - ona wzięła głęboki oddech.<br />
- Zapewne wiesz, że był chory, miał białaczkę. Byliśmy już w Londynie. Pewnego razu, przyszliśmy tutaj, chciałam mu pokazać ten lokal. Mieliśmy go wynająć i zacząć od nowa. On zemdlał i dostał drgawek, myślałam, że to padaczka. W szpitalu powiedział nam lekarz, że to białaczka i musimy zacząć leczenie. Po paru miesiącach zmagania się z chorobą on zostawił mi jedynie karteczkę z napisem, że wyjeżdża by odetchnąć. On odetchnąć ? A co ze mną, z nami i tym wszystkim ? - kobieta oddychała przed rozpoczęciem każdego zdania, mówiła spokojnie i miarowo. - Potem dowiedziałam się, że jest w Paryżu, znalazł tam nowe pasje - powiedziała ostatnie słowo z pogardą. - Po założeniu wytwórni wspomógł mój biznes i nie widziałam go przez ponad 20 lat.<br />
- I tyle ?<br />
- Czego oczekiwałaś ?<br />
- Rozmowy z nim, czemu z nic mu nie powiedziałaś ?<br />
- Miałam mu powiedzieć, że chcę z nim być i żeby do mnie wrócił ? To on uciekł, nie będę go gonić.<br />
- Myślałam, że naprawdę go kochałaś - powiedziała cicho Sherry.<br />
- Bo kocham, ale nie zmienię tego co on zrobił. Okłamał mnie i zostawił, nie zatrzymasz burzy, nie powstrzymasz wiatru - broniła się, po czym złapała nastolatkę za rękę, by znaleźć u niej zrozumienie.<br />
- Ale zamykając się w domu nie powstrzymasz jej nadejścia, tylko unikniesz kropli deszczu - oburzyła się jej potulnością całej sprawy, jakby nie chciała do tamtego wracać.<br />
- Sherlock, to dawne dzieje, nie winię go za to. Odszedł, bo chciał mnie chronić. Kiedy wyzdrowiał czuł się winny i bał się mojej reakcji na powrót. Sama nie wiedziałabym co zrobić, jakby wrócił. To powinno zostać w tym domku.<br />
- Nie powinno, bo miłość trwa na zawsze - rozpięła naszyjnik Greeny'iego i jej oddała. - Miłość przetrwa wszystko.<br />
Nie czekała na jej odpowiedź, ścisnęła jej rękę na naszyjniku i patrząc na łzy w jej oczach wyszła z cukierni. Wytarła łzy z policzków, bo sama nie wytrzymała. Pociągnęła nosem i się do siebie uśmiechnęła. Zobaczyła Erica, który siedział na ławce z dwoma kawami. Gdy podeszła on zaproponował spacer, więc szli przed siebie uliczkami Londynu.<br />
- Poszło dobrze ze znajomą ? - spytał chłopak.<br />
- Raczej tak, chociaż trochę ją przycisnęłam niemiło... - westchnęła i wzięła łyk kawy, poczuła karmelowy, słodki smak. - Pamiętałeś - uśmiechnęła się.<br />
- W końcu mam lepszą pamięć niż Ty - uśmiechnął się spokojnie. - Mamy jakieś plany na wieczór ?<br />
- Ja mam wywiad do <i>London Nightmare</i>, a wieczorem miał wpaść Niall, najwyżej go spławimy i pooglądamy filmy do rana, co Ty na to ? - spytała obojętnie.<br />
- Brzmi dobrze, ale go nie spławiaj, w końcu po tym telefonie do radia i tak nie czuje się najlepiej, bo został odrzucony przez najlepszą dziewczynę w Londynie - zaśmiał się.<br />
- Taaa... - mruknęła.<br />
- Niech wpadnie, będzie miły wieczór we troje - wzruszył ramionami. - Wiesz, w końcu popisze się, że mogę Cię poprzytulać, a on nie za bardzo - zaczął się znowu śmiać, czuł lekką wyższość nad nim, bo wcześniej był wręcz nazbyt zazdrosny o plotki na temat Nerry.<br />
- Jakoś mi nie przeszkadza, że on mnie obejmuje, przytula i takie tam. Jesteśmy przyjaciółmi, a jeśli już to ja go lubię bardziej niż powinnam, w sensie, że lubię go tak, lubię-lubię - rzuciła, ale nie miała ochoty tłumaczyć mu całej zawiłości między nimi. - To w radiu to była trochę ściema, żeby nikt się do mnie nie przyczepił - skłamała.<br />
- Aha... - zniechęcił się. - Czyli się lubicie, ale to ukrywacie ?<br />
- Tak, mniej więcej - zobojętniła.<br />
- Szykuje się ciekawy wieczór - wymusił uśmiech.<br />
<br />
Po spacerze, który przybrał dziwną, milczącą barwę pojechali do restauracji, gdzie ona miała się spotkać z dziennikarzem. Zjedli obiad w także nie najszczerszej atmosferze, udając zrelaksowanych. W końcu pojechali do domu, Sherlock przebrała się w długie, ciepłe, szare dresy ze ściągaczami przy kostkach i bluzę Nialla, którą zapomniał zabrać ostatniego wieczoru. Dochodziła siódma. Rozsiedli się w jej pokoju. Rzutnik wyświetlił obraz na ścianie, a oni rozłożyli koce na podłodze. Opierali się o łóżko plecami i szukali dobrych filmów. Usłyszeli trzask drzwi. Przyszedł.<br />
- On ma już klucze od tego domu ? - wymsknęło się Ericowi pogardliwie.<br />
- Dałam mu zapasowy, tak na wszelki wypadek - rzuciła obojętnie.<br />
Niall wszedł do pokoju z szerokim uśmiechem, który szybko zgasł. Zobaczył blondyna obok niej. Coś się w nim zapadło.<br />
- Cześć, skarbie - powiedział i usiadł obok niej.<br />
Teraz znajdowała się pomiędzy nimi, co ją krępowało. Musnął jej policzek i odchylił się. Oprzytomniał na moment.<br />
- Wybacz mój pośpiech, jestem Niall - podał rękę drugiemu.<br />
- Eric. Miło poznać, wiele o Tobie słyszałem - starał się być miły.<br />
- I wzajemnie. Sherry opowiadała jak ją wspierasz, jesteś kochany - ledwo co wypowiedział te słowa.<br />
- Staramy się jak potrafimy - rzucił luzacko i się odchylił.<br />
- Widzę moją bluzę - uśmiechnął się do niej, chciał podkreślić jej przynależność do niego.<br />
- Nie miałam się w co ubrać, a dalej ładnie pachnie - złapała go za dłoń i ukradkiem ścisnęła w podzięce za staranie się być miłym dla jej znajomego.<br />
Cher z laptopem na kolanach wybrała pierwsze co jej podchodziło na myśl, by ich nie skłócić. Wybrała <i>Kac Vegas</i>. Włączyła film i odstawiła komputer na łóżko. Przykryli się wszyscy jednym kocem. Irlandczyk objął ją w pasie. Gdy poczuł, że Eric chciał zrobić to samo ostrzegawczo chrząknął, a dziewczyna spojrzała na niego z wyrzutem. On chciał ją chronić, ale ona i tak nie traktowała poważnie baristy. Komedia szybko im minęła, niektóre żarty na tyle ich bawiły, że aż trzęśli się ze śmiechu. Horan nie ruszył ręki ani na moment, wręcz bardziej chciał zwrócić na siebie uwagę. Puszczał jakieś bezsensowne komentarze, starał się przyciągnąć ją bliżej siebie, nawet pocałować, ale one rzuciła jedynie oschle "<i>Daj sobie już spokój</i>". Gdy film się skończył ona zeszła na dół, by zrobić im herbatę, zostawiając chłopców samych. Po krótkiej chwili wytchnienia na dół zszedł Eric. Ona usiadła na wysepce, a on stanął naprzeciwko niej, stykali się głowami. Ona musiała się schylić, by dorównać jego poziomowi. Blondyn trzymał ręce na jej biodrach, nie zwróciła nawet na to uwagi. Nie przejmowała się zupełnie tym, co mógłby pomyśleć Niall, bo sądziła, że skoro ona nic nie czuje do blondyna z małej mieściny, to czemu jej ukochany ma mieć inne zdanie ?<br />
- On Cię strasznie broni, nawet dotknąć Cię nie mogę, bo już czuję jego wzrok - pisnął Eric.<br />
- Po prostu taki już jest - wzruszyła ramionami.<br />
- Nie masz go dość ? - zapytał bez ogródek.<br />
- Nie, lubię go i Ty też powinieneś.<br />
- Jak mam polubić kogoś, kto Cię ogranicza ? Jest nadopiekuńczy i nie pozwala Ci nic robić, daj sobie z nim spokój, pewnie jeszcze zdradza Cię z jakąś fanką - prychnął. - Znajdź sobie lepiej jakiegoś bardziej męskiego faceta - rzucił.<br />
- Niby kogo ? - uśmiechnęła się ironicznie.<br />
- Takiego Erica, który przemierzył pół kraju, by znowu się z Tobą spotkać... - przysunął jej brodę do swojej.<br />
- Przestań - ale on puścił to mimo uszu.<br />
Złapał ją za szyję i pocałował. Harry miał rację, ona to wiedziała od dawna. Chciał ją, bo była sławna, nie lubił jej za to kim była. Odepchnęła go, ale ona wcale nie ustąpił miejsca. Spięła usta i tym razem kopnęła go w brzuch.<br />
- Co Ty robisz ?! - powiedział oburzony, gdy siła jej nogi sprawiła, że wylądował plecami na lodówce.<br />
- Przestań robić to co robisz. Nie próbuj mnie poróżnić z Niallem.<br />
- Nie próbuje, już jesteście od siebie oddaleni, to dlatego pozwoliłaś mi się pocałować - powiedział spokojnie.<br />
- Odepchnęłam Cię - gardziła nim i tą jego arogancją, która w końcu wyszła na zewnątrz.<br />
- Ale najpierw nie mogłaś się mnie oprzeć - zaśmiał się. - Najlepsze jest to, że nie powiesz mu, że się pocałowaliśmy, bo ja mam parę asów w rękawie na twój i mój temat. Jak sądzisz, komu uwierzy twój chłoptaś ? Mi czy Tobie, dziewczynie, która ma problemy z emocjami i ukrywała prawdę przed swoim "ukochanym" - prychnął. - Odnośnie paru tam spraw. Effie się zdradziła, spotkałem ją wczoraj - pstryknął palcami.<br />
- Jesteś podłym... - nie dokończyła, bo usłyszała kroki drugiego gościa ich wieczoru na schodach.<br />
- Coś się stało ? - spytał Niall, który właśnie wszedł i zobaczył wrogie miny na ich twarzach.<br />
- Nic - powiedział z uśmiechem Eric.<br />
- On mnie pocałował - zeskoczyła z blatu.<br />
- Nie kłam, rzuciłaś się na mnie - powiedział udając pokrzywdzonego. - Nie chciałem Ci nic mówić, Niall, ale ona nie mówi Ci całej prawdy.<br />
- Wynoś się, bo mam dość takich małych szuj w naszym życiu - zignorował jego słowa. - To, że mam skaleczoną rękę, nie oznacza, że nie uderzę Cię tak, byś wyleciał stąd za drzwi.<br />
- I tak mi nic nie zrobisz, bo mogę poopowiadać gazetom parę ploteczek na temat twojej latawicy - uśmiechnął się Eric. - Komu uwierzą, mi, przyjacielowi, który był z nią od zawsze czy gwieździe, która ukrywa swój związek z nią ?<br />
- Inteligentni będą wierzyć w to co jest prawdą, ci mniej w to czego i tak nie zdążysz powiedzieć mediom, bo już Cię tu nie będzie. Wyjedziesz i dasz na spokój, bo...<br />
- Nie macie na mnie nic - roześmiał się. - Odejdę pod warunkiem, że Sherlock do mnie wróci, pokażemy się mediom i będziemy szczęśliwą parą, a w nagrodę będzie mnie błagać, by spędzić ze mną noc, a Ty będziesz na to patrzył - Irlandczyk nie wytrzymał.<br />
Zamachnął się i Eric stracił przytomność od uderzenia w skroń.<br />
- Świetnie, teraz czeka nas proces, bo on Cię posądzi o pobicie - westchnęła obojętnie, jakby te wszystkie obelgi ją obeszły. - Podnieś go i wynieś na werandę, obudzimy go i każemy się wynosić. Nic nam nie zrobi, nie ma tyle odwagi.<br />
Wynieśli razem nieprzytomnego na ławkę przed domem. Sherry wzięła kubełek wody, który stał przy rynnie. Oblała Eric'a, który natychmiastowo się obudził.<br />
- Idź już sobie, w nagrodę pozwolimy Ci ujść z twarzą - powiedziała spokojnie i wskazała na furtkę.<br />
Niall wrócił do środka i czekał w przejściu na dziewczynę. Eric zrobił coś co zaskoczyło ich oboje. Wstał i zamachnął się na nią. Nie zauważyła jego ręki, która smagnęła ją w policzek zostawiając czerwony ślad i zadrapanie po paznokciach. Osunęła się na ziemię. Horan chciał się na niego rzucić, ale bardziej był zajęty nią. Barista wybiegł w pośpiechu z jej posiadłości. Para podniosła się z ziemi. Wrócili do domu. Nie było im łatwo z całą tą sytuacją, ale ją już to mało obchodziło. Miała to czego chciała - miłość, szczęście i swoje miejsce na świecie.<br />
<br />
<br />
______________________________________________________________________<br />
<br />
Żebyście nie zwariowali w szale zakupów i świątecznym sprzątaniu dodaję rozdział. Z góry zaznaczam, że to będzie notka "pożegnalna i dziękująca". Ponieważ, kolejny rozdział będzie ostatnim jaki nam się ma zamiar przytrafić. Będą tam święta, Joffie i mnóstwo miłości. Chcę wam wszystkim podziękować za to co dla mnie robiliście przez te parę miesięcy. Jesteście niesamowici i gdyby nie wy, to naprawdę mało, by zdziałała. No dobra, może nie ostatnim, a przed ostatnim, bo chyba wyjdzie za długi. Jednak będzie ostatni, bo potem tylko Epilog, a ten rozdziałem nie jest. Przepraszam za moje zaplątanie i tak dalej. Kocham was, każdego po kolei obdarzam kawałkiem mojego serca (albo czarnej otchłani, którą mam w środku klatki piersiowej). Jesteście mi naprawdę drodzy, ważni i nie dałabym rady bez was, każdy komentarz, który tu zamieściliście spowodował uśmiech na mojej twarzy i entuzjazm do dalszej pracy nad rozdziałami i opowiadaniem. Mam nadzieję, że nie zapomnicie o mnie tak szybko, bo ja tego nie zrobię. Byliście, jesteście dużą częścią mojego życia i za to wam dziękuję. Byliście ze mną w dobrych i tych nienajlepszych momentach mego życia. Z wami wychodziłam z różnych małych depresyjek i z wami świętowałam moje małe zwycięstwa. Także dziękuję.<br />
<br />
Wasza na zawsze,<br />
Aria Jones.</div>
Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com43tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-56402977011316699012012-12-20T22:41:00.000+01:002012-12-22T21:35:30.267+01:00Rozdział 29<div style="text-align: justify;">
Miło spędzony wieczór pozwolił jej odetchnąć. Gdy wróciła do domu żegnając się z Niall'em przez prawie godzinę była tylko zdolna do zrobienia sobie herbaty i rzucenia się do łóżka. Potrzebowała kogoś z kim może o tym wszystkim pogadać. Jej chłopak jest cudowny, ale co to zmieni, jeżeli nie rozumie jak to jest. Następnego dnia, gdy już wstała i zrobiła sobie śniadanie, po czym i tak go nie zjadła zadzwonił dzwonek do drzwi. Goście? O tej porze? Spojrzała na zegarek, by się upewnić, że nie jest tak późno. Było jeszcze przed ósmą. Z kawą w ręku otworzyła drzwi. Stała tam kobieta. Wyglądała na jakieś trzydzieści lat, miała na sobie kremowy sweter, pod spodem białą bluzkę, zapiętą na ostatni guzik i brązowe spodnie. Rękawy miała podwinięte po łokcie, a ręce trzymała telefon i neseser. Przez ramię miała przerzuconą torbę z laptopem. Włosy były rozpuszczone z przedziałkiem na środku i miały piękne fale. Były ciemne, może nawet czarne, ledwo za ramiona. Nie był uśmiechnięta, bardziej wyglądała na zdenerwowaną. Gdy ją zobaczyła bez słowa dała jej do zrozumienia, że i tak wejdzie do domu. Gdy w końcu usiadła przy stole jadalnym podłączając swój komputer dopiero coś powiedziała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem Stephanie Tucson - jej głos był miękki i przyjemny, jakby mówiła do niej dobra ciocia. - Będę twoją managerką. Simon wszystko mi powiedział, a całej tej wycieczce i przeszłości twojej i twojego brata. Zespołem One Direction, twojego brata zajmie się mój brat, którego poznasz niedługo, pewnie dzisiaj, albo jutro. Mamy zamiar zjeść kolacje z chłopcami z zespołu, omówić wszystko i tak dalej. Dzisiaj sobie odpuścimy jakieś wywiady i tak dalej, przełożę Ci je na jutro. Ze względu na twój stan psychiczny będziesz chodzić do psychologa. Wiem, że pewnie nie przyjdzie Ci to łatwo mówić o takich rzeczach, ale ktoś musi się Tobą zająć, ja nie bym raczej nie dała rady. Wizytę u niej będziesz miała dzisiaj popołudniu, jest najlepszym lekarzem w Anglii, więc lepszej nie znajdę - w końcu sie do niej uśmiechnęła serdecznie, bo Sherlock trochę chyba przerastało te "dorosłe" sprawy, złapała ją za rękę przez stół. - Nic się nie martw jesteś już bezpieczna. </div>
<div style="text-align: justify;">
Potem omówiły plan na zbliżający się tydzień. Obiecała jej, że nie odstąpi jej na krok. Sherlock nie potrafiła jej jeszcze zaufać. To nie takie proste. Kobieta miała ją zawieźć na wizytę jak tylko ona się ubierze i coś zje. Niechętnie dziewczyna się ubrała. Wzięła dużą koszulkę, ale ukryła jej rozmiar pod bluzą Niall'a. Wzięła pierwsze lepsze spodnie. Związała włosy w wysoki kucyk. Zjadła dwa francuskie tosty z gruszką, które zrobiła na poczekaniu. Niezadowolona z porannej wizyty pojechała wraz ze Steph na pierwszą wizytę.<br />
<br />
- Jestem dr. Melanie C. Shaw - uśmiechnęłam się do niej.<br />
Siedziałyśmy w moim gabinecie w samym centrum Londynu. Ona obserwowała widok za oknem, który pokazywał ulicę Oxford. Było tam pełno ludzi, którzy się miotali między sobą.<br />
- Ty jesteś Sherlock, prawda ? - mówiłam dalej, a ona kiwnęła głową.<br />
Siedziałyśmy od siebie parę metrów, dzieliła nas niska ława. W końcu wstała, by podejść do okna i mieć lepszy widok. Mój gabinet nie jest dość nowoczesny. Był zwykłym pokojem, o starej kwiecistej tapecie. Na ścianach były półki z książkami. W sumie to tylko cztery rzeczy można było tu wyodrębnić. Dwa fotele, ława i książki na ścianach. Jedyne, co wpływało na moich pacjentów, to właśnie ogromne okno. Było ono na całą ścianę.<br />
- Skąd jesteś ? - spytałam, nie ustępując.<br />
- Z Holmes Chapel - szepnęła odwrócona ode mnie plecami.<br />
- Gdzie to jest ? - chciałam, by zaczęła normalnie mówić.<br />
- W hrabstwie Cheshire - odpowiadała równoważnikami, by nie kontynuować rozmowy.<br />
- Jak trafiłaś do Londynu ?<br />
- Długa historia.<br />
- O ile się nie mylę, mamy jeszcze prawie trzy godziny - wyciągnęłam się na fotelu i spojrzałam na zegarek. - Chyba zdążysz opowiedzieć, prawda ?<br />
- Może.<br />
Trudno było mi zdobyć jej zaufanie na samym początku. Była to mozolna praca. Po paru wizytach, raczej parunastu jakoś dopiero w listopadzie rozmawiałam z nią normalnie. Nie było rzeczy, której by mi nie powiedziała. Spotykałyśmy się dwa razy na tydzień. Nie była wstanie uzmysłowić sobie jak trudno jest jej uzewnętrznić swoje emocje. Miała problem z wieloma sprawami, ale małymi kroczkami zdobywałyśmy małe cele. Nie opowiadam Ci tego, czytelniku, byś myślał, że jestem złym lekarzem, który łamie przysięgę lekarską. Ona jest normalna, ta historia może dotyczyć każdego, każdej nastolatki, a przytrafiła się właśnie jej. Czy sobie poradziła ?<br />
<br />
Usłyszała krzątanie się za drzwiami domu przy numerze 10 na Holmes Road. Czekała całe życie, by poznać osobę, która ją oddała do sierocińca. Ręce jej drżały. Czuła, że się poci ze zdenerwowania. Była cała w rozsypce. Nie wiedziała nawet co powiedzieć, chciała tylko zobaczyć kto to. Otworzyła jej piękna kobieta. Miała brązowe loki, niesamowity uśmiech, a na sobie miała czerwoną sukienkę w kwiaty. Była zwykłą panią domową, ale za tę oczy każda dziewczyna, by zabiła. Wyglądała jak gospodyni z lat 60, z tą charakterystycznie upiętą fryzurą na pin-up girl.<br />
- W czymś mogę pomóc ? - spytała melodyjnie.<br />
- Mieszka tu rodzina Moriarty Walker ? Jej mąż, albo dziecko ? Jestem starą znajomą i szukam jej od pewnego czasu - kłamała.<br />
- "Starą" ? - zdziwiła się patrząc na jej młodą buźkę.<br />
- Jej córką, tej "starej" - zaśmiała się ukrywając swoją pomyłkę.<br />
- Panna Moriarty nie żyję, jej córka także - powiedziała spokojnie i położyła rękę na ramieniu dziewczyny, po twarzy pięknej gospodyni przemknął dziwny cień.<br />
- A co z mężem i czemu panna ? - zdziwiła się, a co z jej ojcem ?<br />
- Oni nie byli małżeństwem, byłam ich pomocą domową, pan Jonathan wyjechał zaraz po ich śmierci. Gdzie to już nie mam pojęcia - coś dziewczynie się nie składało. - Wejdź do środka, napijesz się herbaty, chyba idzie burza - powiedziała kobieta.<br />
- Dziękuję. Jak miał Jonathan na nazwisko ? - zapytała, ale bała się, że może to wywołać podejrzenia.<br />
- May. Proszę tędy - powiedziała kobieta z dziwną dawką niesmaku i zaprosiła ją do środka.<br />
Dziewczyna trzymała zimną krew, opracowywała już w głowie plan ucieczki. Weszły do salonu, a ta posadziła ją na kanapie. Zostawiła ją samą i poszła do kuchni zrobić herbatę. Sherlock patrzyła na wszystkie rodzinne zdjęcia. Gdy kobieta wróciła wyglądała zupełnie inaczej. Włosy były peruką, a oczy szkłami kontaktowymi. Trzymała dalej w ręce sztuczne włosy. Jej uśmiech także zniknął. Rzuciła perukę na ziemię i rozpuściła swoje naturalne blond włosy. Jej oczy były bardzo podobne do jej własnych.<br />
- Wiem kim jesteś - powiedziała spokojnie i wskazała na miejsce obok niej na kanapie, by usiadła. - Nie mogłam powiedzieć Ci wszystkiego w przejściu, tutaj wszystko ma uszy, w szczególności ulice i sąsiedzi. Jestem twoją ciotką, a zarazem matką chrzestną. Mam na imię Doyle Walker. Twój ojciec zostawił Cię w sierocińcu, a przy tym nałożył tajemnice adopcyjną co zdecydowanie utrudniło mi odnalezienie Cię. Gdy w końcu znalazłam twój adres szkoły, gdzie chodziłaś, odznaczając się wielkimi osiągnięciami pojechałam tam - patrzyła jej prosto w oczy. - Czekałam na zewnątrz, aż skończysz lekcje. Nie byłam pewna jak wyglądasz, ale gdy Cię ujrzałam, wiedziałam że to Ty. Jesteś tak piękna jak twoja matka. Potem Anne przyjechała po Ciebie i Harry'ego. Widziałam ten jej uśmiech na twojej twarzy, byłaś szczęśliwa. Nie mogłam psuć twojego życia. May to cham i prostak. Gdy twoja mama zaszła w ciążę on był wściekły, bo wiedział co się stanie. Będzie musiał wybierać, ale gdy to twoja matka wybrała wściekł się jeszcze bardziej. Pokłócili się. Niestety musiał wrócić po Ciebie, bo ona wpisała jego dane w kartę dziecka. Oddając ją wymazał wszystko, co było tam napisane, w tym także i mnie. Chciał on, byś cierpiała bez nikogo w samotności, ale się nie poddawałaś. Skąd wiedziałaś, że tu jestem ? - zmieniła szybko temat, była lekko podenerwowana, jakby trema nią szargała.<br />
- Moja mama zostawiła mi list - wyciągnęła kopertę.<br />
- Przyniosłam ją i dałam Harry'emu. Dobry chłopak, mam nadzieję, że to on Ci go dał, a nie sama go znalazłaś - uśmiechnęła się serdecznie i załapała ją za rękę.<br />
- Nie, ktoś mi go podrzucił. Czemu moja matka zginęła przy porodzie ?<br />
- Nie wiem czy wiesz, ale twoja mama to superbohaterka - odetchnęła w duchu. - Ja i ona byłyśmy rządowymi agentkami. Pracowałyśmy dla tajnych służb Wielkiej Mości. Śmiesznie to brzmi, wiem, ale byłyśmy zwykłymi agentkami. Robiłyśmy różne dziwne zadania, podróże i takie różne. Trochę żyłyśmy jak w filmie akcji. Twoją mamę i mnie zarażono wirusem, który był mieszanką AIDS i cholery. Niszczył ją od środka. Lekarze nie wiedzieli, co to może być. Nigdy nie widzieli tej choroby i pewnie nie zobaczą. Ty pojawiłaś się później niż choroba, więc lekarze utrzymywali ją przy życiu na różnych lekach. Była bardzo słaba, gdy się rodziłaś. Nie wytrzymała porodu, to było nieuniknione.<br />
- Czemu "byłyśmy" ?<br />
- Odeszłyśmy, gdy odkryli chorobę. Czas mi się kończy i takie tam. Muszę się ukrywać w dziwnych przebraniach. Spotkałyśmy się pewnie wiele razy na ulicy, tylko, że wyglądałam jak sprzedawczyni w Starbucks, czy w jakiejś restauracji. Mam wielu wrogów, ale niebawem wyjeżdżam do Nowej Zelandii, tam mnie nie znajdą.<br />
- Kiedy jedziesz ? - zapytała, wiedząc, że traci najbliższą jej osobę teraz na świecie.<br />
- Za dwa tygodnie. Mam nadzieję, że mnie odwiedzisz, jak już ruszysz w trasę - uśmiechnęła się ochoczo.<br />
- A co z ojcem ?<br />
- Mieszka w Chester. Nie jedź lepiej do niego. To zły człowiek. Kochał Moriarty, ale gdzieś po drodze się zgubił, nie był szpiegiem, tylko zwykłym marzycielem, podróżnikiem. Poznali się z siostrą w Indiach. Miłość od pierwszego wejrzenia. Tylko, że on kochał ją, a nie przyszłość z nią. Chciał tylko jej i siebie, a nie ich.<br />
- Nie możesz mnie wziąć ze sobą ? - spytała żałośnie.<br />
- Wiesz jaka jest odpowiedź, mnie ścigają i pewnie i tak mnie znajdą, a ja zobaczą, że mam rodzinę to i Ty będziesz w niebezpieczeństwie - miała wrażenie jakby się znały od dawna, zobaczyła, że łzy dziewczynie napłynęły do oczu więc ją przytuliła.<br />
- Wszystko będzie dobrze - mówiła jej na ucho.<br />
<br />
<br />
__________________________________________________________________<br />
<br />
Przepraszam, że tak długo czekaliście. Dzięki za wiadomość, Susan. Trochę się teraz dzieje u mnie (patrzcie lekka deprecha), więc nie wyrabiam. Nie wiem kiedy dodam następny rozdział. Przepraszam... Muszę sobie poukładać.<br />
<br />
Love,<br />
Aria Jones.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: Times New Roman, Times, FreeSerif, serif; font-size: large;"><span style="line-height: 21.981481552124023px;"><b>Przypomniało mi się, że nadal trwa konkurs ! Głosujcie na mnie pod numerem 3, wiecie tak sobie chcę sprawdzić jak mi idzie na tle innych, to link. Wchodźcie :</b></span></span><br />
<span style="font-family: Times New Roman, Times, FreeSerif, serif; font-size: x-large;"><span style="line-height: 21.981481552124023px;"><b><br /></b></span></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, Times, FreeSerif, serif; font-size: x-large;"><span style="line-height: 21.962963104248047px;"><b><a href="http://wymarzony-swiat-z-1d-official.blogspot.com/">http://wymarzony-swiat-z-1d-official.blogspot.com/</a></b></span></span></div>
</div>
Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-74251873977382928472012-12-13T21:21:00.002+01:002012-12-13T21:21:17.609+01:00Rozdział 28<div style="text-align: justify;">
Zdenerwowana wystukiwała sobie na udzie rytm jednej ze swoich piosenek. Siedziała na czerwonym krześle w studiu radia Kiss Fm, obok niej była Danielle i prezenterka Kylie Kensington. Zaraz miała wejść na żywo. Właśnie w radiu kończyła się jej piosenka z demo. Najpierw miał być wywiad i telefony od fanów. Zwykła codzienność w radiu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wchodzimy, za 3...2... - szepnęła Kylie. - Witamy was, drodzy słuchacze. Właśnie usłyszeliście premierę piosenki <i>At Wedding's Night</i> Sherlock Walker, siostry słynnego wokalisty One Direction - Harry'ego Styles'a. Mam nadzieję, że tak jak mi wam się spodobała, bo jest nieziemska i wręcz przelana romantyzmem. Pewnie słuchacie tego radia tylko ze względu na mojego dzisiejszego gościa. Cześć Sherry.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Witaj Kylie - powiedziała serdecznie do mikrofonu i poprawiła na uszach słuchawki, w których słychać było relację z radia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiedz mi, jak w ogóle powstała piosenka ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Otóż historia w niej jest prawdziwa, więc nie tak trudno mi było ją przelać na papier. Z muzyką pomógł mi trochę, mój przyjaciel, Ed Sheeran i bardzo się cieszę, że w końcu wypuściliśmy demo - odpowiadała z pełną świadomością, a Dan ciągle kiwała jej głową i ściskała pod stołem jej dłoń.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ed Sheeran mówisz. Czy to prawda, że przyszedł pijany na imprezę charytatywną do Montgomerych ? - zapytała i zachichotała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niestety tak - starała się grać wyluzowaną Sherlock. - Ale wszystko wróciło do normy i muszę powiedzieć, że dobrze mu zrobił wyjazd w trasę po USA. Rozmawialiśmy ostatnio i coraz lepiej się czuje i dalej mu głupio, chociaż czasem trzeba zaszaleć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kolejne pytanie odnośnie chłopców, czy jest coś między Tobą, a Niall'em Horan'em, przyjacielem twojego brata ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, chyba, że liczyć przyjaźń. Jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi i wolę, by tak zostało. Nie byliśmy nigdy jakoś bliżej, raczej za dobrze go znam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nigdy Cię nie kusiło, by zacząć coś z nim więcej, w końcu to słynny i przystojny mężczyzna ? - roześmiała się Kylie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Popieram, ale nie. Znam go za dobrze i niech tak zostanie. W końcu musi on znaleźć swoją księżniczkę, a jak się okazało ja nią nie jestem. Lepiej niech dalej poszukuje swojej przyszłej żony - rzuciła spokojnie i ścisnęła mocniej rękę przyjaciółki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więcej dowiemy się o wschodzącej gwieździe Sherlock, zaraz po kolejnej piosence - zakończyła pierwszą część kobieta i dała znak dźwiękowcowi za szybą, by puścił piosenkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystkie trzy ściągnęły słuchawki i założyły na mikrofony, który były zawieszone nad stołem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze Ci poszło. Jak na pierwszy raz to bardzo fajnie ! Nie stresuj się tak - poklepała ją po ramieniu prezenterka. - Potem zadam Ci pytania odnośnie przyjaciół i rodziny, nastąpi przerwa i zadzwonią fani. Wszystko w porządku ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, dzięki - odpowiedziała Sherlock i przysunęła się do Danielle.</div>
<div style="text-align: justify;">
Prezenterka wyszła do toalety, a one zostały same.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co jak będzie dalej pytać o Niall'a ? - powiedziała przestraszona Sherlock.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Spoko, już najgorsze za Tobą, raczej nie spyta. Luuuzik - pocieszyła ją.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po paru minutach wróciła Kylie i musiały znowu wejść na żywo. Odchyliła się na krześle i rozprostowała nogi. Skończyły się piosenki i kobieta znowu ją zapowiedziała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co czuję twoja mama, w końcu już jej drugie dziecko jest sławne ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem... Dumę ? - zaśmiała się. - Bardzo mnie wspiera i odkąd pamiętam zachęcała mnie, bym robiła to co kocham. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Co słychać u twojej przyjaciółki Effie Watson ? Podobno jest w Londynie, paru fanów widziało jak po nią przyjechałaś na lotnisko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Owszem jest, jak pewnie wszyscy wiedzą nagrywa z B.o.B. nowy singiel i niedługo się ukażę na jego płycie, która wychodzi za parę dni. Jestem z niej także dumna, jedynym minusem jest to, że jesteśmy do siebie tak daleko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jakieś plany na przyszłość ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Raczej studia, idę na uniwersytet i jak wytwórnia będzie chciała to i może płyta, ale na razie nic prócz nauki mnie nie czeka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Brat wspiera Cię we wszystkim, podobno zamieszkaliście razem ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Początkowo, mieszkałam nad ich apartamentem, ale to było tymczasowe. Mieszkam teraz na jakimś pięknym i malowniczym odludziu. Jeżeli chodzi o Harry'ego to jest to najlepszy brat na świecie - odparła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nastąpiła kolejna przerwa i zaraz miał się skończyć ten koszmar. Mogła pójść do domu i już nic nie robić. Tylko ostatnie 5 minut w radiu i czekać na nią będzie jej dom.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Znowu wróciliśmy i słuchacie radia Kiss Fm, a z nami jest dzisiaj Sherlock Walker - przywitała się Kylie. - Jesteś gotowa na telefony od słuchaczy ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak najbardziej. Dawaj !</div>
<div style="text-align: justify;">
- Witaj pierwszy słuchaczu. Jak masz na imię ? - zapytała Kensington.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem Marie i uwielbiam Cię, Sherlock ! - pisnęła podekscytowana dziewczyna. - Już zamówiłam sobie demo i przyjdzie do mnie pojutrze. Mam nadzieję, że niedługo zaczniesz mieć koncerty.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem za - przytaknęła Kylie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam nadzieję, że na żywo też będę brzmiała tak dobrze jak na płytce - powiedziała spokojnie Sherry.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jakieś konkretne pytanie, Marie ? - spytała prowadząca.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, jaki jest twój ulubiony smak lodów ? - Sherry się roześmiała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Miętowe z czekoladą - odpowiedziała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzięki Marie, czas na kolejną osobę. Witaj, jak masz na imię ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem Eric i znam osobiście pannę Walker - powiedział chłopak, a ona już wiedziała, że to jej Eric, ten z Holmes Chapel.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Eric ! - pisnęła. - Jak się cieszę i jeszcze się dodzwoniłeś ! </div>
<div style="text-align: justify;">
- Skąd się znacie ? - zapytała kobieta.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Eric pracował w Starbucks, potem zaprzyjaźniliśmy i cały czas mnie wspiera jak tylko potrafi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zgadzam się i chcę Ci powiedzieć, że spotkamy się niedługo, wpadnę pod koniec wakacji, by zobaczyć jak żyjesz - roześmiał się, a ona ponownie się roześmiała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Genialnie !</div>
<div style="text-align: justify;">
- Musimy już kończyć, więc żegnaj Eric'u. Pora na ostatniego słuchacza.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pa !! - pożegnała się z nim Sherlock.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przedstaw się - zaproponowała Kylie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mnie nie trzeba przedstawiać, ale zrobię wyjątek. Jestem Niall Horan - powiedział wyluzowany chłopak, a Sherlock opadła szczęka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzisiaj same sławy i znajomi dzwonią do Sherlock, no proszę, proszę - skomentowała prezenterka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mówisz, że jesteśmy przyjaciółmi i powinienem szukać dalej dziewczyny. Długo szukałem, ale chyba już pora, bym to Ciebie o coś zapytał - odchrząknął. - Sherlock, poszłabyś ze mną na randkę ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Uuu... ! Sherry zgódź się ! - pisnęła Kylie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem co powiedzieć - wydukała i zaraz ktoś zapukał w szybę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Niall stał z telefonem przy uchu i czekał na odpowiedź po drugiej stronie szybki. Zamachał do nich i pokiwał do niej głową, by się zgodziła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Proszę państwa, Niall jest z nami, stoi za szybą dźwiękoszczelną. Sherlock, jaka jest odpowiedź... - ponaglała ją kobieta.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, nie umówię się z Tobą. Nie mogłabym zaprzepaścić takiej szansy tylu Directionerkom. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak więc, Niall Horan jest dalej wolny. Dziękuję Sherlock, że wpadłaś.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Do usłyszenia - pożegnała się Walker i wyszła razem z Dan z pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wzięły Horan'a i poszły do łazienki. Musiała mu coś powiedzieć. Zjawia się w radiu i myśli, że co ? Ona rzuci mu się w ramiona ? To nie bajka. On nie może pozwalać sobie na takie zagrania. Tu chodzi o ich karierę, jeżeli coś takiego może się powtórzyć oboje mogą spaść na samo dno. Podparły go pod kafelkową ścianę w małej łazience. Zamknęły najpierw drzwi. Danielle usiadła na sedesie i chciała popatrzeć na tę całą scenę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co Ty sobie wyobrażasz ?! - wykrzyknęła wściekła. - Czego chcesz ?!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wyjaśnień - odpowiedział spokojnie, przez jego twarz nie przemknął nawet uśmiech, był poważny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mówiłam Ci, to koniec - patrzyła mu prosto w oczy z pozorowaną wrogością.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba zasługuje na jakiekolwiek wyjaśnienia, nic się nie zaczęło, a już skończyło - kiwnął do niej głową i chciał chwycić ją za rękę, ale została odepchnięta.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daruj sobie. To wszystko jest skończone, nie jesteśmy dla siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A co z naszą historią, co z moją Księżniczką ? - w końcu ukazał emocje, jego oczy błagały o jakąś ludzką reakcje z jej strony.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To chyba nie byłam ja - powiedziała cicho i spuściła głowę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem, że to Ty. Sherlock, powiedz mi co się stało - podniósł jej brodę, a z jej wielkich oczu skapnęła łza.</div>
<div style="text-align: justify;">
To wszystko było dalej bardzo świeże. Broda zaczęła jej drgać. Widział, że coś okrutnego się stało. Nie chciał już wyjaśnień. Jej oczy mówiły mu wszystko, wszystko czego potrzebowała teraz to jego. Przytulił ją do siebie. Ona znowu rozpłakała się jak dziecko. Wtulona w jego pierś nie szczędziła łez. Chciała mieć już to za sobą. Chciała mu powiedzieć, ale nie mogła sobie wyobrazić jego reakcji. Byłby zły, przygnębiony, sfrustrowany, smutny ? Nie miała pojęcia. Gdy się powoli uspokajała odsunęła go od siebie. Wytarła policzki. Spojrzała w jego błękitne oczy i powiedziała trzy słowa :</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oni mnie zgwałcili.</div>
<div style="text-align: justify;">
Potem wszystko poszło bardzo szybko. On był wściekły. Krzyczał, ale nie na nią, krzyczał na samego siebie. Był zły na siebie. Nie rozumiał, czemu to się stało, jak on mógł do tego dopuścić ? Potem wszystko odeszło. Przyszła kolejna faza troski i smutku, a skończyło się na prostej akceptacji. Nie tyle co akceptował to, ale nie chciał, by widziała jak na niego to wszystko oddziałowywuje. Miał wyrzuty sumienia i to nie małe, ale nie chciał, by do worka jej problemów jeszcze siebie dołożyć.<br />
Po paru godzinach byli w domu Sherlock tylko we dwoje. Leżeli w łóżko w swoich objęciach. Cały świat teraz był tak daleko. Nic się dla niego już nie liczyło. Chciał być z nią. Tylko z nią. </div>
<div style="text-align: justify;">
Sherry zapomniała już, że jej managerka się nie zjawiła na wywiadzie. Leżała w jego objęciach i nie pragnęła niczego innego jak zostania w nich jak długo będzie mogła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czemu mi nie powiedziałaś ? - zapytał, gdy tak leżeli w pewnym momencie.<br />
- Bałam się... - powiedziała spokojnie, a on przycisnął ją do siebie.<br />
- Mnie ? - zaśmiał się cicho i pocałował ją w głowę.<br />
- Twojej reakcji. Darłeś się w tej łazience jak opętany, a sama dalej nie czuję się dobrze. To mnie obrzydza, czuję się słaba i nie chcę mi się żyć... - dukała każde słowo, jakby nie mogło przejść przez gardło.<br />
- Nigdy tak nie mów - spojrzał jej w oczy. - Nigdy nie mów, że nie chcesz żyć. Wiesz, ile nastolatek ginie w bezsensownych samobójstwach, ile przez to bólu wycierpieli jej znajomi, przyjaciele i rodzina ?<br />
- Wiem, ale jestem bezużyteczna i brudna... Oni mnie skrzywdzili, nie rozumiesz ? - zapytała i głos jej się powoli łamał.<br />
- Już, cicho, cicho - głaskał ją po włosach. - Nie jesteś. Jesteś moją malutką dziewczynką, moją kochaną księżniczką i nigdy Cię nie zostawię, gdy będziesz w potrzebie i w ogóle, zawsze będę obok - pocałował ją znowu w czubek głowy.<br />
- Dziękuję... - starała się opanować emocje.<br />
- Czyli znaczy, że jesteśmy znowu razem ? - spytał z nadzieją.<br />
- Może ? - westchnęła.<br />
On ją obrócił i zaczął gilgotać. Potem ona nie mogła opanować śmiechu, ale zaczęła okładać go poduszką. Starała się ruszyć, w końcu to ona na nim leżała i przeszła do łaskotkowej ofensywy. W pewnym momencie, on okręcił ich i to on znalazł się na górze. Ich zabawa nagle ustała, patrzyli sobie głęboko w oczy, w końcu on przysunął swoją twarz do jej. Sherlock uważnie patrzyła na jego ruchy, zagryzła lekko wargę. Chłopak zamknął oczy i ich wargi zetknęły się. Ona czuła jak ogień w niej bucha. Niesamowite ciepło, które przechodzi z niego na nią. Jego miłość, której cząstka ląduje na jej ustach. Rozchyliła wargi i cieszyła się każdą sekundą tej namiastki francuskiej miłości. Długo trwało zanim znowu mogli mówić. Gdy ich pocałunek się zakończył padli zmęczeni na łóżko, jakby on oznaczał znacznie więcej niż to co się działo. Zaczęli się w pewnym momencie śmiać. Nie zbyt wiadomo było z czego, ale po prostu się śmiali. Całą tą złość i zdenerwowanie zamienili na dziwny nieopanowany, bez powodu śmiech. Jakby była to rzecz naturalna. Niall wstał z łóżka i poszedł do jej garderoby. Po chwili wrócił do jej sypialni, a ona siedziała na łóżku czekając na jego jakże "świetny" kolejny pomysł. W ręce trzymał sukienkę. O kolorze aksamitnego, pudrowego różu. Miała wcięcie w talii i była przed kolano. Miała prostokątny dekolt i spięcie na karku, a pod nim było wycięte serce. Położył obok niej i patrzył, czekając co powie.<br />
- Nie rozumiem...? - powiedziała w końcu patrząc to na sukienkę, to na niego.<br />
- Wychodzimy, a Ty bierzesz sukienkę. Pójdziemy gdzieś na miasto, albo do chłopaków. Wiesz, trzeba to jakoś uczcić - uśmiechnął się.<br />
- Dobra... - powiedziała skonsternowana. - To ja wybiorę resztę, skoro już wybrałeś sukienkę.<br />
Wróciła się do garderoby, biorąc sukienkę ze sobą. Po wybraniu całej reszty, bransoletek, balerin i torby wyszła cała odświętnie ubrana. On był wniebowzięty, że spodobał jej się wybór kreacji. Zeszli piętro niżej. Ona spakowała resztę swoich maneli do torby i wyszli z domu. Zamknęła drzwi, po czym on zadzwonił po taksówkę. Po niecałej godzinie byli pod jej dawnym apartamentowcu. Niall poinformował ją, że zaraz ma przyjść Harry z Liam'em. W końcu całą zgrają pojechali do hinduskiej restauracji.<br />
<br />
________________________________________________________________<br />
<br />
Ta hinduska restauracja prześladuje mnie od dawna. Wiecie jedzenie jest cudowne i cała ta atmosfera. Dobra, mniejsza z hinduskim żarciem. Jak rozdział ? Szczerze to nie jest najgorszy. Kolejny gol, jaki wyznaczyłyśmy sobie z Carly to Twitcam, pod warunkiem, że blog ten osiągnie 20,000 wyświetleń. Jeżeli czytaliście poprzednie blogi i w miarę je pamiętacie to może i świta wam nazwisko : Alex Heron. Bohaterkę ATT, bo to właśnie z nią pragnęłabym go zrobić, jeżeli nadarzy się taka okazja, bo blog już dobiega końca. Nie przedłużając, tak, wiem, mówiłam już to, ale nie potrafię inaczej : JESTEŚCIE CUUUDOWNI !! Taka prawda, kłamać nie będę.<br />
Zaraz także dodam rozdział na Be Irish (<a href="http://www.be-irish-girl.blogspot.com/">http://www.be-irish-girl.blogspot.com</a>) . Zaczynam się zastanawiać, czy go nie zawiesić na trochę. Tak, bym skończyła tego bloga, co wy na to ?<br />
Miłego weekendu !<br />
<br />
Love,<br />
Aria Jones.</div>
Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com31tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-13666474641960328352012-12-09T20:29:00.003+01:002012-12-09T20:44:33.392+01:00Rozdział 27<div style="text-align: justify;">
- Simon, bo ja wiem, że jesteś zły i tak dalej z tą akcją, ale powinieneś się uspokoić i dać mi dojść do słowa - powiedziała zdenerwowana Sherry wstając z miejsca, bo on nie dawał jej nic powiedzieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze, ale nie powinnaś się od nich wtedy rozłączać, bo mogło się coś poważniejszego stać, po prostu się martwię - powiedział już spokojnie i kiwnął jej głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No właśnie... Bo ja... Bo oni tam... Tacy chłopcy mnie zgwałcili, wtedy, tam w lesie... - nie potrafiła się wysłowić, w końcu to wypłynęło z jej ust jak jakaś najgorsza obelga.</div>
<div style="text-align: justify;">
- JAK TO SIĘ...?! - krzyknął manager. - Kto o tym wie ? - spytał pospiesznie śmiertelnie poważny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nikt, tylko ja i <i>c i</i> chłopcy... - powiedziała speszona.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie może wyjść na jaw teraz. Potem spoko, zrobimy z tego kampanię nawet - zaśmiał się, by poprawić jej humor, ale nie poskutkowało.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie chcę by to wyszło, ale chłopcy nie mogą się dowiedzieć - Sherry była blada jak ściana i przerażona myśląc o tym co się jej przydarzyło.</div>
<div style="text-align: justify;">
- O to się nie martw, pomyślę o tym, by zostało to tylko między nami. A zmieniając temat to jutro wychodzi twoja płytka, więc masz się przygotować na promowanie i uśmiechanie. To co się stało nad tym przeklętym jeziorem ma nie wpłynąć na to, co Cię czeka. Będziesz zbyt popularna, by o tym myśleć, potrzebuje Cię tu i teraz. Jasne ? - zapytał przemyśliwując wszystko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Postaram się - wzięła głęboki wdech.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jutro także masz wywiad w Kiss Fm. Weź brata, czy przyjaciółkę, kogo chcesz. No właśnie i co do tego, to dasz sobie radę. Wierzę w Ciebie, a teraz pojedziesz ze mną i pokażę Ci twój dom, jak Ci się nie spodoba to najwyżej zamieszkasz w hotelu chwilowo - uśmiechnął się serdecznie.<br />
- Spoko - powiedziała dalej myślami daleko.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wstał zza biurka i objął ją ramieniem, po czym wyszli na korytarz. Gdy weszli do recepcji Effie wstała, by spojrzeć co się dzieje. Sherlock miała nieprzytomny wzrok, była biała jak kreda i trochę słaniała się na nogach. Przyjaciółka złapała ją w pasie i wyszli całą trójką z budynku. Wsiedli do szarego Mustanga Shelby GT500 z 1989, którym jeździł Simon. Dziewczyny usiadły na tylnych siedzeniach, a on patrzył, czy się zapięły, a następnie ustawił sobie lusterka. Włączył silnik, piękny dźwięk, który wydawał sprawił uśmiech na jego twarzy. Najpierw chciał im pokazać jej nowy dom. Po jakiejś godzinie jazdy znaleźli się na spokojnym osiedlu domków jednorodzinnych. Każdy był inny, duży i miał idealny żywopłot, czy trawnik. Dookoła każdego biegł płot, czasem drewniany, czasem metalowy, ale każdy wyglądał drogo i ekstrawagancko.<br />
Stanął w końcu pod trzypiętrowym, ogromnym domem z czterema kolumienkami rozstawionymi na całej długości ganku, które podpierały balkon z białą, drewnianą barierką dwa piętra wyżej, który obiegał cały dom.. Domek miał kolor biały, a okiennice były niebieskie. Wejście było duże i piękne. Na portyku przed wejściem stały dwa białe, wiklinowe krzesła z niebieskimi poduszkami. Cała trójka wysiadła z auta. Stanęli na chodniku i patrzyli w skupieniu na dom. W końcu weszli przez białą, niską furtkę, także drewnianą. Szli szarym chodnikiem, który prowadził do domu. Trwa były idealnie przystrzyżona, a jej kolor nienaturalnie zielony. Weszli po trzech schodkach na werandę. Simon wręczył właścicielce klucz. Aria była zauroczona całym domem, był niesamowity. Duży, piękny i jak z filmu. Otworzyła kluczem białe drzwi. Jej oczom ukazał się ogromny przedsionek. Na prawo od niego była biblioteka, na przeciw wejścia były niesamowite, drewniane schody prowadzące na drugie piętro, na lewo od schodów był korytarz z łukiem do salonu oraz drzwiami do kuchni, a na lewo od wejścia był mały schowek na kurtki. Weszli najpierw do salonu, który był połączony z jadalnią i miał śmieszną pustą dziurę, jakby na okno do kuchni i obok kolejne drzwi do kuchni. Aria z Effie wbiegły po schodach. Tam były trzy pokoje, gabinet, łazienka i sypialnia, wbiegły na najwyższe piętro, były tam dwie sypialnie, gdzie w każdej było wyjście na balkon, który obiegał dach dookoła. i łazienka. Sypialnie na najwyższym piętrze miały skosy, gdyż były zaraz pod dachem. Zeszły na sam dół do Simon'a, który rozsiadł się w bibliotece. Siedział na wysokim, szkarłatnym fotelu z książką w ręku. Biblioteka była bardzo duża i miała drabinkę do wyższych półek, bo szafki z książkami były, aż po wysoki sufit, który był zawieszony jakieś trzy metry nad ziemią. Na środku pokoju były dwa fotele i kanapa, wszystko wyglądało jak wyrwane z epoki wiktoriańskiej. Dziewczyny usiadły na kanapie i ucieszonymi twarzami. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Rozumiem, że wam się podoba - uśmiechnął się i odstawił książkę na drewniany stoliczek obok siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest niesamowity ! - pisnęła Effie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czyli nie chcecie mieszkać w hotelu ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Damy tutaj radę - rozluźniła się Sherlock.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To dobrze, nie wiem, czy widziałyście, ale wszystkie twoje rzeczy już tu są i Effie także. Bawcie się dobrze i... - zastanowił się chwilę. - Odprowadź mnie do auta, Sherlock - wstał, udając, że się rozmyślił.<br />
Wyszli z biblioteki zostawiając przyjaciółkę samą. Wyszli z domu. Stanęli na ganku, a Simon ostrożnie zamknął drzwi.<br />
- Zawsze możesz mi wszystko powiedzieć, pamiętaj i spokojnie, twoja tajemnica będzie u mnie bezpieczna - powiedział i przytulił ją do siebie.<br />
- Dzięki, Simon. Chociaż nie wiem, czy będzie, w końcu kazałeś mu ze mną zerwać - odsunęła się od niego.<br />
- Skąd to wiesz ? - warknął.<br />
- Widziałam jego minę i Crazy nie jest tak dobrym aktorem jak Zayn - prychnęła i skrzyżowała ręce na piersiach.<br />
- On wie, że wiesz ? - zapytał zdenerwowany i zacisnął szczęki.<br />
- Już wie, ale nie ode mnie, przeczytał moje wpisy do rysowanego pamiętnika - powiedziała odważnie, jej nozdrza zafalowały. - Wiesz, co jest w tym najgorsze ? - nie czekała na odpowiedź. - To, że i tak do niego nie wrócę, nie potrafiłabym być z nim wiedząc, że ktoś mnie zgwałcił, jestem taka brudna i to wszystko... - głos jej się złamał, ale przełknęła ślinę i się wyprostowała, a oczy mimowolnie jej się zaszkliły. - To wszystko jest przez Ciebie, trzeba było mnie wysłać do USA, a Effie zostawić tu, albo w ogóle mnie zostawić w spokoju, moje życie i nigdy się w nim nie pojawiać. Zgwałcono mnie przez Ciebie i mam prawo Cię o to pozwać - wytarła łzę z policzka. - Nie zrobię tego, bo byś przegrał i chcę dokonać z Tobą układu - on kiwnął jedynie głową.<br />
Nie miał pojęcia, że potrafiłaby tak go zaszantażować. Szantażować na miliony, jak nie miliardy i wytwórnie. Może trafiłyby nawet do więzienia, chociaż jego prawnicy są za dobrzy na więzienie. Bał się, że to wszystko by wyszło na wierzch. Szantaż jest niczym przy tym, czym go szantażowano. Nie mógłby nawet nikomu powiedzieć co się stało, bo wyszłoby, że to jego wina.<br />
- Zrezygnujesz z pozycji mojego managera i oddasz go komuś innemu, komukolwiek, sam wyjedziesz stąd do Stanów, czy gdziekolwiek, bylebym Cię więcej nie widziała. W zamian nie pozwę Cię i nikt się nie dowie, co zaszło między nami. Zawdzięczałam Ci tyle, a Ty zniszczyłeś mnie od środka - powiedziała i zostawiła go przed domem zamykając drzwi.<br />
- Niech Ci się tylko uszy nie zatkają - powiedziała sarkastycznie Sherlock do przyjaciółki, która udawała, że wcale nie podsłuchiwała.<br />
- Przepraszam, myślałam, że to nie będzie nic takiego... - powiedziała Effie i przytuliła ją.<br />
- Nie ważne... - odsunęła się od niej jak od Simon'a, nie chciała nikogo łaski i litości.<br />
Weszła po schodach, ale Effie szła za nią.<br />
- Spadaj, nic mi nie jest, zajmij się sobą. Nie potrzebuję Ciebie, ani żadnej udawanej litości - warknęła do niej.<br />
Wbiegła po ostatnich schodkach i weszła do sypialni, po czym ją zamknęła na klucz. Rzuciła się na łóżko z płaczem. Czkała i dławiła się łzami, ale starała się być cicho. Zasnęła po paru godzinach z wycieńczenia. Gdy wstała następnego ranka mogła dopiero rozejrzeć się po pokoju.<br />
Miał błękitne ściany, a przy suficie były różowo-białe róże. Meble były wykonane z drewna i pomalowane na biało. Na lewo od podwójnego łóżka były duże okna na ogród. Na przeciwko łóżka było biurko z jej rzeczami, obok biurka było wyjście na korytarz. Na prawo od łóżka były jakiejś szafki z książkami i jej rzeczami. Obok nich były drzwi do garderoby. Teraz zauważyła, że drzwi na korytarz są otwarte, a ona jest przykryta kocem. Zegarek na nadgarstku pokazywał wpół do ósmej. Przeciągnęła się i poszła do łazienki. Było to pomieszczenie porównywać można nawet od jej sypialni, która naprawdę była duża. Na ścianach były błękitne kafelki. Na przeciw wejścia była piękna, stara wanna o złotych elementach. Lustro ciągnęło się przez całą prawą od wejścia ścianę, a pod nim marmurowy blat z umywalką. Na lewo od wejścia była szafka z jej kosmetykami i ręcznikami. Stanęła nad umywalką. Miała zacieki po tuszu na policzkach i przekrwione oczy. Związała głosy w nieładzie w kucyk. Umyła twarz i od razu zrobiła się jaśniejsza. Zamknęła łazienkę i napuściła sobie wody do wanny. Wlała malinowy zapach do gorącej kąpieli. Ściągnęła ubrania i zanurzyła się. Tego właśnie jej było trzeba. Zamknęła oczy i w ciszy cieszyła się tym momentem relaksu.<br />
Po udanej kąpieli owinęła się śnieżnobiałym szlafrokiem i poszła do garderoby. W radiu Kiss Fm miała się zjawić dopiero o trzynastej, więc miała spokojnie jeszcze ponad trzy godziny. Weszła do małego podłużnego pomieszczenia z wieszakami po obu stronach pokoju. Po prawej były bluzki, bluzy i topy, które przechodziły w sukienki, spódnice i spodnie. Na samym końcu były dodatki, a na podłodze pod wieszakami były buty. Wzięła najpierw czarną bluzę bez żadnego zapięcia i białą kotwicą na przedzie, do tego szare rurki, czarne Vans'y. Szybko wciągnęła na siebie ubrania i przystanęła przy dodatkach. Ściągnęła swoją bransoletką, którą dostała od brata. Miała tylko zegarek tarczowy, który dostała od matki, ale wciągnęła go pod bluzę. Zrobiła sobie wysoki kucyk i wpięła czarne kuleczki w uszy. Podpięła grzywkę wsuwkami i zrobiła z niej wysoką falę. Położyła rękę na dekolcie i poczuła malutką babeczkę, która formowała się pod palcami. Czuła, że tylko ta część historii była trwała. Greeny i Alison pokazali jej co to znaczy miłość. Odetchnęła wiedząc, że ma jej naszyjnik. Wróciła do łazienki i pomalowała rzęsy. Nie chciała większego makijażu. Zeszła po schodach do salonu, by zobaczyć, czy Effie już wstała. Nie było jej, weszła do kuchni i zobaczyła przyczepione dwie kartki na lodówce. Pierwsza była od Simon'a i był to znacznie dłuższy list niż Effie.<br />
<br />
"<i>Droga Sherlock,</i><br />
<i>To pewnie ostatnia wiadomość i kontakt ze mną jaki będziesz miała. Chcę byś wiedziała, że nie chciałem byś była zła na mnie z powodu Niall'a, bo takie rzeczy się zdarzają i tak by zerwał, gdy zrobiłoby się poważnie. Ten domek letniskowy, w którym byliście jest mój, jest mi bardzo bliski, bo kiedyś mieszkałem niedaleko. Byłaś w domku Greeny'ego. Harry mi powiedział... </i><br />
<i>Co do tej całej sprawy to wiedz, że Greeny to ja, a Alison żyję i znajdziesz ją na Churchill Avenue 87. Nie złość się na mnie, gdy dowiesz się całej prawdy od niej. Chyba już dużo na mnie wylałaś złości, nie miej mi za złe tego co zrobiłem. Ze swoim nowym managerem spotkasz się w radiu, także o nic się nie martw. Jest bardzo miła i załatwi Ci najlepsze kontrakty. Tymczasem ja wyjadę do Francji i osiądę sobie, chyba przyda mi się w końcu urlop, nie uważasz ? Tak bardzo zatopiłem się w pracy i waszych życiach, że zapomniałem o mnie. Mam nadzieję, że kiedyś mi wszystko wybaczysz i zrozumiesz.</i><br />
<i>Simon.</i>"<br />
<br />
Karteczka od Effie bardziej ją uderzyła.<br />
<br />
"<i>Chyba powinnaś porozmawiać z kimś innym niż ja, czy chłopcy i Danielle. Będę u nich mieszkać, także nie zobaczymy się już do mojego wyjazdu. Nie chcę być dla Ciebie ciężarem, skoro mnie nie potrzebujesz.</i><br />
<i>Effie Watson.</i>"<br />
<br />
Sherlock ściągnęła obie karteczki z lodówki. Jeszcze raz je przeczytała. Effie odeszła, a Simon to jej tajemniczy idol ? I co się stało z Alison ? Od kiedy Effie traktuje jej słowa tak poważnie ? Wszystko znowu się chciało zawalić, ale ona na to nie pozwoli. Zrobi jak mówi kiedyś Ed, skupi się na muzyce i poświęci ile się da, by nie poświęcić i siebie. Musi się wziąć w garść, nie będzie pozwalać sobie na jakieś załamania. Już wystarczająco się stało, nigdy tego nie przezwycięży, więc musi teraz dźwignąć się na nogi. Zaczęła sobie robić śniadanie. Wyciągnęła chleb, masło i ser, po czym posmarowała kromki z każdej strony. Włożyła między chleb dwie części ser, sałatę, rukolę i pomidora, po czym rozgrzała piekarnik. Włożyła kanapki. Gdy się ładnie upiekły wyciągnęła je i położyła na białym talerzu. Zrobiła sobie kawę i zasiadła przy stole. Miała już zaczynać jeść, gdy usłyszała kroki na górnym piętrze. Wstała od stołu. Podeszła do schodów. Zrobiła parę kroków na górę ciągle nasłuchując. Kiedy nic nie było słuchać przez parę chwil wróciła do stołu. Ponownie miała zacząć posiłek, ale ktoś schodził po schodach. Nie mogła się mylić, ktoś tam był. Wzięła nóż z szafki i stanęła przy barierce. Ktoś schodził w szlafroku po schodach, gdy był na ostatnim schodku wyskoczyła na niego. Nieproszony gość odskoczył, ale i tak go drasnęła w dłoń. Usłyszała pisk chłopaka.<br />
- Nic Ci nie jest ? - zapytała i przycupnęła przy nim odrzucając nóż.<br />
- Jak ma być wszystko dobrze jak przecięłaś mi dłoń, jak ja będę grał ?! - piszczał przerażony Niall.<br />
- Przepraszam ja myślałam, że to włamywacz, czy coś i... - chłopak odetchnął i podniósł się z ziemi.<br />
- Myślałaś, że ktoś zaatakuje Cię w biały dzień na t y m osiedlu ? - prychnął i poszli do kuchni.<br />
Przemył ranę pod kranem. Cięcie nie było głębokie, czy jakieś wielkie. Rozchodziło się równolegle od nadgarstka, jakieś centymetr lub dwa nad nim. Opatrzyła go i oddała swoje śniadanie. Patrzyła jak je. Gdy skończył wyprostował się i spojrzał na nią, bo wiedział, że usłyszy zaraz masę pytań.<br />
- Tylko jedno pytanie zadam, co tu robisz ? - powiedziała.<br />
Siedzieli na przeciw siebie przy sześcioosobowym stole.<br />
- Effie powiedziała, że nie chcesz nikogo widzieć i że siedzisz smutna. Pomyślałem, że lepiej jak ktoś się Tobą zaopiekuję. Przyjechałem i już spałaś. Wyobraź sobie, że nie jestem na tyle głupi, by nie móc otwierać drzwi. Wystarczy kartka i wsuwka - uśmiechnął się. - Myślałem, że się ucieszysz.<br />
- Niall, to że wszystko wiem, nie znaczy, że będziemy razem. Jasno się wyraziliśmy na temat tego związku - powiedziała obojętnie i uniosła ramiona zakładając skrzyżowane ręce na piersiach.<br />
- Czyli to koniec, bo niby co ? - zaśmiał się, bo sytuacja była bynajmniej śmieszna.<br />
Wszystko było według niego dobrze. Ona wszytko wie, a Simon wyjechał.<br />
- Nie i tyle - powiedziała poważnie i zaczęła zbierać naczynia.<br />
Bez słowa poszła do kuchni i zaczęła je myć.<br />
- Należą mi się chyba jakieś wyjaśnienia. Sherlock, nie wiem o co chodzi ? Myślałem, że Ty i ja... - stanął obok niej.<br />
- Po prostu nie pasujemy do siebie. Szukamy odmiennych rzeczy w świecie. Mamy inne cele - wzruszyła ramionami i opłukała czyste już naczynia, po czym położyła je na suszarce przy zlewie.<br />
- Niby jakie ? - znowu się zaśmiał, ona chciała go ominąć, ale on chwycił ją za ramiona, chciał wyjaśnień.<br />
- To koniec, zrozum - nic nie rozumiał, więc ją puścił.<br />
- Po co mi jakaś tam Sherlock Walker mam miliony fanek, które dałyby wszystko by ze mną być - prychnął, a ona odkrzyknęła do niego trzaskając drzwiami.<br />
- To z nimi bądź, mało mnie to obchodzi - wyszła.<br />
Po prostu go zostawiła. On już nie rozumiał nic. Czemu go zostawiła ? Przecież się kochali. Kochali, tak ? Padł na krzesło i zdenerwowany zadzwonił do jej brata, by po niego przyjechał.<br />
<br />
Ona przeszła wściekła na siebie parę ulic. W końcu stanęła i znalazła ulicę na której stoi. Zadzwoniła po taksówkę i kazała się zabrać do domu Danielle. Mieszkała w bloku przy High Avenue. Oczywiście nie był to byle jaki blok, tylko loft. Gdy stanęła deszcze zaczął padać, a ona nie miała kurtki, więc zapłaciła i wybiegła pod wejście domu. Zadzwoniła na domofonie. Szybko została wpuszczona. Nie minęło dziesięć minut, a była już opatulona kocem i ciepłą herbatą w ręku. Danielle siedziała na kanapie obok niej.<br />
- Czyli Simon'a nie ma, Effie też i Ci chłopcy... - pisnęła cicho z przerażenia. - Przecież powiedziałaś im, że...<br />
- Wiem, tłumaczyłam Ci to już, nie mogę z nim być...<br />
- Po tym jak go potraktowałaś rano wątpię, że on by chciał... Chociaż pewnie, by chciał. Jakbyś mu powiedziała prawdę to jeszcze by się wszystko uratowało, nie uważasz ? - nalegała Dan.<br />
- Nie mogę, dałam się jakimś chłopcom... Jestem beznadziejna - zaczęła płakać znowu.<br />
- Naprawimy to, obiecuję... - przytuliła ją.<br />
<br />
_______________________________________________________________<br />
<br />
Mamy 27 rozdział i 16,661 wejść ! Nawet nie wiecie jak świruję ! Zaraz usunę tego przeklętego gifa i będę się cieszyć z wami. Może jakieś szalone propozycje Carly, gdy (oby) kiedyś doszlibyśmy do 20 tysięcy wejść ? Albo może coś bardziej realnego ? Piszcie na dole w komentarzach co chcecie szalonego zobaczyć, co robię, gdy wybije kolejna niebotyczna suma obserwatorów, bądź wejść. Nabrałam pewności siebie i wena także przyszła ! A wszystko to dzięki piosenkom Demi Lovato i Edvent'owi. To taka stronka, gdzie Ed Sheeran wrzuca codzień jakiś prezent dla fanów. Jeżeli macie kiepską wyobraźnię, czy coś i nie możecie sobie wyobrazić niektórych rzeczy, które opisuje to (teraz chodzi mi o ten dom głównie, bo tylko o nim myślałam niesamowicie tak intensywnie, aż w końcu przypomniałam sobie skąd go znam, otóż to od z Notebook Sparks'a. ) tu macie obrazek jak on wygląda. Tylko ja usunęła balkony z drugiego piętra, jak coś. Oto i on :<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://hookedonhouses.net/wp-content/uploads/2009/08/Noahs-house-in-The-Notebook-after.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="223" src="http://hookedonhouses.net/wp-content/uploads/2009/08/Noahs-house-in-The-Notebook-after.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
(mam do niego ogromny sentyment i film także jest nieziemski, polecam !)</div>
<br />
Dobra, ja jeszcze raz dziękuję, bo jesteście niesamowici i te wszystkie komentarze od Carly, Alex Heron (moja bohaterka), Susan, Werks, SeDi, Victorii i innych są cudowne i bardzo podbudowują. Gdyby nie wy to naprawdę nie wiem, czy tak niektóre rzeczy w moim życiu się potoczyły. Jestem zawsze wasza i przepraszam za tak długą notkę ;)<br />
<br />
Love,<br />
Aria Jones.<br />
<br />
<br />
PS. Startuje do konkursu bloga miesiąca, także niedługo (mam nadzieję) ukażę się mój blog w pierwszym etapie konkursu na stronce : <a href="http://wymarzony-swiat-z-1d-official.blogspot.com/">http://wymarzony-swiat-z-1d-official.blogspot.com/</a></div>
Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com48tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-43052186434935137362012-12-06T17:14:00.001+01:002012-12-06T17:14:59.504+01:00Rozdział 26<div style="text-align: justify;">
<i>"Drogi Greeny,</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ten i kolejne parę wpisów jest dla Ciebie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Czwartek, 26 lipiec, 2012.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wczorajszy wieczór z Niall'em był cudowny. Czuję, że mogę przy nim zrobić wszystko, on sam jest cudowny i mam wrażenie, jakbyśmy byli dla siebie stworzeni. Wróciłam już do domu z sesji nagraniowej na demo, chłopcy byli w BBC1 Radio, więc poszłam do nich do apartamentu. Był już prawie wieczór. Chciałam zrobić jakąś niespodziankę dla mojego Irlandczyka, niegrzecznie zaczęła przeszukiwać jego szafę z ubraniami. Myślałam, że znajdę tam jakieś jego piosenki, bo kiedyś powiedział, że do szafy z ciuchami nikt nie zagląda, więc tam powinno się trzymać sekrety. Owszem znalazłam coś. Małe pudełeczko. Nie wiedziałam z początku co to, ale ciekawość zwyciężyła i je otworzyłam pomimo jego prawa do prywatności. W środku było coś... To coś opakowane było w gazetę, najzwyklejszy Times. Chwilę się wahałam, ale ponownie rozpakowałam. To była taka maska, taka jak zabiera się na bale maskowe. Znałam ją skądś. To ją miałam w dniu wesela Michelle Highbrow, to ją wtedy założyłam, to ją zabrał mój Książę. Czyli to oznacza, że to on ? Niall to Książę. Przeszedł mnie dreszcz. Myślałam, że mój Książę natychmiast powie mi, że mnie znalazł. Wzięłam maskę, wrzuciłam gazetę do pudełeczka i schowałam je tam, gdzie wcześniej się znajdowało. Wybiegłam z jego pokoju. Usłyszałam dźwięk windy. Zayn. Wrócił wcześniej z wywiadu. Przywitałam się i pobiegłam do siebie, skrzętnie schować pamiątkę. Czy to możliwe, by mnie oszukał ?"</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>"Drogi Greeny,</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Kolejny dzień, feralnych zdarzeń.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Piątek, 27 lipiec, 2012.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Byłam wściekła, a zarazem szczęśliwa. Znalazłam go, ale on mi nic nie powiedział. W końcu mieliśmy nie wiedzieć, kim naprawdę jesteśmy. Sama już nie wiem. Gdy rano brałam do ręki laptopa znalazłam pod nim, na szafce nocnej list. Był on od mojej biologicznej mamy. Teraz dopiero zauważyłam jak bardzo mnie kochała, w odróżnieniu do mojego ojca, który zostawił mnie w sierocińcu. Nazywała się Moriarty Walker. Nic, a nic nie ma o moim ojcu, ani nazwiska, ani imienia, tylko ich stary adres, na który się niedługo wybiorę. Chcę mu powiedzieć, co o nim myślę. Dokończyłam nagrywanie w studiu, gdy już wychodziłam Crazy spytał mnie o wolny wieczór. Zaprzeczyłam, chociaż nie byłam pewna, czy dam radę iść na randkę z Niall'em, na którą byliśmy umówieni. On zniknął z powrotem w studiu, a ja zjechała na dół. Wciągnęłam się w rozmowę z recepcjonistką i usłyszałam za dużo. Simon Cowell, mój manager nie chcę bym miała teraz chłopaka. Każe mu ze mną zerwać w jak najbliższym terminie. Pojechałam do domu, zaczęłam wyżalać się Irlandczykowi o wszystkim, znaczy głównie o liście, bo nie chciałam go smucić wiadomością o moim przyszłym związku. Wybaczyłam mu to z tym Księciem. Nie mogłabym być na niego zła, po tym jak trzymał mnie w swoich ramionach i pocieszał. Potem zasnęłam, dzięki tej godzince snu zrozumiałam, że nie powinnam się martwić tym co było. Poszliśmy na randkę do oceanarium, było nieziemsko, pływałam z syrenim ogonem między żółwiami. Najlepsza randka jaką w życiu miałam i zapewne będę mieć. Chcę z nim być, cokolwiek się stanie"</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>"Drogi Greeny,</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Dzięki Tobie poznałam otwartość słów.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Sobota, 28 lipiec, 2012.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>On wie. Niall już wie o tym, że musi ze mną zerwać. Nie odbiera telefonów, nie odpowiada na smsy. On wie. Simon zadał ostateczny cios. Pojechałam dzisiaj na grób mojej mamy, zasadziłam (tak jak mnie prosiła) bluszcz przy jej miejscu pochówku. Harry ze mną był, dzięki za tak wspaniałego brata. Gdyby nie on to nie byłabym tym kim teraz jestem. Niall schował się przede mną w domku letniskowym ojca Harry'ego. Mamy przyjechać tam z Effie z samego rana, jadzie także Dan i Liam. Wiem, że wtedy on ze mną zerwie, ale się nie martwię. Mam nadzieję, że on sam to wytrzyma, bo myśl rozłąki mnie bardzo przytłacza. Płakałam całą noc, wiedziałam, że to się tak skończy, a chcę z nim być. Nie wiem co dalej robić."</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>"Drogi Greeny,</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jaki będzie koniec tej opowieści ?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Poniedziałek, 30, 2012.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jest wspaniały słoneczny dzień, postanowiliśmy iść nad jezioro. Staram się grać przy nim, jakby wszystko było dobrze, ale nie jest. Chcę z nim być, ale jest za dużo murów między nami. Patrzę w jego cudowne błękitne oczy i chcę mu się rzucić na szyję i błagać, by do mnie wrócił, że nie jest dla mnie ważne, co będę musiała zrobić. Staram się z nim kłócić, by nie żałował rozstanie ze mną, ale to jeszcze gorzej mi wychodzi, bo widzę, że go ranię. Nie mogłam na niego patrzeć, więc poszłam w las. Błądziłam trochę, więc zmęczona padłam pod drzewem i dostrzegłam twój dom, Greeny. Jest tu cudownie, pomijając zapach stęchlizny na kanapie. Twoje rysunki są cudowne ! W życiu nie widziałam lepszych, a miłość do Allison i wasza historia jest jak film, który dostaje po 10 Oscarów. W życiu nie słyszałam lepszej historii miłosnej. Przepraszam, za sprowadzenie tego do takiego stopnia. Pokłóciłam się z nim raz jeszcze, gdy już odeszłam z twojego domku robiąc małe porządki. Wzięłam trochę moich rzeczy i mam zamiar nocować u Ciebie. Mam nadzieję, że nic mi się nie stanie."</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiedziałem, że w końcu pęknie... - powiedział Harry.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy Effie znalazła karteczkę na ławie zwołano rodzinną naradę. Musieli ją znaleźć, nie było innej opcji. Znowu zachowała się jak dziecko i uciekła. Było ledwo przed północą, więc nie mogli już wybrać się na poszukiwania.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj spokój, Harry, dobrze wiedziałeś, że do tego dojdzie, ile można utrzymywać się w takiej presji ? - spytała go na spokojnie Effs.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra, nie ważne. Niall, wiesz, gdzie ona jest ? - zapytał i obrócił się do niej plecami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Do Londynu nie wróciła, chyba, że ktoś po nią przyjechał. Może jest w tym domku, co kiedyś znaleźliśmy, bo mówiła o nim, a nie ma jej kołdry, więc może tam nocuje - powiedział Niall, a Liam zaczął bić sarkastycznie brawo.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jakbyśmy nie wiedzieli nic z tego wcześniej - powiedział podenerwowany Li.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zejdź z niego - powiedział oschle Harry, jako jedyny jeszcze trzymał zimną krew. - Musimy ją znaleźć jutro, bo Simon kazał nam wrócić do środy, a to już za parę minut. Jutro z samego rana przejdziemy się i może znajdziemy ten domek.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pora spać - zarządził Liam patrząc na przerażone miny przyjaciół.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszyscy natychmiastowo odwrócili się i weszli do pokoju w szarych humorach. Następnego ranka Niall obudził chłopaków. Oni starając się nie zmącić snu Dan i Effie jak najciszej wymknęli się z pokojów. Wypili po kawie i wyszli z domu. Na zewnątrz panowała miła atmosfera, ptaszki śpiewały, a słońce przecierało się przez burzowe chmury, które nie miały zamiaru wypuścić deszczu tutaj.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To się rozdzielimy, Niall weźmiesz północną stronę jeziora, ja zachodnią i Harry wschodnią - powiedział Liam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A co z południową ? - zapytał Niall głupkowato.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tam jest dom i nie ma lasu, głupku - dopowiedział ponuro Hazza.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie powinniśmy się rozdzielać, z tego co wiem, w horrorach najpierw się rozdzielają, a potem giną - powiedział smętnie Nialler.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przynajmniej będzie o jednego mniej - warknął Harry. - Jakby się coś działo, bądź ją znajdziecie, piszemy S.O.S. sms-em. Gdy Niall napisze, to najpierw dzwonisz z informacją gdzie jesteś do Harry'ego, gdy Harry to do mnie, a ja do Niall'a. Wszystko jasne ? - spytał raz jeszcze przed rozstaniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak - zgodzili się chłopcy i się rozłączyli.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Błądzili po lesie parę godzin. Powoli gubili orientacje i nadzieję. Wątpili szczerze w powodzenie swojej misji. Nie mogli uwierzyć, że ona może być tak głupia, by się tu zgubić, więc czemu oni chociaż znali lasy nie mogli jej odnaleźć ? W końcu tu Harry znalazł domek na drzewie. Zobaczył spuszczoną drabinkę, wspiął się po niej. Rozglądnął się po małym pomieszczeniu. W kącie była pościel dziewczyny. Na biurku leżały rysunki, które Harry zaczął oglądać i dopiero po chwili zrozumiał, że z tyłu są wpisy. Przeczytał każdy i napisał wiadomości do chłopców, po czym wykonał dwa telefony. Nie rozumiał tylko jednego : gdzie ona jest ? Są papiery, lampka, pościel. Nie znika się z takiego domku od razu i nie bez pożegnania. Nie zostawiłaby swoich rzeczy bez opieki. Napisała przecież, że tu nocuje, a nie że już odchodzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po niecałej godzinie zjawili się chłopcy, którzy czytali już jej wpisy. Dziwili się sami sobie, że dali się trochę oszukać, nie domyślili się, że ona coś wie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie sądziłem, że ona wie - powiedział Harry i padł na kanapę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie sądziłem, że tak łatwo się wszystkiego dowie. Chociaż do przewidzenia, mam naprawdę mądrą dziewczynę - powiedział Irlandczyk i padł na miejsce obok niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A ja czułem, że tak będzie, bo zawsze dziewczyna w czerwonej sukience mówi o niebezpieczeństwie - stwierdził Liam i przypomniał im o Sherlock w czerwonej kreacji na randce z Sheeran'em.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie zmienia to faktu, iż to nie twoja już dziewczyna i to, że jej tu nie ma - powiedział Harry.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Może tu wróci ? - spytał Niall.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A może nie - podsumował Liam, po pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwonka telefonu, w kieszeni Styles, ale ten nie zareagował, jakby go nie słyszał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Telefon twój dzwoni - powiedział Horan i szturchnął Harry'ego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ten jakby się ocknął ze snu. Wyciągnął aparat i odebrał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Halo?... Tak, tak... Coś... Dobrze, świetnie... Dzięki wielkie... Będziemy za godzinkę. Jesteśmy wdzięczni... Do zobaczenia - rozłączył się, spojrzał na przyjaciół, którzy patrzyli na niego wyczekująco. - A ! - zorientował się, że chodziło im o telefon. - Recepcjonista dzwonił do mnie, powiedział, że się znalazła, przyjechała do domu jakąś chwilę temu, jest cała mokra, chociaż nie padało i zziębnięta. No i nie chcę z nim rozmawiać, kazała mu jedynie zadzwonić po nas. Mamy się zbierać i po nią przyjechać, bo nie może jej wpuścić do mieszkania, bo podobno już tam nie mieszka, a Simon nie daje znaku życia - podsumował spokojnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wzięli jej manele, zostawiając rysunki na biurku i zeszli na ziemię. Wrócili do domku letniskowego. Kazali się dziewczynom zbierać. W szybkim tempie się zapakowali z bagażami do samochodu i ruszyli do Londynu. Starali się zadzwonić do Simon'a, ale ten nie odpowiadał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Martwiliśmy się ! - krzyknęła Effie, po czym rzuciła się w ramiona Sherlock, która stała opatulona kocem w recepcji, po czym szepnęła do niej - Chłopcy znaleźli domek na drzewie...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mówiłam, że spotkamy się w Londynie - starała się uśmiechnąć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Całą ich hałastra weszła już do budynku. Liam, Dan i Effie po przywitaniu szybko zniknęli w windzie. Teraz została konfrontacja z bratem i ukochanym.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jedną rzecz mi powiedz - zaczął blondyn, a ona kiwnęła głową. - Czemu nic nie powiedziałaś ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bo nie wiedziałam jak, zresztą takie rzeczy mogły zostać zapomniane, to nic takiego - starała się wypowiedzieć to na luzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam gdzieś to, że jemu nic nie powiedziałaś i ile wiesz - puścił Harry jej odpowiedź mimo uszu. - Gdzie byłaś i czemu jesteś mokra i matko... - przytulił ją, bo nie miał już siły.</div>
<div style="text-align: justify;">
Weszli w trójkę do windy, która wróciła. Usiedli potem w salonie i czekali na opowieść dziewczyny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dajcie mi chociaż się wysuszyć, umyć, czy przebrać - poprosiła, byli zawzięci.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niech będzie - zlitowała się Effie i wzięła ją do łazienki chłopców wraz ze swoimi rzeczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
Najpierw ściągnęła z niej mokre ciuchy i wrzuciła pod gorący prysznic. Gdy Sherly się wykąpała Effs dała jej swoje jeansowe rurki, bieliznę i szarą bluzę Niall'a, którą podarował z dobrej woli przed chwilą. Przyjaciółka wysuszyła jej włosy, po czym zaczęły wąchać perfumy chłopców, bo zaczęło im się nudzić. Po tej dziwnej zabawie, lecz jak bardzo aromatycznej wróciły roześmiane do salonu. Wygodnie rozsiadły się na kanapie. Sherlock siedziała pomiędzy Effie, a Niall'em, który delikatnie położył jej głowę na ramieniu i zmagał się ze sobą, by ją objąć w pasie i przytulić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaczynaj w końcu - powiedział podekscytowany Liam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No to zacznę... - wzięła głęboki oddech. - Rano, gdy się obudziłam, zostawiłam rzeczy i wyszłam z domku. Szłam sobie po lesie, szukałam inspiracji i takich tam - rozmarzyła się, ale Liam chrząknął, bo to do niczego nie prowadziło. - Przepraszam, potem zobaczyłam jakiś nastolatków przy skraju lasu, tam gdzie jest to miasteczko Everton. Podeszłam do nich. Dwóch chłopców, jakoś w waszym wieku - tym razem Niall chrząknął, bo bał się, że mogło dojść do czegoś gorszego niż zwykła rozmowa. Na jego chrząknięcie uśmiechnęła się do siebie i odchyliła się do tyłu, by się na nim oprzeć, więc on objął ją w talii, nie ściągając głowy z jej ramienia. - Ja im powiedziałam, że jestem przyjaciółką Greeny'iego tego z domku na drzewie i oni byli dla mnie mili, tak przynajmniej myślałam, zaprosili mnie do domu na herbatę, ale wcale nie do niego mnie zaprowadzili. Weszli w las ze mną, ale ten od strony ulicy i ja zaczęłam uciekać, bo w końcu powiedzieli mi, idioci - powiedziała pod nosem obelgę. - Że chcą ze mną zrobić to co z Allison zrobił Greeny, czyli okłamać, zgwałcić i porzucić na pastę losu, bym sama ze sobą skończyła... - powiedziała trochę przerażona na myśl o sytuacji w lesie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeżeli coś Ci zrobili to przestaną oddychać... Wkrótce - zagroził Niall po chwili, lecz słowa te powiedział na tyle luźno, że zabrzmiało to jakby szedł kupić bułki, taka zwykła codzienność.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Spokojnie - uspokoiła swojego Irlandczyka Sherlock i oplotła jego ręce ciaśniej wokół własnej talii. - Związali mnie pod drzewem i omawiali, kto ma mnie... - pominęła to słowo, bo jej się niedobrze aż zrobiło. - Tam było jakieś szkło na ziemi, więc zaczęłam sobie rozcinać linę za plecami. Jejku, to brzmi jak film akcji - zaśmiała się krótko. - Potem zaczęli się coraz głośniej kłócić, więc rzuciłam się do biegu. Zorientowali się , ale ja biegłam jak szybko tylko potrafiłam. Przebiegłam całe miasteczko, ale oni także biegli. W końcu przy rozstaju dróg wskoczyłam do rzeki, jakieś dorzecze Tamizy. Nurkowałam w tym szlamie przez paręnaście minut póki nic nie słyszałam, żadnych krzyków i kroków. Potem dopłynęłam z prądem do najbliżej wioski, wzięłam taksówkę i jestem - wzruszyła ramionami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To trzeba zgłosić na policję ! - pisnęła Danielle.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj spokój, nic się nie stało. Mogło być gorzej - uspokajała ją Sherry.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oni Cię prawie zgwałcili, a może i gorsze rzeczy im chodziły po głowie - oburzył się Harry, bo ona była taka obojętna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale nic mi się nie stało, na razie nie można ich o nic oskarżyć, tylko mnie przywiązali do drzewa i powyzywali - odpowiedziała z zimną krwią.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry ma rację - powiedział Niall i spojrzał na nią wymownie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Może i ma, ale nie ma o co ich sądzić, a nawet gdyby to pewnie by ich nie znaleźli - ziewnęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zawsze jesteś taka pesymistyczna - westchnęła Effie. - Może i by znaleźli, nie wiesz tego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj spokój, nic nie zgłaszam i wy też nie powinniście - wstała z kanapy i wyciągnęła telefon ze spodni. - A teraz wybaczcie muszę wykonać telefon.</div>
<div style="text-align: justify;">
Poszła do kuchni, gdzie w końcu była sama. Jedno jej ciążyło - kłamstwo. Okłamała ich wszystkich. Oni wcale jej nie przywiązali, a ona wcale nie wskoczyła do wody. Oni ją zgwałcili i wrzucili do wody. Bała się im tego powiedzieć, czuła się taka brudna. Gdyby im powiedziała to pewnie Niall, by ją zostawił, bo była już używana, Harry by powiedział, że gdyby była mądra, to nic by jej nie zrobili, a Effie by się na niej zawiodła. Usiadła zmęczona na krześle. Wykręciła numer do Simon'a.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cześć... Spokojnie, jesteśmy cali. Chociaż nie, musimy pogadać... A co z moim nowym domem ?... Już ?... Przyjedź po mnie i Effie, musimy gdzieś spać... Dzięki raz jeszcze... Będziemy na dole. Jesteś wielki... Simon ? Gdyby nie Ty... Dziękuję - rozłączyła się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Cowell miał wysłać po nie taksówkę.Wróciła na salę i skłamała, że jedzie z Effs do nowego domu. Pożegnały się z chłopcami i szybko zjechały windą. Sherlock wytłumaczyła wszystko przyjaciółce, według jej planu miała ona czekać spokojnie w poczekalnie w studiu, kiedy ta będzie miała pogadankę z Simon'em.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
______________________________________________________________</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak w skrócie. Wszystko się w sumie wyjaśniło, no może po za tym, że ich okłamała. Tiaaa... Nie ważne. Jesteście kochani i w ogóle. Naprawdę. Nawet w trudnych chwilach pomagacie mi się uśmiechnąć. Muszę popracować na Be Irish, bo ja się dowiedziałam w ogóle nie ma w tym akcji. Fajnie, że powiedziałaś mi to teraz, gdy zaczęłam to publikować, dzięki -,-. Nie ważne. Miłego czytania i możecie się śmiać z mojego gifa, aż do niedzieli. Miłego prawie weekendu !</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Love,</div>
<div style="text-align: justify;">
Aria Jones</div>
Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com40tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-36240832000075794352012-12-02T10:30:00.000+01:002012-12-02T16:43:53.982+01:00Rozdział 25<div style="text-align: justify;">
- Jak to wyprowadzić ? - spytał głupkowato Liam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Normalnie do innego domu - uderzył go w potylicę Niall.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mówiłem, że ona jest pokręcona ? - ostrzegł go Li.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Idioci, po prostu idioci wszędzie - westchnął Styles.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tylko mówiłem, że ona nie jest jak wszystkie, pamiętasz ten mój wykres, im jest ładniejsza, tym bardziej pokręcona - rysował go palcem w powietrzu Payne.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra, zrozumiałem - powiedział Irlandczyk przepraszająco i zwrócił się do Harry'ego. - Wiesz może, gdzie i kiedy ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem, że chciała jak najszybciej, ale Simon jej powiedział, że lepiej nie roztrząsać tego natychmiast, ale dopiero, gdy Effie sobie pojedzie, bo nie chcę mieć na głowie dwóch jęczących nastolatek. A jeżeli chodzi o gdzie, to pewnie jeden z domów, które pokazywał jej na początku - wzruszył ramionami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Boże - zaczął nerwowo pocierać rękę o włosy. - Co ja narobiłem...?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj spokój, wszystko będzie dobrze - rzucił Payne.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Na pewno, w końcu więcej nie zgodzę się na żadne manewry z moją siostrą, dostałeś nauczkę - powiedział Harold i wyciągnął mrożoną herbatę w szklanej buteleczce, po czym wypił jednym haustem połowę zawartości. - Zresztą, kto przewidział, że tak będzie ? - wskazał na siebie kciukami. - Ten gość.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czekałem, aż to powiesz - zaśmiał się Liam, a Niall padł z powrotem na plecy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Może to odkręcę ? - pocieszał się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sorry, ale Ci już na to nie pozwolę, spaprałeś sprawę, miałeś swoją szansę. Nie chcę byś cokolwiek znowu próbował - powiedział Harry i dopił do końca napój.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry, ale daj mi spróbować, jakoś to odkręcę, mówię Ci - błagał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyny wyszły z wody i szły na koc, do nich. Rozmowa ucichła, więc Harry skwitował, gdy one usiadły.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiedziałem już "nie". Skończyliśmy - uśmiechnął się do Effie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- O co chodzi ? - spytała roześmiana Dan i wycisnęła włosy na Liama.</div>
<div style="text-align: justify;">
- O nic. Niall chciał jeszcze więcej lodów, więc Harry stwierdził, że co za dużo to niezdrowo - odpowiedział jej chłopak serdecznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ten jak zawsze o jedzeniu - powiedziała Danielle.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry, mogę Cię prosić, byś pomógł mi zawiązać mocniej tę linę ? - powiedziała Effie i podała mu rękę, by wstał z koca.</div>
<div style="text-align: justify;">
Od razu się zgodził. Gdy odeszli parę kroków w milczeniu od reszty dziewczyna w końcu przemówiła, wiedząc, że nikt ich już nie słyszy. Harry udawał, że coś robi z liną, bo ona z góry zaznaczyła, że wszystko z nią w porządku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Słuchaj, skoro już wiesz o linie, to chodzi mi głównie o to, że z nią coś jest nie tak - powiedziała lekko wystraszona jakby drzewa miały uszy i doniosą wszystko Sherlock.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niby jak ? - zaśmiał się Styles.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Widzę, że ma nad wami przewagę, wyprzedziła was o krok. Ona coś wie, czego jej nie chcieliście powiedzieć - zaczęła nerwowo przewracać wisiorek na szyi między palcami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gadasz głupoty - powiedział obruszony, nie sądził, że mogło to wyjść tak szybko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ona nie jest głupia, dobrze o tym wiesz i się przekonałeś już nie raz. Powiedziała nam, że wie wystarczająco dużo, by odejść. Musiałam Ci powiedzieć, bo zabawa w takie głupoty z Niall'em i nią źle się skończy. Ona nie potrafi być na niego zła to dlatego, że chyba wie, że Niall jest tym jej Księciem. Co dziwne jest, że ją to nie boli, jakby to była tylko jedna strona medalu. Ona się przeprowadza już za chwilę, jak tylko wrócimy ! - powiedziała lekko się trzęsąc.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra... A wiesz, gdzie się przeprowadza ? - spytał, dopiero teraz do niego dotarło jakim błędem było uznać siostrę za mniej godnego przeciwnika.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sheldon Avenue, albo Street - przytuliła go mocno. - Ja się o nią martwię, bo w końcu zrobi coś, z czego nie będzie dumna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Effie, daj spokój, wszystko będzie dobrze - zapewnił.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak ma być dobrze jak to będzie jakaś powtórka z rozrywki ! Potem nie będziemy znowu taką rodziną jak wcześniej, boże jak mnie irytuje wasza ignorancja ! - uderzyła go lekko w ramię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze, że Ty nikogo nie ignorujesz - zaśmiał się i mocniej przycisnął do siebie, a ona pocałowała go w policzek.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Lepiej wracajmy - powiedziała i wrócili trzymając się za ręce do reszty.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszyscy rozmawiali teraz o wpadkach na wizji. Niall jakoś niespecjalnie był zainteresowany, więc poszedł popływać. Sherlock także nie przejawiała entuzjazmu, więc poszła pochodzić po małym lesie, by spokojnie odetchnąć. Rozwiązała włosy i przeczesała je palcami. Przechodziła między drzewami zachwycając się zielenią. W końcu zmęczona usiadła pod drzewem i patrzyła jak ptaki latają między nimi. Po chwili dostrzegła jakąś dziwną ciemną plamę, która była przykryta gałązkami, była od niej daleko i znajdowała się na drzewie, wiedziała, już co to jest. Szybko zmniejszyła odległość między nimi. Jej ciekawość szybko przezwyciężała zmęczenie. Zobaczyła malutką drabinkę na drzewo, wspięła się po niej. Stanęła teraz i obejrzała się dookoła. Był to duży, lecz stary domek na drzewie. W środku była kanapa, jakieś poduszki, stare biurko i zwykłe drewniane krzesło. Dziwnie, że domek jeszcze się nie zawalił. Nad biurkiem było pełno poprzyczepianych zszywaczem do ścianki obrazków. Najczęściej była na nich dziewczyna o złocistych lokach i zielonych oczach. Sherlock usiadła na krześle i zaczęła szperać w papierkach na stary biurku. W końcu znalazła to, co ją nurtowało. Na samym meblu było wyryte :</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"<i>Nazywam się Green Guy. Chociaż inni mówią po prostu Greeny. Jeżeli to czytasz, to znaczy, że już tu nie przebywam, chociaż to moje królestwo. Mam nadzieję, że kochasz ten las i otaczający go świat tak mocno jak ja, jeżeli tak to kontynuuj moje dziedzictwo i rysuj swoje marzenia, a jeżeli nie, to odejdź stąd i zostaw w spokoju całe moje życie.</i></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-style: italic;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Greeny '74</i>"</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystko było wypalane w drewnie, samo pismo było pięknie kaligrafowane. Sherlock zaczęła robić porządek z rysunkami, w końcu zrobiła z nich malutki, ładnie złożony stosik w rogu biurku. Teraz dopiero dostrzegła mały podpis pod wiadomością Greeny'iego. Dziewczyna przeczytała go na głos :</div>
<div style="text-align: justify;">
- "Kocham Cię mój jedyny Greeny. Na zawsze razem. Allison '78" - lekko zdziwiło ją wyznanie Allison, bo sądziła, że nikt tu nie przychodził od czasu zniknięcia chłopca.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczęła przyglądać się rysunkom dziewczyny. Oderwała jedną kartkę, z tyłu był cały wpis, jakby z pamiętnika.</div>
<div style="text-align: justify;">
"<i>12 Maj 1977 .</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Teraz to wiem, kocham ją. Nie potrafiłbym bez niej żyć. Allison jest cudowna, bez niej moje życie dalej tkwiłoby w martwym punkcie. Może kiedyś odwiedzi to miejsce i zobaczy, że nie znikam co dzień na marne, czy jej nie zdradzam z Monic. Czuję, że to może przetrwać długo, to nasze uczucie może trwać całe wieki, czy tysiąclecia. Jestem dzieciakiem, ona także, mamy zaledwie po 17 lat, ale kochamy się jakbyśmy byli dla siebie stworzeni.</i>"</div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczęła po kolei odrywać kartki ze ścianki. Po czym chronologicznie układać je na kanapie, oczywiście czytając każde przemyślenia Greeny'iego. Ostatni wpis był o tym, że opuszcza to miejsca, gdyż musi wyjechać z Allison do Londynu, bo chcą iść na poważne studia i zamieszkać w małym domku z dużym ogrodem, a jego narzeczona chcę założyć malutką cukiernię, wpis był z '77, sama końcówka grudnia. Allison była tutaj rok później. Czemu tak późno ? W końcu odczepiła wszystkie wpisy. Znalazła karteczkę od od jego miłości, malutki rysunek klatki dla ptaków, które wyfrunęły, bo ktoś zostawił otwartą furtkę. Z tyłu był napis, który ją wzruszył :</div>
<div style="text-align: justify;">
"<i>Odchodzimy razem, Ty dałeś mi miłość, a ja Ci oddam życie. Chociaż wiem, że jesteś szczęśliwy tam gdzie jesteś to i ja będę, gdy się niedługo odnajdziemy się. Nie mogę żyć tutaj bez Ciebie. Życie, które mi dałeś będąc ze mną było cudowne, nie potrafię poradzić sobie z myślą, że to już koniec</i>". </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Effie mówi, że ona coś wie - powiedział Harry do Niall'a, gdy szli przez las nawołując Sherlock.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zniknęła na ponad 6 godzin bez słowa. Robiło się powoli ciemno, więc zaczęli się martwić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Boję się, że to może być prawda - powiedział cicho Irlandczyk. - Zniknęło mi, ostatnio, coś ważnego.</div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dużo sobie poświęcili. Sherlock złożyła wszystkie rysunki i ponownie przyczepiała je na stary zszywacz, który leżał na podłodze do ściany. Gdy już wszystkie rysunki wróciły na swoje miejsce, także te zawisły na ścianie, który były na biurku, dziewczyna poczuła ulgę. Czuła, że w końcu ktoś dostrzegł ich miłość. Padła wyczerpana na kanapę, która pachniała stęchlizną i latami minionej świetności. Uniósł się kurz. Sherlock wyjrzała przez jedyne okno, można to tak nazywać, lecz bez szyby, zwykła dziura, lecz dość duża. Było tu pięknie. Niebo przykrywała zielona szata liści. Widać było w oddali jeziorko i ich dom, potem dostrzegła małe miasteczko, w którym pewnie kiedyś mieszkać Greeny i Allison. Cofnęła się od okna i dostrzegła kartki, parę ołówków, temerówki, kredki i naszyjnik pod biurkiem. Najpierw wyciągnęła przybory rysownicze i kartki papieru. Chciała zostawić po sobie pamiątkę przyszłym duszom, które tu zbłądzą. Potem podniosła naszyjnik, był na złotym łańcuszku. Z początku nie wiedziała, co na nim wisi, w końcu przetarła go palcami i osady kurzu odeszły. Była to malutka babeczka z kremem, w którym była malutka świeczka. Przypomniała sobie wpis o urodzinach jego dziewczyny, wyrobił u złotnika to małe cudo, na jej 18 już urodziny, a zarazem ich czwartą rocznicę pierwszego pocałunku. Inny wpis odnośnie tego prezentu mówił, że Allison chciała go dać komuś, kto będzie pamiętał ich na zawsze, gdy on już umrze, bo z jednego wpisu wynikało, że zdiagnozowali u niego białaczkę, ale nie śmiał powiedzieć jej o tym. Teraz dopiero ułożyło to wszystko się w składną całość. Greeny przychodził tu zawsze z ojcem, gdy ten umarł zostawił mu ten domek, oraz talent rysowniczy. Co tydzień, systematycznie przychodził tu i dawał wpisy. Kochał skrycie zielonooką dziewczynę, która odwzajemniła jego uczucie. Odkryli u niego białaczkę, ale ona nic nie wiedziała, następnie wyprowadzili się do stolicy z wielkimi marzeniami, lecz co do ich spełnienia nie ma się pewności. On umiera prawdopodobnie, a Allison się prawdopodobnie zabija, by znowu z nim być. Romantyczna historia, lecz bolesna. Usiadła przy krześle i zaczęła rysować, chociaż nie była tak dobra jak Greeny to miała nadzieję, że to doceni. Narysowała Allison, który przytula chłopaka, lecz mogła tylko sobie wyobrazić jak on wygląda, po paru wzmiankach w pamiętniku, czy własnych spostrzeżeniach. Wzięła złotą babeczkę i zostawiła na biurku pamiątkę z podpisem "<i>Niech żyję miłość! Sherlock '2012</i>". Obiecała sobie, że wróci tu jutro i napisze ponownie jakąś notatkę do nich. Była im to winna. Usłyszała nawoływanie, ktoś jej szukał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Tutaj jestem ! - krzyknęła wybiegając na ścieżkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zobaczyła Niall'a. Stał trochę potargany, ale twarz mu się rozpromieniła na jej widok. Coś mu się stało, jakby spadł z drzewa, czy ktoś go wrzucił w krzaki. Chłopak przytulił ją zapominając o wszystkim, był szczęśliwy widząc ją całą i zdrową.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie było Cię długo - powiedział, nie przytuliła go, więc on wypuścił ją z objęci, gdy poczuł jej niechęć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem, przepraszam, znalazłam taki domek i... - zamilkła na chwilę i bacznie mu się przyglądnęła. - Wszystko w porządku ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Trochę się martwiłem i przy okazji wpadłem w jeżyny - uśmiechnął się słabo.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dopiero teraz zauważyła, że jest normalnie ubrany, a ona w stroju kąpielowym, bo zaczęło jej być zimno.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oj... - wymsknęło jej się. - W każdym razie, znalazłem taki domek na drzewie i tam były takie piękne rysunki, a na odwrocie były wpisy, jak do pamiętnika. Piękne po prostu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Trafiliśmy na ten domek z Liam'em kiedyś, ale baliśmy się do niego wejść - uśmiechnął się, wyciągnął telefon i wykonał parę telefonów, iż znalazł ją i wracają do domu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ona w drodze powrotnej opowiedziała mu całą historię, już miała mu pokazać naszyjnik, ale on jej przerwał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czemu się przeprowadzasz ? - zapytał, gdy wyszli z lasu, byli nad jeziorem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bo nie mogłabym patrzeć na Ciebie dzień w dzień - skłamała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A ja nie potrafiłbym Cię nie wiedzieć dzień w dzień - powiedział błagalnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To koniec, Niall. Zerwałeś, zerwaliśmy - powiedziała cicho.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ty nic nie wiesz... - westchnął, a ona wyprostowała się, musiała zakończyć to.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Za późno na wyznania - powiedziała zimno, mając nadzieję, że on nic już nie powie. - Skończyliśmy ze sobą. Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego. Odchodzę, Niall. Skoro już zdecydowałeś, to teraz pora na moje decyzje. Daj mi już spokój, muszę odetchnąć - powiedziała spokojnie i położyła mu rękę na ramieniu, po czym wróciła do domku zostawiając go przy brzegu jeziora.</div>
<div style="text-align: justify;">
Weszła do domu czkając, bo łzy zalewały jej twarz. Nic nie było słychać, więc poszła się przebrać. Ubrała na siebie długie spodnie, czarne, jeansowe rurki i biały, luźny t-shirt z napisem "Be Who You Want To Be". Wzięła poduszkę, kołdrę i koc i wpakowała do walizki na kółkach. Potem zastanowiła się, co jeszcze będzie jej potrzebne. Wzięła lampkę naftową ze stołu i bluzę na wszelki wypadek. Zapięła walizkę i poszła do salonu zostawiając karteczkę na ławie "Nie martwcie się, jestem bezpieczna, widzimy się w Londynie - Sherry. PS. Weźcie moje rzeczy.". Zastanowiła się nad tym chwilę, ale była pewna, że nie przetrwa tu kolejnych dwóch nocy. Wzięła jeszcze z kuchni dwie butelki wody i wafle zbożowe. Cichaczem wyszła z domu, starała się narobić jak mnie hałasu, zobaczyła Niall'a, który stał plecami do domu. Nie chciała, by widział, że ona ucieka i gdzie. Chyłkiem weszła w najbliższe drzewa. Musiała zniknąć z pola widzenia. Zaczynało być już chłodno, więc wciągnęła na siebie bluzę. Las skręcał nad jezioro, więc także się kierowała w jego stronę. Widziała w oddali sylwetkę blondyna, ale nie zatrzymywała się. Weszła na znajomą ścieżkę do domku Greeny'iego. Szybko szła, bo wiatr bił jej twarz coraz to mocniejszymi podmuchami wiatru. Zobaczyła w oddali domek. Zaczęła biec. Wspięła się po starej linowej drabince i wciągnęła ją do środka, gdy znalazła się na szczycie. Rzuciła wszystkie swoje rzeczy na kanapę i zabrała się do rysowania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
__________________________________________________________</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczynam coraz częściej pisać te dziwne wiadomości do was pod rozdziałem, co mnie przeraża. Co więcej pisze to ze względu na tych 34 obserwujących ! Czy wyście powariowali ? Chcecie, bym dostała zawału ? Bo ja już skaczę po pokoju, ale bardziej mnie przeraża fakt, iż będę musiała, prawdopodobnie, jeśli przyjdzie jeszcze jeden ktoś i zacznie obserwować bloga, dodać gif jak tańczę mój taniec radości. Any who, chcę wam podziękować za wszystkie wejścia i komentarze, nawet te, że wam się nudzi, czy coś. Zawsze to jakiś kontakt między nami. Jesteście cuuudni !</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Love,</div>
<div style="text-align: justify;">
Aria Jones.<br />
<br />
PS. Dzięki Carly, teraz muszę wrzucić mojego tańczącego gifa. Ostrzegam, będzie tu jedynie przez tydzień i nigdy więcej... Ech, Carly, Carly.</div>
Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com61tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-45370155557045042612012-11-29T17:11:00.000+01:002012-11-29T17:11:02.914+01:00Rozdział 24<div style="text-align: justify;">
Sherry wypakowywała właśnie swoje rzeczy do szuflad w komodzie. Nie lubiła jak miała bałagan w plecaku, w odróżnieniu do pokoju. Miała słuchawki na uszach, słuchając All Time Low, więc nic nie słyszała. Chciała się skupić na czymkolwiek, byle nie myśleć za dużo. Chciała tylko, żeby było dobrze. Chciała się w kogoś wtulić i odpuścić wszystko. Poluzować linki. Niestety Niall zniknął, poszedł szukać wiatru w polu, jak to skwitował jej brat. Wyjrzała przez okno, wiatr smagał drzewa w oddali, mgła bawiła się przy ziemi. Zobaczyła jak Niall idzie ku domkowi, był jeszcze daleko. Usiadła na łóżku i patrzyła jak jej chłopak do niej idzie. Miała wrażenie, jakby znali się o wiele dłużej. Usłyszała, że ktoś otworzył drzwi. Niall już wrócił. Wyszła z pokoju, zobaczyła jak chłopak stoi pod oknem w salonie, jakby sam wypatrywał kogoś w polu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Musimy porozmawiać - powiedział, byli sami w pokoju, więc to na pewno o nią chodziło.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna podeszła do niego, przytuliła się do niego, a on objął ją.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To koniec, prawda ? - zapytała, wiedziała, że nie bez powodu wyjechali do domku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak - westchnął.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale będziesz przy mnie ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdy tylko będziesz mnie tam chciała - pocałował ją w głowę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziękuję, po prostu to nie to, ja wiem - westchnęła i wróciła do swojego pokoju, nie czekając na żadną odpowiedź.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie chciała słuchać żadnych jego tłumaczeń, miała to głęboko w poważaniu. Wiedziała, że żaden chłopak, którego naprawdę lubiła nie mógł jej chcieć. Rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać jak dziecko, wszystko znowu się zebrało. Nie wyszła ze swojego pokoju, aż do rana. Była sama, a każdy kto chciał do niej wejść został zbesztany i zwyzywany. Nie chciała nikogo wiedzieć, miała tego dość. Nienawidziła siebie i wszystkiego dookoła. Zasnęła szybko, była zbyt zmęczona by myśleć. W nocy, gdy Harry zajrzał do pokoju przykrył ją kocem. Żałował, że nie potrafił jej uchronić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wrócił do salonu, zastał tam Niallera, brzdąkającego na gitarze i Effie, która mówiła coś do niego, ale on nawet nie zwracał na nią uwagi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Effie idź spać - powiedział do dziewczyny Harry, a ona potulnie nie pytając o co chodzi, ale zniknęła w ich pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
Usiadł przy przyjacielu i odłożył jego gitarę na stojak. Niall nawet się nie bronił. Patrzyli sobie w oczy przez chwilę, widać było gniew i bezradność.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co jej powiedziałeś ? - zapytał zdenerwowany Harry, ale mówił spokojnie, by go nie wystraszyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic, zapytała jedynie, czy to koniec, ja odpowiedziałem, że tak i poszła do swojego pokoju. Nie zdążyłem nic wytłumaczyć, ale ona była taka spokojna, jakby już się pogodziła z tym i wszystko rozumiała - powiedział obojętnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A co ? Myślałeś, że się wścieknie, uderzy Cię w twarz, że będzie krzyczeć, że Cię nienawidzi, czy że byś jej tego jej nie robił, bo Cię kocha ? - powiedział sarkastycznie. - Ona jest bardziej zamknięta w sobie, niż pudełko czekoladek, ona ma problem z wyrażaniem uczuć i tego co myśli... Straciłeś szansę, bo teraz nawet nie odezwie się do Ciebie, ani słowem, nie prychnie, nie będzie Cię obrażać, będzie udawała, że nie istniejesz - powiedział i wstał z kanapy. - Dobranoc.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobranoc - odpowiedział i rozłożył się na kanapie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie miał zamiaru iść do pokoju Sherlock, gdzie miał spać. Nie chciał, by jeszcze udusiła go we śnie, wolał się przespać tu i udawać, że o niej nie myśli.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak pięknie pachnie - powiedział Niall, gdy wchodził do kuchni, gdzie wszyscy siedzieli przy stole.</div>
<div style="text-align: justify;">
Poniedziałkowy poranek, a Sherlock robiła im śniadanie, omlety na słodko. Zręcznie władała patelnią obracając "naleśnika". Wyglądała normalnie, po za zapadniętymi oczami, ale trzymała ten swój uśmiech na miejscu. Udawała, że nic się nie stało. Wszystko miało być normalne.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zrobiłam Ci omlet z truskawkami i banami - powiedziała kucharka do Irlandczyka i wskazała na stół.</div>
<div style="text-align: justify;">
Większość miała już swoje porcje. Teraz robiła dla Liama i zostanie jej tylko danie dla siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- O.. Dzięki - zdziwił się, że ona w ogóle coś do niego powiedziała i gdy na niego spojrzała, gdy zasiadał przy stole obdarzyła go uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Proszę Liam - włożyła do połowy omletu wybrane przez niego składniki, zakryła drugą połową ciasta i obróciła, potem dała mu na talerz.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wylała ostatnią porcje ciasta na gorącą patelnie. Szybko skończyła swoje śniadanie i usiadła przy stole obok brata i Dan. Wszyscy czekali z pierwszym kęsem na nią.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Smacznego - powiedziała uśmiechnięta Dan, potem wszyscy mówili nawzajem i ponownie życzyli "smacznego".</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy skończyli śniadanie i miło gawędzili o danym dniu, brudne naczynia zostawili na stole. Wszyscy powoli uciekali z kuchni, by ich nie zmywać. Sherry wkładała ostatnie naczynia do zlewu. Nie zorientowała się jak została sama w pomieszczeniu z nim.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czemu taka jesteś ? - zapytał, gdy nikogo nie było w pobliżu. - Sądziłem, że będziesz zła i nie odzywała się do mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W sumie to jestem, ale to się nazywa kolej rzeczy. Zresztą, chcę by to wyglądało normalnie, bo Harry twierdzi, że mam problem z wyrażaniem emocji. Lepiej się do mnie nie zbliżaj przez trochę. To nie jest rada - rzuciła i wyszła z kuchni zostawiając go z brudami.</div>
<div style="text-align: justify;">
Siadła w salonie z przyjaciółmi i grała piosenki na gitarze. Wszyscy się cieszyli i śpiewali. A on robił za gospodynię domową.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Robi się cieplej, wiecie, jutro ma być aż 27 stopni ! - powiedział Harry. - Znaleźliśmy z Nialler'em jezioro, więc moglibyśmy się przejść i powygrzewać, w końcu trzeba korzystać, bo są wakacje - zatarł dłonie. - Co wy na to ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Z chęcią - zgodzili się Liam i Danielle.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja także - powiedziała Effs.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja raczej spasuję - zaśpiewała Sherlock.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja także nie idę - powiedział Niall wchodząc do pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To może jednak się przejdę - stwierdziła Cher, nie miała ochoty być z nim w jednym domku sama.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czyli Nialler zostajesz sam ? - zapytał Liam. - Chodź z nami, opalisz to blade ciałko - zaśmiał się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zobaczymy, czy na pewno będzie tak ładnie - wzruszył ramionami Irlandczyk.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dzień zleciał im szybko, siedzieli przy kominku, śpiewali, robili zdjęcia, gadali do późnej godziny i oglądali filmy na laptopie Dan. Sherlock położyła się spać wcześniej, była zmęczona, a łóżka tutaj naprawdę czyniły cuda. Liam, Dan i Niall zostali ostatni, nie mieli ochoty iść spać. A Niall raczej nie chciał zostawać sam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czyli zerwaliście ? - zapytała piąty raz niedowierzająco Danielle.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, Danny - powiedział poirytowany chłopak.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiesz mi w końcu czemu ? - pytał kolejny raz Payne.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Długa historia, ale to nie moja wina, ani jej tym bardziej - powiedział i ziewnął.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Znowu to ? - zapytał Liam, bo wiedział o co chodzi, to samo kazał mu zrobić Simon po X-Factorze z Danielle, więc go posłuchał, ale zeszli się po roku bez problemu. - No wiesz, "eska", tak ? - chodziło o 'S' jak Simon.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak - powiedział sztywno, a dziewczyna nie wiedziała, o co chodzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba zgłupiałam, idę spać - wzruszyła ramionami, a gdy znikała w drzwiach powiedziała na pożegnanie. - Jesteś idiotą, bo ona jest cudowna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jakbym nie wiedział - wzruszył ramionami Irlandczyk.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To masz przerąbane. Ja, Danielle nic nie powiedziałem, mówiłem, że to przez dystans i tak dalej, a potem był spokój. Wiesz, Sherry jest inna. Chociaż się normalnie do Ciebie odzywa, więc chyba spoko, prawda ? - zapytał i usiadł po turecku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie jest, powiedziała, że to tylko dlatego, by Harry nie widział jak robi mi sceny i że jest smutna. No i dodała, że jest trochę zła - wzruszył ramionami i przewracał kostkę do gitary między palcami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Stary, poradzisz sobie, mówię Ci. Wiesz, co musisz zrobić - powiedział poważnie i wstał, na odchodne poklepał go po ramieniu i zniknął w swoim pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dobrze wiedział, co ma zrobić. Miał jej powiedzieć prawdę o Księciu. Wszystko miał jej wytłumaczyć. Tylko się bał. To było najgorsze, bał się, nie wiedział jak to zacząć i zakończyć zarazem. Nie widział sposobności, by jej to powiedzieć. Zresztą jak mógłby to zrobić ? Gdyby wszystko powiedział, ona byłaby zła, że nic nie mówił przez cały ten czas.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Prześpij się u mnie, nie możesz spać na kanapie, bo zajęłam twój pokój - powiedziała Sherlock patrząc na chłopaka, który leżał na kanapie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, nie trzeba. Przeżyję, idź spać - podziękował.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niall, tu jest niewygodnie, prześpisz się jak człowiek. Zrób mi tą przyjemność - oparła się o framugę i skrzyżowała ręce na piersiach.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie trzeba było mu powtarzać tego dwa razy. Wziął koc i poszedł do pokoju. Minął ją w przejściu. Rzucił się na łóżko, jak na dawnego przyjaciela. Ściągnął buty i przykrył się kocem. Ona także wróciła do łóżka, gasząc po drodze światło. Położyła się na plecach patrząc w sufit. Nie mogła zasnąć, chociaż tak bardzo łóżko o to prosiło. Światło księżyca oświetlało pokój.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sherlock ? - wyszeptał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz, że ja nim jestem, prawda ? - zapytał Niall, bo łudził się, że ona już dawno to odkryła, bo nie widział innego powodu by litować się nad nim.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak - powiedziała twardo.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I ? - spytał z nadzieją, że coś postanowiła w związku z nimi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Szkoda, że powiedziałeś to tak późno, chociaż to i tak nie ma znaczenia, bo to Ty zerwałeś.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz, że to nie ja, prawda ? - pytając o zerwanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, wiem. Chociaż miałbyś odwagę i mnie pocałował - Niall się ożywił, ale także i zdziwił.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wstał z łóżka i podbiegł do niej. Chciał ją pocałować, ale poczuł szarpnięcie za ramię. Coś go szarpało. Odwrócił się, ale już nic nie zobaczył. Otworzył oczy. Jasne światło raziło go w oczy. Obudził się. Harry szarpał jego ramię, starając się go wybudzić dogłębnie ze snu. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wstałbyś, a nie ślinisz się z poduszką - roześmiał się Styles.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam, ale we śnie nie jestem takim tchórzem - uśmiechnął się słabo i wstał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nowy dzień nastał. Słońce wlewało się do domku i bawiło się z powierzchnią tafli wodnej nad jeziorkiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ubieraj się, ogarniemy coś do jedzenia i przygotujemy wszystko na wakacyjne wygrzewanie się w słońcu - ucieszył się Harry. - Tak w ogóle to co Ci się śniło ? - zadrwił z niego i poszedł do kuchni.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A jak myślisz ? - odpowiedział poirytowany.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zwlekł się z łóżka i poszedł za przyjacielem do kuchni. Usiadł przy stole i patrzył jak przygotowuje mrożoną herbatę. Potem wrzucili to do przenośnej małej lodówki. Spakowali parę koców, ręczniki, radio i linę. Poszli wolnym krokiem nad jezioro. Słońce pomimo wczesnej pory już paliło w plecy. Rozłożyli koce i ręczniki zaraz przy brzegu, pod wysokim drzewem, które dawało trochę cienia. Harry wspiął się z liną na nie i zamocował ją. Teraz swobodnie spadała na dół, Niall zawiązał na niej dwa supły, tak by można było się na niej uwiesić i skoczyć do wody. Bał się co prawda jaką głębokość ma jeziorko. Ściągnął, więc koszulkę, buty i stał w jeansach podpierając boki. Po chwili namysłu podwinął nogawki do kolan. Wskoczył na linę krzycząc :</div>
<div style="text-align: justify;">
- YOLO !</div>
<div style="text-align: justify;">
Harry zaczął się śmiać, patrząc jak Irlandczyk wpada z wielkim chlupnięciem do wody. Wylądował prawie na środku całego akwenu. Nie dotykał stopami dna, więc zanurkował, by sprawdzić jak głęboko tu jest. Stanął na rękach pod wodą i czuł, że na pewno 3,5 metra się tu znajdzie. Wynurzył się i swobodnie podpłynął do brzegu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Może być - powiedział wzruszając ramionami, gdy wychodził na ląd.</div>
<div style="text-align: justify;">
Hazza się roześmiał i rzucił mu ręcznik.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czyli się dzisiaj wylegujemy na słonku ? - zapytał i powoli ruszyli ku domkowi, by się przebrać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba to już dawno postanowione. Zresztą nie uważasz, że takie ciche wakacje mogą stać się dla nas największą przeszkodą ? - zamyślił się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bredzisz, przyjacielu - skarcił go.</div>
<div style="text-align: justify;">
Weszli do domu, nie było już tak cicho, Sherlock krzątała się po kuchni w swoim stroju kąpielowym i spodenkach. Góra stroju to zwykły czarny pasek cały w kropeczkach, jakby ktoś chlapnął na niego trochę farby w odcieniach niebieskiego, czerwieni i żółci. Miała zwykłe czarne szorty, jak dla faceta, przy biodrach białe, a reszta, aż po kolana czarna. Miała włosy spięte w kucyk, a grzywkę zaciągniętą do tyłu na wsuwkę, chociaż kosmyki przy uszach jej wychodziły. Śmieszny był to widok, kiedy dziewczyna w takim stroju śpiewa sobie pod nosem i pije kawę, co chwilę. Potem można było zauważyć Effie, która siedziała przy stole czekając na śniadanie, które ma jej zrobić przyjaciółka. Słychać także było śmiech z pokoju Dan i Liama.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wszyscy gotowi ? - zapytał Harry wchodząc do kuchni, musiał pociągnąć za ramię Niallera, bo ten słaniał się, by nie wchodzić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zjemy śniadanie i idziemy, Dan i Liam jeszcze się przebierają, ale zaraz wyjdą - powiedziała Effs.</div>
<div style="text-align: justify;">
Harry zajął miejsce obok dziewczyny przy stole, a Irlandczyk stał w wejściu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Usiądź, albo mi pomóż - uśmiechnęła się Sherlock patrząc na jego nagą klatkę piersiową i podała mu kawę, którą położył na stole, potem tosty i jajecznicę, gdy skończył pomagać cofnął się do ściany, by stać jak najdalej od niej. Nie chciała na niego się gapić, ale sposób w jaki spinał się był dość dziwaczny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No odezwij się chociaż - powiedziała Walker.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mam nic ciekawego do powiedzenia - odparł i wsadził ręce do kieszeni.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zawsze to jakiś początek - zaśmiała się i przewróciła oczami, a on spojrzał na nią i się uśmiechnął.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic nie jesz ? - spytał, gdy zobaczył, że pije już drugą kawę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mam ochoty, wolę się napić kawy, jakoś nie spało mi się dobrze dzisiaj, muszę się jakoś obudzić - odpowiedziała i wypiła do dna kubek kawy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Musisz coś jeść - powiedział Niall i posadził ją na krześle.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zabrał Harry'emu z talerza tosta i zrobił na nowo jajecznicę. Siedział przy niej, chciał, by wszystko zjadła. Cała reszta już poszła nad jezioro. A oni dalej tkwili w kuchni nad już prawie zimną jajecznicą i czwartym kubkiem kawy. Niall patrzył się jak dzióbie ją widelcem. Nie zrobił jej dużo, zjadła jedynie połowę, ale przynajmniej tosta.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Już nie chcę - powiedziała i odsunęła talerz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zjedz do końca - prosił. - Bo wpadniesz w jakieś zaburzenia jedzenia, a tego bym... byś nie chciała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie jesteś moim ojcem - warknęła i wstała.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zabrała talerz i wrzuciła go do zlewu, po czym dopiła kawę. Gdy chciała wyjść, on zagrodził jej drogę ciałem i chwycił ją za łokieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Masz rację, nie jestem i nie chciałbym być, ale musisz jeść i chcę byś była zdrowa - powiedział spokojnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak mam być zdrowa, jeżeli ktoś taki jak Ty łamie mi serce ? Myślisz, że czemu piję tyle kawy ? Bo nie spałam całą noc, bo jak jakaś idiotka płakałam całą noc. Mam gdzieś, że muszę jeść, mam gdzieś, że teraz zgrywasz troskliwego, trzeba było pomyśleć o tym zanim dałeś mi się w sobie zadłużyć - warknęła, odepchnęła go lekko na bok, a on zwolnił uścisk i pozwolił jej wyjść.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyszła na zewnątrz trzaskając drzwiami. Widział jak ociera sobie twarz i idzie do reszty. Usiadła na kocu i założyła okulary. Patrzyła jak wszyscy dobrze się bawią. Niall wziął głęboki wdech. Poszedł się przebrać. Założył kąpielówki i zielone szorty w białe paski. Wziął swoją czerwoną koszulkę z krókim rękawkiem i czarne Ray Ben'y. Poszedł przez łąkę na boso do przyjaciół. Zajął miejsce obok Sherlock. Nikogo nie było obok nich, wszyscy taplali się w wodzie. Dziewczyna leżała na brzuchu i czytała książkę "Dla Ciebie Wszystko" Sparks'a. Nialler ściągnął koszulkę i klapki, po czym rozłożył się obok niej na plecach. Sherlock miała na sobie okulary brata, takie same jak on teraz miał na sobie, rozmyślała, które to wpadły do toalety . Nialler'a, jej czy te co teraz Harry nosił ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Widzę - powiedział cicho patrząc, że drży jej szczęka, zanosiło się na płacz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie łudź się, że to z twojego powodu, to Sparks, a nie jakiś tam... - prychnęła i odwróciła się do niego plecami na bok.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sherlock przestań mnie zbywać - westchnął.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja Cię, kochany, nie zbywam - powiedziała z przekąsem. - Po prostu chcę, byś jak najszybciej usunął się stąd, ode mnie, z mojego życia i nic nie mówił.</div>
<div style="text-align: justify;">
Odetchnęła, odłożyła książkę i podniosła się. Złożyła okulary równolegle do książki, wstała i zostawiła go samego, bo wbiegając do wody.</div>
<div style="text-align: justify;">
Niall się zdrzemnął, chciał w końcu odpłynąć. Znowu bezsensowny sen, który miał go skłonić do powiedzeniu jej o Księciu. Tym razem ona błagała go, by powiedział jej to albo skoczy z mostu, w końcu jej nie mówi i sam spada w otchłań lodowatej wody. Wybudził się ze snu, bo Liam właśnie wylewał na niego wodę ze swoich spodenek. Oczywiście jako jedyny Niall nie śmiał się ze swojej reakcji, na obudzenie go ze snu. Wzdrygnął się i uderzył stojącego w łydkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Spokojnie, śpiąca królewno - zaśmiał się Liam i usiadł przy nim.</div>
<div style="text-align: justify;">
Harry siedział tuż obok nich, a dziewczyny leżały na wodzie dryfując na środku jeziora.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie jest śmieszne - warknął Nialler.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jedynie dla Ciebie - odpowiedział spokojnie Harry i puścił mu buziaka. - Skoro jesteśmy tu sami, to chyba mogę coś ogłosić - powiedział Harry i teatralnie się im skłonił, po czym przysunął do nich i oparł się na plecach Liam'a.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Już się boję, chociaż pewnie to będzie coś w stylu, zmieniam płeć, albo jestem hetero - a Liam roześmiał się na słowa poirytowanego Niall'a.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ha ha ha - uderzył go Harry. - Ale jak nie chcesz wiedzieć z kim rozmawiała przez telefon ładną godzinkę temu Sherry to zgrywaj dalej idiotę - wykrzywił usta.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No przepraszam, jedziesz - poprawił się Irlandczyk.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Otóż, raczej jest na Ciebie wściekła, chociaż mnie zapewniała, że nic do Ciebie nie ma, że między wami jest wszystko w porządku - zaczął Harry i ściszył głos. - Rozmawiała z Simonem, prosiła o przeniesienie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jakie ? Raczej nie przeniosą ją do innej wytwórni - powiedział Liam lekko zdziwiony.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie chodzi mu o wytwórnie, Sherry chcę się wyprowadzić - podsumował Irlandczyk.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
____________________________________________________________</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ładny 24 rozdział. Podoba mi się i jest cholernie dłuuuuugi ! Sama aż się przeraziłam. No cóż, jeżeli lubicie dużo czytać to w sam raz. Rozdział na Be Irish też zaraz wpadnie. Jejku wstałam dzisiaj i zobaczyłam liczbę 35 na obserwatorach i się przeraziłam, bo musiałabym wrzucić mój taniec, ale się okazało, że miałam tylko brudny ekran xD. Liczę na parę dobrych komentarzy. Kurde przyda mi się trochę pomocy, ale na razie nie poproszę o nią Was. Jeżeli lubicie prowadzić stronki to piszcie do mnie, wiecie, jakbyście chcieli moją poprowadzić. Nie w ogóle nie proszę o pomoc Was xD. W każdym razie jesteście nieziemscy <3</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Love,</div>
<div style="text-align: justify;">
Aria Jones.</div>
Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-20184373464587170262012-11-25T20:14:00.002+01:002012-11-25T20:21:46.540+01:00Rozdział 23Mały, drewniany domek. Dookoła czysta natura. Mała posiadłość, o czterech sypialniach, kuchni z jadalnią, przestronną łazienką i ogromnym salonem z kominkiem; był usytuowany między dolinami, a małym lasem na odludziu, jedyne co można było tu spotkać to jelenie i sarny, który wybiegały z lasu, by pobiegać po polanach. Harold zabierał tu kumpli, gdy były poważne sprawy do omawiania, czy gdy musieli się lepiej poznać. Czuł, że Niallowi przyda się teraz odludzie na parę dni, zwykłe wyciszenie. Wiedział, że coś stanie na przeszkodzie do ich szczęścia. Nie mogło to trwać długo jak w bajce. Przez całą drogę chłopak jadł lody i wycierał twarz rękawem, oraz od czasu do czasu gdy dał radę wypowiedzieć parę słów mówił o rozmowie z Simonem.<br />
W końcu stanęli na malutkim podjeździe. Harry zaparkował i wysiadł. Wziął puste opakowanie po lodach i wyrzucił do kubła przed domem. Niall zwlekł się z siedzenia i wszedł do mieszkanka. Rzucił się na kanapę, oraz zwinął w kłębek jak kot.<br />
- Parę dni dobrze Ci zrobi tutaj - powiedział Hazza i zaczął rozpalać w kominku. - Poproszę Sherry, by wpadła do Ciebie jutro, powiesz jej wszystko.<br />
- Nie mogę, Simon zabronił - załkał chłopak, a przyjaciel przykrył go kocem i wrócił do kominka.<br />
- Czego oczy nie widzą, temu sercu nie żal. Nie może nie wiedzieć. Wiesz jak ją to zaboli, podobnie jak Ciebie teraz, musi się dowiedzieć. Przyjedzie tu z Effie, udało jej się zarezerwować lot wcześniej i będzie tu cały tydzień, miły weekend na łonie natury nie jest złym pomysłem - uśmiechnął się na pocieszenie i zamknął szybkę kominka, bo powoli ogień zaczął się tlić.<br />
- Ale bądź tu z nami, proszę...<br />
- Jak ja to i Liam z Dan, a jak oni to i Lou z El, a jak oni to i Zayn z Parrie się wcisną - powiedział bezradnie Styles.<br />
- Zmieścimy się. Ty z Effie w jednej sypialni, Lou z El w drugiej, Zayn z Perrie w trzeciej, a ja z Cher tutaj, prześpimy się na kanapie. Chyba, że Ty tu będziesz ze mną, a dziewczyny same ? - zapytał Niall i wytarł twarz kocem w szkocką kratę.<br />
- Lepiej, że Lou i El nie jechali, bo ta się będzie wściekać o Perrie. Może tylko trzy pary, Liam i Dan, Ty i Cher, Ja i Effs ? - zapytał i usiadł przy przyjacielu.<br />
- Niech będzie, rozsuniemy łóżka w dwóch sypialniach, bo nie chcę, byś spał z Effie, ani ja z Cher, bo jak to stwierdziła twa siostrzyczka "Głupie pomysły przychodzą im do głowy, gdy jest im smutno, a jest ciemno" - zacytował obojętnie.<br />
- Dobra, jak chcesz. Przywiozę Ci zapas jedzenia i jutro będziemy już wszyscy razem - uśmiechnął się.<br />
<br />
Harry pożegnał się z kumplem i pojechał do najbliższego supermarketu. Przywiózł mu cały bagażnik jedzenia, od słodyczy, przez mrożonki, po prawdziwe składniki dobrej diety. Poukładał wszystko w lodówce i szafkach, obiecał, że będzie do niego dzwonić co godzinę i wróci wieczorem z ich rzeczami. A z rana pojedzie do miasta po resztę ekipy. Hazza wrócił do centrum Londynu, do swojego mieszkania. Zgarnął wszystkie potrzebne rzeczy do walizki : parę książek, przybory łazienkowe, ubrania, chciał wziąć laptop, ale przypomniał sobie, że rok temu chłopcy zniszczyli mu kabel do wi-fi, by nie serfował po necie, gdy oni się integrują. Potem poszedł do pokoju Nialla, zobaczył swoją siostrę przy oknie.<br />
- Co tu robisz ? - zapytał ją zdezorientowany, dokładnie tak samo, gdy ona zobaczyła go w swoim pokoju, po przyjściu z randki z rudym Edem.<br />
- Myślałam, że przywieziesz Nialla ze studia - powiedziała smutna, gdy zobaczyła, że nie ma go z nim.<br />
- Ach... Zmiana planów - powiedział i wzruszył ramionami.<br />
- Ale mieliśmy jechać na cmentarz - powiedziała dziwnym tonem, jakby była zła, ale uczucie smutku ją przemogło.<br />
- Ja pojadę z Tobą, ale najpierw musimy spakować Irlandczyka, bo nocujemy dzisiaj w domku letniskowym Simon'a. Chciałem Ci zrobić niespodziankę - powiedział i dalej patrzyli się na siebie w bezruchu. - Miałaś przyjechać z Effs, Dan i Liamem do nas jutro wieczorem - starał się uśmiechnąć. - Mam nadzieję, że podoba Ci się taki plan na weekend.<br />
- Pewnie - wzruszyła ramionami.<br />
Otworzyła szafę z ubraniami chłopaka i wybrała mu parę. Położyła poskładane na łóżku i wyszła z pokoju. Nie chciała przeszkadzać Harry'emu, niech zrobi to sam, ona mu nie jest potrzebna. Usiadła w salonie i czekała, aż brat wróci. Po chwili z pełną walizką zjechali windą na dół. Chłopak wrzucił ją do bagażnika i otworzył jej drzwi na miejsce pasażerskie. Dopiero teraz zauważył, że dziewczyna trzyma w ręce sadzonkę bluszczu i malutką, metalową łopatkę. Ona wsiadła w milczeniu. Jechali w milczeniu. W końcu dostrzegła bramę i nagrobki za nią.<br />
- Mam iść z tam z Tobą ? - zapytał, gdy zatrzymał się przy wejściu od strony ulicy Raydon.<br />
- Jakbyś mógł - powiedziała cicho i wysiadła z auta.<br />
Przeszli przez wielkie rzeźbione wrota, które oplatały drzewa przez wieki. Przeszli przez bramę. Ich oczom ukazał się wielki las, nie mam tu na myśli jego powierzchni, lecz wysokości drzew, które były wysokie na jakieś 15-20 metrów. Między nimi były malutkie dróżki, a pod drzewami wykonane z tego samego gipsowego materiału co wejście nagrobki. Sherlock udała się w bardziej zacienioną stronę, tam gdzie drzewa były niższe, a trawa nie chciała rosnąć. Patrzyła po kolei na nagrobki, czytała nazwiska : Jeremy Beadle, Diane Cilento, Lou Gish, Bert Janash, Frank Matcham, Robert Grant VC. W końcu doszli do małych mauzoleów, które tworzyły zwarty krąg, na środku było jedno większe, a za nim ponowne wyjście. Obeszli dookoła, ale dalej nie dostrzegała swojego nazwiska. Szli dalej ścieżką. Skończyły się wysokie drzewa, były tylko malutkie brzózki, wyższa trawa, polna ścieżyna i kamienne groby, niektóre zapadnięte, inne porośnięte, jeszcze inne w stanie idealnym, choć nie widać było napisów. Sherlock rozglądała się dookoła. Doszli do rozwidlenia, jedna dróżka, znacznie mniejsza była do grobu, druga wchodziła z powrotem w "wysoki" las. Najpierw podeszła do małego kwadratowego nagrobka, który w połowie zasłaniała imię i nazwisko zmarłego. Nie było tu żadnego drzewa, była tylko trawa i słońce, które prześwitywało przez drzewa robiąc miejsce magicznym. Było to jedyne miejsce, które było w słońcu, pięknie oświetlało jasną trawę, która współgrała z nim jak w tańcu. Sherlock pochyliła się i odchyliła trawę. Napis brzmiał :<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
"Moriarty Walker</div>
<div style="text-align: center;">
* 14.05.1982 r.</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: 'trebuchet ms', helvetica, verdana, sans-serif; font-size: 13px;">† </span><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">03. 03. 1996 r.</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><i>W imię sherlockowskich idei ! </i>"</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Sherlock zaczęła płakać, po prostu płakać. W końcu "spotkała" się z matką. Po raz pierwszy wiedziała, gdzie jest, po raz pierwszy była z nią tak blisko. Nie tyle z nią, co z jej ciałem. Kochała ją, w końcu to jej matka, wiedziała, że miała powód, by zostawić ją w sierocińcu. Chociaż teraz wiedziała, że to nie ona ją zostawiła, lecz ojciec. Zaczęła tulić się do nagrobka, do zimnej płyty. Poczuła ręce brata na ramionach, który ją obrócił i przytulił. Nie wiedziała, co ze sobą zrobić, czekała na dzień, w którym ją spotka, w którym wygarnie jej to, że ją zostawiła, ale teraz mogła tylko płakać. W końcu, gdy poczuła, że koszula chłopaka, była zupełnie mokra odsunęła się. Wzięła łopatkę, zaczęła kopać mały rów. Wsadziła tam małą sadzonkę bluszczu, której gałązki położyła na grobie. Zasypała ziemią korzenie. Wstała. On objął ją ramieniem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Kocham Cię, mamo - wyszeptała.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Harry odstawił siostrę do domu, kazał Louisowi się nią zająć, kiedy on pojechał do przyjaciela. Nie czuł się dobrze zostawiając ją samą, znaczy z Lou, ale to tak jakby była sama. Był zły na siebie, że dopuścił się tego, by zostawić tą kopertę w biurku. "Głupi, głupi, głupi... "- myślał. - "Jeżeli jej się coś stanie, to będzie tylko i wyłącznie moja wina. Mam nadzieję, że nikt się do nas nie włamał, żeby nic jej nie groziło". Pędził szybko, by mógł jak najszybciej dotrzeć do przyjaciela, nie chciał być sam. Jechał tak szybko, że prawie nie zauważyłby zjazdu do domku. Musiał się cofnąć. Wjechał na podjazd, wyłączył silnik. Nie potrafił wysiąść był na siebie zły, że nie udało mu się uchronić siostrę od tego, co spotkało ją tu, przy nim. Miłość, która musiała się zakończyć, zaginiony rodzic, który nie żyje, drugi, który ją porzucił. Zacisnął zęby i uderzył w pięści w kierownicę. Potem przytknął głowę do niej. Usłyszał ciche pukanie w okno. Spojrzał w nie. Niall stał w brązowo-czerwono-białym swetrze w renifery. Wysiadł z auta, nie chciał, by przyjaciel widział jak go coś dołuje.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Wszystko dobrze ? - zapytał Harry, udając, że nic się nie stało u niego.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- U mnie tak jak wcześniej - powiedział i włożył ręce do kieszeni spodni z przodu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Było pochmurno, mgła pokrywała polankę przy podłożu, wyglądało to jak tafla wody, która się miała rozpłynąć. Na dworze nie było mroźno, było zimniej, gdy oddychali powietrze zmieniało się w białawą parę wodną. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Chcesz się przejść ? - zapytał Harry, przystał na propozycje.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Udali się za dom, w cienką taflę mgły. Brodzili w niej jak w wodzie, lecz nie była ona mokra, ale zimniejsza niż powietrze i sucha. Oboje zgarbieni, rękoma w kieszeni patrzyli jak ta mgła rozpływała się przy każdym ich kroku. Było tu tak cicho i spokojnie, jakby przyroda tu zamarła na chwilę. Widać było tu jedynie dwie pory roku, zimę i lato. Przez jedną trzecią roku był tu śnieg, a przez resztę mgła i zieleń.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Jak na ironię trafiamy tu, gdzie wszystko się zaczęło - powiedział Niall i kopnął kamień.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Nie ironię, los chcę nam coś przekazać - powiedział Harry żałośnie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Oj, przestań się łudzić, los nas zawiódł - prychnął.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- On chcę byśmy zaczęli tutaj z nimi wszystko od nowa, mówię Ci. Nic nie dzieje się bez powodu. Zaczniemy wszystko od nowa, zobaczysz - westchnął.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Nowa ? Ja z Shers nic nie zacznę, teraz muszę to zakończyć, żałuję jedynie, że ona nic nie wie o Księciu... Wtedy wszystko, by było inne...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Taaa... Co sobie myślisz, że jak jej powiesz to Simon Cię pokocha na nowo ? Że ona zechce Cię jeszcze bardziej ? Że wszyscy będą szczęśliwy, że razem będziecie ? Obudź się, mała idiotko, tak nie będzie, on na to zleje, ona Cię znienawidzi, a ludzie na to prychną i ją znienawidzą, myśląc, że to ona Cię odrzuciła - zdenerwował się, chciał się na czymś wyładować. - Przepraszam, nie chciałem - szybko się poprawił. - Wybacz Niall...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Nic nie szkodzi, chcę się łudzić, ale nawet Ty nie widzisz w tym sensu - wzruszył ramionami, znowu zapadła cisza. Niall był tak samo bezradny co Harry. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Byłem z nią na cmentarzu - powiedział cicho Styles przerywając ciszę, wziął głęboki wdech i mówił dalej - Znaleźliśmy grób, ona płakała, zasadziła bluszcz, płakała... Nie wybaczę sobie tego, czuję, że ją zawiodłem. Przyjechaliśmy tu i jest coraz gorzej. Książe, potem Ty, gdy już coś poczuła to kazano Tobie to zakończyć, teraz jej mama i ten idiota, który ją zostawił w sierocińcu... - Niall poklepał go po plecach.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Dobrze, że ją zostawił, przynajmniej zdobyła najwspanialszego brata na świecie, może zakończenie związku wyjdzie jej na dobre, może pozna kogoś lepszego ode mnie - wzruszył ramionami.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Może...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- To wszystko nie ma razie sensu, potrzeba dać temu szansę - stwierdził Niall i stanął, poczuł, że jego buty są zupełnie przemoknięte.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Spojrzał w dół. Byli na skraju sadzawki, jakiegoś sztucznego jeziora, które dopiero teraz powstało. Chwycił Harry'ego, który wszedł po kostki. Cofnęli się. Patrzyli teraz jak mgła bawi się na powierzchni wody. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Nie myślmy o tym - powiedział Niall zbyt poważnie i się obrócił plecami do jeziorka. - Wracajmy...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">W milczeniu wrócili do domku. Rozłożyli manele do szafek. Harry zaczął wrzucać swoje ubrania do komody w jego pokoju. Gdy otworzył szufladę zobaczył karteczkę "Na zawsze razem ~ H." . Obrócił kartkę, ale okazało się to zdjęciem. Był tam Harry i Sherry, byli przytuleni do siebie i spali na jakiejś macie. Było to na którychś wakacjach, chyba we Francji. Spali na plaży pod sosnami, na zwykłej słomkowej macie. To zdjęcie dał Sherlock na gwiazdkę, ale odesłała je mu, gdy trafił do X-Factor, była na niego zła. Byli wtedy tutaj, z chłopakami, w domku. Zdjęcie przyszło priorytetem, jakby chciała być pewna, że na pewno zobaczy, że ją zranił. Uśmiechnął się do niego. Powinien być teraz przy niej, teraz kiedy ona przechodzi trudniejsze chwile niż zawsze. Włożył zdjęcie do kieszonki na piersi. Usiadł na łóżku, czekał na coś, co nigdy miało nie dojść do skutku. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Wolne pociągnięcia strun, ciche nuty. Spokojnie dźwięki. Zamknięte oczy, palce pociągają cienkie niteczki na gitarze. Czuł, że wariuje. Tylko muzyka wyciągała go z otchłani. On grał, oddając swoje smutki muzyce, kiedy ona marzła na balkonie paląc papieros za papierosem. Chciała się uwolnić, ale nie była dźwiękami, nie potrafiła, nie byłą wolna, nie odbijała się od ścian, była zamknięta w świecie, który ją przytłaczał. Jej piosenka. Piosenka, którą napisał dla niej Niall dźwięcznie brzmiała w głowie i sercu. Jego piosenka, którą napisał dla niej dźwięcznie brzmiała w drewnianym salonie, przy cicho strzelającym kominku.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- It was like a dream. She were right next to me. I was holding her hand, and my mind was only in her. I wish I would only dreaming being with her, because now I can't let her go. She's everthing I had on this world. She's my oxygen, so I can't breath without her. Is it that weird that I can't breath ? Is it that weird that I won't let it go ? I'm sinking without her, she's now water in my lungs. I'm pretending to breath. They won't make me happy, because they don't want me to breath in her. I need her, I need to breath, but now I'm going to sink in the lake, because I'm without her. I'm without her... - zaśpiewał bez namysłu Niall, myśląc o niej.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Do pokoju wszedł Harry, który klaskał. Był pod wrażenie, słyszał ciągle piosenkę, którą grał przyjaciel. Wręcz w kółko, ciągle, bez namysłu. Styles nie sądził, że powstaną do niej słowa, słowa tak poruszające jego serce, bo wiedział, że to o jego siostrze.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Jest piękna, na pewno zrozumie - powiedział i usiadł przy nim. - Zrozumie, że to nie twoja wina - uśmiechnął się i poklepał go po ramieniu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Effie ! - krzyknęła Sherlock w wejściu na lotnisko.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zobaczyła swoją przyjaciółkę z torbą na ramieniu i małą niebieską walizką na kółkach. Od razu do niej podbiegła i przytuliły się. Była niedziela, ledwo po południu. Po przyjeździe do jej mieszkania, miały zabrać się z Danielle i jej chłopakiem do domku letniskowego, by spędzić parę dni razem na łonie natury.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Nie masz pasemka ! - roześmiała się. - O matko, jak dobrze wyglądasz ! - była pod wrażeniem, co Londyn może zrobić z ludźmi. - Widziałam Cię na imprezie u Montgomerych ! Byłaś cudownie ubrana i w ogóle - cieszyły się.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- A Ty wyrosłaś, słyszałam twój singiel z Drake'iem ! Boże, zakochałam się - ćwierkotały. - A i mam dla Ciebie niespodziankę, mam nadzieję, że znudziły Ci się wielkie miasta, hałas i zakupy - uśmiechnęła się tajemniczo Sherlock.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Mista i hałas tak, ale zakupy ? Nigdy - roześmiały się. </span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Sherlock złapała taksówkę i udały się do jej apartamentowca. Ciągle się śmiały i nie potrafiły zamknąć buzi. Wjechały windą na najwyższe piętro. Ciągle towarzyszyły im te "och" i "ach". Sherry pokazała przyjaciółce cały dom, a potem jej pokój. Rozwaliły się w końcu na łóżku w gościnnym pokoju.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Może nie będzie nudno, chociaż nie ma tam internetu, więc nie wiem - uśmiechnęła się Sherry.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Będzie fajnie, wiesz sama rodzinka, znaczy się Harry, Ty i ja, bo reszty nie miałam zaszczytu poznać. A i Simon mi powiedział, że możesz już korzystać ze sprzętu w szkole, tam na uniwerku - ponownie się cieszyły.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Mogę, ale na razie to jestem w studiu, albo z Niall'em, czy na jakiś bezsensownych imprezach - wzruszyła ramionami. - W sumie to nawet nie będę miała takiej frajdy z zabawy tam, bo wszystko jest w studiu. Właśnie powiedz mi jak tam randka z Joshem Hutchersonem ! - pisnęła Walker.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- On jest cudowny - roześmiała się. - Wygląd to jedno, ale jest taki miły, słodki i ma niesamowite maniery. Jak wrócę mamy iść do jego rodziców, ale wiesz, bo ja... - westchnęła, bo pomyślała o Harry'm.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Daj spokój, Harry zrozumie, jeżeli go naprawdę pokochałaś, czy pokochasz to on na to przystanie, bo za dużo byliście osobno - potarła jej ramię. - Nie martw się, będzie dobrze. Ale mam nadzieję, że się z nim nie przespałaś - roześmiała się, a Effie zdzieliła ją poduszką.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Głupia jesteś, pewnie, że nie ! - wykrzyknęła.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Wiesz, wszystko przed Tobą - dalej się śmiała i dostawała bitki poduszką.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Ech... Już żal mi na Ciebie poduszki - westchnęła. - Ja nie chcę z nim spać od razu, ja nie jestem taka jak... - urwała.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Wiem, jak ja - wzruszyła ramiona przyzwyczajona do takich porównań Shers.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Nie o to chodzi, Ty taka byłaś, na pewno już tak nie robisz, po tamtym z... - ponownie urwała, nie chciała ranić przyjaciółki, to nie było w jej stylu.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Tak, z tym bratem idealnej... Było minęło, nie pisze się w rejestr. Przebolałam go, najgorsze było to, że chwalił się tym, że mnie przeleciał, jakby to było nic, chociaż to był nasz pierwszy raz. I jego i mój - westchnęła i spuściła głowę.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Przecież on mówił, że Cię kocha, to wszystko przez tą jego siostrzyczkę - pocieszała ją przyjaciółka.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Może... Po prostu się mnie wstydził - wzruszyła ramionami.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Usłyszały pukanie do drzwi. Po chwili weszła Danielle. Sherry szybko wytarła twarz rękawem. Mulatka usiadła obok nich na łóżku.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Jestem Danielle - uśmiechnęła się i przytuliła nową koleżankę, po czym pocałowała w policzek Sherlock.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Miło, jestem Effie.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- To co, jedziemy ? Spakowałyście się i w ogóle, bo Harry mówił, że będziecie w miarę przygotowane - uśmiechnęła się i wyszły na wierzch jej białe zęby.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- No ja muszę tylko ważniejsze rzeczy powyciągać, a Sherry to w ogóle nie jest ogarnięta - stwierdziła Watson.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Czyli jak zawsze, to ja pomogę Cher, a Ty dasz sobie radę ? - zapytała serdecznie.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Spoko - Dan pociągnęła za rękę Sherlock, wbiegły po schodkach.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Danielle wyciągnęła jej plecak. Zaczęła pakować jej ubrania, bo widziała, że tej drugiej się nic nie chcę. Potem spakowała kosmetyki i przybory łazienkowe do kosmetyczki i dorzuciła do ubrań. Zaczęła przeglądać jej szafkę, wyciągnęła jej notatnik, długopis, ołówek, aparat, słuchawki i książki. Potem ze stojaka wzięła jej akustyczną gitarę i wpakowała do futerału. Wszystko zapięła i dopięła, tak by się zmieściło.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Chyba to wszystko - powiedziała i założyła ręce pod boki. - Cher ? - spojrzała na dziewczynę, która patrzyła tym swoim pustym wzrokiem w ścianę. - Obiecałaś mi, miałaś przestać się tak zachowywać, miałaś się ogarnąć i wrócić do żywych - potrząsnęła nią.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Przepraszam, muszę się przespać, dawno się już dobrze nie wyspałam.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- W domku są najlepsze łóżka na jakich spałam, także nie ma czasu do stracenia - uśmiechnęła się i wstała.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Podała jej gitarę i plecak. Zeszły na dół do Effie, ta już także stała spakowana przy windzie. Zjechały piętro niżej. Liam się z nimi przywitał i zapoznał z nową koleżanką. Zjechali do recepcji, przy wyjściu czekał na nich van. Wpakowali swoje rzeczy i rozsiedli się na siedzeniach. Teraz czekała ich droga do małego, drewnianego domku.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">_______________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Niechętnie dodaję rozdział, ale macie. Robię to ze względu na dodany prolog na niedawno obiecywanym nowym blogu. Ta dam : <a href="http://be-irish-girl.blogspot.com/">Be Irish</a> . Mam nadzieję, że polubicie je tak ja. Rozdział 1 jest o wiele ciekawszy. Rozdziały będę dodawać tutaj w czwartki i niedziele, także macie. Cieszcie się : P. Tam na blogu o Arii Moore rozdziały będą co czwartek, bo mało ich trochę na razie mam. Błagam niech się wam spodoba ;)). No i błagam dajcie mi linki do fajnych blogów, bo dostałam nominacje do Libster i muszę napisać tam swoje nominacje i ich nie mam, po za trójką. Także bądźcie tak mili. Pliiis <3</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Love,</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Aria Jones.</span></div>
Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-39981422359919246002012-11-22T17:25:00.001+01:002012-11-22T17:25:27.188+01:00Rozdział 22<div style="text-align: justify;">
- Z każdym naszym spotkaniem wyglądasz piękniej - powiedział jej Niall na ucho.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zdjęcie i mogę was puścić - powiedział Harry.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czuję się jak przed balem - powiedziała sarkastycznie dziewczyna i objęła Niallera w pasie, on zrobił to samo.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiech... Błysk flesza... Zdjęcie zrobione.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Idźcie już, ale pamiętaj Niall - powtórzył.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak wiem... Mamy rozmawiać więcej niż się całować, mam jej nie obmacywać, zboczone żarty nie wchodzą w grę i mam zachowywać się elegancko, bo to dziewczyna, ale że to twoja siostra to mam wziąć to do serca - wyrecytował Irlandczyk.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze, grunt, że to pamiętasz - uśmiechnął się Styles.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wsiedli do windy. Spojrzeli na siebie w lustrze w windzie. Ona w swojej morskiej sukience, a on w swojej niebieskiej, wręcz błękitnej koszulce polo, szarej bluzie z kapturem i szarej marynarce, oraz jasnych jeansach. Dobrali się kolorystycznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ładnie wyglądamy - uśmiechnął się. - Idealnie na randkę, dokładnie jakbyś wiedziała gdzie idziemy - zaśmiał się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A już możesz mi powiedzieć, gdzie idziemy ? - zaśmiała się i podparła go pod ścianę, a on objął ja w pasie obiema dłońmi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, chcę Ci zrobić niespodziankę - mrugnął do niej, a ona zastosowała na nim swoją popisową minę zbitego psiaka. - Przykro mi, ale nie działają na mnie te miny, wyzbyłem się tego, gdy fanki robiły je non stop - zaśmiał się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wrednyś - zmarszczyła nos i się uśmiechnęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Winda stanęła. Wysiedli, pożegnali się z odźwiernym i wyszli na zewnątrz. Urwanie chmury już dawało o sobie znać. Sherlock wyciągnęła swoją parasolkę i oboje się pod nią schowali. Była biała z małymi czarnymi nutkami na niej. Chociaż mieściła się na małej powierzchni, jej rozpiętość bez problemu mieściła ich pod sobą. Czekali chwilę na taksówkę. Gdy wsiedli chłopak przewiązał jej oczy czarną chustką. Szepnął coś kierowcy i ruszyli. Nie przejechali zbyt dużą odległość, ta "podróż" trwała zaledwie parę minut. Wysiadł pierwszy i przytrzymując ją za obie ręce pomógł jej wysiąść. Prowadził ją chwilę przez ulicę, słyszała ruch uliczny, czuła ludzkie zapachy perfum, parę osób ją zahaczyło. Ktoś powiedział im "Dzień Dobry", weszła o schodek wyżej, przeszli przez drzwi i zrobiło się cicho. Jeszcze parę kroków, kolejne schody, śmieszny mydlany zapach. On stanął za jej plecami. Ściągnął czarny, aksamitny materiał. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy. Stali przed wielką szybą, o szacowanych wymiarach nawet 6m x 15m. Za grubą szybą znajdowały się rafy koralowe, meduzy, rekiny, młoty, płaszczki, jakieś malutkie kraby i glonojady. Oczy, aż jej się zaświeciły. Zawsze chciała zobaczyć oceanarium. Przybliżyła się do szyby, nie mogła ogarnąć tego widoku. Był niesamowity, błękitny kolor wody odbijał się jej w oczach. Po chwili zaparowała kawałek szyby, przy której stała. Wtedy zrozumiała, że ślęczała przed nią jak dziecko stojące przy witrynie wystawy cukierni. Zrobiło jej się głupio, zarumieniła się i odwróciła. Niall stał parę metrów za nią i wpatrywał się w jej zauroczenie, tym miejscem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Może być ? - zapytał się i przygryzł wargę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba widzisz wypieki na mojej twarzy - uśmiechnęła się i rzuciła mu się na szyję.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więcej nie potrzebuje - powiedział cicho do niej. - Mamy dla siebie akwarium, aż do północy. Czyli jakieś sześć godzin nam zostało - uśmiechnął się. - Lepiej się pospieszmy, bo mam jeszcze jedną niespodziankę przy rafie z żółwiami.</div>
<div style="text-align: justify;">
Szli wolno trzymając się za ręce rozmawiając, lecz ona nie odrywała głowy od szyby, a on od niej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie widziałam w życiu nic piękniejszego - westchnęła, ledwie co go słuchając.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja także - ona spojrzała na niego, wpatrywał się w jej oczy, jakby widział jej duszę, a ona ponownie się zarumieniła. - Wiesz, zostały nam tylko trzy i pół godziny, musimy pospieszyć na rafę żółwiową - ponaglił ich.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przyspieszyli trochę kroku i znaleźli się przy wielkim akwarium z żółwiami morskimi, pływały wdzięcznie i patrzyły się na nich. Dziewczyna wpatrywała się jak powoli obracają swoimi kończynami, by płynąć. Po chwili, zza części rafy z tyłu wyłoniła się kobieta z długimi brązowymi włosami, która śmiesznie unosiły się pod wodą. Nie miała żadnej butli, czy maski pod wodą. Sherry zachichotała na jej widok, nie chodzi o to, że pływała z żółwiami, lecz to, że miała syreni ogon. Spojrzała na Nialla, który patrzył jak ona chichocze i zakrywa dłońmi twarz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To tylko część niespodzianki - pomachał do syreny, która podpłynęła zapukała w szybę i pokazała palcem w górę. - Musimy udać się na górne piętro.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wziął ją za rękę i prowadził do windy. Pojechali na górne piętro. Były tam wąskie przejścia, chociaż nie było żadnych ścian, pomiędzy tymi przejściami były wejścia akwaria. Poszli na sam koniec. Usiedli na podłodze, przy ostatnim akwarium. Po chwili wyłoniła się stamtąd syrena.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cześć - powitała ich. - Mam dla Ciebie podobny ogon - zaśmiała się kobieta, chociaż wcale nie żartowała, dziewczyna miała minę jakby ktoś uderzył ją w głowę. - Tam, za tylnymi drzwiami jest twój ogon i strój kąpielowy, Niall weźmiesz płetwy, które także tam są, tylko czekaj aż się przebierze. Ogon przyniesiecie tutaj, bo nie będziesz miała jak tu przyjść - spojrzała na nią i czekała, aż pójdzie do przebieralni. - Już, idź - zaśmiała się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Sherlock pospiesznie wstała i pobiegła we wskazane drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzięki Marais raz jeszcze - powiedział chłopak.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz, że dla Ciebie wszystko, w końcu to Ty pomogłeś stanąć mi na nogi, przynajmniej tak po części Ci się odwdzięczę - uśmiechnęła się. - Gdyby nie Ty, dalej bym była pod mostem, wyciągnąłeś nas z dołka. Moje dzieciaki w końcu mają co do ust włożyć - łza spłynęła jej po policzku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie płacz, łzy syreny są zbyt cenne - powiedział i starł ją kciukiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam, jesteś najlepszym facetem jakiego spotkałam - uśmiechnęła się i ścisnęła mu dłoń.</div>
<div style="text-align: justify;">
Sherlock wyszła w niebieskim bikini. Na rękach trzymała wielki ogon i szła małymi kroczkami do akwarium. Niall, gdy ją zobaczył pomógł jej nieść sześciokilogramową zabawkę. Dziewczyna usiadła nad brzegiem akwarium. Ogon był zanurzony w wodzie, ale nie mogła się wlać do niego woda. Włożyła do niego nogi i wpadła do wody. Pod wodą wciągnęła dokładniej ogon. Po czym wynurzyła się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Teraz twoja kolej - uśmiechnęła się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak pobiegł do przebieralni i założył czarne kąpielówki, a na to czarne spodenki do kolan. Wziął mono płetwę pod pachę i wrócił do dziewczyn. Wskoczył do akwarium i założył w środku płetwę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To ja znikam, zobaczymy się przy wyjściu - uśmiechnęła się i usiadła na brzegu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ściągnęła ostrożnie ogon i zostawiła ich samych, ciągnąc zabawkę po podłodze ku przebieralni. Sherlock i Niall zanurzyli się pod wodę. Pływali ze sobą, machali do siebie, po chwili wypłynęli na powierzchnię nabrać powietrza. Ich wygłupy nie miały końca. Śmiali się, chociaż nawet przez parę godzin nie zamienili ze sobą słowa. W końcu spojrzeli na godzinę, mieli jakieś 20 minut. Sherlock ściągała syreni ogon, a Nialler patrzył na nią z wyrzutem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czemu zawsze trzymasz się wyznaczonych reguł ? - marudził i pomagał jej ściągnąć ogon.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bo sam je wyznaczyłeś z dyrektorem akwarium - powiedziała stanowczo.</div>
<div style="text-align: justify;">
Odłożyła ogon na bok i wstała. Podała mu rękę, by wyszedł z wody, ale on chwycił ją i pociągnął do siebie. Wpadła z powrotem. Chciała być poważna, ale zaczęła się śmiać. Objęła go w pasie, a on bez słowa pociągnął ich w toń wody. Zaczęli się całować, to był moment na który on czekał cały wieczór. Całowali się bez opamiętania. Oplotła go nogami w biodrach. To była jedna z cudowniejszych paru minut jej życia. W końcu musiało im zabraknąć powietrza i wynurzyli się na powierzchnię. Ona dalej chichotała, a Niall już nie marudził, tylko wygramolił się na brzeg. Pomógł jej wyjść.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Idź się przebrać, księżniczko - powiedział do niej i zaczął siłować się ze swoją płetwą.</div>
<div style="text-align: justify;">
Sherlock roześmiana poszła do przebieralni. Wytarła się ręcznikami, które zostawiła syrena. Potem szybko się przebrała i zaczęła suszyć włosy. Podsuszyła je i związała je w kucyk. Wyszła z łazienki w swojej sukience.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Twoja kolej - uśmiechnęła się. - Będę czekać przy wyjściu, okej ? - on kiwnął głową i gdy się mijali pocałował ją w usta.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ona się jedynie uśmiechnęła i zbiegła po schodach na parter. Usiadła na drewnianej ławeczce przy schodach do wyjścia z akwarium. Po chwili dosiadła się do niej syrena.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niall to dobry chłopiec - powiedziała, ale na nią nie spojrzała. - Pomógł mi i moim dzieciom, gdy trafiliśmy pod most. Z początku myślałam, że to jakiś żart, ale dał nam dom, mi tę pracę, pieniądze na przyszłość, nawet nas nie znał. Zaufał nam od razu. Zobaczył nas, gdy kręcili któryś z teledysków. Na początku zobaczyłam ten jego zbity wzrok, nie wiedział co robić, gdy nas ochrona wypraszała, by nie psuć kadru. Wieczorem przyszedł po nas, sam, zakapturzony, nie chciał by ktokolwiek wiedział, że on nam pomaga. Najpierw zafundował nam noc w hotelu, na drugi dzień już miał dla nas mieszkanie, potem załatwił mi robotę i dał parę tysięcy na start. Gdyby nie on... - westchnęła, złapała Sherlock za dłoń. - Trzymaj się go, to cudowny chłopiec.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy usłyszały kroki na schodach, kobieta wstała. Powitała go uśmiechem i wyprowadziła ich na zewnątrz. Zamknęła oceanarium. Pożegnała się z nimi i zniknęła za rogiem. Było ciemno i dość zimno, grunt, że nie padało. Niall oddał swoją marynarkę dziewczynie, po czym wezwał taksówkę. Stali wtuleni w siebie rozmawiając spokojnie o jej demo, jakby to nic nieznaczący kawałek plastiku. Wsiedli do taksówki i pojechali do domu. Pożegnali się, a ona jak uskrzydlona wzięła komputer i pisała całą noc piosenki. Ten chłopak czynił z nią cuda.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak mówiłem, masz to zakończyć - powiedział ostro Simon.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie ! - wydzierał się Niall.</div>
<div style="text-align: justify;">
Siedzieli w gabinecie Cowella zaledwie parę minut. Odkąd się znaleźli w jednym pomieszczeniu na korytarzu ciągle słychać było krzyki Irlandczyka. Była zaledwie ósma rano w piękny sobotni poranek, Niall zostawił swoją pannę i na wezwanie pojechał do studia. Był wściekły, miał ochotę roztrzaskać coś o ziemię. Jak ktoś ma kazać mu przestać żywić uczucie do drugiej osoby, to bezduszne.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie twoja sprawa z kim się spotykam i z kim ona się spotyka - wykrzyknął ponownie i wstał z krzesła. Stał nad biurkiem, podpierając się rękami. Był o krok o zrobienia czegoś głupiego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To dla waszego dobra, dla jej dobra. Zerwij z nią, przestańcie się spotykać, pokłóćcie się, cokolwiek chcesz. Bylebyście zerwali kontakt - powiedział zimno.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie masz prawa decydować o tym - podniósł ponownie głos. - Wyrzuć mnie z wytwórni, ale nie zerwę z nią - postawił się i sądził, że tego argumentu nie przebije.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przykro mi, ale nie masz wyboru - odwrócił się na krześle i wyciągnął z szuflady kontrakt. Wskazał palcem na kartkę. - Paragraf 7, podpunkt F "Klient nie będzie spotykał się z osobami, które mogą zagrozić jego karierze, czy popsuć mu reputacje." - zacytował z pamięci, przygotował się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Niall opadł na krzesło.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz, miałem przekazać to wszystko w ręce Higginsa, ale to by go chyba przerosło. Wasza trasa to było wyzwanie, ale zajmowanie się na miejscu wami to raczej za trudne - powiedział ozięble mężczyzna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie rób tego Sherlock, widziałeś, że poprawiły jej się wyniki, gdy zaczęła się ze mną spotykać - powiedział Niall błagalnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tylko w karcie zdrowia, a rzeczywistości to zwykłe placebo, minie jej od razu, gdy zerwiecie. Zacznie bardziej się skupiać na muzyce, niż chłopcach, a o to mi głównie chodzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ona nie podpisała jeszcze kontraktu - łudził się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Podpisała... na demo, dokładnie ten sam paragraf jest tam spisany. Proszę Ciebie o to, Horan byś zerwał, bo bardziej, by Cię zabolało gdybyś nie wiedział, a ona zerwała. Zrobiłem Ci przysługę - rozłożył ręce i uśmiechnął się, jak gdyby nie miał wyjścia i robił to dla większego dobra.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiedziałeś jak zareaguje, nie mogłeś mi chociaż powiedzieć, że nie mogę się z nią spotykać publicznie, czy o niej mówić, czemu od razu zerwać ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bo i tak musiałby to zrobić, siedzieliby jedynie w domu i Bóg wie co robili. Znajdę jej chłopaka, który będzie pasował do jej wizerunku, a nie chłopaka z konkurencji - warknął Cowell.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteśmy jak rodzina, a co z Harry'm, zabiję mnie gdy się dowie, a Ciebie znienawidzi jeszcze bardziej !</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nigdy nią nie byliście i nie udawaj teraz dobrego wujka - zbeształ go. - A jeżeli chodzi o niego i całą resztę zespołu to mają się nie dowiedzieć</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czemu, nie zabronisz mi - wyśmiał go. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam na Ciebie więcej haków i niż to sobie wyobrażasz. Przypomnij sobie wyjazd do Hiszpanii, czy Demi Lovato.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czyli to Ty ?! Przez Ciebie mówiła to wszystko w wywiadach ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po części, kazałem jej jedynie powiedzieć prawdę, nic po za tym - uśmiechnął się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oni mnie wszyscy znienawidzą, od fanów, po rodzinę, chłopaków i samą Sherry - mazał się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- O to mi głównie chodzi, daj spokój, po roku się zejdziecie, czy jak tam sobie będziecie chcieli - wzruszył ramionami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co jeżeli nie będziemy się trzymać twojego "rozkaziku" ? - powiedział ironicznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Płacicie karę, nie wylatujecie z wytwórni z powodu dużego nakładu na waszą osobę, ale zapłacicie mi po 3 miliardy funtów, czy jakoś tak - wzruszył ramionami. - Niall, nie masz takich pieniędzy, bo straciłeś ostatnio na giełdzie, a Sherlock nie dorobi się tak szybko ich znowu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czemu to robisz ?! - wykrzyknął Niall i przyciągnął kolana do głowy, po czym się w nich schował.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zrobisz jej złą widownię, po roku, bądź dwóch możecie do siebie wrócić - powiedział obojętnie Simon i machnął rękę. - Skończyliśmy, możesz iść, a i Niall ? Daję Ci dwa dni, żebyś coś z tym zrobił, kontakt się urywa, a w wywiadach mówisz, że to tylko znajoma.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chociaż daj mi jej powiedzieć całą prawdę, albo Harry'emu chociaż coś powiem, bo on mnie zamorduje - błagał Niall.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiedz tylko Harry'emu jak już, może uspokoi swoją siostrę, ale powiedz mu, że jak jej coś powie to... Policzymy się i tyle - wykrzesał z siebie nutkę troski i machnął ponownie ręką. - Idź już...</div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak wyszedł roztrzęsiony z gabinetu. Uszedł parę kroków i padł na kanapę w recepcji. Zadzwonił do Stylesa.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przyjedź po mnie do studia, musimy pogadać - wyszeptał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Coś się stało, bo masz załamany głos - zaśmiał się Harry, już myślał o tym jak następstwem tego załamania będzie jedzenie lodów na kanapie i wmawianie wszystkim dookoła, że lody wcale nie tuczą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nawet za dużo się stało, przyjeżdżaj jak najszybciej i przywieź mi dużą porcję lodów.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Spoko zaraz będę - ponaglił się chłopak i rozłączył.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po całej godzinie Irlandczyk wsiadł do auta przyjaciela. Ten wrzucił bieg i pojechali przed siebie. Dał mu jeszcze wielki, trzylitrowy kubeł lodów czekoladowych i łyżkę. Chciał go zawieźć do ich domku za Londynem, był położony trochę wyżej niż wielkie miasto. W zimie było tak pięknie i biało, a w lecie kolorowo i także pięknie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
_________________________________</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Lubię ten rozdział, choć jest dość smutny. Dobra... Kolejny massive thank you, guys. Jesteście tak niewiarygodni, że brak mi słów. Przynajmniej nie myślę o paru krzywych sprawach, które teraz się dzieją w moim życiu. Krótko mówiąc jest źle, ale przynajmniej da się to usidlić. Jesteście jak mówiłam genialni i oby tak dalej mi szło. Jeżeli chcecie coś zmienić, czy coś to zgadzam się jak najbardziej. Uwielbiam was, naprawdę ! Niedługo dodam prolog, czy coś na <i>Be Irish</i>, żeby było miło i jakiś początek się zrobił. Naprawdę jesteście niesamowici !</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Love,</div>
<div style="text-align: justify;">
Aria Jones.</div>
Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com48tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-39111376857677141632012-11-16T15:41:00.001+01:002012-11-16T15:48:15.248+01:00Rozdział 21<div style="text-align: justify;">
W głowie dalej jej się majaczyły myśli, wspomnienia z przedwczoraj. Wieczorny spacer, pocałunek, odprowadzenie, obietnica... Dzisiaj mają mieć randkę, dziś już piątek. Nic nie dawało jej spokoju. Szczególnie list, który znalazła rano przy łóżku. Wszystko szarpało jej umysł, wszystko co było w nim zawarte. Nie mogła się już na niczym skupić. Chciała zapomnieć. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zamiast śniadania napiła się kawy, wzięła swoje rzeczy i zjechała windą do recepcji. Zayn czekał już przy taksówce. Otworzył jej drzwi, a ta wsiadła pospiesznie. Zajęła miejsce wtulając głowę w swoje ramiona. Dziś był wyjątkowo zimny poranek, do tego mżawka miała zmienić się niebawem w zerwanie chmury. Miała na sobie ramoneskę i koszulę w kratę zapięta po ostatni guzik i obcisłe ciemne rurki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ostro daje dzisiaj - stwierdził Zayn patrząc na jej sine usta.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie zaprzeczę, ile mam jeszcze zamówionych sesji nagraniowych ? - zmieniła temat.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Raczej to ostatnia. Ed wszystkie piosenki skończył, po ostatnim występie u Montgomerych zostawił w studiu. Crazy, Simon i ja będziemy przy dzisiejszych nagraniach. Crazy je poskleja, Simon pokrytykuje, a ja powspieram - uśmiechnął się słabo.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzięki - powiedziała cicho i przyciągnęła kolana do brody.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy dojechali na miejsce, Sherlock nie zwróciła nawet uwagi na Mulata, weszła szybko, zapytała o pokój i wjechała windą na trzecie piętro. Zapukała do drzwi. Crazy już siedział przy sprzęcie rozmawiając z Simonem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzień dobry - powiedziała sucho i starała się uśmiechnąć, ale wyszedł jedynie krzywy grymas.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Witaj, w kabinie już są teksty razem z nutami, nagraliśmy podczas twojej nieobecności ścieżki dźwiękowe, tylko wokal został. Mam nadzieję, że szybciej skończymy - powiedział szczęśliwy mężczyzna, po chwili oboje razem z Malikiem usiedli na stole w tyle pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
Sherry szybko przeczytała wszystkie piosenki, potem nuty. Ostatnia strona była pogięta, więc obróciła ją w palcach mając wrażenie, że z tyłu jest jakiś napis, miała racje. "Przepraszam za tamto, wynagrodzę Ci to ~ Ed". Zdenerwowało ją to. Dalej myślał, że ona go chcę. Co za zuchwalec. Tupet. Nic z tego nie będzie, nie jest panienką na jedną noc i do nikogo nie należy. Nie chciała żadnego wynagrodzenia. Nie chciała od niego już nic. Miała go dość. Chamstwo. On, potem Niall i ten list... </div>
<div style="text-align: justify;">
- Najpierw zaśpiewaj piosenkę <i>At Wedding's Night</i> - powiedział Tom.</div>
<div style="text-align: justify;">
Szybko ją nagrała, potem powtórzyła niektóre części, o które prosił. Szybko prześpiewała resztę, chciała już wrócić do domu. Nagrała resztę piosenek. Gdy wyszła z pomieszczenia Crazy zaczepił ją, Simon z Zaynem rozmawiali jeszcze w pokoju, więc nie podejrzewała, że coś słyszą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sherry ? - zapytał niepewnie, a ona obróciła się do niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Coś się stało ? - powiedziała i założyła włosy za ucho.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co robisz dzisiaj ? Bo pomyślałem, że skoro z Edem i jeszcze Zayn gdzieś się przewinął... - zaczął, ale ona mu przerwała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem zajęta, umówiłam się już, znaczy... - zaplątała się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Masz chłopaka ? - westchnął i lekko się zgarbił, wkładając ręce do kieszeni.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mhm... - kiwnęła głową i wsiadła do windy na końcu korytarza.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Mówiłem, że kogoś ma - powiedział dźwiękowiec wchodząc z powrotem do pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kto ? - ponaglił go manager.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie powiedziała - wzruszył ramionami, Simon zdzielił go w potylicę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ech... Nieudolny dzieciak, nie wiem dalej czemu Cię zatrudniłem... Aj, zapomniałem, twoja mama mnie o to prosiła - powiedział poirytowany i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zayn poklepał blondyna po plecach i udał się za Cowell'em do windy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I co teraz ? - zapytał Malik wbiegając do metalowego pomieszczenia, które zjechało dwa piętra w dół.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zobaczymy kto to, ale i tak skończy się jak zawsze - wzruszył ramionami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W sensie ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Albo każe jej zerwać z nim, albo on zerwie z nią, jakoś dziwnym trafem skończy się to pojutrze - powiedział sucho Simon i weszli do jego gabinetu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie uważasz, że to niesprawiedliwe, mi pozwoliłeś być z Perrie, a ona ? - opadł na krzesło.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ona dopiero, co się wznosi, jeżeli to ktoś sławny to musimy temu zapobiec, a jeżeli nie, to tym bardziej. Nie może mieć chłopaka, rozwali nam to plany, ona sama będzie chciała je zmieniać, za dużo wydałem, by mi się sprzeciwiano - powiedział i usiadł za biurkiem, następnie włączył komputer i zaczął pisać mail.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Cała mokra wpakowała się do windy apartamentowca. Wjechała do apartamentu chłopaków. Zastała swojego blondyna siedzącego na kanapie i piszącego coś szybko na kartce. Potem wziął ołówek do ust i zaczął ponownie grać. Ona chrząknęła. Niall spojrzał na nią i od razu się uśmiechnął na jej widok. Tego było mu trzeba - jej obok.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Siadaj - powiedział i wskazał brodą na miejsce obok niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ściągnęła mokrą kurtkę i rzuciła na kanapę metr od niego. Zajęła wskazane miejsce. Wyjęła mu ołówek z ust i pocałowała w policzek. Niall przygryzł wargę i niechętnie spojrzał na kartkę. Zaczął grać akordy, które spisał. Nawet bez słów, piosenka była przepiękna. Wolne pociągnięcia o struny, były delikatne i idealnie do siebie dopasowane. Można by było pomyśleć, że napisanie do niej słów, by ją zepsuło. Gdy skończył objął ją w pasie i przyciągnął, tak by stykali się nosami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Podoba się, bo napisałem ją dla Ciebie ? - pocałował ją w nosek.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest piękna - odpowiedziała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Coś się stało ? - zapytał, bo widział, że w jej oczach coś zamigotało.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie... - westchnęła i spuściła wzrok na jego koszulkę, którą zaczęła przeciągać między palcami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Widzę, że tak, możesz mi powiedzieć - wziął ją na kolana, teraz była trochę wyżej niż on, więc schyliła się do jego poziomu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem, tylko nie o to chodzi - westchnęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mów - powtórzył, bo to coś zżerało ją od środka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dostałam list, on już leżał na szafce nocnej pod komputerem, ktoś był u mnie w pokoju, bo nie było nawet podanego adresu, tylko moje imię i nazwisko - powiedziała przestraszona i łzy powoli napływały jej do oczu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Spokojnie, na pewno przyniósł go, któryś z chłopców - pocieszał ją, ale ona wytarła łzy i mówiła dalej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tego się boję. W nim... - słowa ugrzęzły jej w gardle. - W nim... - powtórzyła, ale nie dała rady, przyciągnęła kurtkę i wyjęła z niej pogniecioną kopertę z ładnie wykaligrafowanym czarnym atramentem jej adresata.</div>
<div style="text-align: justify;">
Horan wziął ją, otworzył kopertę i wyciągnął list. Ten także był pisany czarnym piórem. Odchrząknął i zaczął czytać na głos :</div>
<div style="text-align: justify;">
- "Droga Sherly" - zaczął, dziwne zdrobnienie, nigdy go nie słyszał. - "Zdziwisz się zapewne tym listem. Twój ojciec miał Ci go dać w wieku dorosłym, czyli kiedy uzna, że wydoroślałaś. Kiedy to czytasz, dowiedziałaś się już, że nie zginęłam bez powodu i moja śmierć nie poszła na marne. Twój ojciec powinien być przy Tobie każdego dnia i opiekować się Tobą jak najlepiej potrafi. Błagałam go, by wychował Cię w duchu sherlockowskiej wiedzy. Twoja rodzina z mojej strony uwielbiała słynnego Sherlocka Holmesa, stąd to imię. Wybacz mi, jeżeli Ci się nie podoba, chociaż powinnaś je uwielbiać. Zapewne nie wiesz, że mój grób leży w najstarszej części cmentarnej Londynu, co do tego to proszę, byś odnalazła ten grób i posadziła przy nim bluszcz, zawsze marzyłam o bluszczu. Twój ojciec nie chciał mnie tak pochować, ale w końcu go przemogłam i obiecał, że nie wspomni o tym gdzie jestem, więc ja Ci muszę to przekazać. Masz małą wprawkę mojego życia. Przez dane wskazówki znajdziesz moje miejsce pochówku. Pamiętaj, N6-6PJ. Chcę Ci napisać, jak bardzo Cię kocham, jak bardzo chciałabym Cię poznać i jak bardzo ubóstwiałabym twoje zielone oczka (nie wiem, jakie masz oczy, ale zawsze marzyłam, że będziesz takie miała po ojcu). Moim marzeniem jest, by Cię przytulić i pocałować, ale umrę w czasie porodu i nigdy nie ujrzę Cię na oczy. Jesteś tym za co oddałam życie i cokolwiek, bym mogła zmienić to nic bym nie zmieniła, bo chcę byś żyła jako moja córeczka. Moja mała Sherly. Jeżeli twój pozostały rodziciel tego nie przeczytał, to powiedz mu, że jestem z niego dumna, bo zawsze był niecierpliwy. Twoja jedyna mama, Moriarty Walker. PS. Jeżeli dalej mieszkacie z ojcem na tym przeklętym Holmes 10, to przekaż ojcu, że jest najgorszym rodzicem na świecie." - Niall skończył czytać i szeroko otworzył oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz, czuję, że moja mama jest, była naprawdę cudowną kobietą, ale ten idiota oddał mnie do sierocińca ! Ona mnie kochała, wyrzekła się wszystkiego, a on po prostu mnie zostawił - zaczęła płakać mu w ramię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sherlock, to na pewno nie tak... Miał pewnie powód - powiedział obejmując ją i gładząc jedną ręką po włosach.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic o nich nie wiesz, podobnie jak ja. Zostawił mnie, kiedy moja mama zrobiła wszystko co tylko mogła, bym się urodziła... - ryczała.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Cicho, śpi - powiedział Niall do Harry'ego, który właśnie wszedł do apartamentu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Sherry spała na kanapie przykryta kocem, oparta o Niallera, który obejmował ją jedną ręką.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Musimy pogadać - powiedział Irlandczyk i wziął ją na ręce.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przeniósł ją w ciszy do Harry'ego, położył na łóżku i przykrył kołdrą. Wyszedł z pokoju i wrócił do Stylesa, do salonu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przeczytaj to, powiedz mi, kto to jej przyniósł, bo znalazła list na łóżku, sam adresat, nic więcej - podał mu białą kopertę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak, szybko przebiegł oczami po linijkach tekstu. Z każdym słowem jego uśmiech schodził z twarzy. Nic nie rozumiał. Jego mama zawsze mówiła mu, że jej mama umarła przy porodzie (to się zgadzało), a ojciec był nieznany, ale z listu wynikało, że miał się nią opiekować. Gdy skończył złożył list i wsunął do koperty.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No to mamy niezły problem, bo ten list był u mnie. Nie krzycz na mnie, ale nie wiedziałem, co tu było. Dostałem go z listem, zaraz Ci go dam, chwila - Harry wbiegł po schodach.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszedł do pokoju, spojrzał na siostrę. Czuł, że źle zrobił nie dając jej go wcześniej. Otworzył szufladę przy biurku, pod papierkami wyciągnął niebieską kopertę. Zbiegł z nią z powrotem do Irlandczyka. Dał mu kopertę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W środku był liścik odnośnie białej koperty - wyciągnął liścik.</div>
<div style="text-align: justify;">
- "Daj Sherly, gdy uznasz ją za dorosłą, by poznać parę rzeczy." - przeczytał ponownie na głos blondyn.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No właśnie... Chciałem jej to dać jak wszystko się ułoży. Nagra płytkę, będzie po pierwszym koncercie, nie będzie miała problemu z jakimiś chłopcami... Ktoś mi to zabrał i jej podrzucił. Co za debil mógł to zrobić ? - zapytał retorycznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W sumie to, ktoś kto szperał u Ciebie w szafce. Czyli zostaje Liam, Lou i Zayn. Chyba, że mieliśmy włam ? - zastanowił się Niall.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przerąbane, ale nie możemy jej powiedzieć. Nic nie wiemy, kto to przyniósł, czy o tym liściku. Nic, a nic. Jak myślisz, kto napisał liścik ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ojciec, albo osoba, która znała jej matkę - myślał Niall na głos.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pójdzie na grób, prawda ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- W końcu chciała tego jej mama - westchnął. - Dobra, to nic innym nie mówmy, wiesz, w sumie to najgorsze jest to, że... - zamilknął, bo stwierdził, że to samolubne.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Że nie pójdziecie na randkę ? - dokończył Harold i zaśmiał się cicho.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Trochę... Bo ja rozumiem, teraz będzie ubolewać i takie tam, sam bym płakał jak dziecko przez całe dnie. Tylko, że w końcu udało mi się ją namówić i teraz to pewnie pójdzie w zapomnienie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeżeli chodzi o to, to na pewno nie zapomnę - powiedziała Sherlock, stała na schodach, owinięta kocem. - Ja nie zapominam tak łatwo. Jak chcesz, znaczy jeżeli jeszcze masz ochotę to ja z chęcią się wybiorę. Muszę odciągnąć sobie umysł od tej całej sprawy. Jutro... Poszlibyście ze mną na grób ? - zapytała i usiadła między nimi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oboje od razu ją objęli, ich ręce się zderzyły. Niall cofnął swoją. Chyba zbyt się spieszył w stosunku do niej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pewnie, ale wiesz gdzie to ? - zapytał brat.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pewnie, numer N6-6PJ to kierunkowy cmentarza Highgate. Najstarsza część jego to wschodnia część, od strony ulicy Raydon, na pewno nie ma tam bluszczu, skoro była przekonana, musi więc być w miejscy odkrytym, a takich tam mało - powiedziała spięta, szybko rozwiązała zagadkę, bo lubiła zagłębiać się w historię Londynu, a Sherlock Holmes jej to jeszcze bardziej ułatwiał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uwielbiała go czytać, znała każdą książkę o nim, każdą próbę ekranizacji, każdą wzmiankę. Była nie tyle, co wielbicielem, a znawcą. Znała go na wylot. Tylko dzięki niemu lubiła nauki ścisłe, to on inspirował ją do matematyki. Łatwo jej przychodziły zagadki i łamigłówki. Dzięki jej mamie, która nadała jej to imię zakochała się w słynnym detektywie. A samo imię dodawało jej tajemniczości i animuszu. Większość swoich upodobań zawdzięczała imieniu, czyli jej matce.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mój mały detektyw - pocałował ją w czoło Harry.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To chcesz się przebrać, czy idziemy teraz, tak od razu ? - zapytał Nialler.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przebiorę się, spokojnie. Nie mogę narobić Ci wstydu na mieście - uśmiechnęła się i wstała.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ubrana w kocyk wsiadła do windy. Pojechała do swojego apartamentu. Robiąc kroki nawet nie odrywała stóp od podłoża. Szurała sobie skarpetkami. Weszła po schodach do pokoju. Otworzyła szafę. Wyciągnęła morską sukienkę w serduszko, z wcięcie w talii, była w różowe i białe kwiatki. Do tego jeansową katanę, błękitne, krótkie Converse'y i jasno-brązową torebeczkę na długim pasku. Szybko się przebrała i rozpuściła włosy. Rozczesała je i zrobiła przedziałek na boku. Poczochrała sobie delikatnie palcami grzywkę, zagrzechotała swoją bransoletkę od brata na nadgarstku i uśmiechnęła się słabo do lustra. Zrobiła sobie kreseczki eyelinerem na powiece, były ledwo widoczne. Miały być ledwo zauważalne i takie zrobiła. Pociągnęła sobie usta jasnym, różowym, ledwo zauważalnym błyszczykiem. Włożyła do torebki telefon, klucze, portfel i dokumenty. Po czym spojrzała na okno i wcisnęła także małą parasolkę. Spojrzała na zegarek, który mimowolnie przesuwał wskazówką sekund po tarczy pijąc coraz bardziej do godziny 18. Zbiegła po schodkach i zjechała po swoją randkę.<br />
<br />
<br />
________________________________________________________<br />
<br />
Kochani,<br />
Jeszcze coś ode mnie na osłodę. Chcę napisać, że zaraz dokończę zapowiedź nowej opowiastki i rozdziały będę dodawać normalnie, bo mam już internet ! Cieszę się bardzo, więc kolejny rozdział będzie normalnie - czyli w czwartek. Cieszę ogólnie bardzo, bo wszystko idzie ładnie jak po maśle. Co do wszystkim komentarzy, to na nie poodpowiadałam, tak mi się wydaję, że nikt nie powinien być skrzywdzony. Teraz sobie wszystko po nadrabiam jakieś imaginy i inne takie, potem wezmę się za nowe opowiadanko. Mam nadzieję, że spodoba się wam tak jak mnie. A co do wejść i czytelników głównych to jestem zaskoczono. Bijecie wszystko na głowę. Uwielbiam was, naprawdę. A i jeszcze, co do opowiadania z Louis'em, to może kiedyś, pomyślimy coś o tym xx.<br />
<br />
Aria Jones.</div>
Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-66093913816394375712012-11-14T15:02:00.001+01:002012-11-14T15:02:26.704+01:00Rozdział 20Niall szybko chował rzeczy na dno szafy z ubraniami. Gdy dziewczyny weszły zamknął ją i obrócił się, jakby nic nie robił.<br />
- Cześć, Lou dała nam do wyboru dla Ciebie parę bluz, to wzięłam Ci tą błękitną, z łatami na łokciach - podała mu papierową torbą z ubraniem.<br />
- Dzięki, chłopcy zawsze biorą mi jakieś głupie kolory, myśląc, że to śmieszne. Raz Zayn wziął mi różowo-pomarańczową, masakra, oddałem ją na cele charytatywne. Porażka... - westchnął i wyciągnął bluzę, spodobała mu się. - To może ja się przebiorę i wyjdziemy gdzieś, czy pójdziemy do Ciebie ? - powiedział Niall.<br />
- Spoko, to czekamy na górze - powiedziała Dan i spokojnie pojechały na górę.<br />
<br />
Siedziały na łóżku Sherlock. Niall jeszcze nie przyszedł.<br />
- Co chcesz, więc zrobić dzisiaj ? - zapytała Danielle mając na myśli obietnicę daną Niallerowi.<br />
- Nie wiem, chyba tylko unikać, a co jak napisze mi sms-a ? - rozważała każde "gdyby...".<br />
- Zostaw telefon w domu, a może zachowa się porządnie i będzie chciał pocałunku gdzieś w kącie ? - łudziła się Peazer.<br />
- Wątpię, to facet - podsumowała i położyła się na plecach, patrząc w sufit.<br />
Szczęk windy, stukot butów o schodki, lekkie ugięcie się łóżka - Niall już jest.<br />
- To co tam panienki, jak wam się kupowało dzisiaj ? - zapytał, Sherry nawet na niego nie spojrzała, wolała patrzeć się melancholijnie w ten bialutki sufit.<br />
- Ja dostałam sukienkę, taka zwykłą kobaltową, pokażę Ci zaraz - mówiła podekscytowana Dan, kliknięcie zamka, dziewczyna poszła się przebrać. - Mam nadzieję, że Liamowi się spodoba - mówiła z łazienki. - W ogóle, to Sherry ma genialną sukienkę, wygląda bosko i do tego te buty, zakochałam się. Zazdroszczę jej normalnie ciała i tych nóg, i przyszłego faceta... Boże, ona jest cudna, znaczy Sherry - zachichotała i wyszła w sukience.<br />
Obróciła się o 360 stopni. Niall zagwizdał, Sherlock dalej nie patrzyła.<br />
- Czy się spodobasz ?! Błagam, wyglądasz nieziemsko - mówił przejęty. - Sherlock, coś taka sztywna ? - zapytał się i położył obok niej, patrzył na nią z boku, patrzył jak ona wpatruje się w sufit.<br />
- Moje życie ssie - stwierdziła.<br />
- Głupek - krzyknęła Dan z łazienki.<br />
- A nie ? Mój Książę, prawdopodobnie nie istnieje, Ed mnie nie chcę, tak wiem, że mnie nie chcę - powiedziała wymijająco. - El się do mnie nie odzywa, Simon jest na mnie pewnie zły, a ja pisze ckliwe piosenki dla tego idioty z wesela, którego nigdy więcej nie zobaczę, no i jeszcze Effs jest za oceanem. Beznadzieja i ta impreza dzisiaj ? Nie mam na to ochoty, uśmiechać się i wdzięczyć, kiedy czujesz się jak... - zastanowiła się. - Jak mątwa, jak ta durna, jebana mątwa.<br />
- Wyrażaj się - powiedział Niall, a Dan usiadła w swoich ciuchach na łóżku. - Z resztą przesadzasz, Ed to ciota, Simon chce tylko twojego dobra, Effie przyjedzie w następny weekend, to prawie dziesięć dni, a Książę ? Po co Ci on, skoro możesz mieć każdego - wzruszył ramionami.<br />
- Nie, wcale nie. Chcę kogoś, kto mnie pokocha i nie będzie sławny, bo to wszystko niszczy, od uczucia po życie.<br />
- Wcale, że nie - stwierdziła obruszona Danielle. - A Paul McCartney ? On był bardzo sławny, teraz też jest, ale był na miarę One Direction.<br />
- Ale on był nie z tej epoki, nie było internetu, czy Twittera, to nie to samo - burknęła.<br />
- Zawsze się wszystkiego przyczepisz - odpowiedział Niall, wziął telefon do ręki i napisał coś.<br />
- O, Liam pisze, że jest na dole - powiedziała Danielle i wybiegła z apartamentu.<br />
- Co jej napisałeś ? - zapytała obojętnie Sherlock.<br />
- Żeby grzecznie wyszła, nie dając nic po sobie poznać, po prostu żeby dała nam chwilę - wzruszył ramionami.<br />
- Po co ? - pytała.<br />
- Bo chcę, żebyś mnie pocałowała i miała przynajmniej to z głowy - byli tak samo obojętni, wszystko mówili, jak na tym im nie zależało.<br />
- Czemu ?<br />
- Bo całowanie spala kalorie, a spalanie kalorii daje endorfiny szczęścia, więc chociaż Cię pocieszę, no i nie będziesz musiała się martwić, że poproszę o pocałunek w jakimś publicznym miejscu - leżeli ramię w ramię na łóżku, patrząc się w sufit.<br />
- Nie chcę, jeżeli Ty tego nie chcesz.<br />
- Ale ja chcę.<br />
- Robisz to, bo widzisz, że mnie przybiło, więc nie chcesz.<br />
- Chcę, przyznaj, że sama nie chcesz - warknął w końcu, ale nie spojrzał na nią.<br />
- Chcę, ale to nieodpowiedni czas. Nie rób tego, co w przyszłości odbiję się na Tobie - powiedziała ciszej.<br />
- Sherlock, daj spokój, po prostu mnie pocałuj, nie mogę patrzeć jak tak majaczysz... - westchnął.<br />
- Pocałuję Cię, wtedy gdy naprawdę będziesz tego chciał, ja chcę tylko kogoś kto mnie przytuli i powie, że wszystko będzie dobrze, nie potrzebuję zmarnowanej minuty na bezsensowny pocałunek - powiedziała i obróciła się do niego plecami.<br />
Czuła jak wszystko wylewa się z niej. Łzy zbierają się w oczach, więc je zamknęła. Po chwili poczuła ciepłe ciało od strony pleców, które je mocno przytula.<br />
- Bo będzie dobrze - wyszeptał, po czym pocałował ją w ucho. - Pocałunek uważam za wykonany - dalej szeptał do niej, a ta zaśmiała się przez łzy.<br />
- Ale ja nie chciałam, żeby go nie było - powiedziała, trochę się jąkając, przez łzy. - Nie chciałam Cię całować, bo wiem, że Cię lubię i nie chcę tego pogorszyć - uśmiechnęła się słabo i obróciła się do niego, wtulając w pierś.<br />
- Pogorszyć ? Mogłoby być tylko lepiej - westchnął i jeszcze mocniej ją do siebie. - Ech, Shers...<br />
Dziewczyna płakała mu w bluzę. Czemu ? Zwykłe natężenie emocji. Lubisz kogoś, z kim nie możesz być, ranisz kogoś, kogo kochasz za mocno, wymagasz od siebie, więcej niż powinieneś.<br />
<br />
- I wtedy one napisały, że póki Louis nie powie do Hazzy "Okej, Babe" to nie oddadzą mu bluzy. Wtedy Lou powiedział to tak cicho, z takim zażenowaniem, że one aż sikały z radości - opowiadał Harry, a wszyscy zanosili się śmiechem, jedynie Louis patrzył na niego trochę zdenerwowany. - Daj spokój, Lou, to było słodkie, przynajmniej widać jak mnie kochasz.<br />
Całe One Direction, Danielle i Sherlock siedzieli na kanapie w apartamencie chłopców. Faceci dopiero, co wrócili z BBC Radio 1. Zaraz mieli wszyscy zacząć się szykować na imprezę charytatywną u sióstr Montgomery. Była to para słynnych nie wiadomo z czego panienek. "Panienek" ? Były po czterdziestce, a wciąż gazety nie przestawały pisać o młodszej, ledwo po czterdziestce. "Imprezowiczka" ; "Bunt po 40-stce" i takie tego typu wiadomości.<br />
- Zmieniając temat - powiedział Tomlinson i zmierzył Stylesa. - W co w ogóle kazano nam się ubrać ? - zapytał, bo to nie on odbierał stroje.<br />
- Ja mam smoking z błękitną muszką - pochwalił się Harry.<br />
- Ja mam błękitną marynarkę - pochwalił się Niall. - I normalnie, białą koszulę i chyba czarne spodnie.<br />
- Mi dano, taką ciemnoniebieską koszulę i czarne rurki - uśmiechnął się Liam i zetknął czołem z Dan.<br />
- Beznadziejnie, ja mam lepsze ubrania - zaśmiał się Zayn. - Ja mam porządny czarny smoking, a nie jakieś niebieskie bździu.<br />
- Louisowi przyniosłyśmy białą koszulę i takie kobaltowe spodnie - powiedziała Dan, spojrzała na zegarek. - Dobra, my się zwijamy z Sherry, bo czas nas goni, a musimy wyglądać olśniewająco - uśmiechnęła się serdecznie i pociągnęła za rękę Sherlock.<br />
Wpakowały się do windy i wróciły do najwyżej położonego apartamentu. Pobiegły do sypialni i wyciągnęły swoje rzeczy. Szybko się przebrały. Za każdym razem, gdy mijały się w przejściu z łazienki do sypialni chichotały jak dzieciaki. Potem Cher zrobiła sobie lekkie loki na włosach, podkreśliła oczy kredką. Wyszła z łazienki i spojrzała na Dan. W samej sukience nie było nic specjalnego, ale kiedy ta ubrała ją, umalowała się, uczesała, no wyprostowała włosy to wyglądała jak prawdziwa gwiazda filmowa.Zaczęły ponownie chichotać. Niby starały się szybko ogarnąć, ale dostały po chwili sms-a od Liam'a, że czekają już w holu. Dziewczyny zgarnęły kopertówki i zjechały na dół. Cała piątka stała przy wejściu. Patrzyli się w kierunki windy, co chwilę nerwowo spoglądając na zegarek. Winda się otworzyła.<br />
Niallowi, aż serce szybciej zabiło, gdy zobaczył Sherlock w takim stroju. Wyglądała tak poprawnie, ale zarazem cudownie. Dziewczyna, która skrada serca. Dziewczyny podeszły, Harry przytulił Sherry, Niall się nie odważył, a Liam Danielle.<br />
- Pięknie wyglądasz, lepiej Ci w delikatnych kolorach - szepnął na ucho Harry do siostry.<br />
- Dziękuję, ale żeby powiedział to ktoś, kto nie jest braciszkiem, bo w końcu musisz to mówić - wyszeptała uśmiechnięta.<br />
- Nie jestem twoim tatą, ani mamą, nie muszę. Jesteś piękna, kocham Cię - odpowiedział i objął ją w talii.<br />
<br />
Sherlock siedziała z kieliszkiem szampana w ręku przy barze. Odpoczywała w wolnej chwili, gdy nikt jej nie zagadywał, jacyś ważni ludzie, czy ciekawscy dziennikarze, czy panowie którzy chcieli tańczyć. Po chwili na miejsce obok przysiadł się Niall.<br />
- Zatańczy pani ? - zapytał szarmancko.<br />
Dziewczyna jedynie podała mu rękę, a on porwał ją na parkiet w rytm wolnego jazzu. Jedną rękę położył jej poniżej łopatki, a druga obejmowała jej dłoń. Ich policzki były zetknięte, a oczy zamknięte. Wczuli się w rytm piosenki.<br />
- Pięknie wyglądasz, wiesz, że nawet w zwykłej, mojej bluzie wyglądasz cudownie. Wiesz, uwielbiam, gdy uśmiechasz się delikatnie, gdy rozmarzysz się bez pamięci, gdy nerwowo stukasz palcami o nogi, w rytm piosenki, której nikt nie zna, gdy rysujesz coś i przygryzasz wargę - szeptał do niej. - Nie zamieniłbym wszystkiego, by móc po prostu patrzeć jak zatapiasz się w muzyce zapominając, o tym że ktoś może Cię obserwować.<br />
- Niall, przestań - westchnęła. - Nie, proszę, nie pozwól mi się w Tobie zakochać, mówiłam Ci już, ja nie mogłabym...<br />
- Ja wiem, dlatego chcę Ci uświadomić, jaka cudowna w moich oczach jesteś...<br />
- Ale to wszystko się stało tak szybko, to nie czas, a my to tylko dwójka dzieciaków, która nie wie co robi - szepnęła i poczuła, jak jego dłoń zmienia temperaturę, była coraz chłodniejsza, zaraz się wścieknie, myślała.<br />
- Jeżeli nie dasz nam szansy, to nic z tego nie będzie. Jedna randka, taka z prawdziwego zdarzenia, jedna, chcę żebyś uwierzyła, że to jest coś więcej - poprosił.<br />
- Ile jeszcze mam Ci obiecywać ? - błagalnie wyszeptała.<br />
- Tyle, byś uwierzyła.<br />
- Ale pod warunkiem, że Harry się zgodzi i Josh, bo z tego co Harry mówił, to on podejmuje większość twoich decyzji - zachichotała.<br />
- Niech będzie, na paluszek ? - zapytał, po czym ich malutkie palce się splotły.<br />
- Piątek wieczór ?<br />
- Może być, ja wszystko zorganizuje - uśmiechnął się.<br />
Wszystko było w tym momencie idealne. "Było", dobre słowo. Po chwili coś ich rozdarło, ktoś odrzucił ją na bok. Poczuła zapach alkoholu i aż zachciało jej się zwrócić ostatni posiłek. Ktoś nieźle opróżnił zawartość baru.<br />
- Precz z łapami od mojej kobiety ! - krzyczał Ed Sheeran do Nialla. - Nikt Ci nie pozwolił jej dotykać. Wypierdalaj stąd, pedale ! - darł się, ciągle popychając Irlandczyka na ścianę.<br />
- Spokojnie, Ed, za dużo wypiłeś. A ona nie jest twoją własnością. Masz problem, rozwiąż go inaczej, niż alkoholem... - tłumaczył się przestraszony Horan.<br />
- Widziałem jak sobie szepczecie, ona jest moją suką i nic Ci do tego ! Chodź tu ! - zamachnął się po raz pierwszy.<br />
Nialler schylił się, Ed uderzył w powietrze. Nim ponownie natarł, dwóch postawnych ochroniarzy miało go już w objęciach. Sherry nie wiedziała, co o tym myśleć. Podbiegła do Nialla, który padł bez życia na krzesło.<br />
- Piątek wieczór ? - zapytał, zdyszany, a ona kiwnęła głową i pocałowała go w policzek.<br />
Impreza dobiegła spokojnie końca, bez żadnych ekscesów. Jedynie paręnaście nieodebranych połączeń od pijanego rudzielca i wiadomości na skrzynce głosowej. Niall z Sherry zostali prawie sami w sali. Tańczyli sobie razem na parkiecie. On obrócił nią i odchylił do tyłu, czuła się cudownie, dokładnie tak jak w weselny wieczór. Tańczyli, śmiali się i nic nie stało im na przeszkodzie, ani czas, ani nadchodzący świt, czy ludzie. Byli teraz tylko ona i on.<br />
- Chyba powinniśmy już iść, bo sprzątający nas wyrzucą - szepnął do niej.<br />
- Pod warunkiem, że przejdziemy się do domu - odpowiedziała, a on wziął ją za rękę i wybiegli z budynku.<br />
Od Hyde Parku dzieliły ich jakieś 2 kilometry, przez główne ulice miasta. Nie było późno, bo ledwo po północy. Nastolatkowie spokojnie spacerowali po ulicach, w końcu była już prawie połowa wakacji. Trzymali się za ręce i patrzyli w gwiazdy. Usiedli w Jubilee Gardens na ławeczce patrząc na Tamizę.<br />
- Przepraszam ? - usłyszeli cichy głos zza pleców.<br />
Oboje się obrócili. Stała tam dziewczyna, miała może czternaście, czy piętnaście lat.<br />
- Mogę twój autograf ? - zapytała.<br />
- Nie mam długopisu - powiedział Niall i wstał do niej twarzą.<br />
- Nie twój, ale Sherlock - powiedziała speszona i podała notatnik z długopisem włożonym w kołowrót.<br />
Sherry cała się zaczerwieniła. Wstała i obeszła ławkę, by podejść do dziewczyny.<br />
- Jak masz na imię ? - zapytała serdecznie, jej pierwszy autograf musiał być wyjątkowy.<br />
- Cheray - uśmiechnęła się i odchrząknęła.<br />
Walker machnęła jej w notesie "Dla mojej pierwszej fanki - Cheray. To wyjątkowy autograf, bo mój pierwszy. Z miłością, Sherlock Walker"<br />
- Kiedy wypuścisz demo, bo Simon już pisał na Twitterze, że niedługo ? - zapytała dziewczynka.<br />
- Jutro nagrywam, więc jakiś tydzień, dwa będzie w sklepach - uśmiechnęła się i oddała jej notatnik.<br />
- Mogę jeszcze zdjęcie ?<br />
- Pewnie.<br />
Dziewczyna podała Niallowi aparat i obie się ustawiły wystawiając języki do aparatu. Chłopak zrobił zdjęcie i oddał jej aparat.<br />
- Wy się spotykacie ? - zapytała zdezorientowana. - W sensie, widziałam jak trzymaliście się za ręce i w ogóle, ale myślałam, że to z Zaynem jest coś więcej - powiedziała zażenowana.<br />
- Tak.<br />
- Nie. - powiedzieli w tym samym momencie. - Nie, nie jesteśmy parą - sprostowała i spojrzała na fankę. - To tylko wieczorny spacer, a Malik ma już dziewczynę. My z Niallem... - zaczęła, ale dziewczyna widząc jej konsternacje dodała jedynie.<br />
- Ładnie razem wyglądacie - i mrugnęła do niej. - Do zobaczenia - po czym odeszła.<br />
- Widzisz, nawet fani już lubią Nerlock - zaśmiał się i oboje usiedli na ławce z powrotem.<br />
- Taa... Moja pierwsza fanka, ładne imię, Cheray. Moje dziecko będzie się tak nazywało, obiecuję Ci to - zaśmiała się.<br />
- Trzymam za słowo. W sumie to tworzylibyśmy ładną parę - uśmiechnął się, bojąc, że go zaraz skarci.<br />
- Raczej tak, nie brakuje nam niczego, więc wszyscy by nas ubóstwiali - dodała smutno.<br />
- Wiesz, myślałem, żebyśmy poszli... - urwał. - A nie, niech to będzie niespodzianka - wyszczerzył się. - Twój brat mówił, że lubisz wodę, mam nadzieję, że to prawda.<br />
- Prawda, prawda. Chociaż nie tyle, co wodę, a ocean... Rafy koralowe, stworzenia morskie, całą historię tego pięknego zjawiska jakim on jest - rozmarzyła się.<br />
- Widać, że jesteście rodzeństwem - roześmiał się.<br />
- Ha ha ha - powiedziała sarkastycznie.<br />
- To był komplement, wiecie to fajne w jaki sposób robicie tak samo pewne rzeczy - uśmiechnął się i objął ją ramieniem.<br />
- Na przykład ?<br />
- Jak układacie sobie włosy, myślałem, że tylko on tak potrafi, a tu i siostra jest - zetknął nos z jej policzkiem. - Pocałuj mnie - wyszeptał.<br />
Nie potrafiła odmówić, przekręciła głowę i zatknęła ich wargi.<br />
<br />
<br />
<br />
________________________________<br />
<br />
Nie edytowałam, więc proszę nie bijcie mnie, ale dodaję rozdział na szybko w szkole. U mnie w domu nie ma neta i dupa... Jutro może dodam rozdział, jak będę w bibliotece na kompie. Mam nadzieję, że wszystko się uda... Jutro także po odpowiadam na komentarze, czytałam wszystkie i jesteście cuuuuudowni ! Aż mi oczy wychodzą, a twarz się cieszy. A co do mojej oceny z polskiego, to mam same 3 i 4. Jeszcze wizyta już trzecia u pani Dyrektor i luz ? Ha, mam nadzieję. Jeszcze co do opowiadania, to się tworzy i będzie trochę krzyżówka z <i>Brzydulą Betty </i>i <i>ATT</i><br />
<i><br /></i>
Wasza,<br />
Aria Jones.Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-55419266499969458042012-11-10T11:41:00.001+01:002012-11-10T11:41:43.970+01:00Rozdział 19- Idę do Niallera... Tak, spokojnie zaraz wrócę... No, spóźnię się trochę, nie denerwuj się - Sherlock rozmawiała przez telefon z Elizabeth. - Jest chory, bądź wyrozumiała, słonko. Tak, będę, nie denerwuj się, wiesz jak bardzo Cię kocham... Rozumiem... Ważne... Tak, głucha nie jestem... Ale on jest chory, a chłopcy pojechali do studia pogrywać na nową płytę kawałki... Mogę, ale przecież ich nie lubisz... Dobra, nie wnikam... Lepiej, minęły już trzy dni, więc normalnie już mówi i gorączki nie ma, to taki profilaktyczny dzień w łóżku... Spoko, pa pa - rozłączyła się z malutką El.<br />
Zbiegła po schodach w swoim mieszkanku do windy. Miała na sobie wielką bluzę z UCLA, która należała do Irlandczyka, wzięła ją od niego wczoraj wieczorem. Szybko zjechała windą do chorego. Ponownie wbiegła po schodach, tym razem u nich. Weszła cicho do jego pokoju.<br />
Jego pokój był duży kwadratem, okna wychodziły na Hyde Park. Ściany były zielonkawe, przynajmniej takie było założenie, ale ledwo co było je widać, bo wszędzie były poprzyczepiane zdjęcia z każdego koncertu, lub podpisywania płyt. Zrobił sobie własną fototapetę. Jego łóżko było dwuosobowe, wyglądało co najmniej śmiesznie, bo nie miało ramy, było zwykłą prostokątną ciurą w podłodze z materacem. W środku leżał Niall pod zieloną kołdrą. Pod oknem, na lewo od łóżka było biurko, a na prawo szafa i różne mniejsze szafki. Wszystkie meble wykonane były z jakiegoś śliskiego, białego plastiku, o lepszej gęstości.<br />
- I jak tam ? - zapytała uśmiechnięta wchodząc.<br />
- Nic, właśnie wstałem, znaczy twój braciszek mnie obudził - powiedział wyciągając się w łóżku. - O widzę, że masz bardzo fajną bluzę.<br />
- Nie zaprzeczę, tylko fajni mogą takie nosić - wyszczerzyła się i wskoczyła obok niego do łóżka.<br />
- Zgadzam się, zaprotokołuj - uśmiechnął się i spojrzał na nią ukradkiem. - To co dzisiaj robimy ?<br />
- Nie wiem, zależy na co masz ochotę, ja tam mogę wszystko, ale obiecałam Elizabeth, że do niej zadzwonię na Skype'ie, więc będziesz miał dużo czasu do myślenia, co potem będziemy robić, bo El nie da za wygraną i to będzie wyczerpująca rozmowa - wyszczerzyła się i przyciągnęła laptopa, który leżał na skraju łóżka.<br />
- Spoko, mam nadzieję, że nie będziemy rozmawiać o to, co ubrał Ian Somerhalder na ostatniej gali, bo tego człowieka to nie znoszę - westchnął.<br />
Sherlock zalogowała się i od razu pojawił się komunikat, że Elizabeth chcę się z nią połączyć. Odebrała wraz z wideo.<br />
- Cześć, słonko ! - przywitała się z nią i pomachała do kamery, leżała wraz z Irlandczykiem, który kiwnął jedynie głową na powitanie.<br />
Mała El odmachała do nich.<br />
- Siema ! - szczerzyła swoje śnieżnobiałe ząbki do ekranu. - Jak tam ? Nie masz pasemka ? O matko, ale żeś wyrosła ! Niall, weź się ogarnij ! W ogóle, tyle mam Ci do opowiedzenia, normalnie nie wiesz, jak Cię tu wszyscy wspierają. Szkoda, że nie możesz tego zobaczyć - westchnęła mała.<br />
- Kiedyś w końcu zobaczę, obiecuję. Nom, nie mam, Zayn mi je zmył. To mów, co było takie ważne, by dzwonić o 7.12 do mnie ? - zapytała i spojrzała na chłopaka, który powoli zasypiał, ale nie chciał, żeby to wyszło na jaw.<br />
- No to twój Eric - na to imię, Horan się lekko rozbudził. - Zawiesił nad Starbucks wielki napis "Go Sherlock, Go Holmes Chapel Baby. We All Support You". To było słodkie, mówił mi, że dzwonił do Ciebie, ale nie odbierałaś - Elizabeth wzruszyła ramionami. - A no i najważniejsze dwie rzeczy, po pierwsze wpadamy z tatą i Anne do was za jakieś dwa tygodnie na weekend, bo nasi rodzice szukają tu mieszkanka, bo chcą zamieszkać przy swoim dzieciakach ! Genialnie, prawda ? - pisnęła malutka.<br />
Sherlock zamurowało. Sądziła, że jej mama zawsze będzie w Holmes Chapel, to ich dom. Przeprowadza się dla nich, dla Harry'ego i Sherry. Kochała ją i chciała, by była obok niej ciągle, ale Holmes Chapel to jej dom, jej mała mieścinka. Tam się wychowała, to była cała część jej szczęśliwego dzieciństwa. A Lennon ? Nie mógł sobie pozwolić ot tak na przeprowadzkę, miał tam pracę, córeczkę. To WSZYSTKO po prostu się nie trzymało niczego. Bezsens...<br />
- Ale jak to ? - odpowiedziała tylko, miała mętlik w głowie.<br />
- Nie cieszysz się ? - zapytała smutna El, a w jej wielkich oczach zalśniły łzy.<br />
- Cieszę się, ale to bezsensu. Mama musi tam zostać, to nasz dom... - westchnęła, dopiero teraz zauważyła łzę ściekającą jej po twarzy. - Nie płacz, będziesz u mnie spać, zrobimy sobie babskie party. Tylko, to dziwne, przepraszam, mała...<br />
- Spokojnie, na pewno szybko się nie przeprowadzimy - Elizabeth zaczęła płakać i od razu się rozłączyła.<br />
Sherlock chciała do niej oddzwonić i przeprosić, ale ta nie odebrała żadnego połączenia.<br />
- No, co za wredota... - powiedziała wkurzona.<br />
- Ty ją tego nauczyłaś - odpowiedział Niall.<br />
- No, wiem... - westchnęła i choć miała nieodparta ochotę się do kogokolwiek przytulić, zaniechała tej myśli i wstała zrezygnowana z łóżka.<br />
- Co chcesz robić, bo myślałem, żebyśmy sobie pospali, bo wiem, że każdy lubi spać - wyszczerzył zęby.<br />
- To idź spać, ja się muszę paroma sprawami zająć. - stwierdziła i nerwowo zaczęła wystukiwać rytm na udzie.<br />
- W sumie to moglibyśmy się całować - zaproponował wyluzowany Horan.<br />
- Już to omawialiśmy... - odpowiedziała obojętnie, była myślami już daleko stąd.<br />
- Tak, ale nie dałaś mi całusa po tym jak to wczoraj omówiliśmy - narzekał.<br />
- Wiem, ale jesteś chory i ja będę także, kiedy indziej. Zresztą to było trzy dni temu, gorączka porobił Ci luki w\pamięci - odburknęła znudzona.<br />
- ...Po prostu przyznaj, że nie chcesz mnie pocałować.- poirytował się Irlandczyk. - Ładnie mnie załatwiłaś -starał się rozluźnić sytuacje.<br />
- Chcę, ale nie chcę być chora, bez urazy, Ty mnie pocałowałeś i jesteś chory, ja już nie mogę być chora, muszę nagrać demo... Daj spokój - machnęła ręką i obróciła się do okna.<br />
- Dobra, ale przyrzeknij na paluszek, że pocałujesz mnie jak wyzdrowieje, kiedy będę miał na to ochotę, rzucisz wszystko i mnie pocałujesz - postawił warunki.<br />
- Niech będzie - zapletli małe paluszki, powiedziała to, tylko po to, by się odczepił, miała już dość tego dnia.<br />
- To fajnie - ucieszył się chłopak i nakrył kołdrą, a Sherry wróciła na miejsce przy parapecie.<br />
<br />
Sherlock pisała piosenki na laptopie, kiedy Niall smacznie spał. Nie pisnęli do siebie słówka, od poprzedniej rozmowy. Sherry zamknęła się w swoim światku i nie chciała mieć już nic wspólnego z jakąś badziewną obietnicą. Powoli okręcała się krześle obrotowym w pokoju Irlandczyka. Poczuła wibracje telefonu w kieszeni. To Liam. Wyszła z pokoju i odebrała dopiero na korytarzu.<br />
- Sherlock, słucham ? - powiedziała półgłosem swoją standardową formułkę.<br />
- Cześć, zrobiłabyś coś dla mnie ? - zaczął od razu Payne.<br />
- Zależy.<br />
- Pochodź z Danielle po sklepach i wybierzcie coś na tą charytatywną imprezę, okej ? - powiedział błagalnie, chociaż starał się brzmieć luzacko, co mu nie szło.<br />
- A kiedy ona ma być ? - zapytała od niechcenia.<br />
- Dzisiaj, Sherry, czy Ty śpisz ? - zapytał zdenerwowany. - Także na nią idziesz, my spędzimy cały dzień u Simona w studiu, a obiecałem jej trochę rozrywki. Z chęcią Cię pozna, uwielbia ludzi, nowe znajomości, jak to Dan. Zrobiłabyś to dla mnie ? Prooooszę.<br />
- Spoko, kiedy mam się z nią spotkać ? - zapytała znudzona, bo wiedziała, że czeka ją dzień pełen "rozrywek".<br />
- Wsiada do taksówki, będzie w drodze do Ciebie za moment - powiedział spokojnie Liam, bo dziewczyna już się zgodziła.<br />
- Zabiję Cię kiedyś - wycedziła przez zęby. - Wiesz jak zepsuć mi dzień doszczętnie.<br />
- Rozchmurz się będzie miło, zobaczysz - odpowiedział radośnie na pocieszenie i się rozłączył.<br />
Wkurzona Sherlock wróciła do pokoju. Przykucnęła przy Niallerze. Nie musiała czekać za długo, aby się obudził.<br />
- Idę z Dan na babskie zakupy, będziesz musiał zostać sam - powiedziała oschle.<br />
- Kupcie mi jakąś bluzę, czy koszulę, bo potrzebna mi jakaś normalna - wyszeptał, zawahał się przez moment, ale po chwili dodał. - Wróćcie szybko, bo będę tęsknił.<br />
- Dobrze, tato - powiedziała ironicznie i wyszła z pokoju.<br />
W pośpiechu wjechała windą do swojego apartamentu. Wybrała pierwsze lepsze ubrania, zwykły biały t-shirt, który delikatnie opinał jej się na ciele, do tego oliwkowe rurki i szare conversy. Usłyszała jak ktoś na dole woła jej imię. Sherlock wzięła jej ulubioną dużą torbę i zeszła po schodach. Przy wejściu stała dość wysoka mulatka. Uśmiechała się szeroko. Miała burzę loków na głowie, które delikatnie opadały na ramiona. Trzymała torebkę na zgięciu łokcia.<br />
- Cześć, jestem Sherlock - podała jej rękę, ale odepchnęła dłoń i przytuliła ją przyjacielsko.<br />
- Danielle. To gdzie idziemy ? - zapytała i weszły do windy.<br />
- Nie wiem, wybieraj - powiedziała siląc się na przyjemny ton.<br />
- Obojętnie, najlepiej w sumie jakbyśmy poszły gdzieś, gdzie nikt nas nie poza. Może do stylistki chłopaków ? - zaproponowała Dan.<br />
- Spoko - odparła.<br />
- Wszystko jest w porządku ? - zapytała dziewczyna, idealnie rozpoznając jej minę.<br />
- Tak - skłamała.<br />
- Daj spokój, głupia nie jestem - zaśmiała się i dźgnęła ją w brzuch lekko.<br />
- Naprawdę, jest dobrze - wysiliła się na uśmiech.<br />
- Mi jest fajnie się wygadać komuś, spróbuj kiedyś, bo podobno nie wyrażasz za często uczuć - uśmiechnęła się tancerka i odstąpiła.<br />
Wysiadły z windy i pojechały taksówką do centrum, na Conduit Street, gdzie nad designerskimi sklepami miała apartament stylistka chłopaków - Lou Teasdale . Dziewczyny wysiadły, a Dan podekscytowana ciągle mówiła o charytatywnej imprezie. Weszły po drewnianych schodach na czystej klatce schodowej. Dan przycisnęła palcem dzwonek. Usłyszały dźwięczny dźwięk, jakby ktoś zadzwonił malutkim, miedzianym dzwoneczkiem. Po chwili otworzyła im Lou z małą Lux na ręce.<br />
- Cześć Dan ! - przywitała ją i przytuliła, potem przytuliła Sherry. - Jesteś Sherry, siostra Hazzy, w końcu Cię poznałam ! - zaśmiała się. - Pewnie w sprawie imprezy u Montgomerych. Właźcie, właźcie - powiedziała ucieszona wizytą, jakby dziecko zajmowało jej cały czas i nikt jej nie odwiedzał.<br />
Dziewczyny weszły do przestronnego mieszkania. Kobieta skierowała je do garderoby. Był to ogromny pokój z masą ubrań po lewej, po prawej były trzy przebieralnie z błękitnymi zasłonkami na metalowej rurce. Dziewczyny usiadły na kanapie przed przebieralniami, czekając na stylistkę.<br />
- Okej - powiedziała kobieta i zamknęła drzwi do garderoby. - To Sherlock, jakieś preferencje ? Bo co do Dan to mam już strój ze względu na twojego ukochanego - uśmiechnęła się szeroko.<br />
- Chciałam coś eleganckiego, ale w miarę młodzieżowego, tylko tak, aby nikogo nie przerazić - Sherry trochę się pogubiła.<br />
- Dobra, dobra, zaraz to ogarniemy, ale najpierw... - uśmiechnęła się zamyślona Lou.<br />
Podeszła do wieszaka i wzięła trzy sukienki. Pomarańczową, żółtą ikobaltową, w takim samym kroju, ścięte ramiona, dekolt w łódeczkę, wcięcie w talii i lekko rozkloszowana przed kolano. Zniknęła w przebieralni, zasuwając zasłonę.<br />
- To teraz daj mi się zastanowić - zamknęła oczy i przyłożyła złożone ręce do ust. - Chyba mam, masz bardzo delikatną urodę, wiesz ? - zapytała i otworzyła szeroko oczy.<br />
Podeszła do wieszaka i wyciągnęła jeden wieszak z sukienką. Błękitną, wręcz jaśniejszą niż błękit. Była haftowana, miała wcięcie w talii. Dekolt był w serduszko, ale miał ramiączka, które się rozszerzały im wyżej były, spinało się ją za karku, a same plecy były odkryte, aż do początku żeber. Potem się jednak rozmyśliła, włożyła ją z powrotem na wieszak i wyciągnęła krótką, czerwoną, obcisłą sukienkę z zamkiem z przodu, nie miała ramiączek i idealnie podkreśliłaby jej ciemniejszą karnacje. Podała ją jej.<br />
- Jesteś mocniejszą dziewczyną, więc nie masz nic przeciwko ? - Cher zrobiła zmieszaną minę i wzięła sukienkę.<br />
Zaciągnęła błękitny materiał. Wciągnęła sukienkę, która opinała jej każdy centymetr ciała. Zapięła zamek z przodu sukienki i spojrzała w lustro. Nie tego spodziewała się po imprezie charytatywnej w jej wykonaniu. Czerwony ? Że niby ostra z niej dziewczyna ? Nie pasował jej taki klimat. Wyszła z przebieralni. Dan stała czekając, aż kobieta wróci. Gdy Sherlock wyszła wybuchnęła śmiechem.<br />
- Wyglądasz mizernie - ledwo co wypowiedziała słowa, bo zanosiła się śmiechem.<br />
- Dzięki... - wycedziła.<br />
- Przyznaję rację, nie dasz rady grać takiej metalówy - zaśmiała się Lou. - Chciałam tylko Cię w niej zobaczyć, weź tą błękitną i lepiej, żebyś wyglądała fantastycznie, bo nie mam nic innego - uśmiechnęła się i zaczęła manewrować szpilkami w talii Danielle.<br />
Sherry wróciła do przymierzalni z błękitną, haftowaną sukienką. Była cudowna. Walker zakochała się w niej od pierwszego wejrzenia. Szybką ją ubrała. Gdy spojrzała w lustro, aż jej dech zaparło. Marzyła kiedyś, by tak wyglądać. Wróciła do reszty. Dan zapięła jej dwa guziczki na karku. Na polecenie stylistki obróciła się wokół własnej osi. Dan cicho jęknęła, Lou podała jej białe szpileczki z błękitną koronką przy otworze na stopę. Sherry je ubrała i spojrzała na wielkie lustro na końcu pokoju. Wyglądała tak jak jej ulubiona aktorka, debiutująca w <i>Notebook - </i>Rachel McAdams<i>. </i>Uśmiechnęła się raz jeszcze i spojrzała na Dan.<br />
- Podoba mi się - powiedziała zauroczona szeptem.<br />
- Mnie także, ściągaj rzeczy i zapakuje to wam i możecie znikać. Danielle, która ? - zapytała się serdecznie.<br />
- Chyba ta niebieska, ta kobaltowa - odpowiedziała i schowała się za materiałem.<br />
Sherlock nie zapomniała o prośbie Niallera i wzięła mu bluzę, Lou dorzuciła jeszcze ubrania dla Louisa na galę. Dziewczyny spięły się i po niecałych dziesięciu minutach były już w taksówce, jechały do ulubionej restauracji Danielle, "Traffic's". Wzięły swoje manele i usiadły w małym boksie w rogu. Nikt im nie przeszkadzał. Zamówiły sobie po kawie.<br />
- Moja taka malutka siostrzyczka, jakby się na mnie obraziła, bo nie chcę, by moja mama z jej tatą przeprowadzili się tutaj, bo wolę, żeby mieszkała w miejscu, gdzie przeżyłam dotychczas całe moje życie, do tego dochodzi jeszcze sprawa z Sheeranem i Niallem. Jestem do dupy - powiedziała prosto z mostu Sherlock, gdy kelner zniknął z ich pola widzenia.<br />
- Dawaj najpierw o Edzie - powiedziała ciekawa i przysunęła się bliżej.<br />
- Jestem okropnym człowiekiem, ale podsłuchałam rozmowę Nialla z Liamem... - spięła usta. - Rozważali, czy mi powiedzieć o tym, że Ed stwierdził, że jestem dziewczyną na jedną noc. Trochę mi się przykro zrobiło, bo w sumie skończyłam z takimi rzeczami, tak sobie obiecałam, że jak tu przyjadę, to wszystko zmienię, ale to jakby się za mną ciągnęło - powiedziała i zwiesiła głowę.<br />
- Ed to dureń, daj z nim spokój, ale łatwo się na nim zemścić, zawsze chce mieć to, czego nie może mieć, więc po prostu na galę przyjdziesz z kimś - powiedziała obojętnie Dan. - Co z Niallerem ?<br />
- To jest także głupie... Bo my się pocałowaliśmy... - powiedziała i oblała się rumieńcem.<br />
- Niallerem ?! - powiedziała za głośno, nawet jakiś klient wstał z krzesła i się rozglądnął. - Dawaj dalej, bo już chcę skomentować - ucieszyła się.<br />
- Bo ja go lubię, może i nawet za bardzo, a ja nie chcę go lubić. Ja niepotrzebnie go zwodzę, bo ja nie chcę z nim być, znaczy chcę, ale nie mogę... Wiesz, te "hejty", fanki, Simon też nie będzie szczęśliwy i jeszcze Harry. To nie może dojść do skutku. Pomóż mi, ja muszę to odkręcić, błagam zrób coś... - błagała.<br />
- Zacznijmy może od tego... - zastanowiła się Dan poważnie. - Niall nie całował się z dziewczyną, odkąd nie schlał się po tym, co powiedziała ta durna Lovato o nim. No potem się po pijaku z nią przespał, ale chodzi mi o to, że przed tą fanką nie było dziewczyny, która dałaby mu szczęście., znaczy ta fanka mu go nie dała, ale się z nią przespał... Eee... Nie ważne. On nie rzuca pocałunkami od tak, on podrywa, on pisze piosenki, ale nie całuje nikogo bez głębszych uczuć, szczególnie w usta. Co do fanek, to nic wielkiego, przerabiałam to, zdarza się, ale co Ci one, jeżeli on będzie Cię kochał. Ja odkąd Liam zaczął pisać na twittrze, że to nie jest w porządku przestałam się tym przejmować. Co do Simona, to przymknie na to oko, jeżeli będziecie oboje uskrzydleni, a Harry ? Chyba żartujesz, swego brata nie znasz ? - zaśmiała się.<br />
- Chyba Ty go nie znasz, Dan. On jest kochany i opiekuńczy, może i się wydaje spoko i taki wyluzowany, ale on boi się tak samo jak ja. Spytaj się go, o któregokolwiek mojego faceta, odpowie Ci, że takowego nie miałam, to po części prawda, bo nie miałam faceta, tylko przypadkowych partnerów po pijaku. On dba o mnie bardziej niż ktokolwiek na tej półkuli - powiedziała boleśnie.<br />
- Serio ? - zapytała zdziwiona.<br />
- Tak, chciałabym czasem, żeby był trochę mniej nadopiekuńczy, ale czasem wychodzi mi to na dobre, nie robię tyle głupot, co zawsze - uśmiechnęła się słabo.<br />
- A co z tą twoją małą ?<br />
- To taka mała dziewczynka, która jest we mnie wpatrzona jak w obrazek. Mała Elizabeth, jej tato i nasza mama się spotykają. Chcą się tu przeprowadzić, ze względu na nas, ale ja nie chcę, żeby opuścili nasz dom, bo to moje całe dzieciństwo po za sierocińcem. Kocham to miejsce...<br />
- To im to wytłumacz - wzruszyła ramionami.<br />
- Nie wiem, czy mnie posłuchają... - usłyszała słaby dzwonek w torbie.<br />
Szybko sięgnęła po niego. Wyświetlił się numer Nialla. Powiedziała bezgłośnie jego imię do Dan i odebrała.<br />
- Cześć - wrzuciła na głośnomówiący.<br />
- Sherry, gdzie jesteś ? - usłyszała smutny głos w telefonie, jakby ktoś go pobił.<br />
- W restauracji z Dan, coś się stało ? - zapytała troskliwie, Danielle miała racje, dobrze było się jej wygadać.<br />
- Nudzi mi się i chyba się jestem wstanie iść na to coś do Montgomerych, więc zjawiaj się i poróbmy coś - marudził jak dziecko.<br />
- Jejku, upierdliwy jesteś, a co z Danielle ? - zapytała go retorycznie. - Daj spokój, przeżyjesz jeszcze trochę bez nas - westchnęła.<br />
- Danny sobie z nami posiedzi, pogadamy sobie, powygłupiamy się, ona jest fajna - stwierdził. - Przyjeżdżajcie, proszę - jęczał.<br />
- Ogarnij się, Horan. Już się zbieramy i jedziemy - powiedziała poirytowana.<br />
- Uwielbiam Cię ! - wykrzyknął zadowolony z siebie i się rozłączył.<br />
- Wkurza mnie te jego zachciejki. Nie potrafię mu odmówić, a on sam i tak nie ustąpi. Wszystko po jego myśli... - powiedziała pod nosem.<br />
Danielle zapłaciła za nie i pojechały do domu. Mozolnie wjechały winda, najpierw do Sherlock, potem do marudy. Zostawiły rzeczy u niej i wsiadły z powrotem do windy.<br />
- Nie powiedziałam Ci jednego... - powiedziała cicho, wręcz się wstydząc.<br />
- Tak ?<br />
- Obiecałam mu jeden pocałunek, ten ostatni, kiedy i gdzie mu się zachce. Boję się, że może to zrobić na tej imprezie, albo na oczach wszystkich, a ja nie mogę protestować, bo obiecałam na paluszek...<br />
- Masz przechlapane, szczerze, lepiej nie wychodź nigdzie z nim, chociaż jak idzie na tą do Montgomerych to pogrzebanie, lepiej chowaj się po kątach, albo najlepiej nie bądź przy nim.<br />
- O to się martwić nie muszę, bo oboje złapaliśmy mononukleozę, nie możemy się z nikim całować, ale skoro on miał mono i ja... Cholera, to nic nie da, nie złapiemy jej ponownie, bo oboje je mieliśmy. Dan, jestem w dupie - jęknęła i weszły do mieszkania. - Niall ? - krzyknęła.<br />
- Jestem u siebie, spoko - odpowiedział głos z piętra.<br />
Obie weszły po schodach. Zapukała do pokoju i nacisnęła klamkę białych drzwi.<br />
<br />
___________________________________________<br />
Nie wiecie nawet jak mi głupio z powodu nie dodania tego rozdziału w czwartek. Nie miałam jak i jeszcze trochę mam na głowie, bo się pochwalę przewodniczącą szkoły jestem i był apel i strasznie mnie opierdzielono, ale to dzięki M. Bardzo Ci dziękuję -,-. Dobrze, że czasem mam was, do których mogę się wyżalić, chociaż i tak na to nie patrzycie, a moi znajomi jakoś tego nie czytają. W każdym razie...<br />
Dodam następny rozdział w poniedziałek, bo na weekend wyjeżdżam do przyjaciółki i wrócę późno z niedzielę, bądź jeszcze w poniedziałek. Także dodam go w poniedziałek (za często to już pisałam), potem w czwartek, sobotę i już normalnie w czwartki lecimy, spoko ? Odwdzięczę się wam trochę. Dziękuję za tyle wejść, prawie mi oczy wypadły, gdy zobaczyłam tą liczbę : 9,703. Wielkie wow... I jeszcze 21 obserwujących ?! Chyba żeście upadli na głowę ! Kocham was, "aż za bardzo."<br />
No i co do ankiety, to wychodzi na to, iż zajmę się nowym opowiadaniem. Ładnie i spokojnie mi ono idzie, więc niedługo dodam w miejsce na "My Blogs" o nim. Może wam się spodoba opisik. Chyba to tyle.<br />
Jesteście niesamowici. Znacie mój kontakt, mail'owo : chemistry.olimpian@gmail.com i twitter'owo @Real_Aria . Wiecie, gdyby się coś działo ;)).<br />
<br />
Love,<br />
Aria Jones.Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-87918516399504187572012-11-01T18:05:00.002+01:002012-11-01T18:05:51.049+01:00Rozdział 18- Niall, nie dotykaj pudełeczka, słyszałeś ? - powiedział posłusznie Harry i wziął pudełko, usiadł koło Liam'a, a Niall obok nich.<br />
Sherlock dalej leżała w łóżku, w znacznej odległości od nich. Harold powoli zaczął wyciągać z niego rzeczy, a ona rzucała po kolei w niego poduszkami.<br />
- Co to jest ? - rozmyślał Harry wyciągając małą kopertę.<br />
Otworzył ją i znalazł namalowany czarnym atramentem portrecik Księcia i jego chusteczkę. Niall'owi gwałtownie przyspieszył puls i ścisnęło mu się gardło.<br />
- Liam, pokaż, no, tu tego laptopa - ucieszył się Styles i oberwał poduszką w głowę, ale się tym nawet nie przejął, Horan lekko się ogarnął i na rozkaz Payne'a usiadł na łóżku dziewczyny i przytrzymał ją, aby nie wychodziła z niego - Drodzy fani, patrzcie co ma siostra skrywa w małym tajemniczym pudełeczku. To jest portrecik jej chłopca ze snów, spotkała go w takiej postaci jak jest na tym obrazeczku i do tej pory o nim marzy, chociaż nie wie jak wygląda w rzeczywistości, a to - wskazał na haftowaną chusteczkę z inicjałami M.G. - To jego chusteczka. Czyż to nie romantyczne ? - zachwycił się Styles - Trzyma takie rzeczy po prawie miesiącu obiecując sobie, że go znajdzie, czy coś - zachichotał.<br />
- To słodkie - westchnął Liam.<br />
- True sayin' - dopowiedział Niall wzdychając. - Chociaż minęły zaledwie dwa tygodnie - zaśmiał się.<br />
- W każdym razie, nie czujecie tego - spojrzał karcąco na Nialla i obrażoną siostrę. - Ale ta chusteczka dalej nim pachnie, raz przyłapałem siostrzyczkę na jej wąchaniu. Ktoś tu oszalał na jego punkcie - zaśmiał się. - Ale w sensie, słodkiego szaleństwa, kochana siostrzyczko - wyszczerzył się - Dobra, pochowamy zaraz to wszystko, bo wzrokiem nas zje, a jak skończymy z wami gadać to będziemy już martwi - uśmiechnął się.<br />
Zamknął pudełeczko z kopertą. Zostawił wszystko tak jak było i schował do szuflady, gdzie znalazł je Irlandczyk.<br />
- Chyba będziemy musieli kończyć, bo Sherlock musi iść spać, bo jutro przychodzi lekarz, a ledwo co już mówi, więc widzimy się... Kiedyś - uśmiechnął się smutnie Harry.<br />
Obrócił kamerę o 360 stopni i pokazał jak wszyscy obecni machają do ludzi po drugiej stronie ekranu. Liam zamknął czat i wyłączył komputer. Postawił go na szafce.<br />
- Dobra, to idź spać, widzimy się jutro - powiedział Liam i pocałował ją w czoło. - Ma gorączkę...<br />
Zostawił Harry'ego i Niall'a razem z dziewczyną i wsiadł do windy. Harry spojrzał na zegarek, było wpół do drugiej.<br />
- Staraj się zasnąć, a ja wykonam parę telefonów, dobra ? - powiedział brat i zbiegł nie czekając na odpowiedź po schodach.<br />
- Chcę Ci się spać, tak w ogóle ? - zapytał Niall i rozsiadł się jej w nogach łóżka.<br />
- Tak sobie... Jakieś pomysły na zabicie czasu ? - wychrypiała ledwo i padła na poduszki.<br />
- Nie wiem, w sumie... - wzruszył ramionami.<br />
Dziewczyna uśmiechnęła się, wpadł jej pomysł do głowy. Zaczęła wskazywać na szafkę, nie chciała mówić, bo gardło bolało ją mocniej, każde przełknięcie było jak przecięcie wnętrza jamy ustnej.<br />
- Szafka ? - zapytał chłopak wnioskując po jej cichych komunikacjach. Zabawa ciągnęła się dalej, bo Irlandczyk nie jest zbyt rozgarnięty. - Mam tam podejść i szperać ? - kiwnęła głową niepewna.<br />
Horan podszedł do szafki przy biurku, zaczął wyciągać na biurko jej rzeczy i patrzył na nią czy reaguje. Najpierw notatnik, pamiętnik, gdy wyciągnął kartkę to zaczęła kiwać głową, położył na jej łóżku, ale kazała mu dalej grzebać. Ponownie zareagowała na markery i długopisy. Gdy chłopak znowu chciał powrócić na miejsce, wygoniła go do dalszych poszukiwań w szafce. Wyciągał pudełka, kabelki, książki, lampki. W końcu Sherry znowu zaczęła energicznie kiwać głową, gdy on trzymał jej lustrzankę. Przywołała go do siebie. Napisała na kartce długopisem : "Chcę mieć z Tobą parę zdjęć, ale takich, które nigdy nie wyjdą poza nasz krąg. :)".<br />
- Fajny pomysł, taka miła pamiątka, jak będziemy już starzy - uśmiechnął się. - Jakieś pomysły na początek ? - wyszczerzył się.<br />
A ona uśmiechnęła, jakby zaraz miała się zaśmiać, ale zdusiła to uczucie. Napisała ponownie na kartce : "Napisz na kartce coś o mnie, a ja napisze na mojej o Tobie". On jeszcze bardziej się ucieszył i zabrał się do projektowania swojej białej strony A4 o Sherlock. Cher także zabrała się do roboty. Najpierw w dolnym prawym rogu, karykaturę Irlandczyka, małe ciałko z dużą głową. Miał bujną ołówkową czuprynę, na ledwo widocznej koszulce była malutka koniczynka. W jednej ręce trzymał gitarę akustyczną, a w drugiej kubełek lodów i wyszczerzał się. Dziewczyna ma niesamowity talent do takich rzeczy, wyglądał jak malutka miniaturka tego żywego. Na środku napisał "He's Irish, and he's Niall Horan" i dużą strzałkę w lewo. Narysowała nad 'i' malutką koniczynkę i serduszko. W górnym rogu lewym narysowała jego ulubione rzeczy, jak lody, m&m'sy, gitarę, mikrofon, kamerę, koc, bluzę z zamkiem błyskawicznym i kapturem oraz zrobiła miniaturowe One Direction, no oprócz Niallera, który już był na kartce. Byli mniejsi od karykatury chłopaka, ale dalej bardzo podobni do pierwowzorów. W końcu pomazała kolorowymi markerami, niektóre obrazki i szturchnęła go łokciem w bok, na znak, że skończyła swoje dzieło.<br />
- Jakie czadowe, aż wezmę i wrzucę zdjęcie tej karteczki na TT. Będę mógł sobie ją wziąć ? To powiesiłbym ją na mojej tablicy korkowej - szczerzył się szczęśliwy, a Sherlock pokiwała zgodnie głową. - Także skończyłem, może nie mam takiego talentu jak Ty, ale chyba najgorzej nie jest ? - zapytał.<br />
Sherlock spojrzała na kartkę. Był tam na samym środku napis "She's Sherlock and she'll be mine" i strzałką w prawo. W na dole kartki była tańcząca para, miał zamiar narysowania jej i Księcia. Twierdził, że nie ma jej talentu, ale para wyszła mu idealnie. Może i nie byli ładnie pocieniowani jak jej obrazki, ale były bardzo dobrze wzorowane. Rysuneczek był opisany, miał pełno strzałek, jak strzałka od Księcia z napisem "Książę", albo od jej sukienki "Śliczniutka sukieneczka Sherry". Wokół było zarysowane całe pomieszczenie, czyli sala bankietowa. Nad parą były serduszka, co ją rozbawiło. W górze kartki były jej ulubione cytaty, jak "Tylko wariaci są coś warci" ; "Mały uśmiech zmienia świat" ; "It's too cold for angels to fly" i takie tam. Dziewczyna, z każdym spojrzeniem na kartkę coraz bardziej się uśmiechała. Wzięła szybko kartkę, gdzie pisała różne do niego informacje i machnęła "I TY NIE MASZ TALENTU?! Hahahaha, jest świetne, także sobie wezmę x". Niall usiadł po jej prawej i zawiesił aparat na ramie łóżka przy nogach. Ustawił samowyzwalacz i kliknął. Szybko chwycił kartkę i objął ją ramieniem. Przez kolejne pięć zdjęć robili głupie miny i śmiali się do karteczek. Ponownie nastawił samowyzwalacz i odłożyli karteczki. Robili ponownie głupie miny, ale za trzecim razem on pocałował ją w policzek. Nawet jej to nie ruszyło, bo to jedynie zdjęcie, potem ona jego, a za piątym razem byli już od siebie milimetry i patrzyli sobie w oczy... Niall wstrzymał oddech, a Sherlock serce biło głośniej. Przysunęli się jeszcze bliżej, ich usta się dotknęły... Dziewczyna odsunęła się delikatnie.<br />
- Jestem chora, przepraszam, ale nie mogę Cię zarazić - wyszeptała z trudem.<br />
- Nic nie szkodzi... - powiedział i przyciągnął ją za szyję do siebie.<br />
Pocałowali się, w końcu ! Znaczy się, nie to, żeby jako narrator zdradzał swoje uczucia, ale jestem tylko osobą trzecią w całym wydarzeniu. Chociaż, gdy opowiadano mi tą historię, aż mnie nosiło. W każdym razie. Całowali się tak tęsknie. Jakby ich wargi pragnęły tego pocałunku od dawna. Z początku Sherry była zaskoczona i chciała to zakończyć, czy nawet wyrzucić go z pokoju. Z kolejną sekundą oczy jej się zamknęły i korzystała z tego pocałunku. Chciała, aby ten moment się nie kończył. Położyła mu rękę na policzku, a on trzymał ją w pasie przyciskając do siebie. W końcu jej ręka powoli spłynęła na klatkę piersiową i zamknęła usta, co skończyło ich pocałunek. Sherry wsunęła się bardziej pod kołdrę i położyła się plecami na nim, gdy patrzyła na niego co chwilę z dołu on spokojnie patrzył jej w oczy. Leżeli tak, dopóki ona nie zasnęła. Irlandczyk zrobił jej zdjęcie jak śpi na jego piersi. Niedługo później także zasnął.<br />
<br />
- Pobudka, dzieciaki ! - wykrzyczał Harry i rozsunął firany, aby słońce wpadło do pokoju.<br />
Sherry, ledwo przytomna potrząsnęła ramieniem śpiącego Nialla. - Lekarz już jest i muszę prosić Cię o wyjście, Niallerku - uśmiechnął się do niego.<br />
Horan pocałował dziewczynę w głowę na pożegnanie i zsunął się z łóżka. Dźwignął się na nogi i mozolnie zszedł po schodach. Dopiero na schodach zdał sobie sprawę, że nie powinien był tego robić.Wysoki mężczyzna w ciemno niebieskim swetrze, ciemnych jeansach i białą koszulą pod spodem i dużą walizką w ręku zbliżył się do łóżka. Miał brązowe włosy i ciemne oczy, oraz dwu dniowy zarost.<br />
- Jestem dr. Will Trent. Zmierzymy Ci teraz temperaturę, potrzymaj termometr w buzi przez trochę - wyciągnął szklany termometr i podał jej do ręki.<br />
Sherry potarła oczy i wsadziła do ust ziemny termometr. Czerwona rtęć szybko podniosła się do góry. Lekarz, aż podniósł brwi i wyciągnął jej z ust szklany przedmiot.<br />
- Teraz otwórz usta... - wziął drewnianą szpatułkę i przycisnął lekko do języka.<br />
Miała powiększone migdały, ledwo co widać było jej języczek. Na migdałkach były widoczne białe bruzdy. Tylko jedno przychodziło na myśl.<br />
- Inne objawy oprócz wymiotów ? - zapytał, chociaż znał już diagnozę.<br />
- Nie chcę nic jeść, głowa ją ostatnio częściej bolała, chyba tylko to - powiedział Harry przejęty z rękami skrzyżowanymi na piersiach.<br />
- Pobrałbym Ci krew, ale to już raczej nie będzie potrzebne. Masz mononukleozę - powiedział zdawkowo - Dzieciaki coraz częściej na to chorują. Jeżeli byłaś ostatnio na dworze, zgrzałaś się, potem wskoczyłaś pod prysznic, czy nawet przechodziłaś przez większy stres to pewnie dlatego. Dam Ci trochę leków przeciwbólowych i przeciwgorączkowych. Musisz trochę zjeść, to ważne, objawy powinny zniknąć za mniej niż dwa tygodnie, chociaż możesz także wyzdrowieć za dwa-trzy dni. Jak szybko postąpiła u Ciebie choroba, kiedy przestałaś jeść ? Pokaż na paluszkach - powiedział, a dziewczyn pokazała najpierw dwa palce, a potem siedem.<br />
- Dwa tygodnie ? - a ona kiwnęła głową. - Więc powinno Ci to zniknąć, za jakieś trzy dni, może cztery. Masz szczęście mieć tu taką opiekę, więc pozostaję Ci leżeć w łóżku. Wykuruj się i mam nadzieję, że z nikim się nie całowałaś w przeciągu tych dwóch tygodni ? - zaśmiał się, biorąc to jedynie za żart.<br />
- Ed... - wychrypiała ledwie szepcąc.<br />
- Podam mu w takim razie antybiotyki jeszcze dzisiaj i nic mu nie będzie. Niektórzy łapią to od razu po zetknięciu ze śliną, a inni trzymają to nawet miesiąc, czasami, kiedy się już chorowało wcześniej to nie chorują w późniejszych latach. - uśmiechnął się. - To tyle, raczej. Zdrowiej, Sherry.<br />
Lekkim krokiem wyszedł z pokoju, a Harry odprowadził go na dół, do windy. Po chwili jej brat wrócił do niej. Przyniósł szklankę wody i trzy tabletki, każda innego koloru i kształtu. Szybko je połknęła i popiła wodą. Padła na poduszki.<br />
- Co do nagrań w studiu to się nie martw. Simon odłożył je o tydzień, także się kuruj i odpoczywaj, ja będę w kuchni, zrobię Ci jakieś śniadanie, musisz jeść - uśmiechnął się, gdy wszedł na schody, cofnął się i zza ściany spojrzał na nią. - Mam nadzieję, to buzi w głowę od Niallera to nic poważnego - zaśmiał się i uciekł zanim dostałby poduszką, która trafiła w ścianę, tam gdzie była jego lokowana głowa.<br />
Dziewczyna osunęła się w poduszki. Spokojnie nich sobie leżała, myślała o wczorajszym pocałunku, jak o tak cudownym jak z Księciem. "W sumie to mogłabym przestać go szukać, gdyby Niall i ja... To byłoby coś, co byłoby bardziej realne, niż ja i jakiś koleś, który zapadł się pod ziemię. Chociaż nie powinnam... Co gdyby coś się stało i coś by się przeze mnie rozpadło ?" - nie chciała nawet w myślach powiedzieć, że ich zespół mógłby się rozpaść - "Nie myśl tak, nic się nie stanie, bo do niczego nie dojdzie, prawda ? Ogarnij się, nie próbuj mi się nawet w nim zakochać, czy inne takie bzdury" - skarciła się w myślach.<br />
Poczuła ponowne zmęczenie, które ją ogarnęło. Zamknęła oczy i nawet się nie zorientowała, gdy zaczęła zasypiać.<br />
Obudziła się późnym popołudniem. Jej zegar ścienny wskazywał godzinę wpół do osiemnastej. Czuła się znacznie lepiej, przełknęła ślinę. Gardło lekko ją bolało, w porównaniu z poprzednim bólem to nic. Czuła, że jej migdałki znacznie zmalały w objętości. Gorączka raczej spadła, bo nie było jej, ani zimno, czy gorąco, wręcz normalnie. Wyciągnęła się. Parę kości kręgosłupa jej strzeliła. Na stoliku nocnym zobaczyła zimną herbatę i dwa tosty z ketchupem w kształcie serduszka na nich. Na talerzu była karteczka "Jak wstaniesz to zjedz, a jak się poczułaś, że cudnie wyzdrowiałaś to możesz wpaść, ale tylko owinięta kocem, jak coś się stanie to dzwoń, lub pisz, gdyby nas nie było przy twym łóżku ~ Harry". Sherlock wypiła zimną herbatę i zjadła jednego tosta. Owinęła się kołdrą, bo nie znalazła nic innego. Zeszła z kapciach w kształcie butów Ronalda McDonalda do windy. Nikogo nie było w kuchni. Wszyscy musieli być na dole. Zjechała windą do ich apartamentu. Zayn leżał rozwalony na kanapie.<br />
- Siema, jak coś to w domu jest jeszcze Harry, Niall i Liam, Louis wyszedł. A i wszyscy siedzą w pokoju Harry'ego - uśmiechnął się. - Chcesz coś jeść, albo jakiś koc ? - zaproponował.<br />
- Jakbyś mógł mi przynieść aparat z góry, bo go zapomniałam, proszę - wychrypiała, może i gardło znacznie mniej ją bolało to nadal jej chrypa nie minęła.<br />
- Pewnie, to idź do chłopaków, a ja zaraz Ci go przyniosę - powiedział i wstał z kanapy.<br />
Sherlock poszła na pierwsze piętro, gdzie wszyscy mieli swoje pokoje. Każde były podpisane markerem przez nich samych. Pierwsze drzwi należały do jej brata. Zapukała i usłyszała krzyk brata zza drzwi :<br />
- Zayn, mówiliśmy Ci, żebyś sobie poszedł - warknął poirytowany.<br />
Dziewczyna zapukała ponownie, bo nie miała ochoty przekrzykiwać ich rozmowy, którą i tak słychać było na całym piętrze.<br />
- No czego... ? - krzyknął Liam i otworzył z zamachem drzwi. - Ups... - pisnął. - Wchodź, połóż się najlepiej do łóżka.<br />
Sherlock weszła do jasnoniebieskiego pokoju z dużym oknem wyjściowym na balkon. Meble w pokoju były białe i proste. Na przeciw drzwi na korytarz było łóżko wodne z zieloną pościelą. Na lewo od łóżka był niższy stół i pufy przy nim. Nad stołem, który miał imitować biurko była tablica korkowa z różnymi prezentami od fanek, czy paroma zdjęciami grupowymi i nawet jedno z siostrą, dokładnie to samo, które miała w szafce szkolnej. Niall leżał w łóżku przykryty kołdrą. Gdy weszła lekko wychylił głowę spod niej. Harry leżał na pufie.<br />
- Połóż się, Niall zrób jej miejsce - powiedział Styles.<br />
Blondyn posunął się, robiąc jej miejsce pod kołdrą. Sherry z gracją położyła się w łóżku i nakryła ich dodatkową kołdrą.<br />
- Zadzwonię do Danielle i jeszcze to omówimy - powiedział Liam i wyszedł szybko z pokoju.<br />
- Spoko... W ogóle wiesz, że Niall ma gorączkę ? - powiedział brat przybity.<br />
- Chyba mnie coś złapało... Poleżę sobie i mi przejdzie, lekarz już mi przepisał podobne leki, co Tobie, bo wpadł do nas potem, bo Harry się uparł, żeby nas przebadać - westchnął.<br />
Każde słowo przychodziło mu z trudem, bo bolała go głowa.<br />
- Niefajnie, Harry przyniesiesz nam jakiś koc, bo mi zimno - wychrypiała pierwszy raz do niego dzisiaj.<br />
- Pewnie - uśmiechnął się chłopak i od razu wyszedł z pokoju.<br />
- Okej, poszedł - powiedziała, gdy drzwi się zamknęły. - Lekarz powiedział Ci na co chorujesz ? - zapytała znienacka.<br />
- Nie, a co ? - zdziwił się.<br />
- Zaraziłeś się ode mnie mononukleozą... - powiedziała i poczuła się jeszcze bardziej winna.<br />
- Niby jak ? - prychnął, bo sądził, że się obwinia niepotrzebnie.<br />
- Słyszałeś o tym, że mononukleoza to choroba pocałunków ? - zapytała i wiedziała, że nie musi już nic mówić.<br />
- W każdym razie, było warto - uśmiechnął się i obrócił do niej twarzą, chcąc ponownie ją pocałować.<br />
- Taa, teraz będziesz leżeć w łóżku przez parę dni ledwo mówiąc... - obwiniała się i przyłożyła mu dłoń do ust, na znak by nawet nie próbował.<br />
- Przeżyję, póki będziesz mi przynosić ciepłą herbatkę - zaśmiał się z trudem, bo gorączka nie dawała mu już myśleć za trzeźwo.<br />
- Mogę, jeżeli obiecasz mi, że nie będziesz mnie całował, więcej - wydukała zażenowana.<br />
- Jak nie będę ? - poirytował się chory.<br />
- No, rozumiesz, nie będziesz... Nigdy ? - powiedziała, była poirytowana całą sytuacją, bo chciała go, ale nie mogła go dostać, nie tyle co dostać, jak w ogóle o nim marzyć.<br />
- Coś za coś, co dostanę w zamian ? - zapytał się zdenerwowany. - Chociaż nie ma takiej rzeczy za którą bym się wymienił, no chyba, że kolejny pocałunek, albo jakąś dawkę twych pocałunków miesięczną - zaśmiał się słabo.<br />
- Głupiś, ale niech będzie jeden pocałunek i nic więcej, proszę... - wyszeptała błagalnie, patrząc jak on ciężko oddycha.<br />
- To całuj, ale masz się postarać, bo nie zaliczę tego jako wymiany - starał się uśmiechnąć, ale zbyt był już ociężały.<br />
- Zaczekajmy z tym do innej chwili, bo zaraz tutaj zaśniesz, albo zemdlejesz - wtuliła się w niego, a on objął ją delikatnie.<br />
- Dziękuję za wyrozumiałość - pocałował ją w czoło.<br />
Po chwili do pokoju wszedł Hazza z kocem i aparatem. Przykrył ich oboje kolejną warstwą i usiadł na pufie biorąc do ręki laptopa. Skopiował zdjęcia Sherry z wczoraj na komputer. Gdy przeglądał je uśmiechał się do ekranu jak głupi. Ustawił sobie śpiącą siostrę na tapetę i wyłączył komputer. Sherry nawet go nie słyszała, miała zamknięte oczy i wsłuchiwała się w przyspieszony rytm bicia serca Horana. Styles na paluszkach wycofał się z pokoju zostawiając ich ponownie samych.<br />
<br />
______________________________<br />
Trochę ode mnie.<br />
Pierwsza sprawa, chcę wam podziękować z całego serca, bo pobiliście rekord wejść ze wszystkich dotychczasowych blogów, a jeżeli chodzi o obserwatorów, to także nowy rekord się pisze. Tyle liczb ! Po prostu jestem taka szczęśliwa. Dziękuję wam, gdyby nie wy to nigdy bym nie doszła tak daleko.<br />
Druga sprawa, to chcę wam życzyć miłego, długiego weekendu ! Czuję powoli już święta, także jestem trochę nakręcona.<br />
Trzecia sprawa, mam dla was małą ankietę odnośnie mnie i moich blogów. Nie wiem w sumie, cóż dalej robić ze sobą, także zdecydujcie za mnie. Nie umiem decydować, także zachęcam do głosowania. Jeżeli chodzi o ten blog to z ręką na klawiaturze mogę wam przyrzec, iż dokończę go, a rozdziały będę dodawać jedynie w czwartek, muszę zostać bez wyjątków, przykro mi.<br />
<br />
Z całą miłością do was,<br />
zawsze oddana<br />
Aria Jones.Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-68081481728870735742012-10-25T16:16:00.000+02:002012-10-25T16:16:55.101+02:00Rozdział 17Oglądali tak filmy ponad cztery godziny, na zewnątrz zrobiło się pochmurno. Sherlock powoli zasypiała na ramieniu Irlandczyka. Gdy dziewczyna zasnęła podczas drugiej części Niall zamknął komputer. Powoli wstał unosząc ją na rękach i kładąc ponownie w łóżku. Przykrył ją całą kołdrą, tak by nie marzła i odstawił laptop na stolik nocny. Sam zajął miejsce na kozetce i patrzył jak klatka dziewczyna powoli faluje oddychając. Uśmiechnął się do siebie i wyszeptał, tylko :<br />
- Ile bym dał, żebyś wiedziała o wszystkim, byłoby tak prosto...<br />
Słońce powoli chyliło się do wysokich budynków miasta, w pokoju zrobiło się szarzej. Jakby ktoś zabrał im coś cennego, a wszystkie nastroje zmieniły się znacząco do pogody. Niall zapalił sobie lampkę przy kozetce i dalej czytał książkę. Chociaż nie mógł się skupić na książce, bo co chwilę spoglądał na śpiącą Sherry. Poczuł wibrację w kieszeni, po chwili szybko zorientował się w której kieszeni jest telefon i szybkim ruchem go wyciągnął. Zobaczył parę odpowiedzi na jego tweety i nieprzeczytanego sms-a od Stylesa. Najpierw przyjaciele, więc otworzył wiadomość "O co chodzi z nowym trendem na TT - Nerry ? Mam się bać, w ogóle co porabiacie, bo ja jestem na pogadance u Simon'a i właśnie wyłączył mi internet ;(". Niall wyobraził sobie jak zdenerwowany Cowell na nich krzyczy, co go rozbawiło. Odpisał mu od razu, gdy przestał się niemo śmiać "Cher już śpi, oglądaliśmy film. Nie wiem, zaraz sprawdzę i Ci napisze ;)". Pospiesznie wszedł na TT w telefonie. Dostał około piętnastu tweetów, od śledzących go. Przeczytał parę z nich "We ship Nerry ! That's from Niall, and his cute friend Sherlock Walker, they're watching films right now x" ; "Nialler I see that you moved on x", napisała jego znajoma Demi Lovato co go rozbawiło, bo nawet mógłby powiedzieć, że już dawno o niej zapomniał. Teraz dopiero uświadomił sobie, że ludziom spodobała się para młodej siostry jego przyjaciela i on. Nie zobaczył nawet żadnego "hejta" z jego obserwowanych. W końcu przestał się uśmiechać jak głupek i napisał na Twitterze "Przepraszam, ale nie jesteśmy razem z Sherry, więc proszę nie shippować nas, nie pozwala mi na to przyjaźń Hazzy i rozsądek". Chciał już napisać do brata Sherlock, ale nie zdążył, bo wyświetlił się jego numer na ekranie, właśnie dzwonił. Szybko zbiegł po schodach i usiadł na czarnej kanapie.<br />
- Cześć - powiedział cicho Niall.<br />
- Nie masz mi zamiaru niczego powiedzieć ? - zapytał udając wkurzonego Harold.<br />
- Nic nie mam, wiesz, jakoś nic się nie działo, a i wiem co oznacza trend "Nerry" - powiedział rozbawiony Irlandczyk.<br />
- Też wiem i Simon jest tym trochę wkurzony - powiedział Harry - Nie powinieneś pisać tego ostatniego tweeta, o tym, że rozsądek Ci nie pozwala na bycie z nią, napisz zaraz coś mądrzejszego, albo zróbcie twitcama, a my zaraz wpadniemy, bo zaraz nas on wszystkich pozabija...<br />
- Dobra, jak tylko się obudzi to zrobimy, a czemu w ogóle on na was krzyczy ? - zapytał poruszony.<br />
- Bo uważa, że to nasza wina, że Sherlock się załatwiła i od początku są z nią problemy. Za bardzo wychodzi do przodu i jak ludzie widzieli ją z Zaynem, a potem z Edem, i teraz z Tobą to to jest dużym przegięciem. Więc ona ma powiedzieć o tym wszystkim, że nic, a nic nie ma pomiędzy żadnym z was, a co do Ciebie, mój drogi - zaśmiał się Harry i zmienił ton - To zarysuj to tak, żeby wyglądało, że się lubicie, wiesz narobisz sobie punktów, ale nie przegnij, po prostu jaja sobie rób jak zawsze. Dobra, ja kończę, bo zaraz mnie zabiją - ponownie się zaśmiał i rozłączył nie usłyszawszy nawet pożegnania Horana.<br />
Ten dzień stawał się po prostu coraz lepszy. Podszedł do lodówki i wyciągnął kubełek lodów miętowych z kawałkami czekolady, które Sherry trzymała na czarną godzinę. Wziął dwie łyżeczki, tak aby dziewczyna też mogła trochę zjeść jak wstanie. Wbiegł po schodach na górę, Walker siedziała już z laptopem na kolanach, jakby nawet się nie kładła spać.<br />
- Masz moje lody, dzięki kochany jesteś, ale poproszę jeszcze kawę, bo spać już nie chcę dzisiaj, a do wizyty lekarza zostało mi jakieś jedenaście-trzynaście godzin - powiedziała słodko, a Nialler postawił lody na stoliku nocnym i zbiegł zrobić kawę.<br />
Po chwili już był z powrotem z kawą przy jej łóżku. Usiadł obok niej i podał jej gorący kubek, gdy on sam zaczął zajadać się lodami.<br />
- Tak na marginesie, Nerry ? Serio ? - roześmiała się - Przyda się ludziom trochę zabawy w ziemniakowaniu, nie ma co.<br />
- Zdarza się, Simon powiedział, że powinniśmy zrobić twitcama, bo za często spotykasz się z chłopcami i powinnaś trochę wyjaśnień dać do sieci - wzruszył ramionami Nialler.<br />
- Niech będzie, jak wyglądam ? - zapytała, a on spojrzał na nią.<br />
Miała na sobie białą, luźną bokserkę, spodnie w niebiesko-czarno-szarą kratę i włosy spięte w nieformalny koczek, gdzie kosmki wychodziły jej w każdą stronę, jakby chciały się wydostać.<br />
- Może być, a ja ? - zapytał.<br />
Dziewczyna szybko omiotła go wzrokiem. Miał na sobie szarą bluzę zapiętą do połowy z kapturem, błękitną koszulkę i jak zawsze włosy w nieładzie.<br />
- Ujdzie, przynajmniej nie wyglądam najgorzej - zaśmiała się - To jedziemy z koksem ?<br />
- Tak - powiedział stanowczo i zatweetował o najbliższym wideo-czacie.<br />
Szerlock puściła link na także na TT i się zaczęło. Licznik oglądających po prostu się nie zatrzymywał, ciągle się powiększał z każdą sekundą czatu.<br />
- Zaczynaj - roześmiał się Niall, ale ona się skrzywiła - No, dobra, ja zacznę. Tak więc, cześć wam wszystkim ! - pomachali do nich szerząc się do kamery. - To moja przyjaciółka Sherlock i piszcie do niej pytania, a na wszystko odpowie, ale wiecie przyzwoite i nie dotyczące mnie, bo was zdyskwalifikuje to z zabawy - roześmiał się.<br />
- Tak, więc, pierwsze pytanie, które przeczytam będzie od @MikeyDirectioner453 - "Z kimś się obecnie spotykasz ?" . Odpowiedź brzmi... Nie, nie mam chłopaka, spotkałam się raz z Edem Sheeranem i mi wystarczy.<br />
- To jest fajne "Czy masz kogoś w Holmes Chapel za kim bardzo tęsknisz ?" - ucieszył się Nialler.<br />
- Tak, małą Elizabeth i jej tatę, no i oczywiście moją mamę, którą kocham nad życie, bo inaczej dalej bym gniła w sierocińcu, a no i znajomego ze Starbucks imieniem Eric - uśmiechnęła się.<br />
- Myślałem, że to z nim się spotykasz - powiedział Horan i spojrzał na nią z powagą, jakby nikt ich nie oglądał.<br />
- Wiesz... - Cher ściszyła głos - Chciałam, ale Harry mi wybił to z głowy, to jednak palant, lubię go, ale nic po za tym... - uśmiechnęła się i wróciła do czytania pytań - Pytanie do Niall'a ! "Byłeś u Michelle Highbrow na weselu z parą, czy też bez i czy może kogoś tam poznałeś ?" - spojrzała na niego i poruszyła zabawnie brwiami.<br />
- Technicznie to nic nie pamiętam do momentu, kiedy oblałem się jakimś napojem i musiałem zmienić garnitur - skłamał i nerwowo się zaśmiał. - Ale nic nie wiecie. Dalej, Sherlock, według internautki @AnonymousTruthTeller jesteś w głębszej relacji z Zaynem Malikiem także, jak się do tego ustosunkujesz ?<br />
- Powiem tylko, że on ma dziewczynę i jest bardzo śmieszny, a ja nigdy w życiu nie zdradziłabym żadnej dziewczyny. Wiecie, my, dziewczyny trzymamy się razem. Zawsze wybrałabym przyjaciółkę, nad chłopakiem, przepraszam mój przyszły wybranku - skrzyżowała palce mając nadzieję, że ktoś przed ekranem może być jej przyszłym mężem.<br />
-Widzę, że już polujesz na chłopaka, przydałby Ci się jakiś porządny - zaśmiał się.<br />
- A znasz jakiegoś ? - zrobiła poważną minę, chociaż wiedziała o co mu chodzi.<br />
- Bardzo śmieszne - zrobił smutną minkę, spuścił wzrok i skrzyżował ręce na piersiach.<br />
Ona położyła mu rękę na policzek, żeby się rozchmurzył. Spojrzała na ekran, po czym od razu się roześmiała, bo oglądający żądali pocałunku, co ją rozbawiło.<br />
- Przykro mi, ale nie pocałuję go, bo... Nie potrafiłabym szczerze - stwierdziła poważnie.<br />
- Czemu ? Znaczy się, oni też chcą wiedzieć - poirytował się zabawnie Niall, udając zdenerwowanego.<br />
- Bo to przyjaciel mojego brata, więc raczej by mnie potem mój braciszek zabił, a sama nie chciałabym Ci robić obciachu - powiedziała obojętnie.<br />
- Daj spokój, Hazzy się boisz ? - zaśmiał się - Z resztą, oni dalej chcą tego całusa - pokazał na monitor i podniósł brwi.<br />
- No dobra, ale tylko jednego i to w policzek, dobrze ? - powiedziała lekko poirytowana, ale trzymając uśmiech na miejscu.<br />
On obrócił głowę i wskazał na policzek. Ona zbliżyła się i chciała szybko go pocałować, zamknęła na moment oczy, ale zamiast gładkiego policzka poczuła ciepłe usta. Od razu się odsunęła.<br />
- Chyba sobie żartujesz ! - podniosła głos - Głupek, nic nie powiem, bo ludzie nas oglądają, ale potem to Ci nawciskam...<br />
- W każdym razie, tak wiem, że wam się podobało, mi też i jej też na pewno, ale teraz się do tego nie przyzna - uśmiechnął się. - Kolejna pytanie, Sherry "Czemu nie chcesz być z Niallerem, ale prawdziwy powód, a nie powód brata?" pisze @Real_Aria.<br />
- Ponieważ - spojrzała na niego zaciekle. - Jest głupi, wkurzający, robi dziwne rzeczy, ale... - wróciła do normalnego, miłego tonu. - Zresztą nawet go nie znam, dopiero co się poznaliśmy i jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nie chcę, żeby jakbyśmy już coś mieli to się skończyło, kiedyś lubiłam bawić się uczuciami, ale chciałam z tym skończyć, bo jak się robi poważnie ja po prostu uciekam. Nie chciałabym skrzywdzić kogoś takiego jak on, bo on jest strasznie wrażliwy i opróżniłby lodówki z lodami w całym Londynie - zaczerwieniła się trochę ze wstydu, trochę myśląc o Niallu i niej. - Jeżeli, byśmy już byli razem, to nie chciałabym także żadnej nienawiści także ze strony fanów One Direction, bo to też rani, dziewczyny wiecie ? Jak byście się czuły, gdy jakaś dziewczyna pisała do was non stop, że nie powinnyście być z chłopakiem, którego kochacie i wiesz, że go nie zostawiłybyście, ale po takich wiadomościach pojawiają się wątpliwości. Nie chcę czegoś, co miałoby się skończyć przeze mnie i moją głupotę, bądź, przez was i wasze "hejty" - powiedziała smutno. - To jedynie spekulacje i nie zwiążę się z kimś, kto mówi na dziewczynę "malina" - roześmiała się.<br />
- Nie martw się i tak kiedyś będziesz moja bez względu na wszystko - pocieszył ją lekko chichocząc, a ona zaczęła okładać go poduszką.<br />
Ona zaczął się bronić chwytając drugą poduszkę. Ich śmiech unosił się po całym mieszkaniu. Nie słyszeli nawet jak Harry i Liam weszli po schodach. Liam zaśmiał się patrząc na nich i wziął komputer. Spojrzał w kamerę i się wyszczerzył.<br />
- Jak fajnie, robicie tweetcama ! Cześć wszystkim ! Jak tam ? Pewnie dobrze, a teraz pokażę wam co się dzieje - obracał powoli laptopem o 360 stopni i komentował - No to tak, Harry stoi obok mnie, tam na łóżku walczy "chora" Sherry i Niall na poduszki, tam jest łazienka, a tu usiądziemy z Haroldem i pogadamy z wami - wskazał na kozetkę i na niej usiadł z lokowanym chłopakiem. Spokojnie mówili do fanów śliniących się po drugiej stronie ekranów. Niall i Sherry w końcu padli na łóżku zmęczeni, śmiejąc się i patrząc w sufit.<br />
- Dobrze mieć taką kumpelę - uśmiechnął się Irlandczyk, ale na nią nie spojrzał, z resztą ona także nie miała ochoty tego robić.<br />
- W sumie, przynajmniej nie musisz udawać, że jesteś hetero, czy, że nie lubisz się obżerać, albo, że nie boli Cię brak alkoholu i lodów w lodówce - roześmiała się, a on uderzył ją poduszką w twarz.<br />
- Zdarza się... - powiedział, gdy ona przestała się śmiać.<br />
- Ale nie obrażaj się, zresztą... Mogę Ci teraz dogryzać, bo pocałowałeś mnie na oczach tych paru milionów ludzi... To nie było profesjonalne... - wycedziła.<br />
- Bo tweetcamy nie mają takiego zamiaru, bo wiesz, chociaż jesteś młodsza ode mnie o dwa lata jesteś doroślejsza niż wszyscy dookoła mnie, włączając mnie. Jesteś jak... Caroline Flack ! Ona to była okropna, nie mogłem przestać się śmiać, gdy ludzie wypuszczali plotki na temat jej i Hazzy, chociaż i tak nikt z nas nie wie, co dochodziło w jej apartamencie między nimi, ale on oczywiście zaprzecza jakiemukolwiek stosunkowi - zaśmiał się Horan.<br />
- Trzeba czasem być dorosłym, jakoś przyszło mi to w ogólniaku, dookoła pełno dzieciaków, jakiś zboczeńców i debili, trzeba było wziąć się w garść i wydorośleć - wzruszyła ramionami, "bycie sobą" było jej obojętne.<br />
- Ale teraz jesteś gwiazdą, powinnaś robić to co chcesz i kochasz, nie uważasz ? Mówiłaś, że straciłem miłość do tego co robię, ale twoja też najwyraźniej wyparowała - odpowiedział z nadzieją.<br />
- Może i tak, ale robię co muszę, w końcu na razie nie mam potrzeby pokochania tego, lubię to co robię, chociaż jeszcze tego nie wypróbowałam, chyba przeraził mnie trochę widok tysięcy ludzi, studia nagraniowego, wymagań, całego tego świata celebrytów.<br />
- Do tego trzeba przywyknąć, zobaczysz, trochę pomocy na samym początku Ci nie zaszkodzi, wystarczy poprosić, a nauczymy Cię się bawić - zaproponował Niall.<br />
- Przykro mi, ale nie skorzystam, bo kończy się to zawsze tak samo, a ja nie chcę już pić... - wyszeptała, tak by jej brat tego nie dosłyszał.<br />
- To, że pijesz nie znaczy, że się będziesz dobrze bawisz - obrócił się do niej na łóżku i patrzył na nią z profilu. - My bawimy się dobrze nawet bez alkoholu, bo nasze życie to zabawa, wiesz ? - ona obróciła się do niego twarzą.<br />
- Patrzcie jakie gołąbeczki ! - krzyknął Liam i obrócił laptopa na nich, a wtedy Niall przykrył jej twarz kołdrą, żeby nic nie widziała, a oni się śmiali.<br />
Gdy kamera powróciła na kolana Payne'a Niall zabrał kołdrę sprzed jej twarzy.<br />
- Widzisz ? - powiedział spokojnie. - Nie było śmiesznie ? - uśmiechnął się i przysunął do niej, pod kołdrą dotknęli się stopami, a Niall od razu je zabrał i cicho krzyknął. - Jakie to zimne ! Ma gorączkę, a jej stopy aż mrożą dookoła.<br />
Pomimo tego, że były lodowate, kazał jej podciągnąć kolana pod brodę, a sam wziął jej stópki w obie dłonie, tak, aby je ogrzać. Dziewczyna zachichotała, bo miała łaskotki na nich. Irlandczyk tym razem odpuścił i zaczął pocierać rękami, aby szybciej je zagrzać.<br />
- Lepiej ? - zapytał i puścił jej stopy, teraz delikatnie się nimi zetknęli.<br />
- Zdecydowanie - uśmiechnęła się, wciągnęła powietrze nosem i ponownie poczuła jego zapach, który już znała, lecz dalej nie wiedziała skąd. - Czym tak pachniesz, znam ten zapach ? - nie wytrzymała.<br />
- Moje ulubione perfumy, mam jej zawsze nosić na sobie, bo to podobno przyciąga dziewczyny, najwyraźniej działa - zaśmiał się.<br />
- Nie zaprzeczę jest ładny, sprzedają go gdzieś w sklepach, w sensie, czy ogólnie jest popularny, bo go znam i to za dobrze - ciągnęła ten temat.<br />
- Mają go jedynie ludzie od nas, w sensie nasz stylista razem z wizażystką wybrali nam zapach, to jest mój, nawet nie znam firmy, po prostu dostaję buteleczki - odpowiedział obojętnie.<br />
- Kurde... Niesamowity jest, strasznie przyciąga, masz dobrych kreatorów wyglądu - odpowiedziała i zaciągnęła się ponownie.<br />
- Spokojnie, jak chcesz mogę dać Ci moją bluzę na noc - zaśmiał się.<br />
- Dobra, łatwiej mi się zaśnie - ucieszyła się, a on się ponownie zaśmiał i machnął palcem w jej nos.<br />
Po czym wstał i dał jej bluzę. Podszedł do chłopaków i wdzięczył się do kamery. Sherlock przytuliła do siebie bluzę i westchnęła patrząc na śmiejących się chłopców przed jej laptopem. W końcu zamknęła oczy, ale gdy nagle ucichło otworzyła je i zobaczyła jak szperają jej w szafkach, a Liam przykłada palec do ust, żeby chłopcy byli ciszej, bo ona się obudzi.<br />
- Co robicie ? - zapytała zdezorientowana.<br />
Niall znalazł mały, niebieski, kartonowy sześcian. Usiadł na podłodze i go otworzył, a ona zaczęła krzyczeć :<br />
- Zostaw to, Harry zabierz mu, nie dotykaj tego, idioto ! Niall, no, przestań ! To moje, trochę prywatności... Nia...- nie dokończyła, wydzierała się, aż w końcu zachrypła i natychmiast się zamknęła, bo nie mogła wypowiedzieć nawet słowa więcej.<br />
Chłopcy patrzyli na nią, jak stara się wypowiedzieć ponownie słowo, ale nie mogła, jakby jej struny głosowe nawet nie istniały. Irlandczyk pozostawił pudełeczko na ziemi i razem z Haroldem podbiegli do dziewczyny. Liam na bieżąco omawiał sytuacje fanom. Niall kazał jej położyć się na wznak, a brat przyniósł jej wodę. Ta się napiła, ale dalej ciężko było jej wypowiedzieć słowo. Kiwnęła głową, żeby podali jej kartkę i długopis.Następnie napisała, a Liam czytał na głos :<br />
- "Precz od moje pudełeczka, matole. Harry podaj mi je i niech nikt się nie waży go więcej szukać, czy dotykać. W ogóle co wy robicie i czemu na żywym czacie szperacie mi w szafkach ? Porąbało ?!" - przeczytał teatralnie.Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-45217430891081341812012-10-20T15:44:00.000+02:002012-10-20T15:46:16.200+02:00Rozdział 16Zayn i Sherry weszli do cichego budynku wytwórni płytowej. Stanęli przy recepcji. Siedziała tam Sam.<br />
- Cześć, Sam, wiesz może gdzie miałem zaprowadzić Sherlock na nagranie demo z Sheeran'em ? - zapytał z delikatnym uśmiechem, a Sherlock zaczęła się denerwować.<br />
Chwyciła go za rękę. Przeszedł ją dreszcz. A co jeżeli jej się nie uda ? Będzie zbyt zestresowana ? Coraz gorsze myśli przychodziły jej do głowy, nie słuchała nawet głupiej gadaniny, którą prowadziła recepcjonistka z piosenkarzem. Ściskała jego rękę i traciła powoli rozsądek. W końcu chłopak pociągnął ją za sobą do windy. Ledwo przytomna ze strachu szła niepewnie za nim. Gdy drzwi windy się zamknęły, on się w końcu odezwał :<br />
- Co się stało ? Nie denerwuj się. Przecież nic się nie dzieje - mówił.<br />
- Ale... - nie zdążyła nic powiedzieć, bo on już trzymał ją w objęciach.<br />
Winda znowu się rozsunęła, a przed nimi stał rudowłosy piosenkarz - Ed Sheeran, czekający na nich. Nie mógł się doczekać spotkania z siostrą Stylesa. Na ich widok cały poczerwieniał. Zrobiło mu się głupio, bo myślał, że ona także coś do niego czuła, a właśnie teraz zobaczył ją w objęciach "tego" Malika. Ściskająca się para nie zauważyła, jak winda otworzyła i zamknęła się ponownie. Mulat odsunął ją od siebie i trzymał na wyciągnięcie ramion.<br />
- Posłuchaj mnie, wszystko jest dobrze. Ja tam będę, nic nie pójdzie źle, będziesz śpiewać, nagrywać powtórki, dokładnie to co my w studiu. Nikomu nie udaje się za pierwszym razem. Nie masz się czego bać, zrozumiałaś ? - powiedział poważnie, a ona pokiwała głową, ale minę dalej miała wystraszoną.<br />
Kliknął, aby winda się rozsunęła i zobaczyli lekko zdezorientowanego Ed'a.<br />
- Cześć... wam - powiedział niepewnie na powitanie.<br />
Sherry podeszła do niego i pocałowała go w policzek z dalej pustym wzrokiem.<br />
- Coś się stało ? - zapytał Zayn - Stoimy tu jak kołki, chodźmy nagrywać.<br />
- Cher ? - zapytał rudy - Wszystko okej...? Bo raczej się nie wydaję...<br />
Dziewczyna chciała coś powiedzieć, już otworzyła usta... Niestety to nie słowa z nich wyleciały, lecz wymiociny spowodowane zdenerwowaniem. Zwymiotowała wprost na podłogę i buty Eda, który nie zdążył odskoczyć. Zayn chwycił jej włosy w oczekiwaniu na dalszy ciąg. Na szczęście nie zwymiotowała od razu ponownie. Chłopcy zdążyli zaprowadzić ją do najbliższej toalety, gdzie dziewczyna już wymiotowała nad sedesem. Ed stał przy umywalce i czyścił buty, cicho klnąc pod nosem.<br />
- Jak się czujesz ? - zapytał Mulat klęcząc przy niej, podał jej gumkę do włosów, by sobie je związała.<br />
- Gorzej niż przed tym jak tu weszłam. Chyba nici z dzisiejszego nagrywania, muszę... - kolejna porcja zwróconego jedzenia wylądowała w toalecie.<br />
- Iść do lekarza ? Zgaduję. Zawiozę Cię do domu i przyślę jakiegoś lekarza - zaoferował, Ed poirytowany całą sytuacją chciał, by Malik zniknął, by to on trzymał jej włosy, by to on obejmował ją w pasie, by to on był dla niej teraz ważny.<br />
- Zayn miałem Cię wysłać do Simon'a. Idź lepiej już i przeproś go ode mnie, że zająłem się najpierw chorą. Tak to sarkazm, bo wiem, że będzie wściekły... Idź już - krzyknął zdenerwowany Sheeran, gdy widział, że chłopak nie zareagował od razu, bo ważniejsza była ona niż Simon i jego kariera.<br />
Po kolejnych paru wymiotach rudzielec wziął wiaderko i podniósł ją z ziemi. Sherlock, chyba nie miała już czym wymiotować, bo gdy przechodzili przez cały budynek do wyjścia to wiaderko nawet się nie napełniło. Wsiedli do czarnej taksówki, która zawiozła ich pod apartamentowiec dziewczyny. Sheeran eskortował ją, aż do łóżka, gdzie ta się położyła pod kołdrą. Przyniósł jej z apteczki na dole ziołową wódkę, która według kapucyńskich mnichów jest najlepsza na zatrucia. Łyknęła szybko łyżeczkę leku. Zwinęła się w kulkę i zamknęła oczy. Ed, gdy zobaczył, że dziewczyna nie wymiotuję już i stara się zasnąć wsiadł spokojnie do windy. Zjechał o piętro niżej i wszedł do mieszkania chłopców. Harry siedział rozwalony na kanapie razem z Niallem i Louisem.<br />
- Cześć, co tu robisz ? - zapytał radośnie Harry na jego widok i wstał, by się przywitać.<br />
Podali sobie ręce, Niall skinął głową, a Lou zamachał z szerokim uśmiechem powracając do monitora laptopa razem z Irlandczykiem.<br />
- Musieliśmy zrezygnować z sesji nagraniowej, bo twoja siostra się czymś zatruła, czy coś. Leży na górze i powoli zasypia, dałem jej ten kapucyński spirytus i chyba jej pomógł trochę... - wytłumaczył rudy trochę poruszony, ale spokojny.<br />
- Dzięki wielkie, że ją przywiozłeś. A gdzie Malik ? - zapytał i nacisnął w przycisk powracający windę.<br />
- U Simona. To leć, ja też będę mykał. Zajmiesz się nią ? - Harry skinął głową i zniknął w windzie.<br />
Sheeran musiał czekać na powracającą w górnego piętra. Chłopcy na kanapie nerwowo się szturchali, ale nie chcieli rozmawiać przy znajomym Stylesa, bo nie przepadali za nim. Był jak to zawsze określali "pijaczyną", za dużo gadał i za łatwo dochodziło mu się do dziewczyn.<br />
- Coś nie tak ? - zapytał patrząc na ich zachowanie.<br />
- Nie... - powiedział zażenowany Lou - Tak sobie się przepychamy.<br />
- Taa, spoko. - przewrócił oczami rudzielec.<br />
- A jak tak w ogóle ? Byłeś ostatnio na randce z Cher, opowiadaj - powiedział ciekawy Irlandczyk, bo wiedział, że wokalista i tak im wszystko powie, nie potrafił trzymać języka za zębami.<br />
- Pogadaliśmy trochę, no ogólnie nasze usta miały lepsze zajęcia od rozmów, jeżeli wiecie o co mi chodzi - uśmiechnął się - Wątpię, żeby i tak coś z tego wyszło, w końcu to tylko jakaś małolata, szczerze... Lubię ją, ale to dziewczyna bardziej na jedną noc, niż śniadania z rana - jedna z zalet dla ludzi znających wokalistę to to, że najpierw mówi potem myśli, Niall odchrząknął poirytowany.<br />
- O patrz twoja winda - wyręczył go Louis przed wyrzuceniem z siebie paru niepotrzebnych wyzwisk.<br />
- To cześć ? - Tomlinson kiwnął głową, a Ed pomachał im na pożegnanie i winda się zatrzasnęła.<br />
- "Dziewczyna na jedną noc" ?! - wykrzyczał zdenerwowany Horan - CZY Z NIM JEST WSZYSTKO OKEJ ?!<br />
- Spokojnie... W końcu skoro się ślinili całą randkę to znaczy, że jest trochę łatwa... - powiedział cicho chłopak z Doncaster, a drugi uderzył go w ramię.<br />
- Poleciała na niego, bo to jej idol, to dlatego... Chodźmy już do niej, chcę wiedzieć jak się czuję, no...<br />
- Ech, Ci Irlandczycy... - westchnął, rozłożył ręce i zabawnie przewrócił oczami.<br />
<br />
Harry przyniósł siostrze gorącą herbatę. Sherlock blada jak ściana podparła się na łokciu i wzięła od niego kubek.<br />
- Przebrałabyś się w piżamę, czy coś ? - Sherry kiwnęła głową i oddała mu ciepły kubek.<br />
Poszła do łazienki i wolno przebrała się w kraciastą piżamę. Głowa jej pulsowała, czuła, że ma gorączkę. Wsunęła się ponownie pod kołdrę i wzięła łyk herbaty.<br />
- Dzięki - powiedziała zmęczona.<br />
- Luz, jutro z rana przyjdzie lekarz, wytrzymasz ? - ona kiwnęła głową - Gorączka pewnie i tak nie zejdzie, mam nadzieję, że nie będziesz wymiotować. Zostanę z Tobą na noc, dobra ?<br />
- Nie musisz, spoko przeżyję... - przełknęła herbatę - Musisz też się wyspać, przyślij recepcjonistę, czy kogoś. Nie dam Ci siedzieć przy mnie całą noc - wychrypiała, głowa pulsowała jej z bólu coraz mocniej.<br />
- Zobaczymy, odpocznij, ja wezmę sobie książkę, czy coś i zasiądę na tej pięknej kozetce w rogu - wskazał na skórzany mebel i wstał.<br />
Sherlock poirytowana jego opiekuńczością odłożyła herbatę na stolik nocny i rzuciła się na poduszki. Zakryła się po szyję kołdrą. Zamknęła oczy i starała się zdrzemnąć, ale głowa, gorączka i skręcający pusty żołądek dawały się we znaki. W końcu jednak wsłuchała się w przewracanie stron książki przez jej brata, który cicho siedział w kącie. Dawało jej to poczucie bezpieczeństwa, więc ze spokojem w sercu zdrzemnęła się.<br />
Po paru godzinach obudziła się z chęcią zwymiotowania paru łyków herbaty. Zobaczyła pusty mebel w rogu i książkę otwartą na nim. Chwyciła szybko wiaderko zabrane ze studia i ponownie zwymiotowała wodą. Zaczęła się krztusić, ale połknęła ślinę i starała się nie wypuścić nic z ust. Wytarła usta rękawem dużą koszulą w kratę, która leżała na łóżku z nie wiadomo jakiego powodu. Padła na łóżko i czuła jak jej szkielet nie daje już rady. W kościach ją łamało, jakby miała za sobą całe życie.<br />
- Znowu wymiotowałaś ? Jeszcze masz czym ? - powiedział Niall, który wbiegł po schodach, by zobaczyć, czy wszystko jest dobrze z dziewczyną.<br />
- Chyba to były ostatnie wymioty na dzisiaj, ale mam wrażenie, że będzie już tylko lepiej... - wymamrotała.<br />
Chłopak wziął wiadro i wylał zawartość do sedesu, następnie umył je w kabinie. Usiadł na skraju łóżka i spoglądał na nią z ukosa.<br />
- Widzę, że moja koszula się przydała - uśmiechnął się i wrzucił ją do pralki w łazience.<br />
Potem usiadł na kozetce i powrócił do lektury, którą jej brat tu zostawił. "Dla Ciebie Wszystko" Nicholas'a Sparks'a. Podciągnęła się na poduszkach i siedziała patrząc się na czytającego. Przewróciła lekko głową, która zdawała się ważyć tonę.<br />
- Mógłbyś mi przynieść parę aspiryn, albo coś mocniejszego, bo nie wytrzymam za długo... - wyszeptała i złapała opadającą głowę.<br />
Blondyn od razu zbiegł po schodach i wyciągnął z apteczki buteleczkę plastikową wypełnioną po brzegi małymi białymi tabletkami. Nalał wody do szklanki i zaniósł dziewczynie.<br />
- Daj mi cztery - Horan wysypał sobie na rękę cztery tabletki i podał jej wodę.<br />
Sherlock wzięła od niego tabletki i popiła je całą szklankę zimnej wody, który przechodziła przez jej gardło mrożąc jego ściany.<br />
- Zrób coś dla mnie, już ostatnią rzecz, podaj mi komputer...<br />
- Dla Ciebie wszystko - powiedział pod nosem i podał jej cienkiego laptopa firmy Apple z fioletowo-czarnymi paskami na zewnątrz.<br />
- Wszystko ?<br />
Bo wiesz, mogę załatwić wszystko - uśmiechnął się na pocieszenie.<br />
- Usiądź ze mną, bo tak siedzisz na tej kozetce jakbym gryzła... - po namyśle dodała - Chociaż pewnie się zarazisz, więc lepiej nie.<br />
- Spoko, jestem - usiadł obok niej, ściągnął buty i wsunął się pod kołdrę.<br />
Dziewczyna położyła głowę na jego ramieniu i poczuła jego zapach. Znała już go, ale nie mogła sobie przypomnieć skąd, gorączka i ból głowy jej tego nie ułatwiały. Otworzyła komputer. Weszła na YouTube. Znalazła swój cover z Zayn'em. Miał już lekko ponad milion. Uśmiechnęła się, chociaż bardziej przypominało to grymas, nie miała siły nawet na uśmiech. Zaczęła czytać komentarze. Nawet Ci, którzy nie lubili One Direction komentowali, że ma ona niesamowity głos. Komentarzy było równie dużo, co wejść na sam filmik. Potem weszła na Facebooka. Miała ponad pięćset zaproszeń do znajomych.<br />
- I co mam teraz zrobić ? - powiedziała patrząc na niewyobrażalną liczbę osób, chcących bycia w jej gronie znajomych.<br />
- Napiszemy do administratorów, że jesteś już sławna i potrzebujesz prywatnego konta - powiedział Niall, jakby to miało być oczywiste.<br />
Otworzył nową kartę i wszedł na jej skrzynkę pocztową. Napisał wiadomość do dziwnego adresu mailowego o przeniesienia konta na prywatne. Po chwili usłyszeli dźwięk powiadomienia na Facebooku. Chłopak na nią kliknął i wyświetlił im się komunikat.<br />
"Jesteś już sławną osobą, więc chcemy dbać o Twoje bezpieczeństwo. Teraz możesz spokojnie przeglądać i zapraszać celebrytów, takich jakim sam jesteś. Oczywiście twój profil nie jest już widoczny dla osób, które nie są w Twoich znajomych. Jedynie twoi znajomi mogą Cię teraz widzieć. Dziękujemy za zgłoszenie się do nas ! W razie innych problemów pisz do nas na nasz e-mail.".<br />
- Dzięki, jesteś wielki - uśmiechnęła się, nabrała już trochę koloru, a mięśnie jej twarzy nie były tak sztywne jak wcześniej.<br />
- Proszę, jak chcesz to moglibyśmy Ci założyć fanpage'a, w końcu każdy artysta musi mieć takiego - zaproponował.<br />
- Może później. Teraz to już nic mi się nie chcę - stwierdziła i wstała z łóżka - Idę do łazienki...<br />
Chłopak wszedł na swojego Twittera. Przeglądnął parę tweetów znajomych i dodał do obserwowanych Sherry. Potem napisał do niej "Wracaj szybko do zdrowia ! xx. Nie mogę się doczekać, aż będziesz skakać po meblach : D". W łazience rozległ się dźwięk powiadomienia z serwisu. Niall uśmiechnął się do siebie. Odświeżył stronę i zobaczył, że dziewczyna już odpowiedziała "Nigdy nie skakałam po meblach ! Po prostu jestem szczęśliwa, że mieszkam nad czterema głupkami x". Blondyn zaśmiał się do siebie. Zastanowił się, co by było, gdyby Sherlock nigdy się nie dowiedziała, że się już skądś znają ? "Jest nas przecież pięciu ? Z resztą, wróć do mnie i pooglądajmy jakiś film : D", napisał chłopak bez zastanowienia. Jego fanki, pewnie już przeczytały ich małą konwersacje, już zaczną ich śledzić i wytykać palcami. Zaraz będą trendować, że Sherry nie będzie dla niego dobrą dziewczyną, na co ona albo się nie przejmie, jakby go nie lubiła, albo wręcz przeciwnie. "Nie liczę Louisa, bo jest z was najbardziej dorosły, chociaż Liam głupi też nie jest, no dobra, może mieszkam nad trzema - Tobą, Zayn'em i Harry'm. Moglibyśmy pooglądać w sumie coś, ale mam nie płakać :)". Drzwi do łazienki otworzyły się, Cher stała z telefonem w ręku, gdy siadała na łóżku dostała powiadomienie o tweecie "Obiecuję, że przy mnie nie da się płakać, chociaż oferuję moje ramię, jakby co, więc wskakuj pod kołdrę, bo nie wyzdrowiejesz :) x". Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i wsunęła się pod pierzynę obok Irlandczyka.<br />
- To co oglądamy, Księżniczko ? - uśmiechnął się Niall szeroko.<br />
- Jak mnie nazwałeś ? - zapytała zdezorientowana, tylko jedna osoba ją tak nazwała świadomie i to był jej Książę.<br />
- Księżniczką, bo w końcu będę się Tobą opiekować i masz być jak to ujął Harry "rozpieszczana jak księżniczka". Więc tak Cię nazwałem, coś nie tak ? - wytłumaczył się szybko lekko zdenerwowany, lecz nie dał tego po sobie poznać.<br />
- Aaa... - odpowiedziała lekko zrezygnowana - N-nie wiem - zająkała się - Na co masz ochotę ?<br />
- Obojętnie, żeby było ciekawie. Ulubiony film twój, w takim razie ?<br />
- Harry Potter, zatem, ale puść mi ostatnie dwie części, bo ich nawet nie pamiętam, chociaż książkę czytałam, aż za dużo razy - zaśmiała się sztywno.<br />
- Niech będzie, trochę magii nie zaszkodzi - uśmiechnął się.<br />
<br />
_____________________________________________<br />
<br />
Tak jak obiecałam, rozdział 16 pojawił się w sobotę. Mam nadzieję, że jak Cheray mi pomoże to wszystko będzie szło lepiej i szybciej. Zabieramy się do pracy. Polecacie jakieś imaginy, bo mogłabym coś poczytać ? ;))Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-91340141974162954492012-10-18T18:14:00.001+02:002012-10-18T18:18:15.037+02:00Rozdział 15Muzyka leciała w tle całego wydarzenia. Mam na myśli ich rozmowę. Słychać było ich śmiech w całym pomieszczeniu oraz Youth - Daughter. Idealny podkład.<br />
- Co byś robiła, gdyby nie Harry i Simon ? - zapytał Ed.<br />
- Nie wiem, pewnie pomagała mamie i fangirlowała na twitterze do Ciebie - roześmiała się.<br />
- Miło słyszeć, też bym fangirlował, gdyby nie to, że jest chłopcem, ale tak to fajnie, jak ktoś w ogóle fangirluje - zaśmiał się.<br />
- Pewnie tak, jestem ciekawa, czy mi się uda chociaż na coś takiego co miała miała Duffy - powiedziała.<br />
- Raczej, będziesz jak Cher Lloyd, już nawet podobnie na was mówią - uśmiechnął się i przysunął do niej.<br />
Siedzieli po turecku twarzą w twarz w holu kina.<br />
- Dzięki, ale raczej tak nie będzie. Wiesz Ty próbowałeś tyle razy, aż Ci się udało. Ja taka nie jestem, jak się nie udaję to się poddaję, ale nie rozmawiajmy już o mnie - rzuciła.<br />
- Tak szybko się nie poddałaś, skoro Ci się udało bez X-factora - uśmiechnął się - Niech będzie, ale raczej nie będziemy mówić o mnie, co ?<br />
- Czemu nie ? Znam Cię, ale tylko jak byłam fangirlującym ziemniakiem, teraz chcę Cię poznać tak naprawdę - uśmiechnęła się szeroko - Kim jest Ed Sheeran ?<br />
- Hm... Ed Sheeran to... Dzieciak, który kocha żyć, bawić się i żyję jedynie muzyką. Robi to co kocha i to się dla niego jedynie liczy. Urodził się w Halifax, ale żył jedynie w Suffolk. Ledwo co odrósł od ziemi, a już pisał piosenki. Nigdy się nie poddaje, nie potrafiłby żyć bez serca i gitary. Szuka niebezpiecznie często swojej jedynej, ale się nie poddał nawet na chwilę. Spodobała mu się pewna dziewczyna, nasłuchał się o niej bardzo dużo, ze względu na jej brata. Zaczyna się zastanawiać, co ona o nim myśli, bo raczej nie uważa się za dobrą partię. A ona poszła z nim jedynie, dlatego, bo lubiła jego muzykę, chociaż na widok jego włosów aż miała torsje. Więc, co na to Sherlock ? - zapytał, lekko podenerwowany.<br />
- Sherlock umówiła się z tym dzieciakiem, Ed'em, bo jest romantyczny, wrażliwy, a na widok jego włosów to, aż jej ciepło. Po za tym, pociąga ją jego zapach. Uwielbia męskie perfumy i jest ciekawa co wyjdzie z ich randki - uśmiechnęła się i przejechała po jego ręce swoją.<br />
- Sheeran'owi, aż zabiło serce szybciej. Sherlock, chyba przesadza, aż taki fajny on nie może być. Chociaż, kto wie ? - zaśmiał się, a ona się jeszcze bardziej zbliżyła.<br />
Dzieliły ich centymetry. Sherlock przygryzła wargę.<br />
- Ja wiem, bardzo go lubię - zamknęła oczy, miała nadzieję, że ją pocałuje, ale po sali rozległ się dzwonek obwieszczający początek filmu.<br />
Wszyscy zaproszeni zaczęli tłoczyć się w drzwiach na lewo od nich. Sherlock wstała zawstydzona i poirytowana zarazem. Ed cały czerwony, ale też roześmiany wstał i objął ją w pasie. Udali się za ludźmi. Bileter w czerwonym ubraniu wskazał im miejsca na uboczu. Pomimo tego, iż ilość osób na premierze była liczna, w sali było pełno wolnych miejsc. Ci którzy wcześniej przyszli dostali miejsca w innej sali. Usiedli, Sherlock poczuła jego rękę na ramieniu. Zgasło światło i film się rozpoczął.<br />
Pierwsza godzina zleciała im szybko. Powolne przysuwanie się, w ckliwych momentach łapanie za rękę, otarcie łzy z jej policzka. Usiedli na podłodze, tak aby podpórka pod łokieć im nie przeszkadzała, a film dalej mógł być kontynuowany. Sherry zrobiła siad prosty i oparła głowę o jego ramię. Moment zwrotny. Logan ratuje Bena z rzeki, a Keith umiera. Wtuliła się mocno w Ed'a i zamknęła oczy. Chłopak potarł jej plecy. Sherlock wyszeptała do niego, czy wszystko już się skończyło. On pokiwał głową. Sherry wyprostowała się. Spojrzała na niego, Sheeran już na nią patrzył. Przez łzy uśmiechnęła się. Wokalista wytarł jej policzki rękawem. Patrzył jej tak głęboko w oczy. Sherlock miała wrażenie, że zaraz się rozpłynie. Przygryzła wargę, a on nie wytrzymał. Przyciągnął ją za szyję i namiętnie pocałował. Dziewczyna z początku nie wiedziała co zrobić, ale poddała się mu i zamknęła oczy. Całowali się dosłownie chwilę, jak nie minutę. Sherry się w końcu odsunęła.<br />
- Przepraszam, nie powinienem, nie chciałem... - powiedział czując, że oderwała swoje usta, on dalej nie otwierał oczu, czuł zażenowanie.<br />
- Nie o to chodzi, tylko ja się boję, że to nie wyjdzie i to jest bez sensu - szepnęła mu do ucha.<br />
- Jak nie spróbujemy to się nie dowiemy - uśmiechnął się i pocałował ją w policzek.<br />
Leżeli tak do końca filmu trzymając się za ręce. Gdy zaczęły lecieć napisy wszyscy widzowie wstali i bili brawo dla obsady, scenarzystów, producentów, reżyserów, no i oczywiście wybitnego Sparks'a. Brawa w końcu ucichły, a ludzie zaczęli wychodzić z sali. Ed i Sherlock szybko przecisnęli się przez tłum i wyszli na zewnątrz. Miasto było jak zaklęte. Nikogo nie było na ulicy.<br />
- Masz ochotę na wieczorny spacerek ? - zapytała uśmiechnięta wdychając londyńskie powietrze pełne spalin.<br />
- Z tobą ? Zawsze - odpowiedział.<br />
Szli z zadartymi głowami patrząc w gwiazdy i trzymając się za ręce. Z pod kina do jej domu nie było daleko, zaledwie parę ulic, przechadzka na dziesięć minut, maksymalnie.<br />
- Tam jest Wenus ? - zapytała wskazując najjaśniejszą spośród gwiazd.<br />
- Tak, a tam Orion - pokazał jej pas gwiazd.<br />
- Śliczne są. Chciałabym być jedną z nich, być tak daleko i lśnić, nikt, by mnie nie zatrzymał - powiedziała rozmarzona Sherry.<br />
- Coś w tym jest - stwierdził.<br />
Rozejrzał się, byli już pod jej apartamentowcem. Stanęli przed drzwiami, spojrzała za siebie, recepcjonista patrzył na nich co chwilę. Ona jedynie się uśmiechnęła, wiedząc, że jej brat "poprosił" go, aby zdał mu relację z ich pożegnania. Sherlock poczuła ciepłe ręce na swojej talii, potem wyczekujący wzrok. Spojrzała na niego, a on jedynie przysunął ją bliżej. Zaczęli się całować, co było dość oczywiste. Przywarli do szklanej ściany za nimi. Minęło dużo czasu, zanim oderwali od siebie ponownie usta.<br />
- Nie mogę Cię tu tak trzymać, chociaż z chęcią to powtórzę - uśmiechnął się i ponownie rumieniec zagościł na ich twarzach.<br />
- Ja również. Jutro widzimy się w studiu, prawda ? - zapytała podekscytowana, Ed spojrzał na zegarek dochodziła trzecia.<br />
- W sumie to już jutro. Idź już, bo ten recepcjonista, zaraz wyskoczy z butów - zaśmiał się.<br />
Ponownie zaczęli się całować, ale tym razem, wiedzieli kiedy przestać. Uśmiechnęli się na pożegnanie, a on wrócił się ponownie do niej i pocałował ostatni raz w usta. Sherlock już nie mogła wytrzymać, więc po prostu weszła do budynku, bo czuła, że sama zaraz podbiegnie do niego i nie będzie chciała już go zostawić. Powitała mężczyznę za biurkiem serdecznym uśmiechem i wsiadła do windy. Gdy drzwi się zamknęły zaczęła się do siebie śmiać. Ich pierwsza wspólna randka... Wjechała do mieszkania. Rzuciła torebkę na stół i wbiegła po schodach ze szpilkami w ręku. Marzyła tylko o śnie.<br />
- Co tu robisz ? - zapytała widząc Harry'ego na łóżku.<br />
- Czekam na moją siostrę - zaśmiał się widząc jej skrępowanie.<br />
- Jak miło - jedynie to przeszło jej przez gardło.<br />
- Widziałem jak szliście, ładnie razem wyglądacie - uśmiechnął się, dziewczyna zajęła miejsce obok niego na łóżku - Jutro będziesz nagrywać pierwsze piosenki i chcę, żebyś skupiła się na tym co robisz, a nie na Edzie. Nie chcę, żebyś straciła taką szansę.<br />
- Spokojnie, wszystko mam pod kontrolą. Skoro mówisz, że zaraz się zakocha w jakiejś panience to i tak nie ma o czym mówić. W sumie on wyjeżdża na resztę trasy za jakiś tydzień, czy mniej, więc skupię się spokojnie na muzyce - powiedziała zmęczona.<br />
- Ale nie każdą dziewczynę tak żegna po pierwszej randce... Ja się po prostu o Ciebie boję - powiedział zażenowany.<br />
- Wiem, ale jestem już duża, więc spokojnie, naprawdę. Jutro nagram z nim piosenki na demo i luz - uśmiechnęła się i poklepała go po plecach.<br />
- Dobra, idź spać, tylko byś smęcił - powiedziała i pocałowała go w głowę.<br />
Wyszła do łazienki i ściągnęła z siebie sukienkę. Umyła twarz i włożyła piżamę, która leżała na podłodze. Wróciła do sypialni, jej brata tam nie było, więc wskoczyła do łóżka i zaciągnęła na siebie kołdrę.<br />
<br />
- POBUDKA ! - ciałem Sherry ktoś zaczął gwałtownie poruszać.<br />
Ona machnęła tylko gniewnie ręką, żeby dać jej spokój. Spojrzała na zegarek przez leciutko rozchylone oczy, było ledwo po ósmej. Ktoś nie dawał za wygraną. W końcu ściągnął z niej kołdrę, więc się obruszyła i rozglądnęła po pokoju. Zayn trzymał kołdrę robiąc minę niewiniątka. Brzuch nie dawał jej spokoju, coś go rwało.<br />
- Idź stąd, chcę spać.. - wymamrotała śpiąca.<br />
- Nie mogę, jestem twoim muzycznym opiekunem i na dziewiątą trzydzieści musisz być w studiu - powiedział i położył kołdrę na ziemi.<br />
- Daj mi jeszcze trochę się wyspać.<br />
- Nie, musisz się ogarnąć, bo o dziewiątej będzie na nas czekać już podwózka - powiedział wyczekująco mulat.<br />
- No, dobra, dobra, już się ogarniam - zwlekła się z łóżka i poszła do łazienki.<br />
Nawet nie obchodziło ją to, że wyglądała okropnie. Nie zamknęła też drzwi, po prostu ściągnęła szybko ubrania i weszła pod prysznic. Po chwili, gdy już zaczęła wracać do życia przypomniała sobie, że chłopak z Bradford też jest w tym pokoju. Zakręciła wodę. Tak, zapomniała także o ręczniku.<br />
- Zayn, zrobił byś coś dla mnie i przyniósł mi ręcznik ? - zapytała speszona.<br />
- Nieobudzona dziewczyna, tylko o tym pomarzyć można - westchnął chłopak i zaraz przy szklanej, zaparowanej ściance zauważyła ciemną rękę z kremowym ręcznikiem.<br />
Wytarła się i założyła go na siebie. Wyszła spod prysznica. Drzwi były zamknięte, a ubrania leżały złożone przy umywalce. Sherlock uśmiechnęła się do siebie, myśląc o tym jak traktuje ją Zayn Malik. Ubrała się w czarną bez rękawów koszulę, która lekko prześwitywała, żeby pokazać jej morelowy stanik, który był w odcieniu jej spodni. Związała włosy w kucyk. Włożyła też w uszy czarne serduszka. Podwinęła sobie nogawki, tak, aby ukazać buty. Na ziemi, obok umywalki leżały czarne Vans'y. Pokreśliła oczy delikatnie czarną kredką, umyła zęby i wyszła z łazienki. Starała się zapomnieć o brzuchu, pewnie to przez brak jedzenia, chociaż nie chciała jeść dzisiaj nic, bo wiedziała, że to zwróci. Zayn leżał na łóżku i czytał książkę, którą ściągnął z półki "Wszystko Dla Ciebie" Nicholasa Sparksa. Gdy wyszła przywitał ją ciepłym uśmiechem.<br />
- Dobry czas, mamy jeszcze jakieś piętnaście minut do przyjazdu taksówki. Jakieś propozycje ? - zapytał i odłożył książkę na nocną szafkę obok łóżka.<br />
- W zasadzie to tak - powiedziała i wyszli na malutki balkonik z jej pokoju.<br />
Usiedli na ziemi. Sherlock wyciągnęła zza doniczki na kwiatki paczkę papierosów. Nałogowiec zawsze znajdzie dobrą kryjówkę.<br />
- Za bardzo się denerwuje, nie mogę już. Powiedziałam Hazzie, że z tym skończę, ale nie potrafię od tak rzucić - powiedziała i wyciągnęła trzęsącymi się rękami papierosa.<br />
- Nie powiem mu, spokojnie, pod warunkiem, że się podzielisz - uśmiechnął się i wziął białego papierosa do ręki.<br />
Widząc jej trudności w odpaleniu zapalniczki, wyręczył ją podpalając jej fajkę. Potem odpalił sobie. Zaciągnęli się na raz-dwa-trzy. Wypalili razem ponad pół paczki, gadając o wszystkim co się dookoła dzieje, plotki, historyjki, przyjaciele.<br />
- Czas się zbierać - powiedział i podniósł się z kafelkowej podłogi.<br />
Pomógł jej wstać. Zgasił swojego papierosa w popielniczce. Zabrał jej końcówkę, zaciągnął się i zgasił. Stali od siebie milimetry. Ona uśmiechnęła się i wpatrywała w jego ciemne oczy. Były jak otchłań, w której migoczą gwiazdy. Widziała w jego oczach, że chciał ją pocałować, sama też tego chciała. Ale nie mogła tego zrobić, ani Harry'emu, ani Ed'owi, ani jej Księciu. Odsunęła się i wróciła do pokoju. Zayn lekko rozczarowany także wrócił za nią. Nie sądził, że jakaś dziewczyna mogłaby zrobić coś takiego, jak można oprzeć się jemu, słynnemu Zaynowi ?<br />
- Chyba musimy jednak iść - spojrzała na zegarek, unikając jego wzroku.<br />
Weszli do windy i w milczeniu zjechali na dół. Następnie wsiedli do taksówki i także przez całą drogę ogarniało ich dziwne, nurtujące pytanie "Co by było gdyby?".<br />
<br />
<br />
_____________________________________<br />
<br />
Mam nadzieję, że się podoba. 16 rozdział jest wybuchowy, więc dodam go w sobotę : ). Jeden z moich ulubionych, ale nic nie wiecie. W każdym razie, potrzebuje osoby, która by mi pomogła. O jaką pomoc chodzi ? O prowadzenie mojego fanpage'a, trochę reklamowanie i tyle. Sama trochę nie wyrabiam, więc jakby znalazła się taka osoba to z chęcią ją przyjmę do mojej rodzinki autorskiej. Piszcie do mnie na maila : chemistry.olimpian@gmail.com . Napiszcie mi jedynie, czemu chcecie to robić, albo w ogóle napiszcie co chcecie. Potrzebuję chociaż jednej osoby i mam nadzieję, że kogoś znajdę. Wszelkie pytania kierujcie na maila, bądź na twittera : @Real_Aria<br />
Dziękuję za uwagę <3Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-24602431628165453832012-10-11T19:26:00.000+02:002012-10-11T19:26:50.039+02:00Rozdział 14Sherlock siedziała na kanapie razem z Zayn'em, a Niall na przeciwko grajał jakąś piosenkę. Starał się nie zwracać na nich uwagi. "Flirciarz. Ma Perrie, a już chcę kolejną. Mieliśmy mu nie mówić, ja wiem, bo zaraz by jej wszystko powiedział, ale patrzenie na nich jak romansują doprowadza do szału. Normalnie zaraz się pocałują. Dobra, zamknij się i graj, może zwróci na Ciebie uwagę jako chłopaka z gitarą. Zawsze to jakaś przewaga" - pocieszał się zazdrosny Irlandczyk. Chłopcy robili coś do jedzenia w kuchni, chcąc zostawić ich samych na moment, ale nie sądzili, że Zayn przejdzie do ofensywy.<br />
- Dobra, to uważasz, że to normalne ? - zapytała roześmiana.<br />
- Czemu nie ? Ratowałbym ludzi pięknem moich włosów - odpowiedział poważny Zayn.<br />
- Tak, tak, a ja omdlewałabym razem z tłumem innych panienek na twój widok, prawda ? - zapytała dalej śmiejąc się z jego powagi.<br />
- Nie inaczej - uśmiechnął się Zayn i zetknęli się głowami.<br />
On przygryzł wargę i położył rękę na jej szyi. Sherlock uśmiechnęła się i czekała na jego ruch. Zayn powoli zbliżał się do zetknięcia ich warg. Centymetry zmieniły się na milimetry, było tak blisko ! Niall chrząknął zdecydowanie. Sherlock od razu się odsunęła. Zayn lekko wystraszony zaczął poprawiać na ślepo fryzurę.<br />
- Taa, no właśnie... - powiedziała Sherry i się uśmiechnęła niepewnie do Mulata.<br />
- W każdym razie, Ed przyjedzie o ósmej, mówisz ? - zapytał starając się utrzymać pozory.<br />
- Tak, czyli... - spojrzała na zegarek na nadgarstku - Za jakieś trzy i pół godziny.<br />
- No to się z nami ponudzisz jeszcze trochę - stwierdził Niall nawet na nich nie patrząc.<br />
- Nie inaczej - powiedziała Cher i wstała z kanapy.<br />
Poszła do kuchni. Chłopcy siedzieli przy stole i szeptali nerwowo.<br />
- Ekhem...? Mogę Cię porwać na chwilkę Haroldzie, nie macie nic przeciwko ? - zapytała kulturalnie z serdecznym uśmiechem.<br />
- Pewnie, idźcie - powiedział Louis.<br />
Harry wstał z miejsca. Poprowadził ją na taras na końcu korytarza do ich pokojów. Była tam huśtawka, dokładnie taka sama jaką mieli kiedyś na werandzie. Widok był niesamowity, roztaczał się na cały Londyn. Gdy wchłonęła już cały ten widok usiadła po turecku twarzą do brata.<br />
- Słuchaj... Idę dzisiaj na to coś z Edem, nie wiem czy chłopcy Ci już mówili ? - zaczęła niepewnie.<br />
- Tak, no wiem, ale nie zdajesz sobie sprawy na co idziesz najwyraźniej, bo on zabiera Cię na premierę filmu <i>The Lucky One</i>, Nicholasa Sparksa. Mówi Ci to coś ? Będziesz ryczeć cały film w jego ramię - powiedział przejęty losem siostrzyczki.<br />
- C-O ?! - powiedziała poirytowana i w sumie nawet zdenerwowana - Nie tak wyobrażałam sobie pierwszą, prawie randkę jakby nie patrzeć z Edem ! Nie chcę, żeby widział jak płaczę, w sumie to może nie być najgorsze, bo zobaczy, że mam uczucia i będę mogła się do niego przytulać ile wlezie. Łee... Luz, poradzę sobie, ale ja nie o tym - powiedziała zadowolona z siebie.<br />
- No to dawaj, co jeszcze może stresować moją małą siostrę ?<br />
- Zayn... I Eric... no i w sumie Ed...<br />
- Ładnie ich zsumowałaś - zaśmiał się Harry.<br />
- Bo z Zayn'em przed chwilą prawie się pocałowałam, gdyby nie jakiś debil-Irlandczyk, a Eric'a długo znam i przyjedzie tu też niedługo i co ? No i Ed, a Ed, no to Ed... Już nic nie wiem...<br />
- LOL ! Zacznę od Eda, bo go najbardziej szanuję, no to Ed... To pijak, ale romantyczny, nie to że pije jakoś dużo, ale to anglik, on jak my wszyscy lubi pić. W sumie to jest niepoprawnym romantykiem. Uwielbiam go, ale miał dość dużo dziewczyn, co mnie w sumie poraża, widziałaś jego podziękowania na płycie ? - Sherry pokiwała głową - No właśnie, ale spotkaj się z nim raz, czy coś, ale nie pozwól mu się zakochać, czy coś takiego, bo i tak Cię zostawi dla dziewczyny, którą przypadkiem "pokochał", czy coś takiego...<br />
- No dobra, teraz Eric.<br />
- Eric, dzieciak, nic z tego nie będzie. On nie ma przed sobą przyszłości, sama zobaczysz. Będzie buzi, potem zaczniecie chodzić, a on będzie na Tobie żerował. Zwrócił jakąś większą uwagę na Ciebie wcześniej ? Po tym jak wystąpiłaś na scenie, czy jak Simon powiedział, że jedziesz nagrać płytę to się rzucił na Ciebie, jak na jakąś zwierzynę. Chłopak jest niedorosłym pasożytem.<br />
- Kiepsko, bo lubiłam go...<br />
- Wiem, ale spokojnie, znajdziesz kogoś, kto w końcu będzie na Ciebie zasługiwał, słonko - pocałował ją w czoło - No i Zayn. Chłopak-cud-miód. Widziałaś dzisiaj w studiu jak traktuje Sam ? "Bo przesunie mi spotkanie i poda bezkofeinową latte" - przedrzeźniał go przyjaciel - A co w ogóle on robi z Perrie ? Niby z nią jest, a tak naprawdę popatrz jak zachowuje się do Ciebie, prawie się pocałowaliście ! Co z niego za gentlemen... Jakby zerwał z Perrie i zaczął się zachowywać z szacunkiem do kobiet to droga wolna.<br />
- Czyli najlepszym wyjściem z ich trójki to "chwilowy Ed" ? - zapytała zniechęcona.<br />
- Na to wygląda. Ale nie martw się, znajdziesz kogoś lepszego. Z resztą patrz jakich masz wielbicieli, w sensie ich ilość - uśmiechnął się brat.<br />
- Taaa... - wymamrotała.<br />
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Pójdziesz z Ed'em, może kogoś poznasz jeszcze. Wiesz, dopiero co przyjechałaś - pocieszył ją i wstał z huśtawki - Idę pomóc im z tym żarciem, siedź tu ile chcesz, przyniosę Ci koc zaraz, albo się kimś wyręczę - zaśmiał się i zniknął w budynku.<br />
Sherlock skuliła się, mimo lata, wiatr był silny i dość zimny. Harry ściągnął z łóżka kremowy, milutki, duży koc. Poszedł do salonu i rzucił nim w Nialla.<br />
- Zanieś go Sherry, ale to już - powiedział obojętnie i zniknął w kuchni.<br />
Irlandczyk szybko podniósł się i postawił gitarę na stojaku obok kanapy. Zayn zmierzył go, gdy przechodził nie kryjąc uśmiechu. Poszedł na balkon. Zauważył skuloną dziewczynę. Usiadł obok i przykrył ją kocem. Ona opatuliła się nim dokładniej, tak aby zimne powietrze do niej nie docierało.<br />
- Ładnie tu, co ? - powiedziała rozmarzona.<br />
- Nie zaprzeczę, sam lubię tu przychodzić i grać do księżyca - uśmiechnął się.<br />
- Też bym tak chciała... - powiedziała smutna.<br />
- Przychodzić tu ? - zdziwił się jej reakcją.<br />
- Nie - uśmiechnęła się - Nic nie musieć, być kim się chcę - wzruszyła ramionami.<br />
- A teraz nie jesteś ? - zapytał zdezorientowany.<br />
- Wydaję mi się, że za dużo ode mnie wymagają. Chcą ze mnie zrobić gwiazdę, którą nie jestem - Niall się zaśmiał cicho, a ona spojrzała na niego karcąco.<br />
- Dobra, słuchaj. Każdy z nas miał takie dylematy jak tu przyjechaliśmy po raz pierwszy. Dobra... Przypomnij sobie chwilę, kiedy czułaś się sobą i byłaś szczęśliwa, tak wiesz porządnie - powiedział - Teraz ja namieszam Ci w głowie.<br />
Ona zamknęła oczy i zaczęła myśleć. Po chwili w końcu znalazła tę chwilę.<br />
- No mam - otworzyła oczy i spojrzała na niego, ciekawa kolejnych instrukcji.<br />
- Bądź taka już ciągle. Nie zastanawiaj się, co ludzie pomyślą, tylko lecisz z inwencją i wyobraźnią - uśmiechnął się.<br />
- Nie mogę... - powiedziała i skrzywiła się.<br />
- Czemu, co Ci teraz przeszkadza ? - zaśmiał się.<br />
- Wybrałam sobie chwilę, gdy byłam na weselu, a wtedy miałam Jego - powiedziała cicho, wręcz szeptem.<br />
- To go poszukaj - powiedział Niall, jakby to było oczywiste.<br />
- Ale to nie jest takie proste ? - poirytowała się.<br />
- Czyżby ? - zaczął ją denerwować.<br />
- Przestań.<br />
- Może jest bliżej niż myślisz, a nawet gdyby już nie, to znajdź kogoś innego. Kogoś kto będzie uważał Cię za swoje wszystko, kto nigdy nie będzie chciał Cię wypuszczać z ramion, kto będzie na Ciebie patrzył tak jakby już wszystko przeżył, bo jego miłość jest koło niego, kto będzie w głowie miał tylko Ciebie, o Tobie będą jego piosenki, jego wiersze i poematy, komu będzie na Tobie zależało bardziej niż mi na jedzeniu, kto zrobiłby dla Ciebie wszystko i nie opuściłby Cię aż do śmierci... - mówił to do niej patrząc jej głęboko w oczy, nie oderwał się ani na chwilę, ona aż zarumieniła się nieznacznie.<br />
- Niewykonalne. - stwierdziła jednym słowem - Może te pierwsze jakoś, jakoś, ale nikomu nie zależy bardziej niż Tobie na jedzeniu - zaśmiała się.<br />
- Zdziwiłabyś się - odpowiedział tajemniczo i szybko zmienił temat - Więc idziesz dzisiaj z Edem na <i>The Lucky One</i> ?<br />
- Mhm... Uwielbiam Sparks'a, on ma po prostu w głowie taki bajzel, że aż się z nim utożsamiam - uśmiechnęła się - Nie zmieniaj tematu, ale powiedz mi lepiej o tej dziewczynie, co zależy Ci na niej bardziej niż na jedzeniu - uśmiechnęła się serdecznie.<br />
- Nie ma co mówić, nie mam szans. Dziewczyna nie z mojej półki, w sumie nawet jak rozmawiamy to czuję się taki uskrzydlony, ale przytłacza mnie myśl, że zaraz to się skończy. Ma inny obiekt niż ja - powiedział zrezygnowany, ale starał się tym nie przejmować przy niej.<br />
- Daj spokój, jesteś genialnym facetem. Wiesz ja, bym poleciała, gdybyśmy zaczęli inaczej. Z resztą i tak Harry stałby nam na przeszkodzie - zaśmiała się i poklepała go po ramieniu.<br />
- Taaa... - powiedział lekko poirytowany jej myśleniem - W każdym razie, nie pokazuj Edowi dzisiaj, że na niego lecisz, bo to wykorzysta, raczej wiesz w jaki sposób.<br />
- W taki, jaki Ty nie chciałeś ? - zapytała nagle.<br />
- ... No w sumie to tak. Bo ja mam klasę, a on już niezbyt.<br />
- Porzuciłeś dziewczynę, która była pijana, gdybym miała problemy ze sobą to mogłabym zrobić coś głupiego. W każdym razie, to było dość pozbawione klasy - stwierdziła oschle.<br />
- Tak dla twojej informacji to byłem u Ciebie zaraz gdy zasnęłaś, aż do rana byłem. Gdy telefony zaczęły do Ciebie się urywać wróciłem do siebie, bo jeszcze byś sobie coś pomyślała - powiedział obojętnie, jakby tak naprawdę nic nie zrobił, chociaż był z nią całą noc.<br />
-Oj... Dzięki... - bąknęła.<br />
- Nie ma za co, nie potrafiłbym tak sobie wyjść. Taki już jestem, rodzice mnie wychowali, a nie jakiegoś pijaka, co podrywa dziewczyny na ckliwe pioseneczki - prychnął Irlandczyk.<br />
- Bo sam takich nie piszesz, co ? - zapytała ironicznie.<br />
- Cicho. Moje mają dusze, a jego tylko tusz z drukarki. Wiesz, ja nie pisze ich dla dziewczyn, ale dla siebie, nie pisze ich dla popularności, ale żebym uwolnił siebie...<br />
- Taa... Ale z płytą, która wyjdzie za jakieś parę miesięcy to własnie zrobiłeś to dla popularności.<br />
- Nieprawda. Musiałem coś im dać, ja się wcale nie sprzedałem - zbulwersował się.<br />
- Zaprzeczasz, więc sam sobie nie wierzysz. Każdy kiedyś się sprzedaje, ja się sprzedałam Harry'emu. Patrz jaka byłam wcześniej, a za to, że mnie tu przywiózł puściłam to w niepamięć. Wyszło, że jestem interesowna. Kiepsko, co ? - powiedziała obojętnie, mało obchodził ją chłopak obok.<br />
- Jesteśmy po tych samych pieniądzach, ale szczerze, zrobiłaś gorzej niż ja - powiedział roześmiany.<br />
- Może i tak, ale mi to ciąży, a po Tobie spływa... - powiedziała oschle Sherlock i odsunęła się od niego, aż pod sam koniec huśtawki.<br />
- Bo nie sprzedałem się na tyle, żeby się tym przejmować. Po prostu użyję swoich piosenek w albumie, to nic wielkiego... Prawda ? - zmartwił się Niall.<br />
- Nie wiem. Idę się przygotować, mało zostało mi już czasu - powiedziała dziewczyna i wstała dalej ubrana w koc z miejsca.<br />
Nie chciała na niego patrzeć. Irytował ją do granic możliwości. Był taki... "Po prostu idiota ! Co on sobie wyobraża, nie będzie mnie pouczał. To, że jestem młodsza i jeszcze to wczoraj... Może i może mnie pouczać, ale nie powinien... Dałby mi spokój, znalazł się gentleman, który... No dobra, może i jest fajny, nawet ładny, ale nie ma tego czegoś. Damn it ! Kij z nim, głupi Irlandczyk". Poszła do kuchni. Spojrzała na zegarek miała dwie godziny.<br />
- Chłopcy, pomożecie mi ? - zapytała wchodząc do kuchni.<br />
- Pewnie - powiedział Harry, a Louis lekko odchrząknął i położył rękę mu na ramieniu.<br />
- Chodzi o mnie i Liam'a. Sory, stary. Innym razem - powiedział wymijająco.<br />
Oboje wstali zostawiając Styles'a samego. Minęli Zayn'a rozmawiającego przez telefon, kłócił się z kimś. Weszli do windy i pojechali do Cher. Wbiegli szybko po schodach. Sherlock usiadła na łóżku, a chłopcy patrzyli na nią zastanawiająco.<br />
- Najpierw cała się umyj, włosy też. Ogól wszystko, musisz być gładziutka - Liam na słowo "ogól", wypowiedziane przez Lou - Co rżysz, tępaku ?<br />
- Bo to takie śmieszne. Ona się ogoli - śmiał się jak dziecko ze słowa "kupa", czy "siku"<br />
- Nie ważne... - powiedział Louis i zakrył twarz w rękach na moment - Potem my przyjdziemy i Cię ubierzemy, umalujemy i uczeszemy. Idź już, czas nas goni - uśmiechnął się.<br />
Sherlock poszła do łazienki. Szybko ściągnęła ubrania i weszła pod prysznic. Umyła włosy, potem wykonała resztę instrukcji Lou. W szlafroku i bieliźnie wyszła z łazienki.<br />
- Gotowa - chłopcy wzięli ją z powrotem do pomieszczenia.<br />
Najpierw wciągnęli ją w wyprasowaną sukienkę. Potem umyli jej twarz i posadzili na krześle. Podzielili się zadaniami. Liam miał zrobić fryzurę, a Louis pomóc w makijażu.<br />
- Na pewno zrobimy Ci kreski. Może po prostu niech będzie lekko. Kreski, podkład, trochę pudru i krwista szminka - powiedział profesjonalnie.<br />
Wyciągnął wszystkie jej kosmetyki na stół. Najpierw nałożył małą ilość podkładu i rozprowadził po jej twarzy. Potem dał małą ilość rozświetlacza pod oczy. Następnie przykleił taśmę pod trzydziestoma stopniami od oka. Zrobił delikatną kreskę eyeliner'em. To samo zrobił przy drugim oku. Uśmiechnął się, bo ta metoda idealnie wyrównała jej kreski. Potem nałożył balsam na usta, czerwoną szminkę i delikatny bezbarwny błyszczyk. Makijaż gotowy ! Liam zrobił jej delikatne fale i spiął kosmyk spadający jej na oczy wsuwką do tyłu.<br />
- Pięknie - powiedział wzruszony Liam i obrócił ją lustra.<br />
- Jejku ! - pisnęła - Genialni jesteście ! - przytuliła ich do siebie.<br />
Wyszli z "pracowni". Ona ubrała buty na obcasie, Liam włożył jej marynarkę. Sherlock usłyszała, że jej telefon dzwoni. Zaczęła panicznie grzebać w kopertówce. Szybko go znalazła i od razu odebrała.<br />
- Halo ? - odebrała podenerwowana.<br />
- No, cześć - odezwał się Ed - Wiesz, już jestem, szybciej się wygrzebałem, bo pomyślałem, że pouśmiechasz się do aparatów na czerwonym dywanie - zaśmiał się.<br />
- Okej, zaraz schodzę, tylko zamelduje się u brata i możemy lecieć - powiedziała Sherry i się rozłączyła.<br />
Spojrzała na zegarek na nadgarstku. Była dwudziesta za piętnaście.<br />
- Dobra, ja muszę lecieć, tylko zajrzymy do Harolda i jadę - powiedziała podekscytowana.<br />
Zjechali o jedno piętro niżej. Weszła do salonu. Zayn i Niall, gdy ją zobaczyli, aż zamilkli.<br />
- Harry, rusz tu tyłek, bo dziewczyna się spieszy - krzyknął Liam.<br />
Styles zbiegł po schodach i ujrzał siostrę. Aż mu zabrakło tlenu w płucach. Podszedł do niej i ją przytulił. Szepnął jej jeszcze do ucha na odchodne :<br />
- Ślicznie wyglądasz, tylko nie rób głupot - pocałował ją w czoło, odsunął się od niej - Liam zrób nam zdjęcie, to mój nowy instagram będzie - uśmiechnął się i objął ją w talii.<br />
Chłopak zrobił zdjęcie jego telefonem. Louis wsiadł z nią do windy.<br />
- Ja i tak jadę na dół, przynajmniej mam łatwą wymówkę do małego szpiegostwa - zaśmiał się Tomlinson - Twój brat mi kazał - usprawiedliwił się.<br />
- Nie wnikam - zaśmiała się.<br />
Zjechali na parter. Ed Sheeran stał oparty o ścianę. Miał na sobie czarny garnitur i spodnie do niego. Czerwone trampki i niebieską koszulkę ze znaczkiem Superman'a. Gdy ją zauważył od razu się uśmiechnął. Louis przytulił ją na pożegnanie, przybił piątkę z wokalistą i wyszedł. Ed pocałował ją w policzek na powitanie.<br />
- Pięknie wyglądasz, nawet nie sądziłem, że tak ładnie Ci to wyjdzie - uśmiechnął się, złapał ją w talii i wyprowadził z budynku.<br />
Otworzył jej drzwi do limuzyny. Ona wsiadła do niej z gracją. Gdy oboje już zajęli miejsca limuzyna ruszyła. Nie minęło pięć minut jak stanęła.<br />
- Już jesteśmy, a i jak coś to mów dziennikarzom, że to nasza pierwsza randka - uśmiechnął się i słaby rumieniec zalał mu policzki.<br />
- Niech będzie, chyba, że chcesz, żeby naprawdę nią była ? - zapytała zestresowana.<br />
- Bałem się o to zapytać, ale pewnie - uśmiechnął się i wyszli na czerwony dywan trzymając się za ręce.<br />
Paparazzi już zaczęli błyskać im fleszami po twarzy. Pierwsze kroki po takim dywanie dla Sherlock. Szła wytrwale uśmiechając się, chociaż serce biło jej jak dzwon. Chwycił ją w talii i podszedł do pierwszego dziennikarza, który go zawołał.<br />
- Tylko spokojnie, jestem z Tobą - szepnął jej na ucho.<br />
- James Hilton z Night News Brighton - przedstawił się dziennikarz z małym dyktafonem w ręku - Jak nastrój przed filmem, jakie są pana oczekiwania ?<br />
- Raczej dobre, mam nadzieję, że film będzie tak dobry jak pozostałe Sparks'a - odpowiedział rozluźniony rudzielec.<br />
- Czy to pańska dziewczyna ? - zapytał James bez ogródek.<br />
- Można tak to ująć, to nasza pierwsza randka - uśmiechnął się do niej - Mam nadzieję, że źle nie będzie.<br />
- Kim ona jest ? - zapytała dziennikarka obok, wpychając się do rozmowy - Michelle Trick, Teen Vogue.<br />
- Jestem Sherlock Walker - powiedziała uśmiechnięta dziewczyna.<br />
- Odważny chwyt przyprowadzać dziewczynę na taki film, jako pierwsza randka ? - powiedziała Michelle.<br />
- Może... Mi to nie przeszkadza, mam zamiar się dobrze bawić - powiedział Ed i cofnął się, aby dalej iść w kierunku wejścia.<br />
- Ed, Ed ! - wołali dziennikarze, ale oni wdzięczyli się do aparatów i podeszli dopiero do jakieś kobiety przy końcu.<br />
- Witaj, Marlo - powiedział wokalista.<br />
- Cześć, cześć - była to puszysta brunetka z okularami na nosie, miała związane włosy w kucyk, ale wyglądała jakby w nim spała, włosy z niego z łatwością wychodziły - Co u Ciebie i kim jest ta młoda dama ?<br />
- To Sherlock Walker, nowa gwiazda - uśmiechnął się serdecznie.<br />
- Miło mi poznać, jestem Marla Johnson z Teen Choice London - powiedziała Marla, kobiety podały sobie ręce - Co Cię tu sprowadza ?<br />
- Jestem siostrą Harry'ego Styles'a, pomógł mi i zostałam "nowym odkryciem Simon'a Cowell'a" - powiedziała z przekąsem dziewczyna.<br />
- No proszę. Promujesz dziewczynę, ładnie, ładnie. To coś więcej, czy tylko jej pomagasz ? - kontynuowała pytania.<br />
- Wydaję mi się, że coś więcej, bo to nasza pierwsza randka - zaczerwienił się Ed.<br />
- To nie zapeszam - uśmiechnęła się kobieta - Idźcie już, to randka a nie wywiad - pogoniła ich Marla.<br />
Oni uśmiechnięci weszli do budynku kina. Wszystkie znane jej dotąd gwiazdy i gwiazdki kina brytyjskiego były w tym miejscu. Do seansu musieli jeszcze poczekać godzinę, więc zajęli miejsce przy ścianie na podłużnej, czerwonej kanapie. Ściana przy której zajęli miejsca była czarno-biała. Miała na sobie czarne postacie legend kina. Sufit był bardzo wysoki, więc postacie miały po paręnaście nawet metrów. Ed i Sherlock przy nich wyglądali jak mrówki. Ona usiadła ponownie po turecku do niego twarzą.<br />
- Czemu, aż godzinę musimy czekać ? - zapytała ciekawsko.<br />
- Bo teraz ma przemowę producent, reżyser i takie tam. Potem jest film i na koniec wszystkich wyrzucają, głupio że nie dają żadnego jedzenia... - roześmiał się.<br />
- Nie ma jedzenia ? To jest naprawdę źle - uśmiechnęła się.<br />
- No... Mam pytanie, coś jest z tym Zayn'em ? - zapytał i zauważyłam, że się zarumienił.<br />
Tak, także byłam na tym wydarzeniu. Cicho siedziałam w kącie obserwując moją przyszłą znajomą. Znałam dobrze Eda, ciekawa byłam kim była dziewczyna obok.<br />
- Wydaję mi się, że nie. Chociaż nie wiem, on jest zakręcony, a ja go lubię, ale on ma dziewczynę i takie tam - odpowiedziała i się uśmiechnęła - A ja mam pytanie powrotne. Czemu tak szybko się zakochujesz ?<br />
- Ja się nie zakochuję szybko, ale nie lubię być sam. Lubię dziewczyny, ciągle szukam tej idealnej dla mnie. Ciężko mi idzie, dlatego było ich tyle - odpowiedział.<br />
- Aha... Było blisko ideału, kiedyś w ogóle ? - zapytała ciekawa.<br />
- Parę razy. Zawsze coś im odwalało, gdy sława im uderzała do głowy, ale i tak napisałem dzięki nim parę piosenek. To się chyba najbardziej teraz liczy - muzyka. Nie mam innego planu na życie - powiedział i uśmiechnął się serdecznie.<br />
- Też bym tak chciała - stwierdziła.<br />
- A co masz innego na głowie teraz, oprócz muzyki ? - zapytał zbity z tropu.<br />
- Na przykład... Ciebie - zaśmiała się - Mam szkołę, jak tylko wakacje się skończą idę na uniwerek.<br />
- Wiedziałem, że powiesz o jakimś głupku - roześmiał się - Masz na to całe wakacje, korzystaj. Widziałaś w ogóle ile masz już wejść i komentarzy na filmiku ? - zapytał poirytowany - Ponad stotysięcy tysięcy, sprawdzałem jakoś o siedemnastej, a komentarze są jedynie "wyglądacie razem idealnie" i takie głupoty - uśmiechnął się - Jesteś idealna do tej roboty, masz uśmiech, głos i osobowość, no może z wyjątkiem cechy, która mówi Ci, żeby być potulnym - stwierdził.<br />
- Nie jestem potulna... - odpowiedziała oburzona Cher.<br />
- Trochę jednak jesteś, nawet się nie zastanowiłaś zgadzając na moją propozycję i ubrałaś się dokładnie tak jak prosiłem - powiedział obojętnie rudy.<br />
- Bo prosiłeś, a ja lubię jak jest dobrze. Nie denerwuj mnie - ostrzegła go.Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-53961828732761594772012-10-04T17:44:00.000+02:002012-10-04T17:45:55.620+02:00Rozdział 13W środku było dość ciemno, bo kolory były dokładnie takie same jak na korytarzu. W pierwszym pomieszczeniu był człowiek, który siedział przy całym sprzęcie. Wszystkie przyciski, wielka szyba przed nim i mikrofon. Obrócił się na krześle.<br />
- Cześć, jestem Tom, ale mówią mi Crazy - przywitał się.<br />
Sherlock, aż oczy zalśniły. Wyglądał w słowo słowo jak jej Eric ze Starbucks w Holmes Chapel.<br />
- Sherry, Sherlock, albo Cher, jak wolisz - wyciągnęła rękę w jego kierunku.<br />
- Zayn, One Direction - powiedział, jakby każdy go już tu powinien znać.<br />
- Miło poznać, jestem najmłodszym producentem w całym przemyśle Simon'a. Zatrudnił mnie, bo mnie lubi, nie to, żebym miał jakieś kwalifikacje - zaśmiał się i usiadł z powrotem na krześle.<br />
- Jakieś na pewno masz - powiedziała Sherry.<br />
- No teraz już tak. Dobra, zaczynajmy, kogo chcesz zaśpiewać i co. Wiesz czas ucieka - uśmiechnął się.<br />
- Nie wiem, myślałam o Edzie Sheeran'ie. Znam chyba wszystko co spod jego rąk wyszło - uśmiechnęła się zalotnie.<br />
- Niestety Ed odpada, bo pracuje w naszej wytwórni, musisz zaśpiewać coś co nie zostało wyprodukowane tutaj tylko w Ameryce - dziewczyna pokiwała głową niepewnie.<br />
- Czyli w takim razie odpadają z góry Duffy, Florence and the Machines, The Beatles i Amy Winehouse. Praktycznie zabrałeś mi wszystko co znam... Chociaż mam jeszcze coś w zanadrzu ! Bruno Mars ?<br />
- Idealnie, piosenka ? - zapytał Crazy.<br />
- Może <i>It Will Rain</i>, albo<i> Talking To The Moon</i>.<br />
-<i> It Will Rain</i>, bo bardziej znana - stwierdził producent - Teraz tylko bierz gitarę, albo siadaj do fortepianu, nagrasz mi ścieżkę dźwiękową i śpiewasz. Chcesz wizażystkę, czy dasz radę bez make-up'u ?<br />
- Nie raczej nie potrzebuję. Daj mi nuty i skończyliśmy - zaśmiała się.<br />
Zayn przysunął się do niej i szepnął jej do ucha :<br />
- Nie flirtuj tak, bo zaraz znając życie się do niego przyssasz, a jakbyś nie pamiętała to weszłaś ze mną za rękę i dalej mnie trzymasz za nią, więc on nie jest pewny co w ogóle robisz. Dzisiaj grasz moją dziewczynę, bo mi kazano, muszę Cię pilnować. Takie jak Ty szybko wykorzystują, więc trzymaj się mnie. Spokojnie, on Ci nie ucieknie - Sherry pokiwała grzecznie głową na ten wykład.<br />
Drukarka właśnie skończyła drukować nuty. Tom je wyciągnął i jej podał. Dziewczyna szybko je przejrzała.<br />
- Macie tu fortepian, tak ? - zapytała.<br />
- Tak, siadaj i graj, potem nagramy jak śpiewasz i zgramy to tak ładnie i na końcu tylko usiądziesz przy fortepianie i będziesz udawać, że grasz i śpiewasz - uśmiechnął się.<br />
- Primo mówisz za dużo spójników "i", secundo nie będę tak oszukiwać, tertio jestem szybka w nauce i zaraz to zaśpiewam i zagram bez problemu.<br />
- Niech będzie. Za szybą jest instrument, przystaw sobie mikrofon i koniec - powiedział zdziwiony jej samodzielnością.<br />
Weszła do pomieszczenia ciągnąc za sobą Zayn'a. On przystawił dwa mikrofony, jeden do skrzyni instrumentu, a drugi do niej. Wziął kamerę i skierował ją na nią. Usiadł obok niej na fortepianowym krześle.<br />
- Będę Ci robił chórki, będziesz miała jeszcze lepszy wydźwięk na początku. Będzie fajnie - powiedział Zayn i uśmiechnął się ochoczo do niej.<br />
Sherlock zagrała całą piosenkę tak dla wprawy. Potem odchrząknęła i zaśpiewała parę wersów.<br />
- No to dajmy czadu - powiedziała i strzeliła kościami u dłoni.<br />
Zaczęła grać wstęp. Potem pierwsza zwrotka, a Zayn spokojnie nucił robiąc jej drugi podkład. Potem zrobił do niej harmonię. Następnie refren, ich głosy idealnie się ze sobą łączyły. W końcu przyszedł czas na zakończenie, więc Sherlock podciągnęła głos do góry, a Zayn dodał swoje standardowe "Oh!". Ona zamknęła oczy grając dalej, a on obrócił jej brodę tak, by na nią spojrzeć. Potem ostatnia nuta i koniec. Sherlock otworzyła oczy i zobaczyła Zayn tuż przed sobą. Uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek.<br />
- Dzięki - powiedziała, po czym uśmiechnęła się do kamery i pomachała do niej.<br />
- Dobra jeszcze raz i bez miziania się, bo nie chcemy, żeby Cię jego fanki i Perrie za to znienawidziły - powiedział Tom przez szybę.<br />
Sherlock wywróciła oczami. Spojrzała w obiektyw i powiedziała na początek.<br />
- Cześć, jestem Sherlock. Dzisiaj nagram wam jedną z moich ulubionych piosenek Bruno Mars'a <i>It Will Rain</i>, którą pomoże mi wykonać Zayn Malik. Mam nadzieję, że wam się spodoba - powiedziała sztucznym głosem z kameralnym uśmiechem.<br />
Zaczęła grać. Powtórzyli piosenkę podobnie wokalnie co do pierwszej części. Na koniec zamachali do kamery i się uścisnęli przyjacielsko na pokaz. Wyszli z pomieszczenia.<br />
- Bardzo fajnie - powiedział znajomy jej głos z tyłu siedzący na jakimś biurku - Wolałem pierwszą wersję, bo była taka prawdziwa.<br />
- Ed Sheeran ? - zapytała roześmiana Sherry.<br />
- Nikt inny - odpowiedział i podszedł do niej - Miło Cię w końcu poznać, Tom posklejaj pierwszą i drugą wersję, tak by była pokazana ich chemia.<br />
- Tak jest - powiedział zmęczony Crazy.<br />
- Spójrz na to - zabrał myszkę Tom'owi i puścił jej jak mówi do kamery sztucznie - Wyglądasz dokładnie jak taka Selenka Gomez, sztuczna gwiazdka bez grama mózgu. Teraz patrz na to - puścił jej nagranie jak całuje Zayn'a w policzek - To jest coś. Tu jest chemia, czuję się wir w powietrzu. Nie jesteś gwiazdką Disney'a, nie musisz być grzeczna. Pospawane Tom ?<br />
- Tak - odtworzył im pełną wersję, praktycznie była to wersja pierwsza.<br />
- Idealnie, a teraz zamieść to na nowym koncie Sherlock. Wybrałem Ci już nawet nazwę RealSherlock. Zaraz będziesz miała taki spam, że się nie pozbierasz. Od chwili, gdy wyjdziesz z tego studia będziesz sławna. Zapamiętaj to co Ci teraz powiem, nie rób nic ze względem, że komuś może się to nie spodobać, rób to co kochasz i marz ile wlezie, zawsze bądź sobą, im bardziej zwariowanym tym bardziej kochanym. Zacytuję teraz jeden z lepszych cytatów "Tylko wariaci są coś warci". Zrozumiano ? - wyszczerzył się do niej.<br />
- Tak jest ! - zasalutowała - Alicja w Krainie Czarów ? A ja myślałam, że tylko ja z tego nie wyrosłam.<br />
- Prawidłowo - poczochrał ją - Dobra, teraz Crazy to wrzuci, a my możemy już iść do jakiegoś performa. To taki pokój, gdzie się wszystko pokazuje. Wiesz nowe zespoły, czy wokaliści pokazują swoje mozliwości.<br />
- Spoko, a Tom napisz pod filmikiem "nasz" cytat i nic więcej. Prowadź - uśmiechnęła się do niego serdecznie.<br />
Tom kiwnął głową. Zayn chwycił ją ponownie za rękę i wyszli za rudym mężczyzną z pokoju. Poszli w głąb korytarza. Doszli do jego końca. Na jego końcu nie było ściany, lecz duże okno z widokiem na ogród w dole. Ed otworzył drzwi tuż przy szybie. Weszli do jasnego pokoju. Przy ścianach były instrumenty, a na samym środku stał biały, śliski, kanciasty wręcz stół. Ściany były w barwie wyblakłej czerwieni. Usiedli na krzesłach podobnej budowy co do stołu. Zayn i Sherry obok siebie, Ed naprzeciw dziewczyny.<br />
- No to zaczynajmy. Proponuje dwie żywe piosenki i jedną spokojną, no chyba, że wolisz postawić na spokojną stronę publiki i w ogóle jakiej muzyki słuchasz ? A i zapomniałem powiedzieć, że zmiażdżyłaś wszystkich moją piosenką na KMT ! - powiedział uśmiechnięty patrząc się w jej oczy, jakby nie mógł się od nich oderwać.<br />
- Raczej spokojnej, słucham Beatles'ów, Foo Fighters'ów, Ciebie, Duffy, Coldplay'a, Joan Jett, a czasem coś starszego jak Frank Sinatra, czy Dean Martin. Taa... Zmiażdżyłam, bo piosenka była twoja - zaśmiała się - Jestem z reguły spokojnym dzieckiem - powiedziała i nachyliła się do stołu, także kontynuując jego spojrzenie.<br />
- Z taką muzyką będzie tylko jedna ruchliwa i dwie spokojne. Sama masz coś, czy mam Ci pomóc coś machnąć ? - zapytał.<br />
- W sumie to mam, zależy mi na tej piosence, więc jakbyś po prostu napisał muzykę, którą Ci trochę zasugeruję to będzie idealnie. Tą ruchliwą to mam muzykę do niej, a jedną możesz sam napisać, albo dać mi się pogłowić - powiedziała i wyjęła z torebki telefon.<br />
Nawiązała kontakt z telewizorem, który był na ścianie, tak aby wyświetlić swój tekst. Otworzyła plik z piosenką, którą skończyła dzisiaj w taksówce o Księciu z wesela.<br />
- To moje dzieło, czytaj szybko, bo ciekawa jestem - powiedziała podekscytowana.<br />
Sheeran szybko przeczytał tekst na głos. Z każdym słowem bardziej mu się podobał. Gdy skończył, aż klasnął i wziął akustyka ze stojaka obok niego.<br />
- I nie mów mi, że naprawdę to przeżyłaś ? - zapytał się zafascynowany.<br />
- Nom, wręcz jakiś niecały tydzień temu na weselu mojej przyszywanej ciotki.<br />
- Masz paluszki do pisania takich rzeczy, a co do tej drugiej to dawaj mi ją tu - uśmiechnął się.<br />
Dziewczyna szybko weszła w następny plik. Piosenka była o sercu dziewczyny. Napisała ją jakieś parę miesięcy temu, ale sądziła, że się nada.<br />
- No i kolejny bestseller ! Naprawdę jesteś niezła, mam nadzieję, że nie piszesz po pijaku bo będę musiał Cię zachęcać do alkoholizmu - zaśmiał się i zaczął grać wypisane chwyty pod tekstem - Śpiewaj, zobaczymy co się da z tym zrobić.<br />
Zaczęła śpiewać w takt jego pociągnięć strun. Dobrze im szło, tworzyli zgrany duet. Ed zwolnił jeszcze bardziej, Cher się dostosowała do nowego tempa. Dodał kolejne chwyty, totalna improwizacja, ale ona nie przestawała kontynuować. Wstała i stanęła obok gitarzysty. Wczuła się w muzykę, teraz tylko ona w niej żyła. Potem nawet doszło do górnego C, które tak rzadko jej wychodziło. Ed skończył na solówce. Potem oboje się roześmiali.<br />
- Jak tak dalej pójdzie to będziemy niedługo w duecie - uśmiechnął się piosenkarz.<br />
- Aż tak dobrze mi nie idzie ? - odpowiedziała i usiadła na krześle tuż obok gitarzysty.<br />
- Zdziwiłabyś się - powiedział i miźnął palcem po nosie - Dobra, to mamy już jedną piosenkę, ta druga ma już cały tekst i w sumie nuty to nie problem wystarczy lekko szarpnąć po strunach, bo ma być bardzo wolne, a trzecia, ta wesoła to już machnę jutro. Więc macie wolne - powiedział i wstał z krzesła.<br />
Wyszli z sali. Szli spokojnie korytarzem do windy.<br />
- Właśnie, masz szesnastkę już ? - zapytał po chwili rudzielec.<br />
- Tak, tak, a co ? - odpowiedziała zaciekawiona pytaniem dziewczyna.<br />
- Skoro już ją masz to pomyślałeś, żebyś wpadła na imprezę dzisiaj. Twój brat nie chciał iść jako moja osoba towarzysząca to może Ty zechcesz ? - zapytał i na jego policzkach pojawił się lekki różowy rumieniec.<br />
Gdy Zayn i Sherlock wsiadali do windy Ed stał oparty o ścianę naprzeciw windy. Lewą rękę czochrał sobie nerwowo włosy. Sherry stanęła w drzwiach windy.<br />
- Czemu nie ? Zadzwoń do mnie i powiedz o szczegółach - powiedziała i patrząc na jego już znikający róż sama się zaróżowiła.<br />
- Pewnie, do zobaczenia - pomachał do nich, gdy winda zamykała się.<br />
Gdy tylko widok rudego wokalisty zniknął im z oczu Sherry pisnęła do Zayn'a.<br />
- Umówiłam się z Ed'em Sheeran'em !! - wykrzyczała do Zayn'a i wyglądała jakby zaraz miała ściskać z radości każdą ścianę.<br />
- Wiem, spokojnie - chwycił ją za ramiona i spojrzał w oczy - Naprawdę, spokojnie. To zwykły pijak, sama się przekonasz dzisiaj. Nic nie mówię, że go nie lubię, ale nie przepadamy za sobą, więc ja nie idę i pilnować Cię nie będę i żaden z nas, więc masz nie świrować - powiedział poważnie.<br />
- Tym lepiej dla mnie - wzruszyła ramionami.<br />
<br />
Sherlock siedziała z Liam'em i Louis'em w sypialni wybierając strój. Chociaż Ed jeszcze nie zadzwonił.<br />
- Dobra, wróciłaś jakieś półgodziny temu do domu, zaraz powinien zadzwonić - stwierdził Liam i wpatrywał się w telefon dziewczyny.<br />
- I tak zadzwoni, bo sam Cię zaprosił, a z resztą to lepiej mów co ubierzesz ! - powiedział podekscytowany Lou.<br />
- Myślałam o jakieś sukience, ale w sumie to nie wiem jaka to impreza, bo jak pijacka to im krócej tym lepiej, a jeżeli jakaś poważniejsza to lepiej z klasą, ale też wychodzi na suk...- nie zdążyła powiedzieć Sherry.<br />
- Zamknąć się ! - wykrzyczał Liam i rzucił jej dzwoniący telefon.<br />
Spojrzała na ekran, numer nie był zapisany w książce adresowej. Odetchnęła, spojrzała na Liam'a, który zaraz by się posikał z podekscytowania. Zaśmiała się i odebrała.<br />
- Halo ? Sherlock Walker - szybko włączyła na głośnik, głos po drugiej stronie się roześmiał czarująco.<br />
- Witaj Sherlock, tu Ed - a Liam na te słowa odchylił głowę do tyłu i zaczął się wachlować obiema rękoma, wyglądał strasznie gejowsko w tym momencie.<br />
- Cześć, jak tam ? - zapytała kulturalnie.<br />
- Dobrze, dzięki. To jak z planami na wieczór, dalej wszystko aktualne, żadnych innych zaproszeń ? - powiedział i przygryzł wargę, był lekko zdenerwowany, cieszył się, że ona go nie widzi.<br />
- No moje łóżko proponowało mi nockę, mówiło, że ma być ostro - zaśmiała się, a on roześmiany zrobił Facepalm'a - Ale jednak spasowałam, nie chciałam, żeby było aż tak źle, jeszcze doda potem jakieś zdjęcia na twittera, czy facebook'a i jestem skończona - powiedziała roześmiana, a Louis lekko pociągnął ją z łokcia w żebra za to.<br />
- Czyli rezygnujesz z takiej propozycji ? Czuję się naprawdę zaszczycony. To w takim razie wpadnę po Ciebie jakoś o ósmej, mogę się spóźnić - powiedział roześmiany.<br />
- Spoko, jakiś obowiązujący strój ?<br />
- No, nie wypada mi nawet w sumie prosić, ale najlepiej gdyby był galowy. Da się zrobić ? - zapytał lekko zażenowany.<br />
- Dobra, może coś znajdę i postaram się nie przegiąć. Jakieś specjalne kolory, czy coś ?<br />
- Biało-czarno, chociaż wiesz... Nie, ubierz się w coś czerwono-czarnego - powiedział w szybkim namyśle.<br />
- Może czerwona sukienka i czarne dodatki ? - zapytała.<br />
- Pewnie, dobra ja kończę, widzimy się pod twoim domkiem. Do zobaczenia, księżniczko - powiedział i się rozłączył.<br />
- No to idziemy z klasyką - powiedział gejowsko Lou.<br />
- Jestem strasznie podekscytowana ! - pisnęła Sherry.<br />
- Dobra, idę grzebać w twojej szafie, Louis pomóż - powiedział chłopak i podszedł do szafy.<br />
Liam wyciągnął czerwoną sukienkę w serduszko z zakończeniem w bombkę. Louis wziął czarne szpilki na platformie i kopertówkę. Potem znalazł jeszcze luźną marynarkę z rękawem trzy czwarte.<br />
- No i mamy, proszę - Liam podał jej ubrania.<br />
Cher uradowana pobiegła do łazienki. Szybko zrzuciła poranny strój i wciągnęła ciasną sukienkę. Rozczesała włosy uśmiechając się do lustra. Poczuła się jak jakaś pusta lalka bez grama mózgu. Ubrała się we wszystko co jej dano. Wyszła z łazienki i od razu usłyszała brawa od chłopców.<br />
- Obrót proszę - powiedział podniecony Liam.<br />
Obróciła się jak manekin na wystawie.<br />
- Idealnie ! Dobra, teraz to zrzucaj i idziemy Cię zrelaksować, bo masz randkę dopiero na ósmą, a jest trzecia - powiedział Louis.<br />
Sherlock szybko przebrała się w miętowy luźny sweterek i morelowe rurki przy chłopcach. Zeszli na dół i czekali spokojnie na windę.<br />
- Dobra, ale co będziemy robić, przez tyle czasu ? - zapytała lekko zdezorientowana wsiadając do windy.<br />
- Posiedzimy u nas, pogadasz sobie z nami, będzie miło - powiedział Liam obojętnie.<br />
<br />
<br />
___________________________<br />
Postanowiłam dodawać w czwartki, raz na tydzień, bo w weekend jadę do znajomych do Czech. Miło się zapowiada. W każdym razie, trzymajcie za mnie kciuki, by nie zakochać się ponownie w nim. Depresja ?Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-29863583174067048342012-09-27T15:04:00.000+02:002012-09-27T15:04:11.631+02:00Rozdział 12Harry z Liamem wyszli z łazienki i poszli na dwór. Spotkali Louisa, który kazał im się wbijać do taksówki. Całą trójką pojechali do domu. Niall umył ręce i poczuł wibracje swojego telefonu w kieszeni. Wyciągnął go i zobaczył sms-a od Tomlinsona - "Teraz masz szansę, wróć razem z Cher do domu, my już pojechaliśmy, więc wyboru nie masz :))". Blondyn wyszedł z łazienki i podszedł do stołu, gdzie siedziała samotnie jego Księżniczka. Zajął miejsce obok niej.<br />
- Będziemy się zbierać, chłopcy już pojechali, więc teraz my musimy wracać do domku - uśmiechnął się i wstał.<br />
Ona nic nie odpowiedziała, tylko wstała i wyszła za nim z restauracji. Teraz stali razem z dziewczyną na chodniku czekając na drugą taksówkę.<br />
- Zimno się zrobiło, będzie pewnie padać... - stwierdziła Sherlock i opatuliła się rękoma.<br />
- Trzymaj - Niall oddał jej kurtkę i założył jej na ramiona.<br />
- Dziękuję, kochany jesteś - uśmiechnęła się ukrywając udzielający się jej humor Londynu.<br />
- Proszę... Jak wam idą poszukiwania tego tajemniczego chłopaka z wesela ? - zapytał chłopak niespodziewanie.<br />
- Skąd wiesz ? - zaśmiała się.<br />
- Harold trąbi o tym dookoła. Chodzi jak na szpilkach, zdenerwowany taki. Masakra, tak bardzo chcę Cię uszczęśliwić, podziwiam to - odpowiedział.<br />
Taksówka podjechała. Niall otworzył jej drzwi. Wsiedli i byli już po chwili w drodze do domu.<br />
- Może i jest to niesamowite, ale nie powinien go szukać. Obiecałam mu, że nigdy się nie spotkamy i choć teraz tego żałuję to powinnam dotrzymać danego mu słowa - westchnęła.<br />
- Pomyślałaś, że on może też Cię szukać ?<br />
- Wątpię, wydaję mi się, żeby się nie odważył. Wiesz, lubię go, ale ten wieczór nie powinien się powtórzyć, bo miał być jedyny w swoim rodzaju. Jakbyśmy się spotkali to są dwie możliwości - każdy dzień przy nim byłby wyjątkowy, magiczny i niesamowity, albo nie mieli byśmy o czym rozmawiać - wzruszyła ramionami.<br />
- I tak się tego nie dowiemy - uśmiechnął się i objął ją ramieniem.<br />
Gdy ona poczuła jego rękę za swoją głową, uśmiechnęła się do siebie i położyła mu rękę na brzuchu.<br />
<br />
Taksówka stanęła pod ich domem. Wysiedli. Rozpadało się już na dobre. Szybko wbiegli cali ociekający wodą do holu. Wsiedli do windy.<br />
- Wiesz, jeszcze raz przepraszam za wszystko. Ta dziewczyna doprowadza mnie do granic możliwości i ja postaram się nie odgrywać na was wszystkich za to... - powiedział spokojnie.<br />
- Nic nie szkodzi. Skoro doprowadza Cię do takiego stanu, to znaczy, że naprawdę Ci na niej zależy. To raczej dobrze, sama też mam swoje odpały - uśmiechnęła się.<br />
Winda stanęła na jej piętrze.<br />
- Wejdziesz na chwilę ? - zapytała łagodnie i weszła do salonu.<br />
- Mogę, w sumie - odpowiedział.<br />
Usiedli przy stole. Po chwili nurtującej ciszy.<br />
- Chcesz coś zjeść, albo pić ? - nie czekając na odpowiedź wstała od stołu - Ja się pójdę przebrać, okej ? Zaraz wracam - uśmiechnęła się szeroko i poszła do góry.<br />
Otworzyła szafę i ubrała się w piżamkę. Wzięła szczotkę i zaczęła rozczesywać swoje mokre włosy. Zbiegła w pośpiechu do Irlandczyka.<br />
- Zauważyłem, że najbardziej to lubisz piżamy - zaśmiał się i wyciągnął się na krześle.<br />
- Prawda, uwielbiam. Tak w ogóle to zaopatrzyli lodówkę w jakiś alkohol ? - zapytała niepewnie.<br />
Położyła szczotkę na stole. Podeszła do lodówki i otworzyła ją na oścież. Spojrzała na górną półkę i szybko znalazła cztery puszki Guinness'a, jakiegoś Carlsberg'a oraz jedną butelkę wódki.<br />
- Pewnie, rozumiem, że chcesz się napić i na mnie padło ? - zaśmiał się.<br />
- Coś w tym stylu, mogłabym zadzwonić po Zayn'a, czy coś, ale skoro już jesteś. Chociaż pewnie ma już plany na wieczór - wyciągnęła Guinness'y i wódkę na stół.<br />
- On pewnie z Perrie siedzi, czy coś, także lepiej nie przeszkadzajmy - zaśmiał się i otworzył im piwa.<br />
- Jaką Perrie ? - zapytała zdziwiona i postawiła dwie szklaneczki do wódki na stolik.<br />
- No wiesz, umawia się z nią... Można uznać, że jego dziewczyna, ale się jakoś nie ogłosili oficjalnie, czy coś - dziewczyna usiadła na przeciwko niego i wzięła łyk piwa.<br />
- To żaden Guinness nie jest ! Chłam jakiś... - powiedziała poirytowana, ale wypiła duszkiem całość.<br />
Zaczekała, aż chłopak dokończy swoje i otworzyła wódkę. Nalała pierwszą kolejkę niepewnie patrząc na to co robi. Nie była pewna tego co chce zrobić. Czuła, że źle to się skończy.<br />
- A niby skąd panienka wie jak smakuje prawdziwy Guinness, co ? - zaśmiał się.<br />
- Byłam w Irlandii na takim corocznym obozie. Mam z niego najlepsze wspomnienia - uśmiechnęła się.<br />
- No, no ! Ładnie, Eire najlepsze. Bawiło się widzę. Na pewno, chcesz się napić ? Raczej nie wyglądasz - powiedział troskliwie Niall.<br />
- Spoko, za przyszłość - wzniosła do góry kieliszek i łyknęła szybko alkohol.<br />
Lekko nią wzdrygnęło. Niall nawet się nie skrzywił. Procenty miał zapisane w genach.<br />
- Kolejna ? - zapytał Irlandczyk, ona pokiwała głową i nalała kolejną.<br />
Szybko wypili. Za szóstą kolejką Sherry chciała wstać. Głowie jej bardzo szumiało, zaczynało wirować. Podniosła się z krzesła i zakręciła. Niall złapał ją w ostatniej chwili.<br />
- Wszystko dobrze ? - zapytał, stanęli pod ścianą, tak, aby się nie wywrócić.<br />
On przy ścianie, a ona na nim. Gdy Sherlock zdała sobie sprawę z pozycji w jakiej są, zachichotała wstawiona.<br />
- Masz ładne oczy - powiedziała i położyła rękę na jego policzku, a on jedną złapał ją w pasie, a drugą położył na szyi.<br />
- Wzajemnie. Szybko się upijasz, wiesz o tym ? - zapytał, ale nie chciał, aby wychodziła z tego stanu.<br />
Teraz mógł z nią być sam na sam. Robić co chcę, bo i tak nic nie będzie pamiętać.<br />
- Wiem, za chuda jestem - zaśmiała się - W ogóle wiesz, że nie jestem już dziewicą - zachichotała jak głupia.<br />
- Nie mów bratu w takim razie. Ta młodzież to coraz szybciej ciągnie do seksu - odpowiedział.<br />
- Nie powiem, ale wiesz, że lubię takiego kogoś, z którym chciałabym... - powiedziała i zamknęła oczy.<br />
- Kogo ? - zapytał ciekawy.<br />
- Nie powiem Ci teraz, bo zapomnisz, upiłeś się...<br />
- Widać sama nawet nie wiesz, kto jest najebany - zaśmiał się.<br />
Ona nic nie odpowiedziała. Przyciągnęła go do siebie i pocałowała namiętnie. On odpowiedział na jej propozycje. Podniósł ją lekko i zamienili się miejscami. Przygniótł ją do ściany nie odrywając od niej ust. Sherry zaczęła ściągać mu koszulkę. Na to on ściągnął jej spodnie od piżamy. Wszystko robili na ślepo pod wpływem impulsu. Chwycił ją mocniej i zaczął całować po obojczyku. Potem przeniósł ją do jej pokoju i położył na łóżku. Po chwili byli już prawie nadzy. Całowali się przykryci kołdrą. W końcu Niall ją puścił, odsunął ją do siebie. Tak nagle.<br />
- O co chodzi ? - spytała roześmiana - Przedwczesny wystrzał ? - zaczęła się śmiać.<br />
- Śmieszne... - powiedział poirytowany - Ale nie. Nie mogę, jesteś siostrą Hazzy i jesteś najebana... - wstał i ubrał szybko spodnie.<br />
Wyleciał jak strzała z jej pokoju i pobiegł na dół. Wziął koszulkę, zarzuciła na ramię i wsiadł do windy. Sherlock rozwaliła się na łóżku. Westchnęła głęboko.<br />
- Aż tak bardzo nie pociągam facetów ? - powiedziała do siebie zażenowana.<br />
<br />
Niall ubrał się szybko w windzie i zjechał do swojego apartamentu. Nikogo nie było. Wszyscy poszli na imprezę. Poszedł do swojego pokoju. Rzucił się na łóżko i patrzył tępo w sufit. "Naprawdę nie mogę. Chcę jak każdy facet, ale ona... Ona jest wyjątkowa, nie powinna być traktowana w taki sposób. Każdy kto, by przeleciał ją, jak jest pijana nie ma serca i za grosz mózgu. Przynajmniej tak mi się wydaje. Niech wytrzeźwieje, może przejrzy jej się w głowie trochę. Jak ona się tak szybko upija to się nie dziwię, że nie jest dziewicą. Jejku, Horan co Ty gadasz ?! Nie mów tak, tak nieładnie. Głupi, głupi, głupi..."<br />
<br />
<span style="background-color: white;">Słońce przeciskało się przez firany do jej pokoju. </span>Sherlock w samej bieliźnie wstała z łóżka. Nawet nie chciała się ubrać. Gdy wstawała w głowie się jej zakręciło i ponownie usiadła. Głowa jej pękała i pamiętała, aż za dużo. No może najprzyjemniejszej części niezbyt, ale jak ją zostawiał i zaczynali się całować. Także trochę z głowy wyszło.<br />
Zeszła po schodach trzymając się za głowę. Nalała sobie wody do szklanki i łyknęła dwie aspiryny. Usiadła na krześle. Zobaczyła swój telefon, dwa kieliszki, butelkę wódki i puszki po piwie. Wzięła telefon i zauważyła, że ktoś wydzwaniał do niej już cztery razy. Dwa nieodebrane to był Simon, raz Harry i raz Zayn. Jakieś dwie minuty temu dzwonił Zayn, najpóźniej. Najpierw wykręciła do niego numer.<br />
- Sherlock ? - zapytał chłopak, po paru sygnałach oczekiwania.<br />
- Tak, co tam ? - powiedziała chrapliwie.<br />
- O matko ! Brzmisz jakbyś chlała całą noc. Masakra. Wpadnę zaraz do Ciebie i się ogarniesz, bo do roboty dzisiaj idziesz ! - powiedział i się rozłączył.<br />
Cher wstała powoli i wdrapała się po schodach. Ubrała jakąś czarną bokserkę i szare szorty. Jej rozpuszczone włosy były w totalnym nieładzie. Usłyszała dźwięk windy, ktoś już przyjechał. Zeszła po schodach, zasłaniając wszystkie okna jakie się dało. Przy wejściu zobaczyła schludnie ubranego Zayn'a. Na jej widok chłopak aż otworzył usta.<br />
- Co się, kurde, działo przez noc ? - zapytał zdziwiony.<br />
- Trochę alkoholu, potem zostałam wrednie opuszczona i źle mi z tym, że pamiętam całą tą okropną noc. Niech was, debile co wymyślili wódkę ! Chociaż po krótkim namyśle i tak was wielbię...- powiedziała ledwo żywa, a jej głos był okropny.<br />
- Dasz radę śpiewać ? - zapytał nie zwracając uwagi na wszystko co mówi.<br />
- Nie wiem... Do, re, mi...- zaczęła śpiewać gamę.<br />
- Ujdzie. Teraz trzeba Cię wyszykować. Postawimy na styl - Elegancki-młodzieżowy-szyk-do-pracy-w-biznesie-muzycznym - powiedział i kazał jej iść pod prysznic, gdy poczuł jej odór.<br />
- Dość długa nazwa, nawet jej nie będę powtarzać - powiedziała Sherlock zamykając się w łazience.<br />
Zayn otworzył jej szafę i wyciągnął czarną obcisłą marynarkę i czarne cygaretki. Potem wyciągnął luźną białą koszulkę, na ramiączkach ze zwisającym dekoltem i dłuższym tyłem. Wyciągnął czarne jazzówki na obcasie i położył przy reszcie wyciągniętego zestawu na łóżku. Uwieńczył swój zestaw podłużną czarną kopertówką. Dziewczyna wyszła po chwili z łazienki w samej bieliźnie i mokrych włosach. Chłopak nie chciał patrzeć na nią przez wzgląd na jej brata, ale ta miała niesamowite ciało. Podał jej szybko ubrania. Sherlock włożyła je na siebie przy nim. Robiła to specjalnie, chciała, żeby patrzył. Jej włosy były ciemne i proste z przedziałkiem na środku. Jedyne co przerażało Zayn'a to czerwone pasemko.<br />
- Ja pójdę po utleniacz, a Ty je zacznij suszyć - powiedział i zbiegł po schodach do windy.<br />
Gdy wrócił dziewczyna była w pełni ubrana, miała jeszcze srebrne kolczyki w kształcie jaskółek, które dostała od niego. Włosy były dalej lekko wilgotne, ale dalej proste i rozczesane. Zayn wziął czerwone pasemko do rąk i pochlapał utleniaczem. Czerwony kolor spływał mu z palców na podłogę. Potem wziął szczotkę i suszarkę. Po chwili dokończył jej fryzurę. Ona przejrzała się w lustrze.<br />
- Dzięki, podoba mi się - pocałowała go w policzek.<br />
- Proszę. Właśnie jeszcze... Czekaj... - wyciągnął z kieszeni bransoletkę, którą dostała od Harry'ego.<br />
Zapiął jej na nadgarstku.<br />
- Idealnie - powiedziała.<br />
Zeszli na dół do windy.<br />
- Zmieniając temat... - powiedział Zayn i wcisnął przycisk z napisem "Reception" - Z kim Ty wczoraj w ogóle byłaś ? - zaśmiał się - Dalej lekko skacowana jesteś, po za tym tylko cham, albo ktoś kto naprawdę się o Ciebie troszczy mógł Cię tak zostawić.<br />
- No... Nie powiem Ci kto, ale może i lepiej, że mnie zostawił. Bo gdyby nie on, to na pewno bym się z nim przespała. Tak naprawdę to on miał trochę rozsądku, żeby temu zaprzestać. Jak się napiję to tylko jedno mi w głowie - powiedziała zawstydzona.<br />
- To pozazdrościć chłopa - zaśmiał się melodyjnie - Może coś z tego będzie, ale co to za chłopak, który tak sobie wychodzi, nawet liściku, ani wiadomości na poczcie głosowej ?<br />
- Nie wiem, nie odsłuchiwałam poczty. W sumie to teraz będziemy się unikać i raczej nie chcę, żebym cokolwiek pamiętał, ale niestety ja pamiętam za dużo... - stwierdziła Sherry i wyszli z windy.<br />
Na zewnątrz czekała na nich czarna taksówka. Kierowca ruszył, gdy zajęli miejsca. Przez całą drogę Sherry pisała coś na swoim telefonie, a oboje pogrążali się w ciszy. Po półgodzinie samochód się zatrzymał przed studiem muzycznym.<br />
Para wysiadła z auta i skierowali się do wejścia. Budynek był murowany i stał jak pozostałe domki w szeregówce. Wysoki, czteropiętrowy murowany domek z białymi elementami i schodami do dużych drewnianych drzwi. Żadnych znaków, czy szyldów. Okolica też była dziwna. Wszędzie pusto i cicho. Zayn wbiegł po schodach i otworzył drzwi. Sherlock weszła do budynku. Jej oczom ukazał się ogromny hol z rozgałęzionymi dwoma korytarzami za recepcją. Ściany były ciemnoczerwone, wysiały na nich platynowe płyty, a w pustych miejscach były srebrne napisy. Cher podeszła do pierwszego lepszego miejsca z dziwnym srebrnym napisem. Był tam wydrukowany napis "Paul McCartney" i jego podpis. Dziewczyna aż pisnęła cicho. Za biurkiem siedziała ładna, młodziutka i dość niska z burzą brązowych loków kobieta. Miała słuchawkę i mikrofon założone na uszy.Do tego śliczny śnieżnobiały uśmiech. Patrzyła na nich wyczekująco. Zayn wziął ją za rękę i podszedł do kobiety.<br />
- My do Simon'a Cowell'a. Byliśmy umówieni na wstępne nagranie - powiedział z firmowym uśmiechem.<br />
- Drugie drzwi na lewo tym korytarzem - wskazała na korytarz z prawej.<br />
- Dzięki, Sam - powiedział do niej, a ta się zarumieniła.<br />
- Do zobaczenia, Zayn - zachichotała.<br />
Poszli dalej trzymając się za ręce we wskazany korytarz. Stanęli przed drzwiami. Sherlock się rozejrzała po jednej stronie ciągnął się ciemny korytarz, nie widać było jego końca. Ten widok trochę ją przeraził. Na drzwiach był napis "Zapukaj dwa razy i pomyśl życzenie", co po angielsku brzmiało znacznie lepiej "Knock twice and wish upon a star".<br />
- Jak zapukam, a Ty pomyśl życzenie, dobra ? - powiedział poważnie chłopak, to nawet nie było pytanie, ale rozkaz.<br />
Ona pokiwała głową lekko przestraszona. Czuła się jak w dziwnym śnie, nic nie trzymało się kupy. Usłyszała dwa stuknięcia o drzwi i pomyślała życzenie "Żebym wyszła stąd szczęśliwa". Serce jej biło szybciej, ścisnęła mocniej dłoń Zayn'a. Chłopak jedynie szepnął jej do ucha "Nie ma się czego bać, jestem obok". Usłyszeli głos Simon'a mówiący "Zapraszam" i weszli posłusznie do środka. Pokój był jasny. Miał błękitne ściany i oszkloną tylną ścianę za białym biurkiem mężczyzny. W szklanej ścianie były drzwi na duży biało pomalowany taras z niebieskim hamakiem. W dali widać było ogród, który znajdował się na terenie studia. Cały pokój był duży, na lewo znajdowały się półki z książkami, a na prawo biały fortepian i drzwi do jakiegoś pokoju. Simon chrząknął i kazał im usiąść na białej podwójnej kanapie naprzeciw niego. Dzieliło ich jedynie biurko z laptopem, stertą papierów i długopisów. Usiedli, Zayn objął ją ramieniem, a on założyła nogę na nogę.<br />
- Dziś pierwszy dzień ! Jak się czujesz ? - zapytał podekscytowany Simon.<br />
- Dobrze, w miarę - powiedziała piskliwie, tak, aby nie usłyszał jej chrypy.<br />
- Co zrobiłaś z głosem ? - zapytał troskliwie, dziewczyna odchrząknęła i wzięła głęboki oddech.<br />
- Nic, ciężka noc - powiedziała, nie miała już tak złego głosu jak wcześniej, po chrypie prawie nie było śladu, prawie...<br />
- Co wy z nią robicie, przecież to jeszcze dziecko ! Mam nadzieję, że to nic poważnego, bo jak nie śpiewasz to jestem skończony i postawiłem na złą kartę - wycedził przez zęby i wyciągnął się na krześle - W każdym razie, dzisiaj nagrasz jeden cover, jaki tylko chcesz, wrzucimy go do sieci. Następnie przyjdzie Edek i pomoże Ci z piosenką, albo jak Cię polubi to nawet machnie Ci wszystkie trzy - uśmiechnął się Simon - Idź z Zayn'em do studia, tam będzie czekać na Ciebie jakaś asystentka co Cię umaluje i producent co to wyprodukuje. O nic się nie martw, jesteś w dobrych rękach. Na nagranie tego coveru masz jakieś półtorej godziny i chcę go widzieć w sieci, potem trzy godziny pracy z Edkiem, może cztery, zobaczymy jak Ci pójdzie z coverem. Wiem, że go lubisz, to lepiej się pospiesz. Im szybciej zaczniesz tym później z nim skończysz pracę - powiedział Simon i ruchem ręki kazał im odejść.<br />
Nic nie mówiąc wyszli z pokoju. Udali się ponownie do recepcji. Zayn nie puścił jej, ani na moment.<br />
- Które studio jest wolne, czy zarezerwowane dla Simon'a na dzisiaj dla Sherlock Walker, złotko ? - powiedział i spojrzał w jej oczy.<br />
Recepcjonistka Sam, aż jęknęła cicho na te słowa.<br />
- Studio numer 38 jest zarezerwowane dla Sherlock Walker na Simon'a. Budynek A, piętro 4, pokój 38.<br />
- Dzięki, pa pa - powiedział i odeszli od biurka.<br />
Odwrócili się plecami do kobiety. Sherlock zauważyła srebrne drzwi od windy na lewo od drzwi frontowych. Weszli do windy, a Zayn na pożegnanie puścił oczko do Sam. Na co ta zachichotała się jak idiotka. Weszli do niej, a Zayn kliknął przycisk z czwartym piętrem.<br />
- Czemu taki dla niej jesteś ? - zapytała roześmiana Cher i puściła w końcu jego dłoń.<br />
- Jak jest się dla niej miłym to przynosi Ci kawę, zamawia taksówki i przesuwa spotkania - wzruszył ramionami.<br />
- Ale Ty ją perfidnie podrywasz, chociaż wszyscy wiedzą, że masz dziewczynę - powiedziała z pogardą.<br />
- Skąd Ty to wiesz ? Nawet nie lubisz naszego zespołu, ani nie czytasz żadnych forum o nas. Samantha też tego nie wie w każdym razie - powiedział i spojrzał na nią, jakby uderzyła się w głowę.<br />
- Niall mi powiedział, raczej to nie tajemnica, co ? - zapytała Sherry lekko obruszona.<br />
- No nie, ale... Z resztą to z Perrie to jedna wielka masakra.- powiedział i złapał ją ponownie za rękę, jakby nie chciał, żeby zadawała kolejne pytania.<br />
Coś się między nimi psuło, chciał o tym zapomnieć na moment. Ten moment chciał wypełnić sobie myślą o teraźniejszości z Sherlock. Wyszli z windy. Korytarz wyglądał dokładnie tak samo, co ten na dole. Szli wzdłuż korytarza, mijając drzwi, dopóki nie znaleźli na nich cyferek 38. Stanęli przed nimi. Zayn spojrzał na dziewczynę. Ona kiwnęła głową. Wtedy on nacisnął klamkę i weszli do pomieszczenia.<br />
<br />
<br />
_____________________<br />
Mój pierwszy wpis pod rozdziałem, to to dopiero jest dziwne. W każdym razie, nie potrafię wam powiedzieć jak będę dodawać rozdziały, ale mam taki plan, żeby dodawać je raz na tydzień w czwartki, czy piątki, albo nawet soboty, przeczytam komentarze, bo to wy wybierzecie jeden z trzech wybranych przeze mnie dni. Mam nadzieję, że nikt nie będzie się za to obrażał, ale nie mam w sumie jak dodawać, bo moja siostra wyjeżdża i jest trochę roboty i jeszcze szkoła i trochę mi nie idzie z początku. W każdym razie, mogłabym dodać dwa rozdziały jak byłoby dużo komentarzy, że się nie możecie doczekać i takie tam, wtedy zrobiłabym to w weekend. Dodawałabym rozdział w czwartek, a w sobotę dodałam kolejny, jeżeli by się wam spodobał czwartkowy. To na tyle ;).<br />
A i Ed będzie w kolejnym rozdziale, a za dwa będzie go baaardzo dużo, miłego czytania ;))<br />
Aria Jones.Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-85721180452808565682012-09-21T16:45:00.000+02:002012-09-21T16:45:07.822+02:00Rozdział 11Sherlock obudziła się lekko niewyspana. Miała także okropny sen, jej Książe z wesela okazał się jakimś grubym, starym pijaczyną, a potem Eric powiedział jej, że on ma dziewczynę w Australii. Poprzednia noc dawała jej się we znaki. Kiepski wypad do parku, potem rozmowa z jakimś Irlandczykiem, pogaduchy z Eric'iem i jeszcze głupie sny. Dopiero jakoś o czwartej zmrużyła oczy. Zeszła w swojej niebieskiej piżamce do kuchni. Zaczęła robić sobie naleśniki. Ziewnęła przeciągając się całym ciałem. Gdy się obróciła, by zabrać naczynia ze stołu, zobaczyła Liam'a i Louis'a siedzących na krzesłach i czekających, aż ich zauważy.<br />
- Ile tu już siedzicie ? - zapytała zmęczona.<br />
- Tyle by wiedzieć, że po nocach masz koszmary i robisz nam śniadanko - uśmiechnął się szeroko Louis - Głodni jesteśmy.<br />
- Zaglądałem w lodówce i znalazłem syrop klonowy, który idealnie nada się do dzisiejszego wspólnego śniadanka - zauważył Liam.<br />
- Dzięki za informacje, to może sami zróbcie sobie to śniadanie, a ja pójdę sobie robić własne głupoty - powiedziała wolno, sennie przymrużając oczy, dalej miała światłowstręt po wstaniu.<br />
- Nie, Ty nam zrób, bo my gotować nie umiemy. No, ostatnio to Lou poparzył sobie rękę o mikrofalówkę. Zjedź z nami, nie lubimy jeść sami, bo on zawsze mi zjada jedzenie i nie ma kto nas rozdzielać - powiedział Liam z uśmiechem od ucha do ucha.<br />
- Prawda - powiedział drugi i podszedł do kuchenki - Rób, nie przeszkadzaj sobie - patrzył na smażącego się naleśnika.<br />
Dziewczyna pomieszała ciasto na naleśniki, po czym obróciła jednego, który znajdował się na patelni. Lekki zapach cynamonu uniósł się do góry. Louis, aż zagwizdał, a Sherry się posępnie uśmiechnęła. Ściągnęła naleśnika i położyła na talerzu z papierowym ręcznikiem. Louis już wyciągnął rękę, by go porwać.<br />
- Wasze podniebienia nie spróbują moich naleśników, póki oboje nie będziecie mieli po równo na talerzach. Nie chcę mieć tu kłótni z rana - powiedziała zmęczona i wylała kolejną porcje ciasta na patelnię.<br />
- No dobra... - powiedzieli razem i usiedli z powrotem przy stole.<br />
Dziewczyna szybko zrobiła kolejnego naleśnika, wyjęła syrop z lodówki i postawiła wszystko na stole. Nie przerywała roboty przy kuchence. Chłopcy ugryźli na "raz-dwa-trzy" naleśnika. Sherry nie mogła się nawet na nich patrzeć. Była zmęczona i najgorsze co mogło ją spotkać to dwa debile w kuchni.<br />
- Pyyyyszne... - powiedział Liam z pełną buzią.<br />
- Kłamię, one są lepsze niż jakieś tam "pyyyszne" - powiedział Louis i ugryzł kolejny raz.<br />
- Nie mówi się "pyyyszne", ale "pyyyyszne..." - powiedział wyzywająco Daddy Direction.<br />
- Będę mówić jak będę chciał - wycedził Lou.<br />
- Zamknąć się - powiedziała poirytowana Cher łapiąc się za głowę, jakby miała kaca.<br />
- W każdym razie, jak minęła noc ? - zapytał Liam połykając ostatni kęs jedzenia.<br />
- Gadałam do późna z takim znajomym i trochę się zasiedziałam. Nie mam siły... - wymamrotała.<br />
- My siedzieliśmy na dworze, na szczęście komary nas nie zjadły, ale było miło. Pogadaliśmy sobie, wiesz jak jest - powiedział roześmiany Louis.<br />
- Świetnie... - zciszyła głos z nadzieją, że nie będą słyszeć jej komentarza - Co mnie to ? Durni... - zaczęła ponownie klnąć do siebie pod nosem, nałożyła im kolejne dwa naleśniki na talerze.<br />
Wylała ostatnią porcje ciasta na patelnię i usiadła obok nich.<br />
- Nic nie jesz ? - zapytał Liam z pełną buzią i aż wyleciał mu kawałek nieprzeżutego śniadaniz z ust, na co Sherry spojrzała z politowaniem, a Lou podał mu chusteczkę z kieszeni.<br />
- Nie, nie chcę. Zwymiotuję się zaraz. Mam dość tego, siedzenie tu i nawet nikogo nie znam. Nie zeszłam nawet dobrej ulicy, a już... - urwała, bo obiecała Niallerowi nikomu nie mówić o wieczornym incydencie - Nie ważne...<br />
- To chodź z nami połazić po sklepach. Harry mówił, że trzeba przejrzeć Ci szafę. Mamy wolny ranek, więc posortujemy Ci ciuchy i ruszamy na podbój sklepów - uśmiechnął się Louis.<br />
- Niech będzie - zgodziła się.<br />
Ściągnęła naleśnika z patelni i przekroiła na pół. Dała każdemu po połowie. Poszła do pokoju. Chciała się ubrać, ale piżama jej odpowiadała. Po chwili do jej sypialni wbiegli chłopcy. Otworzyli szafę, a ona rozsiadła się na łóżku. Najpierw zaczęli od koszulek. Wszystkie jej workowate i za duże bluzki wyrzucili na stertę "Nie mogę na to patrzeć" i zostawili zaledwie trzy, czy cztery, które "Jeszcze ujdą". Potem dorwali się do spodni, wyrzucili jej wszystkie dresy i czarne spodnie. Zostawili tylko kolorowe rurki i jakieś jeansowe. Potem znaleźli jej dwie spódniczki, jedną czarną, a drugą niebieską. Aż zagwizdali jak zobaczyli ich długość, na co ona wzruszyła ramionami. Następnie zajrzeli na wieszaki. Zostawili w spokoju jej sukienki, ale powyrzucali jej zmechacone i poobdzierane koszulę w kratę. Została jej ostatnia fioletowo-czarna.<br />
- CO ja mam teraz na siebie włożyć ? ! - wykrzyknęła patrząc jak wkładają jej ubrania "Nie mogę na to patrzeć" do worka na śmieci.<br />
- Sukieneczkę, jest tak cieplutko - powiedział Liam i upchnął jej garderobę do ostatniego foliowego worka.<br />
Louis ściągnął z wieszaka zwiewną sukienkę w białe groszki na zielonym tle. Miała chude ramiączka i dłuższy tył. Wzięła ją od niego i poszła do łazienki się ubrać. Umyła twarz i rozpuściła włosy. Rozczesała je. Potem włożyła na siebie zieloną sukienkę. Wyszła z łazienki. Louis zaczął klaskać. A ona się obróciła, a sukienka lekko uniosła się do góry.<br />
- Ślicznie, teraz możesz z nami iść, ale tylko w tych butach - powiedział Liam i podniósł do góry brązowe buty na koturnach i torebkę pasującą do niej.<br />
- Niech będzie - wzięła buty i spakowała torebkę.<br />
- Na podbój Londynu ! - wykrzyczał Louis i Liam w jednym momencie.<br />
<br />
Wsiedli do czarnej, londyńskiej taksówki. Usiedli ściśnięci na tylnym siedzeniu.<br />
- Dokąd jedziemy ? - zapytał taksówkarz.<br />
- Na Regent Street - uśmiechnął się Liam.<br />
Kierowca od razu ruszył. Po niecałych dwudziestu minutach znaleźli się na danym miejscu. Louis zapłacił i wyszli na świeże powietrze. Jej oczom ukazała się długa ulica pełna ludzi. Dookoła były kolorowe witryny sklepów. Nie mogła się nadziwić. Roześmiała się. Była w Londynie na zakupach. Miło. Liam zatarł dłonie.<br />
- Zacznijmy lekko, od Top Shop'u - powiedział Louis i wziął ją pod rękę.<br />
Poszli wzdłuż chodnika i weszli do pierwszego sklepu, zwanym Top Shop. Czuła się jak dziecko w cukierni. Było tu tyle kolorów, sama nawet nie znała większości nazw. Uśmiechnęła się szeroko. Liam kazał iść jej do przebieralni, a oni przyniosą jej ubrania. Oczywiście na koszt "firmy", czyli One Direction. Mogą sobie pozwolić na uszczęśliwianie panienek, póki są piękni i młodzi. Spokojnie usiadła na zielonym krześle z zebrę za fioletową zasłoną. Liam pierwszy przyniósł swój zestaw. Jeansowe krótkie spodenki ze wstawkami z koronki, do tego cienką, szarą bluzkę na ramiączkach z czarnym napisem "Beat This Up" w serduszku, która odkrywała jej płaski i opalony brzuch. Szybko na siebie wciągnęła ubrania i wyszła z przymierzalni pokazać się chłopcom.<br />
- Ładnie, ale za zwykło. Jak się z nami pokazujesz to tłumy muszą szaleć - stwierdził Louis i dał jej kolejny zestaw.<br />
Niebieski sweter. Taki luźny, na lato, o rękawach do łokci i końcem do bioder. Do tego krótkie beżowe spodenki z brązowym paskiem. Niebieskie trampki i do tego brązowo beżowa torebka. Wyszła ubrana w kolejny strój. Związała włosy w nieformalnym koczek. Podciągnęła lekko rękawy.<br />
- Może być ? - zapytała i się obróciła.<br />
- Bierzemy, proszę następny strój - powiedział Liam i podał jej sukienkę.<br />
Miała dekolt w serduszko. Była o barwie spranego różu, nie miała żadnego wzięcia w talii, czy pod biustem. Lekko spadała, aż do kolan. Materiał był zwiewny. Do tego dostała złoty naszyjnik z klatką na ptaki i otwartą do niej drzwiczkami. Wyszła ponownie pokazać się przyjaciołom.<br />
- Wow, teraz możesz tak iść na miasto - zaśmiał się Lou - No to bierzemy to i nie przebieraj się, a i ubierz te buty - podał jej beżowe baleriny.<br />
Wyszli ze sklepu z torbami. Ona ubrana w nową sukienkę. Szli radośnie dalej ulicą.<br />
- No to kolejny sklep, niech będzie... Armani, potem Calvin Klein i jako wisienka na torcie niech zostanie Prada, każda dziewczyna musi mieć szpilki z Prady - uśmiechnął się Liam.<br />
Zeszli wszystkie sklepy z listy Payne'a, ale potem Lou stwierdził, że dalej to jest za mało, więc zeszli wszystkie jakie tylko mogli. Załadowani torbami wsiedli do samochodu. Kazali się zawieść do jakiejś restauracji. Kierowca odwiózł ich manele do ich domu, a sami pojechali do restauracji, którą zawsze Sherry marzyła odwiedzić słynną restauracje przy Royal Hospital Road. Pierwszą restauracje Gordon'a Ramsay'a - jej mistrza. Gdy weszli do środka okazało się, że mieli już rezerwacje i Harry z Niallerem siedzą przy stole. Dziewczyna nie zdążyła pomachać do brata, gdyż natychmiastowo Jean Philip porwał ją do kuchni. Kelner nic nie powiedział, chłopcy tak samo milczeli. Zniknęli jej z pola widzenia, bo teraz znajdowała się w białej z metalowymi "meblami" kuchni. Pełno kucharzy i szefów uwijało się przy garach. Po chwili przy tylnym wyjściu na salę zobaczyła Jego - Gordon'a Ramsay'a. Szkota z bujną blond czupryną w białym fartuchu z ołówkiem za uchem. Gdy ją zobaczył uśmiechnął się i klasnął w dłonie. Wyciągnął ku niej rękę, potem pocałował ją w dłoń i trzy razy w policzki.<br />
- Jak miło Cię widzieć ! Och, Sherlock, Sherlock. Sherlock Walker ! Pięknie...- wykrzyknął.<br />
- My się wcześniej nie spotkaliśmy, no chyba, że w snach - zaśmiała się, ale ledwo co była w stanie, bo miała wrażenie, że zaraz zemdleje.<br />
On, wielki Gordon. Jej bohater. Człowiek, który potrafi zrobić wszystko, pokonać wszystkie trudności, dojść do celu właśnie z nią rozmawia ! Nawet sobie tego nie wyśniła. W dodatku, jakby już na nią czekał...<br />
- Śmieszne, zakładaj fartuch - wyciągnął śnieżnobiałych fartuch i spodnie, które wyglądały jakby zabrał z jej szafy.<br />
Spodnie ze sztywniejszego materiału niż jej piżama, ale dalej o podobnym wyglądzie. Były czarne, ale miały pełno plam pozorujących plamy farb. Jakby ktoś wziął pędzel i pryskał farbą na nie. Szybko pobiegła do łazienki i się przebrała zostawiając sukienkę i buty na umywalce w toalecie. Wróciła na boso do kuchni.<br />
- Jakie poświęcenie - mówił szkot - Na boso w mojej kuchni. Przejdźmy do rzeczy. Wiem, że uwielbiasz gotować, ale... - dziewczyna mu przerwała szybko.<br />
- "Desery to nie dania, lecz coś na kształt wina, które dopasowuje się do dania głównego" - zacytowała jego słowa z The F Word.<br />
- Dokładnie, przygotowałaś się - zaśmiał się - Dzisiaj zrobisz obiad dla swoich przyjaciół. Deser zostanie na twojej głowie, ale z przystawkami i daniem głównym Ci pomogę. Jako przystawkę zaserwujemy im moje tradycyjne danie, risotto z groszku, a danie główne ? Propozycje, panienko ? - zapytał zacierając dłonie.<br />
- Nie Wellington, bo to jak pójście na ścięcie, ale może... Pieczony kurczak z bakłażanem, cukinią i pomidorem ragout ?<br />
- Idealny wybór - uśmiechnął się i wziął się do roboty.<br />
Najpierw pokazał jej dokładnie jak robi się risotto, a potem kazał jej przyrządzić sześć porcji. Dla jej czwórki przyjaciół, Gordon'a i jej samej. Szybko uwinęła się z robotą, a jedyne co on powiedział to :<br />
- A niech mnie. Niewiarygodne - z tym jego szkockim akcentem, z dokładnością do słów po angielsku co zawsze w jej głowie rozbrzmiewały, gdy coś zrobił po jej myśli "Unbelievable" - Idealne, a jesteś tu zaledwie półgodziny - uśmiechnął się.<br />
Potem pokazał jej danie główne, a przystawki wynieśli na stół chłopców. Szybko przyrządziła danie i zabrała się za deser. Zrobiła szarlotkę na kruchym cieście z lodami waniliowymi. Nałożyła na talerz ostatnią porcję szarlotki i wytarła talerze <span style="background-color: white;">dookoła.</span><br />
<span style="background-color: white;">- Teraz się przebierz i wracaj do swoich - uśmiechnął się Gordon serdecznie.</span><br />
<span style="background-color: white;">Ona ucieszona jak nigdy dotąd poleciała jak na skrzydłach do łazienki po ubrania. Szybko się przebrała i rozpuściła włosy. Włożyła buty na obcasie i poszła z gracją na salę. Zajęła miejsce obok Niall'a i Louis'a. Wszyscy właśnie zajadali się szarlotką. A ona piła w spokoju białe wino, chociaż była nieletnia.</span><br />
<span style="background-color: white;">- Idealne... - zapiszczał Harry.</span><br />
<span style="background-color: white;">- Dzięki. Jejku, właśnie miałam najlepszy dzień mojego życia - powiedziała i przytuliła Lou, po czym dała mu buziaka w policzek.</span><br />
<span style="background-color: white;">Była tak szczęśliwa, że nie zważając na sytuacje zrobiła to samo z Irlandczykiem. Zaśmiała się i dopiła wino do końca. Chłopak się cały zaczerwienił i powiedział, że musi udać się na chwilę do toalety. Liam pobiegł za nim. Gdy Payne wszedł do łazienki, zobaczył </span><span style="background-color: white;">Niall'a, który patrzył w swoje odbicie w lustrze podpierając się o marmurową umywalkę. Sam Liam</span><span style="background-color: white;"> usiadł na ziemnej posadzce.</span><br />
<span style="background-color: white;">- Co ze mną jest nie tak ? - powiedział Niall i pokropił twarz wodą.</span><br />
<span style="background-color: white;">- Nic, jejku po co żeś tak wybiegł. Ona Cię tylko pocałowała w policzek- powiedział zażenowany Liam.</span><br />
<span style="background-color: white;">- Tak, ale to o-n-a ! Nie jakaś tam dziewczyna, tylko Sherlock Walker ! Daj mi spokój, nienawidzę wszystkich. To jest bez sensu... - ktoś wszedł do łazienki.</span><br />
<span style="background-color: white;">To Harry, spojrzał na całą sytuacje. Jakby nie dowierzał co właśnie usłyszał. Niall lubi jego siostrę ? Przecież to najbardziej obleśny chłopak jakiego zna i jakby bez względu na innych uczucia.</span><br />
<span style="background-color: white;">- O co chodzi ? - zapytał i patrzył to ona Niall'a, to na Liam'a.</span><br />
<span style="background-color: white;">- Ups... - powiedział Liam, a Irlandczyk zamknął się w toalecie.</span><br />
<span style="background-color: white;">- Co "ups..." ? W ogóle o co mu chodzi ? - zapytał zdenerwowany i stanął przy umywalce, tam gdzie wcześniej Horan.</span><br />
<span style="background-color: white;">Harry nie zwrócił uwagi na przestraszonego blondyna, który zabarykadował się w kabinie toaletowej, chciał wysłuchać do końca Liama.</span><br />
<span style="background-color: white;">- No to zaczynając od początku...</span><br />
Liam wyjaśnił mu całą sytuacje. Od samego wesela, po dzisiejszy dzień. Trochę to trwało, zanim dotarło to do Styles'a. Jak jakiś tam pijany Irlandczyk mógł uwieść jego siostrę ? On jest tym cud-chłopcem ? Trzeba było dać mu chwilę na przełknięcie tak dużej ilości materiału. Zsunął się na podłogę do poziomu Payne'a. Schował twarz w kolanach. Nie wiedział kompletnie co robić. Jego siostra i jego przyjaciel ?<br />
- I co teraz ? - wydukał Harry - Niall jest tym, tym, tym jej "Księciem" ? ! Przecież to takie...<br />
- Dziwne ? - wyręczył go Liam.<br />
- Tak ? Ona się nie może o tym dowiedzieć. Przepraszam, ale nie zrobię tego mojej siostrze, co z tego, że jest adoptowana, ale kocham ją nawet mocniej niż Gemmę ! - mówił patrząc się w przestrzeń.<br />
- Harry to i tak wyjdzie na jaw. Nie można tego ukrywać. Raczej nie dasz Niall'owi w mordę, żeby się zamknął ? - zapytał głupio Liam.<br />
Na co Harry zdenerwowany wstał i zaczął nerwowo walić pięścią do zamkniętych drzwi kabiny. Po paru minutach takiej zabawy Niall otworzył je. Harry zmierzył go od stóp do głowy. Widać, że płakał, oczy miał podkrążone i spuchnięte, w jego oczach dalej szkliły się łzy.<br />
- Nie bij mnie, ja i tak nie będę w stanie jej powiedzieć cokolwiek. Lubię ją, ale nie jestem jej wart... - powiedział czkając.<br />
Harry na te słowa podniósł pięść, chciał go uderzyć, chciał mu wybić swoją siostrzyczkę z głowy. Chociaż nie był w stanie, opuścił rękę i zwiesił głowę. Jednak nie był pewny już niczego. W końcu złość wzięła górę, Harry Styles uderzył w brzuch z pięści swojego przyjaciela, a łza skapnęła mu z nosa na jasną podłogę. Niall zgiął się w pół i jęknął cicho. W końcu Styles spojrzał mu w oczy i coś zrozumiał...<br />
- Nie powinienem się wtrącać, ale to moja siostra, do jasnej cholery... Nie mam tutaj nic innego oprócz niej. Jak ją skrzywdzisz to ponownie ją stracę, nie wiem, czy to do Ciebie dotarło. Kocham ją, jak nikogo innego. Może i lubicie się i takie tam, ale ona nie jest gotowa na coś takiego. Rób co chcesz, ale z dala od mojej Sherry - wyszeptał do niego.<br />
Irlandczyk złapał się za brzuch i podparł ścianę, bo czuł, że za moment może stracić równowagę.<br />
- Nie będę się do niej zbliżał, jeżeli chcesz... Masz rację, przecież mieszkałeś tutaj z czwórką przyjaciół i spełniałeś marzenia, kiedy ona nawet z Tobą nie rozmawiała - powiedział wściekle Horan.<br />
- To było kiedyś, teraz nie chcę tego zaprzepaścić, nie rozumiesz ? Nie możesz być jej Księciem... - wydukał chłopak.<br />
- Daj mi szansę, jak mnie polubi to... - zaczął Irlandczyk.<br />
- Nie, jeden błąd i wszystko leży. Wiem, że twoja głowa jest dość mała, aby pomieścić trochę moich słów, ale nie chcę, żebyś z nią był - powiedział wzburzony Harry.<br />
- Czemu, nawet mi szansy nie dałeś, dobrze wiesz, jak to wszystko było na weselu, czemu teraz się burzysz ? - wykrzyczał poirytowany blondyn.<br />
- Bo to ją zniszczysz, sądzisz, że przeżyję jak jej się coś stanie ? Sądzisz, że nic jej się nie stanie, jak miliony fanek rzucą się na nią jak na świeże mięso armatnie ? - zapytał i uderzył pięścią w ściankę kabiny.<br />
- Nie rzucą, sam widziałeś jak było z Demi, wszystkie fanki pisały w mojej obronie, że to moja księżniczka i takie tam... Harry, wiesz, że nie potrafiłbym jej skrzywdzić, no... Z resztą to twoja siostra, to fanki inaczej na nią zareagują.<br />
- Nie wiem, Niall. Nie podoba mi się to - powiedział i usiadł na ziemi obok Liama, który patrzył się ciekawy na całą sytuację - A Ty jak uważasz, Liam ?<br />
- Nie wiem, co o tym sądzić. Wydaję mi się, że jeszcze muszą dojść do tego uczucia Sherry, bo jak dotąd pewnie nie polubiła Niallera, wystarczy dać mu wolną rękę. I tak pewnie nic nie zrobi, nie ma odwagi, moim zdaniem marne szanse na to, żeby coś się między nimi stało - powiedział obojętnie.<br />
<br />
Gordon dosiadł się do stołu. Teraz siedziała przy nim Sherry i Louis.<br />
- Wiesz, jak nie wyjdzie ze śpiewaniem to moja kuchnia przyjmie takiego pomagiera - uśmiechnął się Ramsay do dziewczyny.<br />
- Z chęcią. Ale co do tego śpiewania to nie zapeszajmy - zaśmiała się melodyjnie.<br />
- To się trzymaj, ja wracam do mojego królestwa - powiedział kucharz i pocałował ją ponownie trzy razy - Wpadaj, kiedy tylko będziesz miała ochotę.<br />
- Pewnie, nie będę się zastanawiać nawet - pomachała kucharzowi, gdy wchodził z powrotem do kuchni.<br />
- Jedziemy do domu ? - zapytał Louis patrząc na zegarek - Jest już po dziewiętnastej.<br />
- Tak, ale jeszcze faceci się ogarniają w łazience. W ogóle gdzie jest Zayn ? - zapytała.<br />
- Pewnie miał coś ważnego, bo dzwoniłem do niego, ale powiedział, że nie może gadać, bo jest u Simon'a.<br />
- Aha. Szkoda, fajnie by było zasiąść całą rodzinką do stołu - uśmiechnęła się.<br />
- Dobra, idę zamówić taksówkę, zaraz wracam - powiedział i opuścił salę.<br />
Sherlock została sama przy stole.Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-83872323516061059542012-09-16T15:25:00.000+02:002012-09-16T15:25:37.924+02:00Rozdział 10Liam zjechał windą na dół. Mieli z Danielle jechać na jakąś kolację, dopiero co wyrwała się z prób i musiała odetchnąć ze swoim chłopakiem. Wyszedł spokojnym krokiem z apartamentowca. Zobaczył kogoś siedzącego przy ścianie budynku. Rozpoznał swojego przyjaciela, Niall'a. Od razu przyszło mu na myśl, że wygląda jak bezdomny. Usiadł obok niego na bruku.<br />
- Co jest ? - zapytał i zobaczył jego smutną minę - Przynieść Ci gitarę, albo kubełek lodów ? Czy to i to ? - zaśmiał się na myśl jak Niall będzie wyglądał jedząc lody i grając na gitarze w tym samym czasie.<br />
- Nie, nie musisz, jedź do Danielle. Bawcie się, jesteście młodzi, piękni i zakochani - prychnął.<br />
- Mogę zostać i odwołać randkę, jak chcesz - uśmiechnął się i poklepał go po plecach.<br />
- Idź, nie martw się mną - powiedział i przyciągnął kolana do twarzy.<br />
- Mów do mnie, o co chodzi. O Sherry ? - zapytał znienacka.<br />
- Może ? - odpowiedział cicho z poczuciem winy.<br />
- Co z nią, denerwuję Cię, może boisz się o Narry'ego ? - zachichotał.<br />
- Nie, czubku ! - zdzielił go w potylice.<br />
- No to mi powiedz, co ? Nie siedzę tu jak ten bezdomny bez powodu - zaśmiał się Liam.<br />
- Wiesz, że byłem na tym weselu u Michelle Highbrow ? - przyjaciel powoli kiwnął głową - No to tak. Tylko napisz Dan, że się spóźnisz, bo to potrwa - Liam wyciągnął telefon i szybko napisał wiadomość - Dobra. Tak więc. Przyjechaliśmy tam. Nikt nie wiedział, kto kim jest, bo wiesz, te tajemnicze maski - pomachał sobie przed twarzą - Miałem mój szczęśliwy irlandzki garnitur, ten zielony, wiesz. No i czekaliśmy na Hazzę. Piliśmy za zdrowie pary młodej i polałem się wódką. Zayn pożyczył mi swój zapasowy strój. Jakiś tam czarny smoking. Wróciliśmy i gdy szedłem już do Lou i Anne z ponczem, ale wpadłem na taką dziewczynę. Polałem ją ponczem. Miała taką śliczną białą sukienkę, podobną do takiej co na koncercie Selena Gomez miała - rozmarzył się, ale Liam uderzył go, by powrócił do świata rzeczywistego - W każdym razie, poszedłem z nią do łazienki, pomogłem zmyć to cholerne picie. Potem ona zaproponowała, żebym odpłacił jej tańcem. Tańczyliśmy, a potem wyszło tak, żebyśmy udawali, że to nasz ostatnia noc i ona była moją Księżniczką, a ja jej Księciem - zachichotał - Mieliśmy nie poznawać swoich imion i żyć wiedząc, że nigdy się nie spotkamy. Nie chcieliśmy się poznać lepiej, bo wszystko to by zepsuło. Graliśmy taką parę. Flirtowaliśmy, trzymaliśmy się za ręce, przytulaliśmy się, naprawdę ją polubiłem. Była taka wyjątkowa, miała to coś, była idealna, lubimy tę samą muzykę, jemy za dużo, znaczy ja, bo ona to praktycznie nic nie je, śmiejemy się ze wszystkiego, jest taka romantyczna, delikatna. Mógłbym po prostu nie odstępować jej na krok. Wiesz, wieczór się skończył. Impreza dobiegała końca.<br />
- Czekaj - przerwał mu przyjaciel - Co to ma do siostry Harry'ego ? - zapytał poirytowany.<br />
- Dojdę do tego, mój przyjacielu. Cierpliwości. No i wyszliśmy oglądać wschód słońca. Potem przyszedł czas na nasz pożegnalny pocałunek. Zamknęła oczy, ściągnąłem jej maskę. Była śliczna, wręcz powtórzę idealna. Dalej mam ą maskę, tak na marginesie. Wymarzona księżniczka, jak z bajki wyśniona. Ściągnąłem swoją i się pocałowaliśmy. Po prostu najlepszy pocałunek, EVER ! - ostatnie słówko pisnął dokładnie tak jak Barney Stinson z How I Met Your Mother - Marzyłem, by ponownie ją spotkać, choć raz... - żalił się chłopak i ponownie schował się w nogach.<br />
- Tracę zainteresowanie... - zaśpiewał Liam, bo jego opowieść nie miała sensu.<br />
- No i się doczekałem, spotkałem ją, wiesz ? To Sherlock Walker, niejaka adoptowana siostra Harry'ego Styles'a - Liam wybałuszył oczy.<br />
- Że COO ?! - wykrzyknął.<br />
- To ona... Chyba gorzej być nie mogło... Nie mogę dla niej być miły, bo jeszcze mnie polubi, wiem, że mnie polubi, bo wcześniej już to zrobiła. Nie potrafię być dla niej niemiły, bo ona jest taka słodka i w ogóle. Nie będziemy razem, bo Harry i... - Liam go przytulił, bo czuł, że ten zaraz się popłaczę.<br />
- Jednak spasuję z wieczorem z Danielle. Musimy pogadać... - wydukał zszokowany Liam.<br />
- Co ja mam teraz robić ? - mówił zrozpaczony w objęciach przyjaciela.<br />
- Nie wiem, może pogadajmy z Harry'm, o ile się nie mylę chciał znaleźć tego faceta, bo widzi jak bardzo Cher za nim tęskni.<br />
- Naprawdę za mną tęskni ? - nabrał nadziei.<br />
Podnieśli się z ziemi. Szli chodnikiem. Patrząc się na księżyc.<br />
- Tak, Harry zabronił się spotykać jej z jakimś baristą ze Starbucks'a, bo najpierw chciał znaleźć tego faceta - zachichotał Liam.<br />
- Nie znajdzie mnie, bo jedyne co ona ma to chusteczka z inicjałami mojej matki : M i G, <span style="background-color: white; font-family: sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px;"> </span><span style="background-color: white; line-height: 19px;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Maura Gallagher. Na liście gości mnie nie ma, więc znacznie małe szanse - westchnął chłopak.</span></span><br />
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 19px;">Szli spokojnie. Weszli do parku, gdzie przed godziną doszło do incydentu między Sherry, a nowo poznanym Jake'iem. Chłopcy usiedli na tej samej ławce co para uprzednio. W słabym świetle latarni, Niall dostrzegł jakiś biały skrawek papieru pod płotem. Ciekawski nastolatek wstał z ławki, podniósł</span></span></span><span style="background-color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; line-height: 19px;"> </span><span style="background-color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; line-height: 19px;">go</span><span style="background-color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; line-height: 19px;">. Zauważył swoje podobizny z różnymi dodatkami. Zaśmiał się i podał je przyjacielowi. Pod obrazkami była parafka imienia Sherlock i rok powstania. Musiała jej wypaść z torebki, gdy szamotała się z londyńczykiem. Potem oddzielił serwetkę i spojrzał na drugą stronę. Był tam jakiś tekst. Niall zaczął czytać go na głos :</span><br />
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 19px;">- </span></span></span><span style="background-color: white; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><i>„If you look inside girl’s heart, you’ll see how much she
cries. You’ll find her promises, all her deeply hide secrets and lies that she
tells all the time. But what you see the most is how hard she tries to stay
strong. When nothing is right and everything is wrong on the world build on young and wild people."</i></span></span><span style="background-color: white; font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 13.5pt; line-height: 115%;"> </span><span style="background-color: white; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Ładny tekst - stwierdził.</span></span><br />
<span style="background-color: white; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Ma dziewczyna dryg, szybko jej pójdzie z tymi piosenkami - powiedział Liam i zabrał mu serwetkę, rozdzielił ją ponownie i znalazł kolejny tekst, który zaczął czytać na głos szeptem - "</span><i><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">I'll be your star, if you'll be my sky. You can hide underneath me and come out at night. When I turn jet black and you show of your light, I live to let you shine. But you can skyrocket away from me, and never came back if that's what you please. When you find another galaxy with more room to fly, just leave me your stardust to remember you by.</span></i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">" </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Cudo... - powiedział rozmarzony.</span></span><br />
<span style="background-color: white; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- No, musimy jej to zwrócić, co ? - zapytał Nialler.</span></span><br />
<span style="background-color: white; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Raczej sobie tego nie przywłaszczymy, ale ja to zwrócę, żeby nie miała nic do Ciebie. - powiedział Payne.</span></span><br />
<span style="background-color: white; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Dobra. Wiesz, ja chciałem, by ona mnie znienawidziła, by po prostu nie cierpiała więcej wiedząc kim jest koleś z wesela i ja też bym nie musiał cierpieć... - powiedział cicho.</span></span><br />
<span style="background-color: white; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Daj spokój, nikt nie będzie cierpieć na mojej zmianie. Pogadam coś z Harry'm, a Ty postaraj się jej unikać. Nic nie rób, błagam, bo wszystko pójdzie się rąbać - powiedział błagalnie Liam.</span></span><br />
<span style="background-color: white; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br /></span></span>
<span style="background-color: white; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Jak poszukiwania ? - zapytała Sherry przegryzając tosta.</span></span><br />
<span style="background-color: white; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Kiepsko, na liście gości jest tylko jeden M.G., ale to jakiś stary piernik. Chyba, że ten twój Książę był jakiś taki niedołężny - zaśmiał się Harry i wyciągnął na krześle w salonie.</span></span><br />
<span style="background-color: white; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Raczej, był w naszym wieku gdzieś - odpowiedziała z politowaniem - Pewnie i tak go nie znajdziemy.</span></span><br />
<span style="background-color: white; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Nic nigdy nie wiadomo, wiesz najciemniej jest pod latarnią - uśmiechnął się i wstał z tostem w ręku - Siostra, będę się zbierał i nie rób więcej takich numerów. Po prostu go uderz, albo powiedz coś na tyle przykrego, żeby poszedł się wypłakać Liam'owi w objęciach - uśmiechnął się i pocałował ją w głowę na pożegnanie. </span></span><br />
<span style="background-color: white; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Pa, co jutro robimy ? - zapytała, gdy wsiadał do windy.</span></span><br />
<span style="background-color: white; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Zabiorę Cię popołudniu na jakiś obiad, czy coś i możemy połazić. Simon dał Ci teraz tydzień wolnego, więc robimy na co masz ochotę. Ja rano mam wywiad do radia, ale potem jestem wolny - uśmiechnął się i drzwi windy się zamknęły.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">Sherry wstawiła talerze do zmywarki. Poszła do swojego pokoju. Wyciągnęła komputer z torby i włączyła Skype'a. Zobaczyła dostępną ikonkę Eric'a, chłopaka ze Starbucks. Nie było nikogo innego, więc zadzwoniła do niego. Po chwili ujrzała jego blond włosy i idealny uśmiech na ekranie w jego pokoju.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Cześć - powiedziała pierwsza Cher.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Jacie, komuś się o mnie przypomniało - zaśmiał się chłopak.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Przepraszam, ale zaspałam i wiem, że skończyłeś zmianę, więc stwierdziłam, że niepotrzebnie bym jechała sama pić kawę - powiedziała obronnie i uniosła ręce do góry.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- A ja tam czekałem, jakoś dopiero o 16 wyszedłem, bo wiem, że pewnie o mnie się zapomniało i pojechało bez pożegnania do wielkiego Londynu.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Patrz w ogóle jaki mam pokój ! - obróciła komputer o 360 stopni. </span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Zajebisty, chociaż ten twój w Holmes Chapel też był niczego sobie - uśmiechnął się.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Wiem, ale to mój pierwszy własny dom i jest taki, no wiesz, swój - zaśmiała się.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Rozumiem. To kiedy przyjeżdżasz ? - zapytał z góry znając odpowiedź, iż teraz nie może.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Nie wiem, sam się do mnie szarpnij. Musimy nadrobić kawę i to, że Cię krótko mówiąc wystawiłam.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Tak, czułem się jak pan młody przy ołtarzu - zaśmiał się.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Skąd ja to wiedziałam - zaśmiała się - To kiedy ? </span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Nie wiem, w sumie to mam ciocię, która mieszka w Kingston, w Londynie. Mógłbym się przejechać. W końcu niedługo wakacje - uśmiechnął się - Nie ma Cię dzień, a ja tęsknię już, to pewnie przez to, że się ze mną nie pożegnałaś - zaśmiał się.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Przepraszam, wszystko wynagrodzę Ci jak wpadniesz, obiecuję. Jak chcesz to śpij u mnie, mam jedną wolną sypialnie, najwyżej możesz spać ze mną, wiesz podwójne łóżko - zaśmiała się flirciarsko.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Ciekawa propozycja, podoba mi się, nie powiem - uśmiechnął się i poruszył brwiami.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Więc spoko, wpadaj, nie mam nic przeciwko. Dowiesz się jak się ze mną mieszka.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Nie no, nie mógłbym Ci tego zrobić. Ze mną się bardzo ciężko mieszka, po za tym nie chciałbym Ci przeszkadzać, jeszcze byś się czuła nieswojo. Innym razem, przenocuje się u ciotki.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Ale ja tak ładnie proszę - zrobiła oczy małego pieska.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Zejdź mi z oczu z tą miną ! - zakrył ekran rękami - Naprawdę nie trzeba, innym razem. Zmieniając temat to mam nadzieję, że mnie oprowadzisz po mieście jak wpadnę - zaproponował.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Pewnie ! Zejdziemy całe miasto, obiecuję. Skoro mieszkać ze mną nie chcesz to spędzić dużo czasu razem musimy - zaśmiała się.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Mam nadzieję, że nie siedzisz tak późno, tylko po to, by ze mną rozmawiać. Idź spać, bo aż mi Cię szkoda - uśmiechnął się słodko - Widzisz ten palec - podniósł wskazujący do góry, dziewczyna kiwnęła zdziwiona, ale się podśmiewając - No to on zaraz zakończy tę rozmowę, bo musisz się wyspać. Tęsknię, pamiętaj - i przesłał jej buziaka, po czym zakończył rozmowę.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">Dziewczyna szukała jakiś inspiracji w internecie. Nudy, tyle. "Co za człowiek" - aż zachichotała na tę myśl - "I niby czemu Hazza ma coś przeciw niemu ? Słodki, inteligentny, ładny, starszy, w miarę normalny. Jest jak drugi człowiek z wesela, a gdyby to ten sam ? Nigdy nie ma tak fajnie, wybij to sobie z głowy" - westchnęła.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">Położyła się na brzuchu w łóżku z komputerem. Otworzyła Word'a. Zaczęła pisać <i>"I saw him standing, leaning against the wall. Wearing his best suit and a slight smile. We dance, we smile, we do are thing tonight. What next ? No one knows. I want that this night never ends for us. Just hold me tight till the sun come up again.". </i>Przerwała na moment i pochłonęła się ponownie wspomnieniom. Jego ciepłym dłoniom, lekkim uśmiechem, głośnym śmiechem, mimowolnym poruszaniem się w tańcu. Mogłaby być w jego ramionach do końca. Jakby wiedziała, że to się więcej nie zdarzy dlatego tak panicznie chciała przywołać te wspomnienia. Chociaż raz jeszcze go spotkać. Może i go spotkała ? Tak szybko to ona się tego nie dowie. </span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Louis zejdź na dół, do parku...</span></span><span style="background-color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; line-height: 18px;"> Jestem z Niall'em... Nie, to zajmie chwilę, obiecuję... Tak, SOS bardzo ważna sprawa... Dobra, pa - powiedział Liam do telefonu i się rozłączył.</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; line-height: 18px;">- I powiemy mu ? Tylko, żeby nie mówił Hazzie, proszę... - powiedział smutny Niall.</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; line-height: 18px;">- Spokojnie, nikomu nie powie, już się o to postaram - zaśmiał tajemniczo Liam.</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; line-height: 18px;">Po chwili usłyszeli kroki Lou na ścieżce. Potem z ciemności wyłonił się chłopak. Liam podszedł do niego zostawiając roztargnionego na ławce. Na wszelki wypadek chciał się upewnić, że nie słyszy.</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; line-height: 18px;">- Jest sprawa, mówiłeś, że szukasz tego kolesia, co Sherry spotkała go na weselu. Mały problem jest, bo ja wiem kto to jest i Harold zadowolony nie będzie. A i najpierw przysięgnij, że nic mu nie powiesz. Tak, będzie boleć - powiedział uśmiechnięty Daddy Direction.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">Liam wyciągnął scyzoryk z kieszeni i otworzył mały nożyk. Przeciął sobie palec, potem Louis'owi, który niepewnie wyciągnął rękę. Krew szybko trysnęła, złączyli krwawiące palce, a potem Liam oblizał krew Lou z palca, a Louis Liam'owi. </span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Czyli mam nic mu nie mówić ? - zapytał zdziwiony Boo Bear.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Ani słówka. Wracając... - zamilkł na dłuższy moment - Nie, jednak nie mogę. Niech Nialler wszystko Ci powie, a może i nie.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Okej ? Chodź, ten czubek siedzi przy latarni jak jakaś prostytutką - zaśmiał się Louis, nic nie robiąc z zakłopotania Payne'a.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">Podeszli do Irlandczyka. Usiedli pomiędzy nim. Zapadła dziwna cisza, bo nikt nie chciał zaczynać. W końcu Louis był tym odważniejszym.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Niall, rozumiem, że ewentualnie czujesz coś do Sherlock, ale tak nie można. To siostra naszego przyjaciela, a co jak z nią zerwiesz, wiesz dobrze, że w kłótniach między przyjaciółmi, kiedy wchodzi dziewczyna, a ten drugi to jej brat to zawsze poprze siostrę. To nie ma sensu, spójrz na jej wady, odlub ją - powiedział Louis z ogromną powagą, na co Liam się roześmiał :</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Od kiedy słowo "odlub" istnieje ? - śmiał się Payne.</span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- "</span></span><span style="background-color: white;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">Od kiedy słowo "odlub" istnieje ?" - przedrzeźniał go Lou.</span></span></span><br />
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Nie ma wad, po drugie od tak sobie nie odkochał byś się w Eleanor, co ? - powiedział chłopak ze spuszczoną głową - Po drugie, co mu powiedziałeś, Liamie ?</span></span></span><br />
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Nic, sam wpadłeś - zachichotał Lou </span></span></span><span style="background-color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; line-height: 18px;">- W każdym razie... Nie, ale na przykład jej wadą jest... - namyślił się - Nie umie gotować obiadów, mam ! - ucieszył się.</span><br />
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Umie, ale woli pichcić desery, obiadków nie musi robić, więc po prostu ich nie robi... - odpowiedział Niall.</span></span></span><br />
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- A to, że przeklina, jak nawet jej coś spadnie, czy się potknie, albo jak myśli głośno, to tylko wyklinki słychać ? - zapytał.</span></span></span><br />
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Gorzej od niej przeklinam, z resztą ona przeklina tylko po cichu i do siebie. Gdy z nią byłem uprzedziła mnie, że może przeklinać i gdy się potknęła, a ja ją złapałem to nawet nie przeklęła. Więc to znak, że umie się powstrzymać. Obalone... - westchnął ponownie i zwiesił głowę.</span></span></span><br />
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- A ten Eric z kawiarni ? - zapytał poddany Louis myśląc, że Nialler o nim wie.</span></span></span><br />
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Jaki Eric ? ! O czym Ty do mnie ? ! - wykrzyknął zdenerwowany.</span></span></span><br />
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Ten z którym kręci i przyjeżdża tu na wakacje do "ciotki". Tralalala, akurat... Ma 20 lat, pracuje w Starbucks i kręci z Sherry od jakiegoś roku. Widać, że też go lubi. Nie bez powodu zaproponowała mu nocleg u siebie, ale odmówił, bo nie chcę żeby czuła się nieswojo - powiedział podekscytowany, miał nadzieję, że przekona nim przyjaciela.</span></span></span><br />
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- To ona z kimś kręci ? - powiedział smutny.</span></span></span><br />
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Więc masz powodzik i koniec. Musisz odstąpić, on był pierwszy. Wiesz, to przeczy, żebyś do niej zarywał dzięki Kodeksowi. Pamiętasz jeszcze o Kodeksie Faceta ?</span></span></span><br />
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Tak, ale długo nie potrzymam. Mam gdzieś, że go złamię, chcę tylko, aby ona wiedziała - wyżalił się Niall i zakrył w kolanach.</span></span></span><br />
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Skąd w ogóle to wiesz ? - zapytał ciekawski Liam, zignorował Niallera.</span></span></span><br />
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Siedziałem z Harry'm u niego w pokoju i oni mają wspólną wentylacje, słychać, jak się siądzie na łóżku. Calutką rozmowę przesłuchaliśmy - zachichotał złowieszczo - Jesteśmy źli do kości !</span></span></span><br />
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="line-height: 18px;">- Bad Boy z Ciebie, normalnie - powiedział ironicznie Liam.</span></span></span>Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-4415195109141118025.post-43528677222903582082012-09-13T18:54:00.000+02:002012-09-13T18:54:43.715+02:00Rozdział 9Po krótkim zdającym reportaż telefonie do małej Elizabeth Sherlock i nastolatkowie jechali już w czarnej limuzynie. Po jakiś 15 minutach zatrzymała się przed ich apartamentowcem. Chłopcy wyciągnęli bagaże i pożegnali się wszyscy z Simon'em. Po chwili z domu wyszli Liam, Zayn i Niall przywitać się z nową lokatorką. Niall na jej widok odwrócił się. Sherry miała wrażenie, że zwymiotuje w krzaki. Pierwszy podszedł Liam i wziął jeden z jej bagaży.<br />
- Jestem Liam, wiem, że wiesz, ale lepiej się przedstawiać - zaśmiał się i pocałował ją w policzek.<br />
- Sherlock Walker, mam nadzieję, że zapamiętasz - uśmiechnęła się i weszli razem do budynku.<br />
W środku było jasno, bo ściany były wykonane z czegoś białego i śliskiego co odbijało promienie słońca. Hol był zwykłym kwadratem, jedyne co się tu znajdowało to złota recepcja i dwie złote windy za nią. Podeszli do złotych drzwi, które się wolno otworzyły, wjechali windą na ostatnie piętro. Drzwi się rozsunęły i stanęli w jej nowym domu. Całe piętro należało do niej, chociaż technicznie były to dwa piętra. Gdy weszli na białą posadzkę przed ich oczami znajdowało się okno na całą ścianę z kremowymi zasłonami. Przed oknem była czarna, skórzana kanapa. Obok niej były schody z szklanymi barierkami na górne piętro. Pod schodami były wszystkie jej książki i ewentualnie zdjęcia. Po prawej stronie od schodów była kuchnia, a jadalnia znajdowała się pod drugą ścianą. Biały kwadratowy stół z białymi krzesłami z kremowymi poduszkami. Sherry zostawiła walizkę i wbiegła po schodach. Na górze była jej sypialnia. Znacznie była odmienna niż dolne piętro. Miała zielone ściany. Łóżko pod lewą ścianą było wykonane z czarnego metalu i miało niebieską pościel w małe białe gwiazdki. Na nim leżały jej poduszki. Po drugiej stronie była pozdzierana biała, drewniana szafa, a na jej drzwiczkach były duże lustra. Obok szafy stała komoda i długi fotel z miejscem na nogi, przypominał trochę lekarską kozetkę, ale w modnym wydaniu. Na ścianie gdzie znajdowało się wyjście ze schodów były drzwi do łazienki i jakieś półki z jej rzeczami. Na wprost niej było małe okno z dokładnie takim samym parapetem jakie miała w swoim starym pokoju, które imitowało siedzisko. Dużo jej poduszek i jakiś materac. Obok okna było biurko. Usiadła na łóżku. Na jej nowej, czerwonej szafce nocnej były przyklejone pomarańczowe odbicia kocich łapek. Po chwili zaczęła zżerać ją ciekawość odnośnie łazienki, szybko do niej weszła. Wyglądała dokładnie tak samo co w Holmes Chapel. Z wyjątkiem kolorów. Każda rzecz i mebel miała zupełnie inny kolor. Weszła z powrotem do sypialni z wielkim uśmiechem. Zbiegła po schodach do Liam'a, który siedział na krześle i czekał na nią, aż napatrzy się na swój nowy dom.<br />
- Wiem, co przeżywasz sam miałem radochę jak zobaczyłem nasz apartament - uśmiechnął się.<br />
Winda się otworzyła i Harry przywiózł jej ostatnią walizkę.<br />
- Widziałaś sypialnie ? - a ona szczęśliwa pokiwała głową - Druga nie jest taka fajna, nie ?<br />
- Przecież tu jest tylko jedna - zdziwiła się.<br />
Harry poszedł z stronę kuchni i otworzył drzwi. Była tam zwykła biała sypialnia z czarną pościelą. Obok drzwi do sypialni były ciasne drzwi do spiżarni.<br />
- Genialnie tu - powiedziała.<br />
- To się rozpakuj, jak skończysz zjedź piętro w dół do mnie i mieliśmy jechać na zakupy - zaśmiał się.<br />
- Niech będzie - odpowiedziała i pobiegła do sypialni.<br />
- Pytanie mam, co Niall ma do mojej siostry ? - zapytał cicho Harry nie wiedząc, że Sherry wszystko słyszała, bo dom niósł się echem.<br />
- Nie wiem, ale minę miał jakby było mu niedobrze... Zapytam się go jak będziemy sami, najwyżej Ci potem powiem - uśmiechnął się i wsiedli razem do windy.<br />
Sherlock odebrała podobne wrażenia co Liam. Usiadła przed szafą i wkładała ciuchy do pustych szuflad. Zajęło jej to ponad godzinę. Potem powiesiła niektóre sukienki i koszule. Buty znalazła w dolnej szufladzie, schludnie ułożone. Poszła się przebrać. Włożyła na siebie letnią kremową sukienkę. Miała wyższy stan i kokardkę pod wcięciem. Cała górna część była z czegoś na kształt koronki, a dolna miała zwykły materiał. Była na ramiączkach i z głębokim dekoltem. Ubrała także złoty medalion i przejrzała się w lustrze. Jej prezent od brata ładnie dźwięczał, gdy ruszała ręką. Zeszła po schodach. Wsiadła do windy i zjechała piętro niżej. Jej oczom okazał się ogromny salon. Okalał on całe piętro. Na środku była jedynie kolumna z windą. Na wprost od windy także było wielkie okno. Przed nim były dwie fioletowo-zielone kanapy. Siedział na jednej Niall i grał na gitarze. Chłopcy musieli być na górnym piętrze tam, gdzie znajdowały się sypialnie, bo dookoła nikogo nie było. Sherry usiadła obok niego.<br />
- Harry kazał mi tu zaczekać na siebie, nie przeszkadzaj sobie - uśmiechnęła się niepewnie.<br />
- Będę udawał, że Cię tu nie ma - powiedział ironicznie i grał dalej.<br />
Jego zachowanie poirytowało ją, gdy jeszcze raz zagrał - usłyszała fałsz. Nie mogła się opanować od wygłoszenia komentarza.<br />
- Struna E górna jest źle nastrojona. Powinieneś podciągnąć ją do góry, tak sądzę - powiedziała wbijając wzrok w instrument.<br />
- Nie słyszę, chyba się komuś słuch psuje - powiedział i trącił strunę.<br />
Jednak usłyszał fałsz i nastroił ponownie gitarę.<br />
- I komu teraz słuch szwankuje - odpowiedziała triumfując.<br />
- O co Ci chodzi ? - zapytał i odłożył gitarę.<br />
- O nic, to Ty masz ze mną jakiś problem. Zaczynasz, a ja kończę. Proste, zresztą to Ty masz torsje na mój widok z byle powodu... - powiedziała oschle.<br />
- Jak dla mnie to to nie jest byle powód, spójrz na tą sukieneczkę, za małe cycki i wycięty dekolt. Z tyłu i z przodu masz plecy, normalne to to nie jest - powiedział i włączył telewizor.<br />
- Jak to jest, powiedz mi, kiedy płaczę się z powodu braku lodów w lodówce ? - zapytała wkurzona.<br />
- Nie wiem, ale twoje biodra na pewno Ci odpowiedzą - wyciszył telewizor i wstał, a ona podniosła się w tym samym momencie.<br />
- Myślałam, że jesteś normalny, a tu istne chamstwo ! Chuj jeden. Powiedz mojemu bratu, że idę sama, niech się nie fatyguję, a Ty poszedł byś do fryzjera, bo odrosty Ci wychodzą - wykrzyczała i wróciła do windy.<br />
Gdy drzwi się zamykały pokazała mu środkowy palec. "Dorosły się znalazł. Nic mu nie zrobiłam, a ten mi z takimi tekstami wylatuje. Myślałam, że się dogadamy. Świetnie, pierwszy dzień i już mnie nie lubią. Istny ogólniak..." - myślała Sherlock.<br />
Zjechała do holu. Z torebki wyjęła telefon i zadzwoniła do Simon'a. Nie odebrał. Podeszła do recepcjonisty i zapytała się o najbliższą kawiarnię. Kazał jej wyjść z budynku i pójść w lewo. Wyszła z budynku. Było już ciemno. Spojrzała na swój zegarek. Wpół do jedenastej. Zobaczyła zapalone światło w jakiejś kawiarni. Spojrzała na szyld "Equal Love". Spodobał jej się. Weszła do środka. Zamówiła sernik i karmelową kawę. Usiadła w kącie z jedzeniem. Wzięła serwetkę i zaczęła pisać tekst piosenki. Po paru minutach, gdy natchnienie odeszło, zaczęła rysować Niall'a z krowimi wymionami, czy świńskim ryjem. Zaśmiała się do siebie, a do stolika przysiadł się jakiś chłopak.<br />
- Ładne, chociaż współczuję chłopakowi, który jest na tych obrazkach - uśmiechnął się.<br />
Sherlock na niego spojrzała. Był to brunet, lekko wyższy od niej. Miał czapkę, fullcap'a, szarą z czarnym napisem "LA", podżelowaną grzywkę do góry. Koszulkę z napisem "I'm On Fire" i zielone spodnie. Miał zniewalający uśmiech i jakby kanciastą twarz. Przypominał jej Josh'a Hutcherson'a troszkę. Miał zielone oczy z kawałkami niebieskich linii.<br />
- Zasłużył sobie - odpowiedziała i uśmiechnęła się do niego.<br />
- Jestem Jake - pocałował ją przez stolik w policzek.<br />
- Czy wszyscy londyńczycy całują dziewczyny, które dopiero co poznali ? - zapytała się i uśmiechnęła się słodko.<br />
- Nie wiem, ale takie ładne dziewczyny to, aż żal nie ucałować - odpowiedział.<br />
- Sherlock, tak, tak jak detektyw - powiedziała.<br />
- Ciekawie... W zasadzie to ja podszedłem, bo... Widzisz tamtych facetów ? - powiedział, a ona ukradkiem spojrzała na trójkę przystojniaków przy stoliku na środku kawiarni - Założyli się ze mną, że podejdę do Ciebie i wyjdziesz ze mną pochodzić - zaśmiał się - Mam nadzieję, że ze mną wyjdziesz, jeżeli masz ochotę. Nie to, żeby coś, ale tak, żeby im pokazać.<br />
- Niech będzie, chodź - wsadziła serwetki do torebki i wzięła papierowy kubek z kawą.<br />
Wyszli razem pod rękę z budynku. Poszli do Hyde Park i usiedli na najbliższej ławeczce.<br />
- Dzięki wielkie - powiedział i przytulił ją, gdy ją puszczał to zostawił rękę na jej ramieniu.<br />
- Proszę. Wiesz, jest już trochę późno, więc raczej będę już spadać - powiedziała Cher i wstała zrzucając jego rękę.<br />
- Weź, zostań. Nic się nie stanie, pójdziemy do mnie, czy coś.<br />
- Nie, nie dzisiaj - ruszyła w kierunku wyjścia.<br />
- Sherlock, no daj się namówić. Pogadamy, napijemy się czegoś, zobaczymy jakiś film - powiedział i chwycił ją za ramię.<br />
Czuła się dziwnie. Coś nie było w porządku. Dopiero teraz poczuła lekki zapach alkoholu spowijający jego oddech.<br />
- Nie, może kiedy indziej - Jake pociągnął ją w drugim kierunku, w głąb parku - Zostaw mnie ! - krzyknęła dziewczyna.<br />
- Nie daj się prosić, zabawimy się, będzie fajnie - powiedział i szarpnął ją mocniej.<br />
- Spadaj ! Zostaw mnie, zboczeńcu ! Pomocy ! - zaczęła się z nim przepychać i szarpać. On ją przyciągał do siebie i całował po dekolcie.<br />
Nie mogła wyrwać się z jego obleśnych objęć. Teraz się przeraziła. Jakiś typ, chciał ją zgwałcić. Panicznie krzyczała, ale nikogo o tej porze nie było już w parku. Ciągnął ją w kierunku krzaków. Zaczęła krzyczeć donośniej. Jake popchnął ją w zarośla. Ktoś odciągnął chłopaka, potem dał mu w twarz i coś krzyknął. Londyńczyk uciekł z popłochem. W świetle latarni ujrzała blond włosy. Jej wybawiciel schylił się i pomógł jej wstać.<br />
- Co tu robisz ? - zapytała dziewczyna i otrzepywała się z kurzu.<br />
Niall podniósł jej torebkę i założył jej przez ramię.<br />
- Pomogłem Ci, powinnaś być wdzięczna - odpowiedział - Chodź stąd, bo przyciągasz samych psycholi.<br />
- Czyli Ciebie również ?<br />
- Mnie też - uśmiechnął się do niej, szybkim krokiem wyszli na ulice.<br />
Teraz jakby cała ich kłótnia uleciała na bok. Zobaczyła ten jego uśmiech, który powala wszystkie panienki na ziemię. Coś w tym jest.<br />
- Jak w ogóle się tu znalazłeś ? - zapytała kątem oka spoglądając na Irlandczyka.<br />
- Harry kazał mi teraz Ciebie szukać, sam do Ciebie dzwonił, ale nic, potem do Simon'a, ale też niczego się nie dowiedział. Kazał mi iść tutaj, a sam poszedł w głąb miasta. Wiesz, wyrzuty sumienia - odpowiedział, zwolnili kroku.<br />
Przechodzili obok Tamizy, więc Sherry podbiegła do barierki i patrzyła się w odbicie księżyca w wodzie. Wychyliła się mocno. Niall trzymał ją w pasie, tak by nic jej się nie stało.<br />
- Ładnie tu, tak ślicznie pochłania jego światło - rozmarzyła się - Mogłabym na to patrzeć godzinami...<br />
- Nie ma na co, brudna rzeka, śmierdzi, a księżyc traci szybko swój urok - stwierdził chłopak.<br />
- Straciłeś duszę i zadowolenie z tego co robisz - odpowiedziała dziewczyna usiadła twarzą do niego na barierce, a on nie puścił jej nawet na chwilę.<br />
- Nie straciłem, po prostu niektóre rzeczy przemijają - odpowiedział.<br />
- Ale nie takie momenty. Nigdy nie będzie drugiej takiej nocy, czy drugiego takiego wesela, czy drugiej takiej samej piosenki - powiedziała i położyła rękę na jego policzku, a on wziął głęboki oddech.<br />
- Może to i lepiej ? Chociaż po co zatracać się w takich rzeczach ?<br />
- Zamknij oczy - powiedziała i przymknęła mu oczy - Zastanów się nad najlepszym momentem swojego życia, przypomnij sobie jaki szczęśliwy byłeś, co to sprawiło, czy dalej się ciągnie, czy wywołuje uśmiech na twoich ustach ? - szeptała wolno, a on zatapiał się w swoich marzeniach, życiu i wspomnieniach, a uśmiech na jego twarzy szybko się pojawił - A teraz zastanów się co wspaniałego tu robisz i co jest takiego co kochasz w tym mieście ? - dała mu czas na ponowne zastanowienie się - I otwórz oczy. Dalej śmierdzi ? - zaśmiała się.<br />
- Nie - odpowiedział i uśmiechnął się, pomógł jej zeskoczyć z barierki - Może i zapomniałem na chwilę co jest ważne. Przepraszam... Nie chciałem Cię tak potraktować, wtedy. Samo tak jakoś, obiecuję, że to się nie powtórzy. Będę się trzymał na wszelki wypadek z daleka, bo twój brat już mnie nakrzyczał...<br />
- Wybaczam, w końcu uratowałeś mnie z rąk jakiegoś gwałciciela. Boli Cię ręka, bo mocno go uderzyłeś ? - zaśmiała się.<br />
Spojrzała na niego ukradkiem i nie zauważyła wyrwy w chodniku. Potknęła się, ale gdy już upadała chłopak ją złapał. Chciała już przeklnąć, ale spojrzała na niego i się powstrzymała.<br />
- Wiesz, wtedy co mi odpowiedziałaś... Uważam, że dziewczyny nie powinny klnąć. Nie przeklinaj, proszę. Powinnaś się tego oduczyć, ja sam się staram przestać - powiedział jej - Przepraszam, że tak Cię trochę zwyzywałem. Trochę jakby zbiło mnie z tropu i byłem zły.<br />
- Ja za często przeklinam, nawet gorzej niż czterolatek co dopiero usłyszał jakieś brzydkie słowa. Czemu ? - zapytała ciekawa, chwila ciszy, zastanowił się co jej dokładnie powiedzieć.<br />
- Spotkałem taką dziewczynę, którą kiedyś bardzo lubiłem i myślałem, że już się nie spotkamy. Jednak przyjechała tu niedawno. Zabawna historia... W każdym razie teraz ona jest jakby powiedzieć nieosiągalna. Wkurzyłem się, bo naprawdę mi na niej zależało. Chociaż i tylko spróbować, ale pewnie ona nawet mnie nie pamięta, już by się skapnęła, że ja to ja, a nie jakiś tam chłopak. Pewnie dla niej to nic nie znaczyło - westchnął chłopak.<br />
- Ma chłopaka ? Jeżeli tak i też Cię lubiła to spróbuj pogadać, jeżeli nie, to cokolwiek to jest co robi ją nieosiągalą spróbuj to zburzyć - wzruszyła ramionami.<br />
- Niemożliwe. W każdym razie nie mów nikomu o tym wszystkim i o tym co stało się w parku, bo będzie jeszcze gorzej z moją twarzą i figurą. Zrób jeszcze coś dla mnie i nie próbuj mnie polubić, bo tylko narobisz sobie i mnie kłopotów - powiedział i weszli do ich budynku.<br />
W holu czekał Harry z telefonem w ręku. Na ich widok przytulił siostrę. Wyszeptał jej, że się martwił i pojechali do jej apartamentu zostawiając Niall'a razem z recepcjonistą. Nie wiedziała co myśleć. Zastanawiało ją w jaki sposób ją potraktował. "Zrób jeszcze coś dla mnie i nie próbuj mnie polubić, bo tylko narobisz sobie i mnie kłopotów" - łomotało się po jej głowie. Wjechali na sam szczyt i weszli do jej apartamentu. Poszli do kuchni.<br />
- Gdzie byłaś ? - zapytał brat patrząc się jak Sherlock robiła im tosty.<br />
- Byłam w parku, siedziałam i pisałam piosenkę. Niall mnie znalazł, co za głupek - powiedziała i wsadziła tosty do tostera.<br />
- Słyszałem waszą kłótnie, już na niego nakrzyczałem, trochę. Powiedział, że postara Cię unikać, by kłopotów nie robić.Jelonskyyhttp://www.blogger.com/profile/01536769536923155106noreply@blogger.com11